W słowach naszego Pana, zapisanych w powyższym
tekście można się dopatrzyć jakoby zawodu. "Izali i wy
chcecie odejść?" Przyzwyczajeni szukać przyczyny na każdy
uczynek i słowo, zapytujemy: Czemu odejście pewnej liczby zwolenników
zasmuciło Jezusa? Czy było Jego celem mieć wielką liczbę zwolenników?
Czy pokładał ufność w wielkiej liczbie? Czy myślą Jego było:
Co teraz powiedzą Faryzeusze gdy zobaczą, że po półczwarta roku
prowadzenia misji, wielu z uczniów opuściło mnie? Czy obawiał
się, że zmniejszenie liczby uczniów zmniejszy Jego dochody?
Żadna z tych rzeczy nie trwożyła Go, bo już około tego czasu
wzmogła się przeciw Niemu nienawiść. Z tego powodu powiedział
uczniom swoim: Biada wam, jeżeliby o was wszyscy ludzie dobrze
mówili, bo tak czynili fałszywym prorokom. Jezus miał moc, dwoma
rybami i trzema chlebami nakarmić pięć tysięcy mężów. Wiedział,
że wiernych Jego naśladowców będzie tylko maleńka gromadka,
wiedział także, którzy w Niego wierzyli.
Dlaczego więc po utracie pewnej liczby
uczniów, słowa Jezusa przejęte są smutkiem? Przyczyna była ta,
że Jezus był szlachetnym, prawdziwym i miłującym Swoich przyjaciół,
a gdy zauważył i wspomniał, iż przyszła godzina, że Pasterz
miał być uderzony, a owce miały się rozproszyć (a co wypełniło
się, jak jest napisane, iż wszyscy opuścili Go i uciekli - Marka
14:50), tęsknota objęła Go, i ze smutkiem zapytał: Czy i wy
chcecie odejść? Miłość, sympatia, przyjaźń itp. uczucia nie
są bynajmniej słabością, przeciwnie są to elementy prawdziwego
charakteru - lecz byłoby słabością gdyby odejście uczniów oddziałało
na naszego Pana tak, iż zwróciłoby Go z drogi ofiary zamierzonej
przez Ojca Niebieskiego. Nigdy podobna słabość nie miała miejsca,
ale przeciwnie, gdy kilka dni po tym zajściu, gdy Piotr chciał
perswadować Jezusowi, aby nie czynił takiej z siebie ofiary,
- w tejże chwili nasz Pan powiedział: "Idź odemnie, szatanie,
jesteś mi zgorszeniem, albowiem nie pojmujesz tego, co jest
Bożego, ale co jest ludzkiego".
Słowa Piotra: "Panie, do kogóż
pójdziemy? Ty masz słowa żywota", są pełne znaczenia. Piotr
wiedział co to znaczy szukać łaski Bożej i żywota wiecznego
przez zachowywanie Zakonu. Tak Piotr jak większa część żydów
niższego stanu, czuli się jakoby bez nadziei, bo nie mogąc zachować
przykazań i nauk Faryzeuszy, czuli się potępionymi tak przez
ich nauki jak i przez własne sumienia. O ile Piotr wiedział
coś i o naukach pogańskich filozofów, odnoszących się do przyszłego
życia, to przekonał się, iż są to tylko ludzkie domysły i wynalazki.
Przez trzy lata Piotr znał Jezusa i
słyszał Jego słowa odnoszące się do żywota wiecznego, które
nie były ludzkim wymysłem ani zgadywaniem. Jezus "uczył
jako mający moc, a nie jako nauczeni w Piśmie". Nie uczył,
aby żywot można otrzymać przez zachowanie zakonu (o czem wiedzieli
żydzi, iż to było dla nich niemożebne). Nauka Jezusa różniła
się od wszystkich innych nauk. Jezus uczył lud, iż On nie przyszedł
na świat, aby Mu służono, oddawano cześć, lub tytułowano, lecz
po to, aby służył ludziom, i ostatecznie, aby życie Swoje położył
na Okup, za życie utracone w Adamie przez nieposłuszeństwo.
