MISJA naszego Pana była na ukończeniu. On
i uczniowie Jego byli zebrani w wieczerniku, aby spożyć wieczerzę
wielkanocną czyli baranka, gdy Pan rzekł: "Żądając żądałem
tego baranka jeść z wami, pierwej niżbym cierpiał" (Łuk.
22:15). Baranek ten, którego mieli spożywać przedstawiał Samego
Pana, a jedzenie go przez Jego uczni przedstawiało jak to wierni
Wieku Ewangelii mają karmić się Chrystusem w swych sercach i
wiarą przyswajać sobie błogosławieństwa zapewnione im Jego śmiercią,
"albowiem Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest
Chrystus, a tak obchodźmy święto" (1 Kor. 5:7,8). Ponieważ
Jezus był pozafiguralnym Barankiem, właściwym było aby figura
nie była więcej powtarzana. Toteż nasz Pan po spożyciu tej ostatniej
figuralnej wieczerzy, ustanowił Wieczerzę Pamiątkową z przaśnego
chleba i z owocu winnego krzewu, co miało przedstawiać pozafigurę,
tj. Jego złamane ciało i wylaną krew.
Według zwyczaju żydowskiego, wieczerza
wielkanocna czyli Pascha obchodzona była w kółkach rodzinnych,
a dwunastu Apostołów specjalnie wybranych przez naszego Pana,
oddawało Mu posłuszeństwo jako swej Głowie, stanowiąc zarodkową
rodzinę Bożą. Judasz nie był jeszcze wyłączony, chociaż Pan
niewątpliwie wiedział naprzód, że on był tym, który Go zdradzi
(Jan 6:64). To daje nam tę lekcję, że jako naśladowcy Chrystusa,
powinniśmy sądzić serc jedni drugich, ani domyślać się w nich
złego. Dopiero po objawieniu się zła w sercu przez słowa lub
czynny jest czas aby odłączyć się od takich, chociaż oni posługują
się imieniem Pańskim i chcieli mieć z nami społeczność. Prawda,
że zło rozpoczyna się w sercu zanim zacznie działać na zewnątrz,
lecz powinniśmy zawsze spodziewać się, że bracia odniosą zwycięstwo
nad skłonnościami i powinniśmy unikać wszystkiego, co mogłoby
spowodować czyjekolwiek potknięcie, a czynić wszystko co mogłoby
im dopomóc do pokonania wpływów złego i ich własnych słabości
cielesnych.
Św. Jan nie podaje szczegółowego opisu
wieczerzy wielkanocnej lecz przytoczył pewne korzystne szczegóły
i lekcje z tym połączone, które przez innych Ewangelistów zostały
opuszczone. Jan oświadcza (Jan 13: l), że Pan wiedział naprzód,
iż doszedł do końca Swej ziemskiej pielgrzymki i że troskliwie
starał się wykorzystać te ostatnie chwile ze Swoimi wybranymi
przyjaciółmi i towarzyszami na udzielenie im pewnych dobrych
lekcji. "Aż do końca umiłował je" - kompletnie, zupełnie:
Jego własne srogie próby zarówno obecne jak i te co zbliżały
się, nie oddalały Go od nich, ani nie zajęły całej Jego uwagi.
Jak poprzednio tak i teraz Pan myślał o innych i starał się
ich ubłogosławić. Nie potrzebujemy też mniemać, że Jego miłość
do tych dwunastu Apostołów stosowała się tylko do nich wyłącznie;
ale raczej, że traktował tych dwunastu jako przedstawicieli
tych wszystkich, ,,którzy przez słowa ich uwierzyli w Niego"
- jak to On Sam sprawę tę określił w Swej modlitwie do Ojca
(Jan 17:20). Z takim poglądem w umyśle możemy łatwo zrozumieć,
że to, co nasz Pan mówił i czynił Apostołom, zamierzone było
dla instrukcji wszystkich, którzy byli lub są Jego ludem.
Z opisu podanego przez Łukasza wynika,
że przy tej okazji zaszedł spór pomiędzy Apostołami; sprzeczka,
który z nich powinien być uważany za największego (Łuk. 22:24-30).
