PRZEDŁUŻANIE się doświadczeń Izraela na
puszczy przez trzydzieści osiem lat z powodu jego nie-przygotowania,
braku wiary do wejścia do ziemi Chananejskiej na początku, były
be zwątpienia okresem cennych instrukcyj jakie były im udzielane
różnymi sposobami, pomimo że nie wiele mamy zapisane o tym okresie.
Tyloletnie ćwiczenie się w zakonie, ofiarach, itd. widocznie
doprowadziły ten lud do stosunkowo moralnego i religijnego stanu.
Stan ten był widocznie pobudką do ich następnego grzechu jaki
powstał z powodu chełpienia się świątobliwością - pychą serca.
Przyznając się do grzechu, degradacji i niewiary w przeszłości,
poczuli teraz, że zrobili wielki postęp, i że odtąd powinni
być lepiej traktowani jak dawniej. Chociaż przyznawali, że samowładne
rządzenie nimi przez Mojżesza i Aarona było w początkach konieczne,
to jednak przeczyli teraz, aby to nadal było potrzebne. Z tego
to więc powodu pod dowództwem Korego, Datana i Abirona powstał
bunt, który wkrótce objął dwieście pięćdziesiąt wodzów i najznakomitszych
mężów Izraela. Spór wszczął się o to, że cały Izrael jest teraz
święty (4 Moj. 16:2,3), i że odtąd nie powinno być więcej uznawane,
że Mojżesz i Aaron są jedynymi osobami z którymi Bóg się komunikuje,
dając do zrozumienia, iż ci dwaj wprowadzali hierarchię jakiej
Bóg nie ustanowił, i żaden z prawdziwych Izraelitów nie powinien
uznawać.
W tym zawiera się pewna lekcja dla duchownego
Izraela, pouczająca iż żaden z nas nie powinien być zarozumiałym,
wyniosłym lub chełpliwym z powodu duchownych osiągnięć i pobożności.
To nas uczy, że w Boskim ocenianiu nie może być żadnej świętości
jeżeli świętość nie zawiera w sobie pokory i zupełnego poddania
się pod Boskie zarządzenia. To przypomina nam o przepowiedzianym
buncie jaki ma powstać przy końcu Tysiąclecia pomiędzy tymi,
którzy osiągną doskonałość pod sprzyjającymi warunkami Tysiącletniego
Królestwa; niektórzy z nich objawią swą niezdatność do osiągnięcia
żywota wiecznego z powodu braku poddania się pod Boskie zarządzenia.
Mojżesz zawezwał do siebie przedstawicieli
tego buntu, z których tylko Korę wstawił się, z którym w sposób
łagodny i cierpliwy omawiał sprawę, przedstawiając mu Boskie
rozporządzenia; inni z wezwanych wodzów zelżywie odmówili przybycia.
Wódz, który okazał tyle łaskawości i pobłażliwości oraz chęci
niesienia pomocy tym, których nogi zbaczały na bezdroża, zasługuje
na tym większą sympatię i ocenienie, ucząc nas, że powinniśmy
obchodzić się łagodnie i cierpliwie z tymi "którzy się
sprzeciwiają" porządkowi Bożemu (2 Tym. 2:25). Nie w każdym
wypadku można spodziewać się powodzenia, tak jak i Mojżesz nie
miał powodzenia w tym wypadku; bo gdzie jest serce złe tam nie
kieruje się ono rozsądkiem, a pycha, zarozumiałość i ambicja
są dowodami niewłaściwego stanu serca.
Zamiast użyć przeciw tym mężom siły,
Mojżesz trzymał ich za słowo, zapraszając by wykazali swoją
władzę, przywileje i Boskie upoważnienie, o których twierdzili
że posiadają. Naznaczył zatem następny dzień na ich spotkanie
się z nim i z Aaronem - a Pan przez Swą opatrzność niechaj rozstrzygnie
sprawę. Wpływ Korego w całym zgromadzeniu był widocznie bardzo
wielki; ogólnie można o wiele łatwiej wpłynąć na ludzi, gdy
się im mówi, że są lepszymi, i większymi, aniżeli oni o sobie
poprzednio mniemali- to bowiem unosi ich w pychę. Chociaż Pan
ludu nie, ukarał, dał im jednak ilustrację swojego gniewu przeciwko
ich popieraniu zuchwalstwa - bo sprawił iż ziemia rozstąpiła
się i pożarła trzech "świętych" rebeliantów, ich namioty,
rodziny i całą ich majętność; oprócz tego wyszedł ogień od Pana
i spalił onych dwieście pięćdziesiąt mężów, którzy przyłączyli
się do konspiracji i ofiarowali kadzenie. W tym zawiera się
lekcja dla nas, że powinniśmy wystrzegać się by nasza świętość
była właściwego rodzaju - nie własna sprawiedliwość, ale poddawanie
się pod sprawiedliwość, jaka jest z Boga. Chociaż ci ludzie
nie pomarli wtóra śmiercią, ale w swoim czasie będą korzystali
z wielkiego pojednania dokonanego przez poza-figuralnego Kapłana,
to jednak przedstawiali oni osoby, które po skorzystaniu z Boskich
błogosławieństw, obrócili je na zły użytek, przyjmując je samolubnie
i w pysze; tacy pomrą wtóra śmiercią, a z nimi zostaną zniszczeni
i ci, co brali udział w ich grzechu.
