Wizyta złożona naszemu Panu przez Nikodema,
rządcy żydowskiego, była widocznie na początku działalności
misyjnej naszego Pana. Mało wiemy o tym mężu, prócz tego, że
w różnych okazjach okazywał on szczerość i znaczną wiarę w naszego
Pana i sympatię z Jego sprawą. Był to ten sam mąż, który bronił
naszego Pana w dyskusji wśród Faryzeuszów i kapłanów względem
Niego. On rzekł: "Czyż zakon nasz sądzi człowieka, jeżeli
go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co czyni?" na co
Jego współksiążęta rzekli: "Czy i ty jesteś jednym z Jego
uczniów?" Nikodem nie był gotowy potwierdzić uczniowstwa
nawet wtedy, ale że jego sympatia była nadal żywiona do Pana,
jest udowodnione faktem, że był on jednym z wybitnych ludzi,
który prosił o przywilej pogrzebania ciała naszego Pana po ukrzyżowaniu.
Nie wiemy, jaki kierunek postępowania obrał, ale obawiamy się,
że choć był on za dobry, aby był przeciwnikiem Prawdy, to nie
miał on dosyć siły charakteru aby być jednym z uczniów Pańskich.
Mamy tutaj lekcję, którą każdy powinien zastosować do siebie.
Pan szuka uczniów, którzy są chętnymi wziąć swój krzyż i postępować
za Nim po "obrachowaniu nakładu". Tacy, którzy wzdrygają
się przed kosztem uczniowstwa, nie mogą być uczniami, nie mogą
mieć udziału w królestwie, jakiekolwiek błogosławieństwa Pan
mógłby mieć dla nich zachowane w związku z królestwem lub pod
władzą królestwa.
Byłoby niesłusznem winić Nikodema za
przyjście do Jezusa w nocy. Przez cały dzień nasz Pan był zajęty
nauczaniem, i wizyta wówczas byłaby mniej lub więcej przeszkodzeniem
Jezusowi. Poza tym, Nikodem nie miał prawa wywierać wpływ swoją
obecnością i stanowiskiem po stronie naszego Pana, ażeby się
w jakimś stopniu zadowolił w tym przedmiocie. Mimo to, charakterowi
Nikodema brakowało odwagi, bo nawet w tym czasie gdy przedstawił
się naszemu Panu, przy tej okazji wyraził swoje przekonanie,
że Jezus był nauczycielem posłanym od Boga i że cuda Jezusa
były prawdziwe. Z takimi licznymi dowodami w ręku, byłby on
całkowicie usprawiedliwiony w pójściu do naszego Pana, publicznie,
poświadczając tyle co widział i prosząc o dalsze dowody.
Spłodzeni znowu - narodzeni znowu
Nikodem miał żydowskie nadzieje i widocznie
był jednym z tych, którzy oczekiwali Mesjasza i królestwa, które
Mesjasz miał ustanowić dla błogosławienia Izraela i świata.
Cała ta rozmowa widocznie nie jest podana, lecz odpowiedź Pana
daje do zrozumienia, iż pytanie Nikodema było w tych sprawach
- królestwa Mesjaszowego i warunków członkowstwa w nim objętych.
Nasz Pan natychmiast postawił tą rzecz
w bardzo jasnym świetle, upewniając swego gościa, że nikt nie
może dostać się do królestwa, jeśli się znowu nie narodzi. Nieco
później w rozmowie dodał, że nikt nie może wejść do królestwa
chyba przez ponowne narodzenie się. (w. 5) Wyraz "narodzony"
jest dość właściwie użyty w obydwu przypadkach, a tak dowiadujemy
się, że Pan miał aluzję do przyszłości - aluzję do narodzenia
zmartwychwstania opisanego przez Apostoła w 1 Koryntów 15:42-44
- narodzeni z martwych do chwały, czci i nieśmiertelności, i
udziału w królestwie, zapewnionym tym, którzy mają część w pierwszym
zmartwychwstaniu. Ci wszyscy będą duchowymi istotami i z ich
Panem będą stanowić duchowe królestwo, które będzie niewidzialne
dla ludzkości w ogólności - niewidzialne dla wszystkich jego
ziemskich poddanych, tak jak Szatan książę tego świata jest
niewidzialny dla ludzkości.