Spór ten mógł wypływać z pobudek nie tylko samolubnych w złym
znaczeniu tego słowa, ale - częściowo przynajmniej - z miłości
do Mistrza; mogło to być w łączności z ich miejscami przy stole
a najbardziej pożądanym miejscem było to jak najbliżej Pana.
Pamiętamy jak matka Jakuba i Jana prosiła Pana aby jej synowie
mogli siedzieć jeden po prawicy a drugi po lewicy w Jego Królestwie
(Mat. 20:21); pamiętamy też, iż w łączności z tym opisem jest
powiedziane, że Jan był zaraz obok Pana i że głowę swoją położył
na Jego piersiach (Jan 13:23).
Możliwym też jest, że ta sprzeczka,
który z nich jest większym powstała po części z tego powodu,
iż przy tej okazji oni nie byli traktowani jako goście; górny
pokój dany był do ich dyspozycji, lecz nie było tam żadnego
gospodarza ani urządzenia do zwykłego mycia nóg, które zostało
zaniedbane. W krajach wschodnich, gdzie chodzono w sandałach,
sprawa mycia nóg nie była tylko uprzejmością, lecz koniecznością.
Gorący klimat, luźne, otwarte sandały oraz kurz na drogach i
ścieżkach sprawiały, że po wejściu do domu z podróży, mycie
nóg było rzeczą prawie konieczną. Zdaje się, że ten spór uczniów,
który z nich był większym, a który najmniejszym i odpowiednim
do umycia nóg drugim przyczynił się do tego, że żaden nie był
skory do zajęcia stanowiska sługi. Pan widocznie dozwolił na
tę sprzeczkę, to jest nie uczynił nic, aby temu zapobiec, nie
naznaczył nikogo do tej usługi. Dozwolił aby oni sami myśleli
o tej sprawie, dając im dosyć czasu na rozmyślanie i zmianę
usposobienia, lecz oni posunęli się tak daleko, że przystąpili
do spożywania wieczerzy z nie umytymi nogami, co było przeciwne
ogólnemu zwyczajowi.
MYCIE NÓG
Dopiero wtedy Jezus powstał od wieczerzy,
zdjął z Siebie wierzchnią szatę, a przyczepiwszy prześcieradło
(ręcznik) do przepaski podtrzymującej Jego spodnią szatę, wziął
miednicę i dzban z wodą, a przystąpiwszy do uczniów, zaczął
nogi ich polewać wodą i myć je (Jan 13:4,5). Nie było zwyczajem
na Wschodzie aby wody nalać do miednicy i wkładać nogi do wody,
ale nogi były polewane wodą i w taki sposób myte ponad miednicą;
tym sposobem dla każdego była woda czysta i mniej jej potrzebowano,
albowiem w tych krajach woda jest bardziej ceniona, bo nie ma
jej w takiej obfitości jak u nas. Należy także pamiętać, że
w owym czasie nie było takich stołów i krzeseł jak my używamy.
Stoły były niskie w kształcie podkowy (półkole), a ci, co siadali
do stołu, właściwie kładli się, lewym łokciem opierając się
na poduszce lub otomanie, mając głowy zwrócone ku środkowi półkola,
gdzie było miejsce na pokarm, a także przestrzeń dla sługi,
aby mógł wejść i podawać pokarm gościom. W taki więc sposób
nogi były wyciągnięte do tyłu i można było łatwo dostąpić bez
przeszkadzania jedzącym.
Nasz Pan widocznie umył już nogi kilku
uczniom zanim z kolei przystąpił do Piotra. Żaden z uczniów
widocznie nie stawiał oporu chociaż ich poprzedni spór w tym
względzie i ich niechęć do wyświadczenia tej usługi niezawodnie
pokryły ich oblicza rumieńcem wstydu i zakłopotania. Gdy jednak
przyszła kolej na Piotra, ten zaprotestował. Nie byłoby właściwym,
pomyślał sobie niezawodnie Piotr, dozwolić Panu na sprawowanie
tak niskiej usługi. Zapytał więc: ,,Panie, i tyż mnie masz nogi
umywać?" Pan jednak nie wykorzystał tej sposobności na
zgromienie Piotra, na wygłoszenie mu porządnej nauki i nagany,
jak to wielu z Jego naśladowców mogłoby być skłonnych uczynić
w podobnych okolicznościach. On tylko obstawał za dokończeniem
Swej czynności i potraktował Piotra na równi z innymi, nadmieniając,
że wyjaśni tę sprawę później i że gdyby nie omył go, Piotr nie
miałby z Nim cząstki.