Jego nauką było, żeby wykazać jak w Boskim planie było zamierzone,
aby On położył życie Swoje za żywot świata, a wskutek tego by
każdy mógł mieć sposobność otrzymania żywota wiecznego pod prawem
i rządem Nowego Przymierza. Aby to uskutecznić i przyprowadzić,
wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Syna Bożego, a którzy
usłyszą, (będę posłuszni) żyć będą - otrzymają doskonały żywot
(Jan 5:25, 28-29). Piotr dobrze słyszał tę prostą i piękną Ewangelię
- jedyną nauką o rzeczywistym osiągnięciu żywota wiecznego.
On uznał Jezusa jako Mesjasza posłanego od Boga, aby był dawcą
życia dla świata, ta prawdziwa światłość, która ostatecznie
oświeci każdego człowieka, przychodzącego na świat - Jan 1:9.
Mając to wszystko na względzie, cóż
dziwnego, że Piotr odpowiedział: "Panie, do kogóż pójdziemy?
Ty masz słowa żywota wiecznego". Dla swej wiary i nadziei,
Piotr znalazł w nauce Chrystusa podstawę i jakby kotwicę, a
czego nie mógł znaleźć gdzie indziej.
Podobnie rzecz się ma i dziś z wszystkimi
rozumnymi chrześcijanami; w miarę na ile oni słyszeli i wyrozumieli
te cudowne słowa żywota, których Chrystusa śmierć jest środowiskiem,
połączonym z miłością i łaską Bożą, zawierające w sobie wszystkie
wielkie i kosztowne obietnice osiągnięcia żywota wiecznego.
Ktokolwiek raz usłyszał wesołą nowinę, słowa żywota wiecznego
i poznał prawdę, czy możebne aby to zamienił na co innego?
Spoglądając w dal, by przypatrzyć się
religiom innych narodów, spotykamy nauki filozofów takich, jak
Konfucjusz. Buda, Brahma, Zaroaster, lecz te nauki nie mogą
nas zadowolić. Słyszymy także mądrość tego świata i jego uczonych,
którzy starają się na próżno dowodzić powstanie człowieka prawem
rozwoju; to jest, iż z protoplazmy powstała kijanka, a z kijanki
małpa, a z małpy człowiek, który odgaduje i przypuszcza, że
będzie się rozwijał w dalszym ciągu, aż przemieni się na coś
wyższego. Starają się dowodzić, że bez względu czy na początku
był lub nie był inteligentny Stwórca, to jednak z czasem wytworzy
się wielkie mnóstwo wielkich i możnych bogów. Umysł nasz odwraca
się od takich teoryj i ludzkich wynalazków, a skłania się ku
słowom żywota, mówionym przez Tego, który tak mówił, jak nikt
przedtem, ani od tamtej pory. W Jego słowach jest radość i pokój,
którego świat dać, ani wziąć nie może.
Postępując według nauki Tego samego
wielkiego Mistrza, dowiadujemy się coraz więcej o tym żywocie
wiecznym, który przygotowany jest dla wszystkich. On uczy nas,
że ten żywot jest jedynie dla tych, którzy Go miłują; że tylko
Maluczkie Stadko z odkupionego świata zostało powołane i doświadczone,
aby przez posłuszeństwo-podczas wieku ewangelicznego mogło się
stać spółdziedzicami z Chrystusem w sławie, czci, nieśmiertelności
i Boskiej naturze. Chrystus łącznie z Maluczkim Stadkiem w przyszłym
wieku, w tysiącletnim Królestwie - będzie błogosławił wszystkie
rodzaje ziemi, przyprowadzi do znajomości i da sposobność otrzymania
żywota wiecznego, na warunkach Nowego Przymierza, zapieczętowanego
krwią ofiary Chrystusowej jako Okup. Ta sama Ewangelia, te same
słowa żywota wiecznego są dziś, jak były za dawnych czasów,
a w miarę jak przybliżamy się do urzeczywistnienia, stają się
bardziej wyraźnymi i wspaniałymi.
