SIĘGAJĄC głęboko w przeszłość, do początków
stworzenia ziemi, o którym wspomina Pierwsza Księga Mojżeszowa,
nasza lekcja informuje nas, że nawet wówczas Logos, Słowo, istniał
u Boga. "Słowo" jest bardzo dobrym tytułem dla naszego
Pana Jezusa w Jego przedludzkim stanie: jest ono tłumaczeniem
greckiego słowa logos, które mogłoby być również przetłumaczone
dosłownie jako ,,Wyrażenie", bowiem ów wielki i szlachetny
Jedyny, towarzysz Niebiańskiego Ojca, stworzony "pierwej
niżeli świat był", o którym oświadczono, iż jest "początkiem
stworzenia Bożego" (Obj. 3:14), był w każdym sensie tego
słowa całkowitym i kompletnym wyrażeniem Boskiej woli, umysłu,
celu i charakteru.
O tym pierworodnym Apostoł pisze, że
był "w kształcie Bożym" - podobieństwem Jehowy (Filip.
2:6, 7), który o sobie nie mówi, choć mogłoby się tak wydawać
w tłumaczeniu króla Jakuba, że Logos "nie poczytał sobie
tego za drapiestwo równym być" Ojcu, Bogu Jehowie. Argument
Apostoła całkowicie się temu sprzeciwia: pokazuje on, że Logos
zupełnie podporządkował się Jehowie, a fakt iż stał się ciałem,
"człowiekiem Chrystusem Jezusem", jest dowodem podporządkowania,
posłuszeństwa i pokory. Następnie w harmonii z tą samą pokorą
i posłuszeństwem wobec Ojca, pozostał posłuszny aż do śmierci,
śmierci na krzyżu. Dzięki temu też ("dlatego") Bóg
Jehowa wielce Go wywyższył dając Mu w zmartwychwstaniu Boską
naturę, która stawia Go wysoko ponad aniołami, zwierzchnościami,
mocami i każdym imieniem, które zostało nazwane, wzbudzając
Go do wyższego, niż każde inne, stanowiska, wyższego niż Jego
przedludzki stan, stanowiska dającego Mu miejsce zaraz po Ojcu,
które uczyniło Go współtowarzyszem Ojca na tronie, uczestnikiem
Jego chwały, mocy i natury.
To co Apostoł rzeczywiście mówi pozostaje
w zupełnej sprzeczności ze stwierdzeniem występującym w tłumaczeniu
wersji króla Jakuba. Dobrego tłumaczenia dostarcza nam Emphatic
Diaglott: "Który, mimo iż istniał w kształcie Bożym, nie
myślał o uzurpowaniu sobie prawa do równości z Bogiem, lecz
wyzbył się samego siebie, przyjąwszy kształt sługi". Prezentowana
tu wersja jest zgodna z następującym tłumaczeniem tego wersetu
przez różnych uczonych w dziedzinie języka greckiego:
"Który ... nie myślał o tym, jako
o sprawie gorąco upragnionej" - Clarke; "Żarliwie
ku temu nie był usposobiony" - Cyprian; "Nie pragnął
zachowania" - Wakefield; "Nie uważał ... za przedmiot
gorącego pragnienia" - Stewart; "Nie myślał ... jako
o rzeczy, którą należałoby posiąść" - Sharpe; "Nie
uchwycił z pożądliwością" - Kneeland; ,,Nie walczył gwałtownie"
- Dickinson; "Nie rozmyślał o uzurpacji" - Turnbull;
"Który, będąc w kształcie Bożym, nie uważał tego za nagrodę
[margines - za rzecz, po którą można sięgnąć] aby być na równi
z Bogiem, lecz pozbawił się samego siebie, przyjąwszy postać
sługi" - American Standard Version.