Trudno jest nie podziwiać zacnych cech
Piotra, chociaż jednocześnie zmuszeni jesteśmy uznać jego słabości
i w tym wszyscy naśladowcy mogą znaleźć dla siebie korzystną
lekcję i zachętę, bo widząc w sobie różne słabości i niedoskonałości,
gdy znajdują także, iż w sercach swych są wierni Panu, jak był
Piotr, to mogą nadal mieć otuchę i nadzieję przeć naprzód tak
jak on, ze zwycięstwa do zwycięstwa, a w końcu dostąpić nagrody
wiernych.
Gdy Piotr usłyszał, że w tym myciu nóg
przez Pana było jakieś większe znaczenie, a nie tylko grzeczna
przysługa i nagana dla uczniów za ich brak pokory, on zapragnął
aby Pan umył mu nie tylko nogi, ale i ręce i głowę. Zacny, szczery
i aż do krańcowości gorący Piotr! Pan jednakowoż wyjaśnił, że
mycie głowy i rak nie było potrzebne, mówiąc: ,,Ktoć jest umyty,
nie potrzebuje, jedno aby nogi umył, bo czysty jest wszystek"
(w. 10). W tamtych czasach korzystano z publicznych łaźni, ale
nawet po wzięciu takiej kąpieli było zwyczajem, że po powrocie
do domu dokańczano tę sprawę przez omywanie nóg i do tego to
zwyczaju prawdopodobnie odnosiła się ta uwaga naszego Pana.
Apostołowie byli z Panem, znajdowali się pod wpływem Jego ducha
miłości, cichości, łagodności, cierpliwości i pokory przez trzy
lata i wielce byli ubłogosławieni ,,omyciem wody przez słowo"
mówione do nich (Jan 15:3; Efez. 5:26).
W słowach Pana zdaje się też zawierać
myśl, że ten przejawiający się w uczniach duch pychy był do
pewnego stopnia rozniecany przez ich styczność z Judaszem -
bo złe mowy zawsze prowadzą do zepsucia (1 Kor. 15:33). Ta ostatnia
lekcja wielkiego Nauczyciela wywarła ogromne wrażenie na jedenastu
uczniach, których serca znajdowały się w stanie odpowiednim
do przyjęcia tej nagany i lekcji, lecz na Judasza, którego nogi
też były omyte, skutek tego widocznie nie był korzystny. Zły
duch, jaki nim owładnął przed wieczerzą - pragnienie zdobycia
więcej pieniędzy, choćby nawet przez zdradzenie Pana - widocznie
pozostał w nim nadal i zamiast być poruszony tym przykładem
pokory i służby u Pana, on został tym więcej pobudzony w przeciwnym
kierunku, czyli do tym większego zlekceważenia Mistrza. Podobnie
rzecz się ma ze wszystkimi, którzy mianują lub kiedykolwiek
mianowali imię Pańskie. Te nauki, przykłady i doświadczenia,
jakie dla jednych wychodzą ku błogosławieństwu dla drugich wychodzą
ku szkodzie. Ewangelia, w każdej jej fazie jest "albo wonnością
żywota ku żywotowi, albo też wonnością śmierci ku śmierci"
(2 Kor. 2:16). Tak jak Boska dobroć i Jego miłosierdzie zatwardzały
serce Faraona (2 Moj. 7:13), podobnie miłość i pokora naszego
Pana zatwardzały serce Judasza, a zasady te działają dotąd,
jak to może być zauważone w tych różnych przesiewaniach między
ludem Pana obecnie.