Nikodem spostrzegł, że było tu coś daleko
poza tym, co on oczekiwał. Jako Żyd, on wyglądał i wyczekiwał
ziemskiego królestwa i ziemskiego Króla, lecz teraz został poinformowany,
że tylko przez przemianę, spłodzenie i narodzenie do nowej natury,
mógł spodziewać się uczestniczenia w Królestwie Bożem albo nawet
widzieć Królestwo Boże. Nie dziw, iż był on zdziwiony i pytał
się dalej względem tego nowego narodzenia. Czyżby ono było podobne
do pierwszego narodzenia? Czy ci, którzy mają być dziedzicami
królestwa narodzą się ponownie, tak jak już raz narodzeni byli
z matki?
Odpowiedź naszego Pana na to pytanie
jest dana. Być spłodzonym z ziemskiego ojca a później być narodzonym
z ziemskiej matki, zapewnia, że potomstwo będzie także ziemskie
- to co jest spłodzone i narodzone z ciała jest ciałem. Jest
jednak podobieństwo między takim ziemskim narodzeniem a nowem
narodzeniem potrzebnem do udziału w królestwie. Musi być spłodzenie,
"nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, lecz z
Boga" (Jan. 1:13) Musi być także okres ciąży dla tego duchowego
nowego stworzenia, które będzie poprzedzać jego narodzenie przy
zmartwychwstaniu. Tak wszyscy którzy będą brali udział w duchowem
królestwie jako istoty duchowe, muszą być najpierw spłodzeni
z Ducha a następnie rozwiniętymi z Ducha, wzrastając we wszystkich
jego owocach i łaskach, a w końcu narodzeni z Ducha, narodzeni
z martwych jako istoty duchowe podobne Panu i współuczestnicy
w Jego chwale, czci i nieśmiertelności. To co jest spłodzone
i narodzone z Ducha, jest duchem, nie jest ciałem - "ciało
i krew nie mogą odziedziczyć królestwa niebieskiego".
Nikodem wciąż zdumiewał się nad taką
nauką. Czy było możliwem, żeby on sam i wszyscy wielcy nauczyciele
narodu żydowskiego mieli takie błędne pojęcie o królestwie!
To było istotnie prawdą, i podobnie moglibyśmy powiedzieć, że
dzisiaj również bardzo wielu ma błędne pojęcia o królestwie,
chociaż nie w każdym szczególe te same błędy, które zaciemniały
umysł Nikodema i innych wybitnych Żydów. Trudnością dzisiaj
w tym żniwie Wieku Ewangelicznego jest, że słowa naszego Pana
wyżej zacytowane i które zdają się być tak wyraźne, są źle rozumiane,
i mniemane, że nie odnoszą się one wcale do zmartwychwstania,
lecz zupełnie do spłodzenia obecnego czasu.
Jest to po części przynajmniej winą
tłumaczy zwykłego przekładu Biblii, którzy, wiedząc, iż ten
sam grecki wyraz jest przetłumaczony tak na "spłodzony"
jak i "narodzony" w naszym języku polskim, nie został
właściwie rozróżniony między niemi, ani nie dali polskim czytelnikom
właściwej znajomości, że są dwie myśli zawarte w tym wyrazie
- myśl spłodzenia i, po ciąży, w końcu narodzenie. Mało z ludu
chrześcijańskiego ma jakiekolwiek wyraźne pojęcie o tym, co
znaczy spłodzenie z Ducha, i ich zagmatwanie jest podwojone,
gdy im się mówi, że są oni teraz narodzeni z Ducha. Nie dziw,
że większość ludu chrześcijańskiego jest w takim zakłopotaniu
w tym przedmiocie, i nie wiedzieliby co powiedzieć, gdyby ich
zapytano, czy zostali oni spłodzeni z Ducha czy nie, lub co
oni przez to rozumieją, gdy wyrażają nadzieję, że zostali narodzeni
z Ducha.