Podczas żniw wieku żydowskiego, gdy
nasz Pan wypowiedział "słowa żywota wiecznego" - dozwolił
na "zgorszenia," aby przesiały pszenicę. Zgorszenia
muszą przyjść. Dopuszczone doświadczenia miały udowodnić i wykazać
różnicę między dojrzałą a niedojrzałą pszenicą, i między plewami.
Dwie klasy zostały szczególnie przesiane. Jedna klasa, która
tylko z ciekawości lub częściowo interesowała się i klasa poświęconych,
która nie posiadała głębokości charakteru, a co jest przedstawione
w przypowieści (Mat. 13:5-6, 20-21) jako miejsce opoczyste,
czyli rodzaj słuchaczy, którzy przyjmują słowo z radością, lecz
nie posiadają głębokości gruntu, szczerej miłości i poświęcenia
się. Tacy na widok pogardy lub prześladowania, gorszą się, odwracają
i nie postępują więcej za Panem, ani z wiernymi towarzyszami.
To samo dzieje się i dziś, podczas żniw
wieku ewangelicznego. Błogosławione są nasze oczy, iż mogą widzieć
tak wiele "głębokich rzeczy Bożych", jakie są zawarte
w planie wieków; i błogosławione są nasze uszy, iż słyszały
jasne i zrozumiale nauki naszego wielkiego Nauczyciela - słowa
chwały, czci i nieśmiertelności - słowa żywota wiecznego. Teraz
więc mamy być gotowi na doświadczenia, próby i przesiewanie.
Teraz ponownie zgorszenia muszą przyjść, aby doświadczyć wszystkich,
aby się odwrócili wszyscy, którzy nie są prawdziwie poświęceni
Bogu, i ci wszyscy, którzy nie mają głębokości charakteru, i
nie są gotowi znosić urągań i cierpień Chrystusowych. Tak było
z figuralną armią Gedeona. Wszyscy, którzy mają stanowić spółdziedzictwo
z Chrystusem, muszą być klasą wybranych, szczególnie gorliwym
ludem. Nic też dziwnego, że św. Piotr pisze: "Najmilsi!
Niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi
ku doświadczeniu, waszemu". W rzeczywistości, Pan Bóg dozwala
na zgorszenia, aby ci, co są doświadczeni (od Boga, ponieważ
znoszą różne próby i stoją silnie w prawdzie), byli jawnymi
między wami (1 Kor. 11:18-19). Którzy w teraźniejszym czasie
wytrzymają próby, będą jako ci, za których Św. Piotr przemawiał
w poprzednim przesiewaniu. Gdyby kogo opanowało znużenie, lub
zniechęcenie, to powinien podobnie jak Piotr powiedzieć: "Panie!
do kogo pójdziemy?" Wszędzie dają się widzieć rozmaite
złudzenia nauk diabelskich, ślepota, sprzeciwianie się rozsądkowi,
a także i Pismu Św., nie tylko agnostyków, ale i chrześcijan
różnych odcieni. Dla klasy wybranych dosyć jest rzucić na to
okiem. Oni nie odejdą, i nie odstąpią z armii ludu Bożego. Prawdę
mówiąc, gdzie i do kogo mamy pójść? Nasz Wódz, On jedynie ma
słowa żywota wiecznego. Odkąd usłyszeliśmy Jego słowa, wszystkie
inne nie mają dla nas znaczenia. Pozostaniemy w Jego słowie
i będziemy postępować za Wodzem naszego zbawienia, tak w słowie
Jego, jak i w miłości i w Jego służbie, w Nim my żyjemy i mamy
swoje istnienie jako wybrani Boży.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Watch Tower" 1894 (1710).
|