Dokończywszy mycia nóg uczniom, Pan
przywdział wierzchnią szatę i usiadł do wieczerzy (była to wieczerza
Paschy czyli spożywanie baranka - Pamiątkowa Wieczerza z chleba
i wina była ustanowiona nieco później). Dopiero teraz Pan wyjaśnił
uczniom znaczenie tego, co im uczynił. Wykazał im, że wykonanie
tej niskiej służby nie znaczyło, iż On nie był Panem Mistrzem,
ale znaczyło, że chociaż On był Panem i Mistrzem, był jednak
gotowy służyć choćby najmniejszym członkom rodziny Jehowy i
choćby w najmniejszej usłudze; i że w taki sam sposób oni powinni
być gotowi i chętni wyświadczać podobne usługi jedni drugim
(Jan 13:12-15).
PRZYKŁAD NASZEGO PANA
Przykład wystawiony przez naszego Pana nie
tyle stosuje się do rodzaju usługi (literalnego umycia nóg),
ile do samego faktu służby. Na ile my tu rozumiemy, w przykładzie
tym nie było nic w rodzaju ceremonii, jaką naśladowcy mieliby
sprawować dorocznie, miesięcznie, tygodniowo lub w jakimkolwiek
innym czasie; lecz zasada tej usługi była przykładem i powinna
być sprawowana pomiędzy Jego naśladowcami w każdym czasie -
oni mają miłować się wzajemnie i służyć jedni drugim oraz nie
pogardzać żadną choćby najniższą służbą dla wzajemnego dobra
i wygody.
Ci, którzy interpretują to jako ceremonię,
coś jak symboliczna ceremonia pamiątkowej Wieczerzy Pańskiej
lub symboliczna ceremonia chrztu, są naszym zdaniem w błędzie.
W tym myciu nóg nie zdaje się być nic symbolicznego. Jest tam
tylko ilustracja pokory, która powinna cechować wszystkie sprawy
życia. Gdyby który z wiernych potrzebował mycia, lub jakiejkol-
wiek pomocy niższego rodzaju, jego bracia powinni chętnie i
z radością usłużyć mu i każdy posiadający ducha Pańskiego na
pewno wyświadczyłby taką usługę; lecz obstawać przy tym, jak
to czynią niektórzy, że każdy z wiernych powinien najpierw umyć
swoje własne nogi, a następnie ceremonialnie mają myć jedni
drugim, jest przeciwne przykładowi jaki Pan polecił nam naśladować.
Przykładem była slużba. a nie jakaś bezsensowna ceremonia.
Raz w roku, w dniu poprzedzającym "Wielki
Piątek", papież myje nogi dwunastu żebrakom w podeszłym
wieku, którzy wzięci są z ulicy i odpowiednio przygotowani przez
poprzednie prywatne umycie dokonane na osobności. To ceremonialne
mycie nóg żebrakom przez papieża odbywa się w obecności różnych
dostojników. Podobna ceremonia była dokonywana przez Józefa,
cesarza Austrii i Węgier. Żadna z tych ceremonii nie była jednak,
naszym zdaniem, według przykładu naszego Pana, ale w przeciwieństwie
do niego - tak samo jak podobne ceremonie mycia są dokonywane
w innych denominacjach chrześcijańskich.
Wszyscy będący prawdziwymi naśladowcami
Pana dobrze powinni zauważyć i starannie naśladować prawdziwy
przykład Pańskiego ducha cichości, pokory i służby wobec Jego
wiernych naśladowców. Cała myśl tego zawiera się w Jego słowach:
"Nie jest sługa większy nad pana swego, ani poseł jest
większy nad onego, który go posłał. Jeźlić to wiecie [jeżeli
cenicie tę zasadę stosującą się do wszystkich spraw życia],
błogosławieni jesteście, jeśli to uczynicie [jeżeli żyjecie
według tej reguły, miłując się wzajemnie i służąc jedni drugim]"
(w. 16,17).
Poczucie wyższości, sporu i próżnej
chwały zdaje się opanowywać szczególnie tych z ludu Bożego,
którzy odznaczają się większymi talentami, zdolnościami, lub
którzy zajmują zasz-czytniejsze stanowisko w życiu, albo wpływowe
miejsce w Kościele. Przeto gdy tacy potrzebują tym więcej mieć
się na baczności przed tymi pokusami ciała, to jednak nie należy
zapominać, że - jak to ktoś powiedział - "Jest pycha spoglądająca
w górę z zazdrością, jak i pycha patrząca z góry z pogardą".