Z powyższego wydarzenia możnaby sądzić,
że tak wielkie okazanie woli Bożej powinno uzdrowić zły stan
ducha między ludem i wykazać im różnicę pomiędzy ich chełpliwym
usprawiedliwianiem się, a sprawiedliwością zupełnego poddania
się pod Boskie zarządzenie, które jedynie samo mogło mieć pochwalę
Bożą. Lecz stało się przeciwnie. Przewrotność ludzka jest pokazana
w tym, że zaraz na drugi dzień wodzowie Izraelscy podburzyli
lud przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi, oskarżając ich iż byli
bezbożnymi mordercami - którzy jakąś tajemniczą mocą pomordowali
poprzedniego dnia osoby, które były prawdziwie ludem Bożym.
W następstwie tego zapalił się gniew Pański przeciwko ludowi,
z których 14,700 zostało wytraconych od plagi i tylko za wstawiennictwem
tych przeciwko którym występowano, przyszło ocalenie. Tego samego
ducha pychy, buntu i ich następstw, można zauważyć i w naszych
czasach; jak wielu jest takich, którzy dlatego iż nie są właściwego
serca, są sympatykami tych, dla których Pan nie ma sympatii!
Widzieli przecież jak powstali zarozumialcy w zgromadzeniu Pańskim
pragnący pociągnąć uczni za sobą, a później byli świadkami ich
odrzucania od Pana zamiast zostania wielkimi wodzami ludu Bożego;
również widzieli jak z Boskiej opatrzności ziemia (światowość,
lub różne błędne poglądy) pochłonęła ich, grzebiąc ich w zapomnieniu
odnośnie ich przewodnictwa. Lecz po tylu dowodach Pańskiego
obchodzenia się ze złymi i po usunięciu ich od światła obecnej
Prawdy, oni dalej sympatyzują z nimi, dowodząc iż to nie stało
się ze strony Pana, że ci popadli w ciemność i zapomnienie,
ale że wina leży po stronie wiernych. Tacy są podobni Izraelitom,
którzy za stratę swoich mniemanych "wielkich wodzów"
składali winę na prawnie naznaczonych sług Bożych, Mojżesza
i Aarona. Nauczmy się z tej lekcji, abyśmy zawsze znajdowali
się po stronie Pańskiej i zachowali serca nasze od uprzedzenia,
pychy i samowoli, oraz ażebyśmy w każdej kontrowersji mogli
zawsze rozpoznać stronę Pańską. Tacy co tego nie czynią, mogą
łatwo utracić żywot duchowny, tak jak 14,700 Izraelitów w tej
figurze utraciło żywot doczesny.
Potemu gdy lekcja Boskiego naznaczenia
silne, wywarła wrażenie na umysły ludu, Bóg rozkazał, ażeby
od wszystkich książąt z każdego pokolenia wzięto po lasce -
Aaron reprezentował tu pokolenie Lewiego. Dwanaście tych lasek
pozostawało przez noc w świątyni Najświętszej. Nazajutrz rano
okazało się, że w żadnej lasce nie było zmiany oprócz w lasce
Aarona, która wypuściła listki, wydała kwiaty i zrodziła dojrzałe
migdały. Tym sposobem Bóg dokładnie okazał swój wybór pokolenia
Lewiego i Aaronowego kapłaństwa, dając lekcję takiego uznania
dla całego Izraela. Bóg tak samo wybrał Chrystusa jako Najwyższego
Kapłana naszego porządku lub wyznania i Kościół, domowników
wiary, ażeby z Nim współdziałał w usłudze. Ci będą ostatecznie
uznani przez tych, którzy będą w harmonii z Bogiem, a tymi będą
ci, co wejdą do tysiącletniej ziemi Chananejskiej. Wszyscy ludzie
dowiedzą się wówczas iż Bóg wielce odróżnia "domowników
wiary" od różnych nauczycieli moralności, wyższej krytyki,
itd., którzy zaparli się wiary i nauczają innych rzeczy, a nie
tych jakie są podane w Piśmie świętym, z których środkiem jest
krzyż Chrystusowy, światłość, ożywienie i owoce sprawiedliwości
ześrodkowują się w domownikach wiary, co też będzie we właściwym
czasie objawione wszystkim ludziom.