Pismo Święte w żadnym miejscu nie stawia
jednorodzonego i głęboko umiłowanego Syna Bożego na równi z
samym Jehową ani gdy był tu na ziemi, ani też gdy był Logosem,
zanim "stał się ciałem". Zapewnia nas ono, że obecnie,
w stanie wielkiego wywyższenia, Logos, Chrystus Jezus, jest
uczestnikiem Boskiej natury, chwały i wszelkiej władzy w niebie
i na ziemi. Przeto Apostoł poucza, "Aby wszyscy czcili
Syna, tak jako czczą Ojca" (Jan 5:23). Jednakże ta lekcja
przedstawia naszego Odkupiciela w przedludzkim stanie jako istotę
duchową wyższą od aniołów, zapewniając jednocześnie, że wszystkie
rzeczy uczynione były przez Niego - dosłownie: "a bez niego
nic się nie stało, co się stało". Widzimy, że w całej twórczej
działalności Jehowy Logos miał pod każdym względem pierwszeństwo
- "aby on między wszystkimi przodkował" (Kol. 1:18).
Liczba osób studiujących Biblię bezkrytycznie
jest bardzo wielka. Nic więc dziwnego, że wielu popadło w błąd
polegający na przypuszczeniu, że pierwszy werset Ewangelii Jana
stanowi deklarację, iż Logos był całkowicie równym Jehowie,
że Słowo, Poselstwo, było równe Temu, który posłał Logosa, Słowo,
Wyrażenie, Posłanie. Takie mniemanie jest sprzeczne z rozsądkiem,
jak również sprzeczne jest z oświadczeniem samego naszego Pana
Jezusa, który jednoznacznie oświadczył: "Nie mogęć ja sam
od siebie nic czynić: jako słyszę, tak sądzę" oraz "Ojciec
mój większy jest niż ja" (Jan 5:30; 14:28).
Wszyscy uczeni zdają sobie sprawę z
tego, że słowo elohim, często tłumaczone w Starym Testamencie
jako Bóg, nie jest równoznaczne z imieniem Jehowa. Chociaż słowo
elohim znaczy "potężny", często używa się go do określenia
innych istot, prócz Wszechmocnego Jehowy. Używa się go w odniesieniu
do aniołów, do wielkich mężów, również do fałszywych bogów.
Imię Jehowa jest specjalnym imieniem przeznaczonym dla Wszechmogącego,
względem którego wszyscy inni elohim (bogowie - potężne istoty)
są poddanymi.
Podobnie w Nowym Testamencie, słowo
theos jest ekwiwalentem słowa elohim i znaczy potężną istotę.
W Nowym Testamencie najczęściej używane jest w odniesieniu do
samego Jehowy, lecz czasami w odniesieniu do człowieka i do
fałszywych bogów, a kilka razy do naszego Pana Jezusa. Pierwszy
werset Ewangelii Jana jest wyraźnym przykładem użycia słowa
theos w odniesieniu do Logosa Jehowy, Jego Jednorodzonego Syna,
do owego "początku stworzenia Bożego" (Obj. 3:14).
Jednakże studiujący język grecki i zachowujący pewien krytycyzm
nie powinien napotkać na żadne trudności w rozróżnieniu między
omawianymi tu dwoma Bogami, oraz zauważyć, że o jednym z nich
mówi się wyraźnie jako o wyższym od drugiego, bowiem rozróżnienie
takie jest wyraźnie pokazane przez użycie greckiego przedimka
określonego ten przed wyrazem theos w wypadku, gdy odnosi się
on do Jehowy oraz przez brak wspomnianego przedimka ten, gdy
theos zostało użyte w odniesieniu do Logosa. W wyniku takiej
analizy tłumaczenie omawianego przez nas wersetu powinno brzmieć
następująco: "Na początku był Logos, a Logos był z tym
Bogiem, a Logos był jakimś Bogiem. To było na początku u tego
Boga".
Powyższe tłumaczenie nie powinno być
kwestionowane przez żadnego z uczonych w dziedzinie języka greckiego.
Usuwa ono wszelkie podstawy do dyskusji nad zasadniczymi stosunkami
zachodzącymi między Ojcem i Synem. Rzeczywiście, takie wyrażenia
jak "Ojciec" i "Syn" sugerują to, co zostało
w innych miejscach stwierdzone - iż Syn "od Boga wyszedł
i przyszedł" (Jan 8:42). W przeciwnym razie użyte tu terminy
- Ojciec i Syn - pozbawione są sensu. Syn nie może nigdy stać
się swym własnym ojcem, ani też nie ma się racji twierdząc,
iż nigdy nie miał początku syn, który przecież pochodzi od ojca.