Naśladowcy Pana mają pamiętać, że pycha w jakiejkolwiek osobie,
na jakimkolwiek stanowisku i w jakichkolwiek sprawach jest nader
wstrętną w oczach Bożych. "Bóg się pysznym sprzeciwia,
ale pokornym łaskę daje" (Jak. 4:6; 1 Piotra 5:5). Zatem
wszyscy, którzy chcą przebywać w miłości Bożej, muszą być bardzo
bacznymi pod tym względem i trzymać się w pokorze i uniżeniu
w postępowaniu, a tym więcej w umyśle.
PAMIĄTKA WIECZERZY PAŃSKIEJ
Wszyscy poświęceni chrześcijanie, których
serca są w społeczności z Panem, są serdecznie proszeni aby
wzięli udział w tej Pamiątce. Radzimy, aby jednostki żyjące
na odosobnieniu daleko od zborów nie powstrzymywały się od dorocznego
obchodzenia Pamiątki tej wielkiej ofiary za grzech, ale aby
postarały się o chleb przaśny, jeżeli to jest możliwe, i sok
winnej latorośli i obchodziły ją w społeczności z Panem oraz
poświęconymi, którzy znajdują się gdzie indziej, a od których
są z konieczności oddaleni.
Obchodzenie Pamiątki powinno być uważane
za wielki przywilej. Bo jeśli ktoś uczynił poświęcenie, a nie
jest w społeczności serca z Panem, to jego pierwszą pracą powinno
być dojście do właściwego stanu serca z Nim. Bo Pan tak kieruje,
że ten, kto przychodzi do obchodzenia tej Pamiątki powinien,
na ile to jest możliwe, nim przyjdzie, dojść do harmonii serca
z całym "domem wiary". (Mat. 5:23,24). Przeto, czas
przed Pamiątką powinien być czasem na badanie siebie i oczyszczanie
serca. W żydowskiej figurze wielkanocnej, było to pokazane przez
oczyszczenie domów z wszelkiego rodzaju kwasu - gdyż kwas jest
symbolem zepsucia, zarówno w doktrynie (Mat. 16:6-12), jak i
w postępowaniu. Przeto pilnie przygotujmy się przez wyczyszczenie
wszelkiego grzechu, błędu, samolubstwa, światowości, złośliwości
i niegodziwości w różnych ich formach (1 Kor. 5:6-8; 2 Kor.
7:1; Efez. 4:31; Kol. 3:8; Tyt. 3:3; Jak. 1:21). ,,Niechże tedy
człowiek samego siebie doświadczy, a tak niech je z chleba tego,
i z kielicha tego niechaj pije" (1 Kor. 11:28).
Ktokolwiek z poświęconych Pańskich zauważy,
że nie jest w zgodzie z Panem w tym okresie i skorzysta z przywilejów
powyżej podanych, starając się powrócić do łaski Bożej, taki
niewątpliwie doświadczy wielkiego błogosławieństwa. A ten, kto
pomija tę sposobność, straci błogosławieństwo, które nie powinno
być utracone przez nikogo. Zrozumienie naszych własnych niedoskonałości
w tym okresie przedwielkanocnym nie powinno nas zniechęcać lub
uczynić bojaźliwymi. Raczej powinniśmy pamiętać o Boskim rozporządzeniu
dla naszego przebaczenia i pojednania przez zasługę naszego
wielkiego Orędownika, którego śmierć obchodzimy w tej Pamiątce.
I starannie czuwajmy, albowiem zdaje się, że Szatanowi jest
dozwolona specjalna moc aby kusić Pański poświęcony lud w czasie
Wielkanocy, tak jak miał specjalną moc w tym czasie, gdy Jezus
był ukrzyżowany. Wówczas Judasz całkowkicie upadł, Piotr dotkliwie
się potknął, a wszyscy Apostołowie opuścili Mistrza i pouciekali
oraz byli w głębokim zamieszaniu aż do Zielony Świątek. Również
podczas Parousji i Epifanii wielu było dotkliwie doświadczanych
w ty czasie. Przeto rada Mistrza stosuje się do nas; gdy mówi
"Czujcież a módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie".
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" `74(18).
|