Dwa inne wydarzenia jakie miały miejsce
przy końcu wędrówki Izraela po puszczy są godne uwagi - śmierć
Marii, siostry Mojżesza i śmierć Aarona, brata jego. Koniec
czterdziestu lat przybliżał się, a lud pod Boskim kierownictwem
był gotów do wejścia do ziemi Chananejskiej. Kades Barne było
widocznie centrem ich obozowiska i ich Przybytek był tam postawiony,
wszakże tak wielka gromada ludu z trzodami i bydłem musiała
z konieczności zajmować wielką przestrzeń podczas tych trzydziestu
ośmiu lat, o czym mamy kilka wzmianek. (4 Moj. 33:19-36): Chananejczycy
w obawie inwazji ufortyfikowali do pewnego stopnia swój kraj
w okolicy Kades Barne, które znajdowało się przy południowej
granicy Chanaanu, a spostrzegłszy że Izraelici przygotowali
się do opuszczenia tego miejsca, zaatakowali ich, uprowadzając
ze sobą wielu jeńców, prawdopodobnie w celu ostrzeżenia i postrachu.
Wtedy Izraelici uczynili ślub Panu wspomniany w 4 Moj. 21:2,
przyrzekając, że gdy miasta chananejskie zabiorą zniszczą je
zupełnie.
Z trzeciego wierszu nie należy rozumieć,
że Izraelici zwyciężyli Chanenejczyków i zniszczyli ich miasta
w tym czasie. Wzmianka podana w tym wierszu jest raczej nawiasowym
wyjaśnieniem i znaczy, że, później podczas kampanii Izraela
w Palestynie, Bóg zgodnie z ich ślubem podał im miasta, które
kompletnie zniszczyli. Izraelici nazwali to miejsce Chorma na
pamiątkę ich ślubu. Prawo na tak wielkie i całkowite zniszczenie
ludności i mienia ich nieprzyjaciół, jak tam było dokonane,
nie byłoby dozwolone dzisiaj w świecie cywilizowanym; wszakże
musimy mieć na uwadze, że Boska działalność z Izraelem miała
na celu wytworzenie figur, które miały doniosłe znaczenie. W
figurze Chananejczyk i jego warownie itd. wyobrażają grzech,
jego pokusy i przymilania się, oraz silne obwarowania umieszczone
w słabościach ciała. Nowe stworzenie nie może zgadzać się na
żaden kompromis lub rozejm z grzechem; ale to ma być walka aż
do zupełnego wykorzenienia grzechu-i takie było znaczenie powyższej
figury. Możemy to o wiele lepiej zrozumieć gdy weźmiemy pod
uwagę, że Chanenejczyków, którzy zostali zniszczeni, Bóg nie
oddał diabłom na wieczne męki, ale znajdują się we wielkim więzieniu
śmierci - grobie - tak samo jak i ojcowie ich, którzy przed
nimi pomarli tylko innym rodzajem śmierci. Bez względu czy pomarli
od zarazy czy od miecza, przyjdzie jednak czas, że zostaną uwolnieni
z wiązków śmierci przez wielkiego Odkupiciela - pozafiguralne
niesienie Abrahama - i będą mieli sposobność przyjścia do zupełnej
znajomości Prawdy i wiecznego zbawienia, jeżeli zechcą na warunkach
posłuszeństwa i odpowiedniego dostosowania swego serca do woli
Bożej.
Izraelici wysłali prośbę do Edomczyków
(potomków Ezawa, brata Jakubowego), ażeby im zezwolili na przejście
przez ich kraj w celu wejścia do ziemi Chananejskiej ze strony
wschodniej zamiast południowej. Edomczycy odmówili im tego,
przez co byli zmuszeni odbyć uciążliwą podróż okrężną dookoła
ich kraju poprzez teren bardzo suchy i pusty. Na tym odcinku
swej podróży lud, który niedawno dowodził iż jest "cały
święty", stał się do tego stopnia zniechęcony, że pragnął
by mógł z powrotem znajdować się w ziemi egipskiej i szemrał
przeciwko Bogu i Mojżeszowi i przeciwko mannie, którą jeszcze
był żywiony. Bóg w tym czasie ukarał ich za niecierpliwość i
szemranie przeciwko Jego prowadzeniu i opatrzności jaką miał
dla nich, a kara było zesłanie wężów ognistych.