Każdy chrześcijanin powinien wiedzieć
o obietnicy Bożej przyjęcia go do nowej natury przez spłodzenie
z Ducha Świętego; - powinien wiedzieć, że jego usprawiedliwione
serce zostało zupełnie poświęcone Panu, powinien wiedzieć, że
został on spłodzony z Ducha Świętego, który jest zadatkiem czyli
spłodzeniem do nowej natury, które, jeżeli utrzymane, będzie
w końcu narodzone z Ducha w zmartwychwstaniu.
Ilustracja istoty narodzonej z Ducha
Nasz Pan upomina Nikodema, że on me powinien
być zbyt zadziwiony tym wielkim błędem, jaki on i inni popełnili
co do warunków i stanu, które kwalifikowałyby ich do stanowiska
w królestwie; nie powinni się dziwić, ale rozumieć potrzebę
ponownego narodzenia się - osiągnięcia pierwszego zmartwychwstania,
jeśliby chcieli być członkami klasy królestwa.
Objaśnianie naszego Pana odnośnie takich
spłodzonych z Ducha jest bardzo jasne i wyraźne. Nikodem mógł
rozumieć o wiejącym wietrze, który ma moc, lecz jest niewidzialny.
Nasz Pan wyjaśnił mu, że to objaśniało przykładowo charakter
istot narodzonych z Ducha; będą one jak wiatr, który może przychodzić
i odchodzić, może być słyszany i do pewnego stopnia odczuwany,
ale który nie może być widziany - "Tak jest z każdym, który
się narodził z Ducha". Podobnie Nikodem lub ktokolwiek
inny stałby się dziedzicem królestwa, musi doznać tak wielkiej
zmiany czyli przekształcenia, takiego narodzenia z Ducha, które
uczyniłoby ich podobnymi aniołom, niewidzialnymi, mogącymi przychodzić
i odchodzić, nie będąc widziani od ludzi.
Nikodem zdumiewając się jeszcze więcej
nad tym wyjaśnieniem pierwszego zmartwychwstania i natury tych,
którzy będą mieć udział w nim, wykrzyknął: "jakoż to być
może!" Czy jest to możliwe! Odpowiedzią naszego Pana było,
że rządca w Izraelu powinien rozumieć te rzeczy. Widocznie,
więc, właściwie badanie tej rzeczy z punktu zapatrywania biblijnego,
mogło było doprowadzić prawdziwych Izraelitów do większego lub
mniejszego ocenienia charakteru królestwa przed jego nadejściem.
Chociaż oni nie byliby w stanie zrozumieć jakichkolwiek szczegółów
tegoż, to może byliby rozumieli lepiej aniżeli rozumieli. Byli
oni zadowoleni z życia na zbyt niskim poziomie; nie korzystali
oni całkowicie z wiedzy dostępnej, bo prawdopodobnie byli zbyt
zadowoleni z siebie, gdyż dostatecznie nie łaknęli i pragnęli
Prawdy.
To, co nasz Pan oświadcza, jest powodem,
dlaczego Nikodem i jego współoficjałowie, Doktorzy kościoła
żydowskiego, nie byli gotowi na jego poselstwo, nie gotowi aby
przyjąć prawdę - "Co wiemy, mówimy, a cośmy widzieli, świadczymy:
ale świadectwa naszego nie przyjmujecie" - naszego poselstwa.