Pismo Święte, jeśli pozwolimy, aby jego wersety nawzajem się
interpretowały, będzie przepięknie spójne i harmonijnie racjonalne.
Lecz gdy będzie przekręcane i wypaczane przez niedojrzałe pomysły
i fałszywe doktryny, wtedy światło prawdy przemieni się w ciemność,
a w następstwie tego, na wszystkim, co jest z nim związane wypisana
jest pewna tajemnica, jednakże nie jest to tajemnica pochodząca
od Boga, lecz "tajemnica nieprawości", ciemności,
błędu.
PRAWDZIWY DAWCA ŻYCIA I ŚWIATŁOŚCI
"W nim był żywot". W ten sposób
zaznaczona jest oddzielność naszego Pana od ludzkiej rodziny.
W żadnym innym człowieku oprócz "człowieka Chrystusa Jezusa"
nie było życia. Cała rasa Adamowa, cały rodzaj ludzki, z wyjątkiem
Jezusa znajduje się pod panowaniem śmierci. Śmierć włada całą
ludzkością od momentu, gdy ojciec Adam stał się nieposłusznym
i utracił życie, które początkowo w nim było, przekazać zatem
mógł potomności jedynie warunki umierania. To właśnie życie
w Chrystusie - fakt, że Jezus był oddzielony od grzeszników,
święty, niewinny, niepokalany - uczyniło z Niego zbawiciela,
który był wysłany przez Ojca jako świecąca latarnia nadziei
dla naszej rasy. Gdyby Jezus w jakikolwiek sposób stracił dane
Jemu prawo do życia, bądź zanim przyszedł, by żyć w ludzkim
stanie, bądź też gdy był człowiekiem Chrystusem Jezusem, wtedy
zgasłaby światłość naszej nadziei. Ale posiadając swoje prawa
do życia, Jezus, zgodnie z przygotowanym przez Ojca programem,
położył za nas swoje życie - odpowiednią cenę za życie Adama,
które zostało utracone przez grzech. Była to więc odpowiednia
cena za wszystkich, którzy byli współuczestnikami Adamowej kary
śmierci.
Kupiwszy nas swoją drogocenną krwią,
Jezus dla rzesz ludzkości stał się dawcą światła i nadziei.
Chwalmy Boga za to wielkie światło i za życie przygotowane dla
umierającego świata. Chociaż prawdą jest, że światło to świeciło
pośród ciemności spowodowanej deprawacją człowieka i nie było
rozumiane i oceniane przez ogół, prawdą jest jednak, że On "był
tą prawdziwą [antytypową, autentyczną, realną, nie podrobioną
czy typową] światłością, która oświeca każdego człowieka, przychodzącego
na świat". Dlatego nie ma znaczenia, że ta prawdziwa Światłość
nie była rozumiana i oceniana przez Żydów w czasie pobytu Jezusa
w ciele, i że nawet obecnie nie jest On rozumiany przez ludzkość
całego świata. Niemniej jest On tą prawdziwą światłością i we
właściwym, naznaczonym przez Ojca czasie dokończy wielki plan
Boży, którego jest ośrodkiem, wyrażeniem, Logosem. Oświeci On
każdego człowieka, który urodził się na ziemi. Nikomu też nie
będzie wolno słabnąć w ciemności lub stracić życie wieczne z
powodu braku znajomości. We właściwym czasie oczy wszystkich
nie widzących zostaną otwarte, uszy wszystkich nie słyszących
usłyszą i nie widzący ujrzy jak spośród mroku wyłania się ta
wielka Światłość, którą Bóg wzbudził, aby była Księciem i Zbawicielem
każdego, kto przez Niego przyjdzie do Ojca (Izaj. 35:5; Jan
8:12; 14:6).