WĘŻE OGNISTE
Czy węże jakie Bóg użył w tym wypadku zostały
specjalnie stworzone, tak jak przepiórki, które im zesłał, czy
może użył naturalnych okoliczności i warunków, tego nie wiemy.
Wiemy tylko że do cudów Bóg używa różnych sposobów, przez które
osiąga Swoje zamiary; one są dla nas cudami, dlatego że nie
rozumiemy całkowicie środków jakich Bóg używa do ich osiągnięcia.
Przypuśćmy gdyby tak znajomość metody telefonu lub telegrafu
zostały zupełnie wytarte z pamięci ludzkiej, a tylko wyniki
byłyby zarekordowane, to ludzie w przyszłych wiekach nie obznajomieni
z metodami użytymi w tym zakresie, nazwaliby je cudami; my jednak
nie nazywamy je cudami, ponieważ jesteśmy obznajomieni z ich
działaniem. Chociaż srogość ataku wężów i wielka śmiertelność
pomiędzy Izraelitami mogłyby nas dziwić, to jednak przypominamy,
że w Indii nawet i teraz ginie corocznie kilka tysięcy osób
od ukąszeń węża kobry. Pewien pisarz tak opisuje o skutkach
ukąszeń pewnego gatunku węża brazylijskiego: "A nawet wtedy
gdy ofiara wyzdrowieje, cały jej system jest uszkodzony na pewien
czas, a ukryta jadowitość trucizny jest trudną do usunięcia,
która powoduje liczne ropiące guzy, czyraki i owrzodzenia przez
wiele lat. System nerwowy jest też nadwerężony, a zawroty głowy
i paraliż są zwykle świadectwami silnego jadu, jaki ten płaz
w niewytłumaczony dotąd sposób wyciąga z zupełnie nieszkodliwych
pokarmów."
Z licznych doświadczeń jakie naród izraelski
przechodził, nauczył się pewnych lekcy j, to też byłoby zbytecznym
tłumaczyć mu, że doświadczenie z ognistymi wężami było karą
od Boga za jego szemranie i buntowanie się. W związku z tym
musimy nauczyć się rozróżniania doświadczeń jakie były udziałem
Izraelitów, a jakie przychodzą na świat w ogóle. Trzeba pamiętać,
że ze względu na Przymierze Zakonu jakie Bóg uczynił z Izraelitami
na górze Synaj, On obiecał im protekcję od chorób i wszelkiego
złego wpływu, tak długo jak długo posłusznymi Jemu będą, a w
razie nieposłuszeństwa i niewierności zagroził imy iż będą karani
chorobami, klęskami i śmiercią. - 3 Moj. 26:3-46. Choroby i
klęski były dla Izraelitów dowodem gniewu Bożego - lecz dla
innych narodów był to zwykły bieg wypadków, ponieważ ci ostatni
nie byli ochraniani od różnych przyczyn śmierci, jakie przychodziły
na świat, ani te różne przyczyny śmierci nie były specjalnie
na nich zsyłane.
Lud przybył do Mojżesza wyznając swój
grzech i prosił go o pośrednictwo u Boga za nimi, a on jak i
Bóg nie łajał ich gdy pokutowali i okazywali żal za swój występek,
lecz przedstawił ich sprawę Bogu w sposób jak najlepszy. Bóg
wysłuchał i odpowiedział na ich prośbę lecz w sposób pośredni,
obliczony na to, by mogli głęboko zachować w pamięci, że należy
spolegać na Nim - a także aby dostarczyć i dla nas, duchownego
Izraela, wielkiej lekcji duchownej. Jedynym lekarstwem na uleczenie
od ukąszeń węża było spojrzenie na węża miedzianego wystawionego
na drzewie, który był prawdopodobnie obnoszony po obozie Izraelskim,
tak ażeby każdy cierpiący miał sposobność spojrzeć na niego
i być uleczonym.