Nasz Pan ciągnie dalej: Chcielibyście,
abym wyjaśnił o tym duchowym królestwie, jego działaniach, itd.,
ale ja tego nie mogę uczynić; nie jesteście w stanie przyjąć
mojego słowa. "Jeźliż gdym wam ziemskie rzeczy powiadał
niebieskie, uwierzycie?" Osoba, która nie może pojąć z
jasnością i dokładnością zarysy planu Bożego, które odnoszą
się do świata w ogólności, na pewno nie może spodziewać się,
aby mogła w jakimkolwiek stanie zrozumieć lub pojąć rzeczy,
które odnoszą się do duchowych warunków, które są wyższe a zatem
trudniejsze do zrozumienia.
Rzeczy naturalne a duchowe
Widocznie Nikodem zapytywał się szczególnie
względem królestwa niebieskiego, o którym nasz Pan opowiadał.
Pragnął on mierzyć swoim sądem prawdopodobieństwa takiego królestwa,
jakie nasz Pan obwieszczał. Wielu naszych czasów patrzą na tę
rzecz podobnie, i wzbraniają się wierzyć w rzeczy poza zasięgiem
ich naturalnych zmysłów - brak im szóstego zmysłu wiary czyli
duchowego zrozumienia. Jak nasz Pan wyjaśnił, trudność polega
na tym, że oni nie uwierzyli całkowicie świadectwu Pańskiemu
co do ziemskich rzeczy - nie poddali oni całkowicie swoich umysłów
Jemu. Tylko według wiary i posłuszeństwa względem rzeczy ziemskich
i zupełnego poświęcenia naszych serc Panu, możemy spodziewać
się spłodzenia z Ducha, które umożliwi nam uchwycić umysłowo
wiarą nader wielkie i kosztowne obietnice, które Bóg ma w zachowaniu
dla tych, co Go szczególnie miłują - dla Kościoła jako oblubienicy,
małżonki Barankowej.
Ani nie potrzebują ci, którzy mają duchowy
zmysł, spodziewać się zrozumieć duchowe rzeczy z pełną zdolnością
pojmowania, jaką posiadają względem ziemskich rzeczy. Rzeczy
nie widziane dotychczas - które "oko nie widziało, ani
na serce ludzkie nie wstąpiło" - są "objawione nam
przez Jego Ducha", jak Pan oświadcza. On nie wchodzi w
szczegóły z nami, lecz w ogólnych wyrażeniach mówi nam o chwale,
czci, nieśmiertelności i współdziedzictwie z Jego Synem, jako
Królowie, Kapłani i Sędziowie świata. W ogólnem znaczeniu możemy
zrozumieć tą rzecz po dojściu do właściwego stosunku z Bogiem;
zrozumiewamy to jako całość a nie w jego szczegółach, które
nie są objawione. Jednak to co widzimy, jest ponad wszelkie
wyobrażenie co do tegoż wspaniałości i z Apostołem mamy tą pewność,
że są to naprawdę nader wielkie i kosztowne obietnice, przez
które możemy osiągnąć Boską naturę - 2 Piotra 1:4.
Nikt nie wstąpił do nieba
Ciągnąc dalej swój argument, że Nikodem musi
otrzymać przez wiarę, cokolwiek chciałby on wiedzieć o rzeczach
niebieskich i że będzie całkowicie zależny od słów Jezusowych,
nasz Pan zrobił uwagę, iż nikt nie wstąpił do nieba, i że On
sam, Syn Człowieczy, który zstąpił z nieba, tylko On sam był
zdolny mówić z znajomością i autorytetem o rzeczach niebieskich.
Tak jest dotąd. Jest tylko jedno świadectwo względem tych niebieskich
rzeczy - słowa naszego Pana, gdy jeszcze był w ciele i Jego
następne objawienia za pośrednictwem Ducha Świętego przez Apostołów.
Musimy przyjąć to świadectwo, gdyż nie ma żadnego innego.
Zauważamy tu dziwny i niezadawalający
stan świata w ogólności - nie tylko pogan lecz także uczonych
wyznawców chrześcijaństwa, którzy zaprzeczają przedludzkiemu
istnieniu naszego Pana i zaprzeczają objawieniom, jakie On od
tego czasu dawał przez Apostołów (Jan. 16:13-14; Obj. 1:1).