Istotnie, jak dotąd mniejszość ujrzała
to światło, bowiem nadal ,,ciemności kryją ziemię, a zaćmienie
narody" (Izaj. 60:2). Oczekujemy jednak na tysiącletni
dzień chwalebnego pośrednictwa, w którym to wielkie światło,
to prawdziwe światło świecić będzie w królestwie Ojca jak słońce,
i gdy wierni Jemu, Jego klejnoty, wybrane i wypolerowane w okresie
ciemności, zostaną wraz z Nim uwielbieni. Ci jako nasienie Abrahama
towarzyszyć Mu będą w wielkim dziele oświecania ludzkości i
błogosławieniu wszystkich narodów ziemi przez danie im oświecenia
oraz towarzyszącej temu sposobności dojścia do harmonii z Bogiem
i osiągnięcia życia wiecznego (Mal. 4:2; Dan. 12:3; Mat. 13:43;
Rzym. 8:17; Gal. 3:16,29; 1 Moj. 22:17, 18).
Nie ma tu jednak miejsca na żadne usprawiedliwienie
dla tych, którzy w obecnym czasie dostrzegli choć promień tej
wielkiej światłości. Błogosławione są ich oczy, jeśli widzą
a uszy, jeśli słyszą. Tacy mieć będą poważniejszą odpowiedzialność
i będą "karani", jeśli nie będą postępować zgodnie
z światłością jaką otrzymali (Łuk. 12:47, 48).
Apostoł czyni dokładne rozróżnienie
między posłańcem światła i samym Światłem. Zgodnie z tym (Jan
5:35) nasz Pan mówi o Janie Chrzcicielu jako gorejącej i świecącej
świecy (lampy w Biblii angielskiej). Całkowicie inne greckie
słowo jest użyte, gdy mówi się o naszym Panu jako tym, który
jest światłością, jednak to samo greckie słowo phos używane
jest w odniesieniu do Kościoła, który jest ciałem Chrystusa
i ze swoim Panem uczestnikiem Ducha Świętego.
Mówiąc o członkach swego ciała, członkach
ecclesia, wybranych, nasz Pan daje wymowne oświadczenie: "Wy
jesteście światłość świata" i używa tego samego greckiego
słowa, które w tej lekcji zostało użyte w odniesieniu do Niego
samego. Mowa tu o tym samym greckim słowie phos użytym w następujących
wersetach Pisma Świętego: "... jeśli tedy światłość, która
jest w tobie, ciemnością jest ..."; "... aleście teraz
światłością w Panu; chodźcież jako dziatki światłości";
"... który was powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości";
"A jeśli w światłości chodzimy, jako on jest w światłości
..." (Mat. 6:23; Efez. 5:8; 1 Piotra 2:9; 1 Jana 1:7).
Podobne rozróżnienie, jak to między Janem i Chrystusem, pokazuje
fakt, że nasz Pan jest Logosem, Słowem, a Jan Chrzciciel nie
był Słowem, lecz jedynie "głosem wołającego na puszczy"
(Izaj. 40:3; Mat. 3:3).
Gdy Logos stał się ciałem i człowiekiem
Chrystusem Jezusem, mimo iż był na świecie, który stworzył przez
udzieloną Mu moc Ojca, świat nie poznał Go, i nawet Jego własny
naród, któremu specjalnie się przedstawił, nie przyjął Go. Byli
jednak tacy, którzy Go przyjęli i ci dostąpili błogosławieństwa
- błogosławieństwa mocy oraz przywileju zostania synami Bożymi,
zwłaszcza, że uprzednio najwyższą możliwością było otrzymanie
stanowiska sług i przyjaciół Bożych. Zauważamy tu zmianę dyspensacji
z żydowskiej na chrześcijańską. Zmiana taka mogła być możliwa
przez coś, co uczynił lub zaoferował nasz Pan. To, czego On
dokonał, było odkupieniem Żydów spod wyroku prawa Zakonu, pod
którym pozostawali (Gal. 3:13) oraz wykupienie całego rodzaju
ludzkiego spod wyroku śmierci, który został wydany na wszystkich
z powodu nieposłuszeństwa Adama.