Nie ma żadnej wątpliwości, że obraz
ten był typem, albowiem nasz Pan sam to zaznacza w zacytowanym
wierszu pod nagłówkiem tego artykułu. Wąż miedziany na drzewcu
przedstawia Chrystusa na krzyżu. Prawdę powiedziawszy to wąż
przedstawia grzech, podłość, zło, boleść i cierpienia, a nasz
Pan stał się naszym Odkupicielm dlatego, że był świętym, niewinnym
i odłączonym od grzeszników. Przeto pytanie nasuwa się, dlaczego
wąż był użyty na przedstawienie naszego Pana? Dlaczego Bóg nie
kazał Mojżeszowi uczynić miedzianą gołębicę, lub miedzianego
baranka, jako figury przedstawiające pokorę, niewinność i czystość
Tego, który za nas umarł? Odpowiadamy, że właściwe ocenienie
odpowiedzi na to pytanie jest kluczem do wyrozumienia wielkiego
przebłagania przygotowanego przez Boga dla człowieka, przez
"Człowieka Jezusa Chrystusa, który dał samego siebie na
okup za wszystkich, o którym będzie wy dane świadectwo w czasie
właściwym." (1 Tym. 2:5,6 popr. tłum.) Wąż przedstawiał
o wiele lepiej transakcję ubłagania, aniżeli jakikolwiek inny
symbol. Wąż w raju był ajentem i (przedstawicielem szatana w
przywabianiu naszych pierwszych rodziców do grzechu. Na tym
znaczeniu tego słowa, wężowe czyli diabelskie ukąszenie naszego
rodzaju jest zniszczeniem całego rodzaju ludzkiego przez śmierć
z poprzedzającymi bólami i cierpieniami - i dlatego Apostoł
podaje, że "wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół
boleje . . . (Rzymian 8:22). Niemożliwością jest pozbycie się
jadu - grzechu onego "starego węża"; nie ma żadnego
lekarstwa, które by można zastosować. Rodzaj ludzki może tylko
spoglądać do Boga o pomoc, a pomoc jaką On nam zsyła jest dana
przez Jego Syna, Onego niepokalanego. Nie wystarcza ażeby Ten
niepokalany zamieszkał z nami, znał nasze kłopoty, współczuł
i radził nam jak możemy pozbyć się grzechu. Nie, to nie wystarcza.
Pan nasz nie może występować przeciwko rozporządzeniom Ojca,
ale może je wykonać, może zająć nasze miejsce i może przyjąć
na siebie naszą karę. Tak, jak Apostoł oświadcza w drugim liście
do Koryntów 5:21 - "On tego, który nie znał grzechu, za
nas grzechem uczynił", ażebyśmy się stali sprawiedliwymi
w oczach Bożych przez Niego. A więc wąż reprezentował grzech
w całym znaczeniu tego słowa, świat cały był dotknięty jadem
węża i dlatego nasz Pan musiał zająć miejsce grzesznika, aby
grzesznik mógł być uwolniony z pod wyroku potępienia; i to jest
przyczyna dlaczego wąż był wystawiony na drzewie. Ponieważ Bóg
tego który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił - dlatego
Pan nasz był traktowany jako ten, w którym ześrodkował się grzech
całego świata.
Jak ukąszony Izraelita gdy spojrzał
na węża miedzianego bywał uzdrowiony, tak też w pozafigurze
my, którzy jesteśmy ukąszeni wężem grzechu, wijemy się w boleściach
i umieramy od jego trucizny, musimy spoglądać na Jezusa (okiem
czyli -wyrozumieniem wiary). Musimy spoglądać na Niego jako
na węża, czyli jako na Tego, który zajął nasze miejsce, wziął
na siebie naszą karę za grzech, stał się naszym zastępcą i odkupił
nas z pod wyroku śmierci. Nie wystarczało dla Izraelity spoglądanie
ku niebu lub na baranka albo ptaka latającego nad jego głową,
ale musiał koniecznie, gdy chciał być uzdrowiony, patrzeć na
węża miedzianego. Ta sama rzecz jest i z nami; nie wystarczy,
aby mieć jeden z licznych i często dziwacznych poglądów o Jezusie,
ale według zarządzenia Bożego tylko jeden gatunek wiary w Chrystusa
jest skuteczny - to jest wiary, która uznaje Go jako naszego
Odkupiciela i naszego zastępcę "u-czynionego za nas grzechem".
Niektórzy mogą doznać nieco błogosławieństwa, zapatrując się
na Jezusa jako na wielki wzór człowieka, wielkiego Żyda, wielkiego
nauczyciela, itd., takie patrzenie na Niego może okazać się
dla nich korzystne pod względem moralnym, umysłowym i fizycznym,
ale nigdy nie przyniesie im żywota wiecznego i dalej ginąć będą
od ukąszeń grzechu, chyba że uczynią coś więcej aniżeli to.
Tylko tacy co patrzą na Niego jako na pozafiguralnego węża na
puszczy mają Jego obietnicę odpuszczenia grzechów i są przyjęci
od Boga do żywota wiecznego.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" '49(23).
|