Poganie wierzą w rzeczy odnoszące się do niewidzialnej sfery,
duchowego czyli niebieskiego stanu, lecz bez dowodu, oprócz
takiego, jakiego oni uzyskują przez upadłe duchy. W krajach
cywilizowanych, ci, którzy odrzucają objawienie naszego Pana
w tym przedmiocie, nie mają nic takiego na czym by oprzeć swoją
wiarę, za wyjątkiem takich niezadawalających dowodów, jakie
oni otrzymują przez spirytystów - których znajomość i objawienia,
twierdzimy, według Pisma Świętego, są z tego samego złego pochodzenia
co i pogan - upadłych aniołów, którzy uosabiają się w ludzi
zmarłych. Odnośnie tych ostatnich, nasz Pan w tym wierszu odmiennie
mówi nam, że oni nie wstąpili do nieba; gdzie indziej (Jan.
5:29) On powiada nam, że są oni w swoich grobach - że są umarłymi
i tak pozostaną, aż Jego moc i władza powoła ich ponownie do
życia. Świadectwo Apostoła Piotra odnośnie Proroka Dawida, jednego
ze starożytnych godnych, jest podobne. On oświadcza: "Dawid
nie wstąpił do nieba" - Dzieje 2:34
Ostatnie trzy wyrazy z 13-go wiersza
są podrobione. Nie było ich w oryginalnym manuskrypcie i nie
znajdują się w najstarszym greckim manuskrypcie odkrytym około
pół stulecia temu, Synaickim. Te wyrazy zostały niewątpliwie
dodane przez jakąś dobrej intencji osobę, która życzyła wyrazić
swą wiarę, że Pan zmartwychwstał i wstąpił na wysokość; ta osoba
nie zauważyła, że dodanie tych trzech wyrazów do tekstu oryginalnego
stwarza nonsens jakoby Jezus powiedział, że był On w niebie
w czasie, gdy rozmawiał z Nikodemem. Jak ważnem jest abyśmy
posiadali znajomość prawdziwego Słowa Bożego. Nie powinniśmy
ani dodawać do niego ani ujmować od niego; a gdy napotkamy,
jak w tym wypadku, że ktoś umyślnie lub nieumyślnie dodał te
wyrazy do tekstu oryginalnego, powinniśmy je skreślić i tym
sposobem uwolnić się z zagmatwania, jakie one inaczej stworzyłyby.
Podobny wypadek niewłaściwego dodania do Słowa Bożego znajduje
się w ostatnim wierszu Ewangelii Jana, który jest najbardziej
namacalną nieprawdą, a jest opuszczony w najstarszym greckim
manuskrypcie, Synaickim. Inny podobny wypadek, jest pierwsze
zdanie Objawienia 20:5.
Wywyższony jak wąż Mojżeszowy Nasz Pan
nie skończył li tylko odpowiedzią na pytania swego gościa o
królestwie będącym niebieskim, lecz posunął się dalej, aby dać
mu w treściwej formie zarys całego planu zbawienia. Przypomniał
mu On o Izraelitach pokąsanych od wężów ognistych na puszczy,
i że Bóg kazał Mojżeszowi wywyższyć na słupie węża miedzianego,
na którego Izraelici, którzy okazaliby wiarę, mogli spojrzeć
i uzyskać uzdrowienie. Nasz Pan oznajmił, że On miał być pozaobrazem
tego, że miał On być wywyższony na krzyżu i tym sposobem stawić
się jako grzesznik - aby zająć miejsce grzesznika - tak, aby
cały świat ludzkości, ukąsany przez grzech i umierający wskutek
tego, mógł spojrzeć na Niego przez wiarę i być uleczonym.