Przed złożeniem okupu potępieni ludzie
nie mogli być przyjęci do stanu synostwa, którym początkowo
cieszył się ojciec Adam. Ten stan synostwa utracił dla siebie
i potomności, gdy stał się grzesznikiem. Misja przyjścia wielkiego
Światła na świat nie polegała jedynie na odkupieniu życia ludzkiego,
lecz również na oświeceniu człowieka i przywróceniu do pierwotnego
stanu tych wszystkich, którzy chętnie przyjęliby synostwo. Dzieło
to nie zostało jeszcze skończone. Można powiedzieć, że dopiero
się zaczęło, bowiem jedynie garstka spośród Jego narodu przyjęła
to prawdziwe Światło. Tylko wybrani, niewielu, z każdego pokolenia,
narodu i ludu, przyjęli Jego i Jego błogosławieństwa, które
obecnie zostały zaoferowane ludzkości. Zdecydowana większość
zaślepiona jest przez szatana i to powstrzymuje ją przed ujrzeniem
prawdziwej Światłości, jak wyjaśnia Apostoł (2 Kor. 4:4).
Powołani w okresie ciemności obecnego
wieku Ewangelii, gdy zaćmienie okrywa narody, są powoływani
do tego, co, jak wskazuje Pismo Święte, jest powołaniem wyborczym
- nie po to, aby dostąpić jedynie przywrócenia do stanu ludzkiej
natury i jej przywilejów oraz błogosławieństw, które były utracone
z powodu grzechu. Lecz są oni powoływani do specjalnej społeczności
z samym Logosem, są powoływani, aby stać się uczestnikami Jego
światła i dzielić wraz z Nim pod Jego kierownictwem pracę przyszłego
oświecania i błogosławienia świata. Grzesznicy nie otrzymują
mocy stania się uczniami Chrystusa, lecz otrzymują ją usprawiedliwieni,
ci, którzy zostali usprawiedliwieni z wiary, dzięki uwierzeniu
w Jego imię.
LOGOS NAPRAWDĘ STAŁ SIĘ CIAŁEM
Werset 14 sięga do tego samego momentu co
wiersz 5 i powtarza narrację z innego punktu widzenia. "A
to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami". Werset
ten nie naucza o tym, co zazwyczaj określane jest mianem doktryny
o inkarnacji, która w powszechnym rozumieniu oznacza, że jednorodzony
Ojca, Logos, przyszedł jako duchowa istota i zamieszkał na pewien
czas w ziemskim lub ludzkim ciele i ponownie został uwolniony
z tego ciała w czasie lub około tego czasu, gdy ciało to zostało
ukrzyżowane. Taki pogląd na inkarnację Logosa zmienia wiele
wersetów Pisma Świętego w nonsensy i zaciemnia oraz wprowadza
w błąd umysły wielu badających Biblię.
Przyjmując powyższy punkt widzenia myślą
oni o naszym Panu jako o prawdziwej duchowej istocie, która
nigdy nie przestała być istotą duchową, i która nigdy w żadnym
sensie tego słowa, nie była człowiekiem, istotą ludzką, lecz
która po prostu wydawała się być ludzką istotą, lecz w rzeczywistości
nią nie była. Z tego punktu widzenia modlitwy naszego Pana kierowane
do Ojca, kuszenie Go na puszczy, Jego łzy i śmiertelny okrzyk,
są czymś, co, jak się wydaje, jest bardzo sprytnym graniem roli,
ponieważ to fałszywe twierdzenie doprowadza do tego, co wydaje
się, iż w rzeczywistości był On tak dalece ponad ludzkimi warunkami,
że nie mógł podlegać próbom, pokusom, cierpieniu itp. Ponadto
daje do zrozumienia, że w rzeczywistości Jezus nie umarł, lecz
jedynie wydawało się, że umiera i w momencie krzyżowania ciała
Logos po prostu z Niego wyszedł i stał się niemym, niewidzialnym
widzem tragedii na Kalwarii.
Lecz nie była to taka sobie groteskowa
ofiara za grzechy, ani też rzekoma śmierć bez umierania, którą
Bóg przedstawiał w typie przez okres poprzednich tysiąca sześciuset
lat, kiedy nieustannie rok po roku ofiarowano cielce, kozły
itd. Wyrok śmierci na Adama był prawdziwym wyrokiem, prawdziwą
karą, a okup, dzięki któremu jesteśmy uwolnieni od grzechu,
był nie mniej realną ofiarą, którą nasz Pan, ,,człowiek Chrystus
Jezus" ofiarował za nas (1 Tym. 2:5, 6).