Co za cudowne streszczenie wielkiej
prawdy Pan tu wyraził! Była to obrazowa lekcja jego własnego
zastępstwa jako Odkupiciela człowieka i osoby noszącej grzechy
drugich, i wyraźnie udzielona, że wiara w Niego jako takiego,
jest niezbędną do podniesienia z upadku i jego skutków. Ten
błogosławiony przywilej patrzenia się na Pana i być uzdrowionym,
jest już udzielony takim, którzy słyszą to poselstwo i przyjmują
je - "Patrz a żyj!" Wierzący, którzy teraz przez wiarę
mogą uprzytamniać sobie, że ich grzechy zostały im odpuszczone,
są potrójnie błogosławionymi. Ale dziękujemy Bogu, że Jego dary
nie są tylko dla tych, którzy teraz mają uszy słuchające i oczy
wiary, lecz że ewentualnie wszystkie oczy ślepych będą otworzone
i głusi usłyszą, a poselstwo, "Patrz a żyj!" i "Bierzcie
wodę żywota darmo," będzie słyszane przez każdego członka
rodu Adamowego, że każdy może mieć pełną i słuszną sposobność
uzyskania swego udziału w błogosławieństwach zapewnionych dla
Adama i całego jego rodu przez śmierć Chrystusową. Tak wreszcie
będzie nie tylko komukolwiek wierzącemu, lecz wszystkim którzy
będą mieli potrzebne warunki, które zezwolą im wierzyć, zezwolą
im korzystać z udziału w darze Bożym, wiecznego żywota przez
Jezusa Chrystusa naszego Pana.
Złoty Tekst
Nasz Złoty Tekst jest cudownym wierszem,
a tym cudowniejszym, im więcej rozumiemy z długości, szerokości,
wysokości i głębokości Boskiego planu zbawienia. Luther, który
rozumiał zupełniej poselstwo Ewangelii aniżeli wielu w jego
czasach, a jednak mniej od nas widział tą przyszłą rzeczywistość,
nazwał ten wiersz "małą Biblią". My wyrazilibyśmy
to samo słowami, "Ewangelia w skorupie orzecha". To
całe poselstwo od Boga jest zawarte w streszczonej formie tymi
słowy:
1. Jest pokazana potrzeba człowieka
- jego zgubny stan, jego potrzeba Boskiej pomocy.
2. Jest oświadczona miłość Boża, a dowód
tejże jest pokazany przez darowanie Swojego Syna.
3. Jest wskazane chętne współdziałanie
naszego Pana w planie Ojcowskim.
4. Długość i szerokość tej miłości i
odkupienia są oświadczone, które mają objąć cały świat a nie
tylko część, rodzinę lub klasę.
5. Ograniczenia łaski Bożej są
wyraźnie podane: tylko przez prawdziwe przyjęcie Chrystusa,
może ktoś otrzymać to wielkie błogosławieństwo - uwolnienie
ze zgubnych warunków przekleństwa i całkowite przywrócenie do
łaski Bożej, wraz z jej błogosławioną nagrodą życia wiecznego.
Tym sposobem oświadczenie Ewangelii upewnia nas, iż nie ma żadnej
nadziei dla pogan w ich nieświadomości i wskazuje nam, jak czynią
to inne Pisma, na nadzieję w przyszłości, kiedy głos Syna Człowieczego,
który ich odkupił, zawoła wszystkich z grobu, na to, aby wszyscy
mogli osiągnąć doskonałość zmartwychwstania pod sądami Wieku
Tysiącletniego. "Gdy się sądy twoje odprawiają na ziemi,
sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego",
a wielu którzy poszli do grobu pod przekleństwem i w nieświadomości
jedynego imienia danego pod niebem - wśród ludzi - będą wreszcie
ubłogosławionymi, gdy usłyszą o tym wielkim zbawieniu danym
od Boga, i jeżeli przyjmą go na Boskich warunkach.
- artykuł zaczerpnięty z czasopisma religijnego
"Watch Tower" 1905 (3485).
|