Apostoł zapewnia nas, że On będąc bogatym,
stał się ubogim (2 Kor. 8:9). Jezus nie udawał jedynie, że jest
biedny przez zwykłe włożenie zewnętrznego płaszcza niższej natury,
lecz rzeczywiście stał się biedny, rzeczywiście opuścił wyższą
naturę czci i chwały. Rzeczywiście poniżył samego siebie i przyjął
ludzką naturę. Nie była to jednak upadła ludzka natura, nie
grzeszne ludzkie ciało, lecz nieupadła ludzka natura, podobieństwo
człowieczeństwa wolnego od skazy grzechu i śmierci.
Powyższe stwierdzenie pozostaje w zupełnej
zgodzie z rozważanym przez nas wersetem Pisma Świętego. Dosłownie
"Stał się ciałem". Po prostu to wielkie poniżenie
czy upokorzenie umożliwiło Jemu zostanie naszym Odkupicielem
i przysposobiło Go do dania Ojcu ceny okupu za przestępstwo
człowieka, jak napisano: "Bo ponieważ przez człowieka śmierć,
przez człowieka też powstanie umarłych". To człowiek został
skazany na śmierć i ani życie anioła, ani też życie archanioła,
ani też żadne inne życie, prócz życia człowieka, nie mogło stać
się ,,odpowiednią ceną", która mogłaby uwolnić Adama i
jego potomstwo od kary śmierci. Podobnie ofiary składane z niższych
zwierząt nigdy nie mogłyby usunąć grzechu, ponieważ mimo że
nie były winne grzechu, nie miały identycznej z grzesznikiem
natury i nie mogły zatem być przyjęte przez Boską sprawiedliwość
jako cena okupu za człowieka. Logos nie umarł, gdy zmieniał
swą duchową naturę na naturę ludzką, lecz gdy umarł ,,człowiek
Chrystus Jezus", bowiem wtedy nastąpiło całkowite oddanie
życia w każdym znaczeniu tego słowa - nic nie zostało zachowane.
Jezus dał wszystko, co posiadał (Mat. 13:44, 46) - dał swoje
życie, życie człowieka Chrystusa Jezusa, które uprzednio było
życiem Logosa. Jego istota umarła, przestała żyć. On "...
wylał na śmierć duszę [istotę] swoją", "... położył
ofiarą za grzech duszę [istotę] swą" (Izaj. 53:12, 10).
Słowa te są następnie potwierdzone przez samego Pana, który
po swym zmartwychwstaniu oświadczył: "I żyjący; a byłem
umarły, a otom jest żywy na wieki wieków" (Obj. 1:18).
"Chrystus ... więcej nie umiera, i śmierć mu więcej nie
panuje" (Rzym. 6:9).
"Widzieliśmy chwałę jego",
Jego wielką wspaniałość, doskonałość, szlachetność, które jasno
zaświeciły dla tych, którzy mieli oczy zdolne je zobaczyć, którzy
nie zostali zaślepieni przez księcia tego świata. Te same chwalebne
zalety człowieka Chrystusa Jezusa w zupełności świadczą o tym,
że Jezus nie pochodził z Adamowej rasy grzeszników, lecz że
był rzeczywiście wyjątkiem wśród całego rodzaju ludzkiego, dając
swą pełnią łaski i prawdy dowód na to, że był spłodzony przez
Niebiańskiego Ojca. "Jaki on był, tacy i my jesteśmy na
tym świecie" oświadcza Apostoł. I mimo, że z natury jesteśmy
grzesznikami i dziećmi gniewu podobnie jak inni, jednakże dzięki
łasce otrzymaliśmy tę łaskę Bożą, która oddziałuje na serca
przynosząc nam oświecenie, oczyszczenie i uświęcenie, które
powinny przynajmniej stopniowo coraz bardziej nas zmieniać,
doprowadzając nas coraz bardziej do podobieństwa drogiego Syna
Bożego, naszego Odkupiciela i Pana, któremu tak jak i Bogu Ojcu
niech będzie chwała i dziękczynienie teraz i po wieczne czasy!
- artykuł zaczerpnięto z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" `85(168).
|