Pan nasz Jezus dał trzy przypowieści ilustrujące
Boską dobrotliwość:
1. Przypowieść o stu owcach, z których
jedna zaginęła i była troskliwie poszukiwana.
2. Przypowieść o dziesięciu groszach,
z których jeden był zgubiony i z pilnością szukany.
3. Przypowieść o dwóch synach, z których
ten, który zaginął był, po powrocie, tak radośnie przyjęty.
Faryzeuszowie, ufni sami w sobie, że byli
sprawiedliwymi, pogardzali innymi. Oni mieli formę sprawiedliwości,
ceremonie, zewnętrzne posłuszeństwo Bogu i Jego prawom, powierzchowną
pobożność i świętobliwość. Możemy wnosić, że niektóre z tych
wypływały ze szczerości - z serca, a nie jedynie z formalności;
lecz są silne dowody, że z tych co mienili się być "świętymi",
bardzo mało było prawdziwie świętymi według probierza Pańskiego.
W żniwie wieku żydowskiego zapewne wybrani byli wszyscy stanowiący
prawdziwą pszenicę, wszyscy prawdziwi święci, a na ile nam jest
wiadomem stosunkowo mało było między nimi takich, którzy rościli,
iż są więcej pobożnymi, świętymi - czyli mało Faryzeuszów.
Celnicy i Grzesznicy
Było nieco prawdy w twierdzeniu Faryzeuszów,
że większość ludu żydowskiego żyła w grzechu, zaniedbująca Boski
zakon, żyjąca według obyczajów pogańskich, bez Boga i bez nadziei
na świecie. Lecz nasz Pan pragnął, aby oni rozpoznali, że zajęli
niewłaściwy pogląd na tę sprawę. Zamiast trzymać się z dala
od swoich ziomków, swoich braci żydów, oni powinni byli być
nimi głęboko zainteresowani i być chętnymi uczynić cokolwiek
było w ich mocy, aby dopomóc im do powrócenia do harmonii z
Bogiem i społeczności z sobą. Zamiast tego Faryzeuszowie raczej
chlubili się, że są dziedzicami łaski Bożej, a że drudzy są
dalekimi od Boga.
Ci oddaleni od Boga nazywani byli celnikami
i grzesznikami. Grzesznicy byli mniej lub więcej niemoralni,
nie rościli pretensji do zachowywania zakonu Mojżeszowego, ani
jego przepisów względem obserwowania obrządków i rytuałów, świąt
itd. Co prawda, oni uczestniczyli w niektórych świętach, lecz
przeważnie ze względu na przestrzeganie praw Bożych. względu
na przestrzeganie czci nabożeństwa. Celnicy byli to żydzi, którzy
do pewnego stopnia zaniedbali zakon i patriotyczne uczucia narodowe
i służyli rzymskiemu rządowi jako kolektorzy podatków. Oni byli
w pogardzie u tych, którzy mienili, że jako nasienie Abrahamowe
i dziedzice Boskich obietnic, oni nigdy i w żadnym znaczeniu
tego słowa, nie powinni stać się sługami obcych panów, a szczególnie
nie powinni służyć im w pobieraniu podatków od swoich braci,
utrzymując, że było niewłaściwem aby oni płacili podatki rządowi
rzymskiemu.
Nasz Pan, chociaż uważał na wszelkie
obowiązki żyda pod Zakonem, nie miał nic wspólnego z takim Faryzeuszostwem,
aczkolwiek zamiast trzymać się z dala od celników i grzeszników,
"pospólstwa", On głosił Swoje poselstwo wszystkim,
którzy mieli "uszy ku słuchaniu", nie czyniąc wyróżnień
między nauczonymi w piśmie i Faryzeuszami, a celnikami i grzesznikami.
Za to Faryzeuszowie gardzili Nim uważając, że tak On sam jak
i Jego nauki były na niższym poziomie, nadające się więcej dla
ludzi zwykłych, dla klasy grzeszników.
Trzy wyżej wspomniane przypowieści były
wypowiedziane szczególnie jako nagana dla Faryzeuszów - aby
wykazać niewłaściwość ich stanowiska wobec rzesz, "ludu
pospolitego".
Pan Jezus me zaprzeczała że celnicy
i grzesznicy źle postępowali, że pod pewnymi względami byli
bardziej oddalonymi od Boga aniżeli Faryzeuszowie; lecz On pragnął,
aby ci ostatni poznali, że ich serca nie były zgodne z duchem
Bożym, bo inaczej nie byliby tak obojętnymi wobec swych braci.
Te trzy przypowieści były naukami wzięte ze zwykłych spraw życiowych
- który z was mający sto owiec, gdyby stracił jedną, czy nie
starałby się znaleźć ją?, albo któraż niewiasta, mająca branzoletę
z dziesięcioma srebrnymi ozdobami, cenioną jako pamiątkę zamążpójścia,
czyżby pilnie nie szukała, gdyby zgubiła jedną z tych ozdób?,
a jeżeli tak, to czyż nie powinni oni brata swego cenić więcej,
aniżeli jedną owcę lub monetę, czemuż więc nie poszukiwać go
i starać się przywieść go z powrotem?
Na zapieczętowanie tej nauki Pan wypowiedział
jeszcze przypowieść o synu marnotrawnym, która stanowi niniejszą
lekcję. Ona przedstawia naszego Ojca Niebiańskiego i Jego stanowisko
wobec tych dwu klas. Starszy syn przedstawiał Faryzeuszów, młodszy,
marnotrawny, przedstawiał celników i grzeszników, a ów ojciec
przedstawiał Boga. Przypowieść pokazuje Boską gotowość przyjęcia
z powrotem pokutującego, a także dosadnie przedstawia niewłaściwość
Faryzeuszów i ich brak gotowości w nawracaniu swoich braci z
drogi złej, i powrócenia do rodziny Bożej.
Przypowieść ta dosadnie ilustruje złą
drogę postępowania celników i grzeszników; byli oni w łasce
u Boga pod Mojżeszowym Zakonem, lecz uprzykrzywszy sobie ograniczenia
rodzinne, ograniczenia zakonu Mojżeszowego, odwrócili się od
Boga na drogę grzechu i cierpień, goniąc za przyjemnościami
i dobrobytem w niewłaściwym kierunku. Oni powinni byli radować
się w pozostaniu pod Boską ochroną i opieką, radować się przywilejami
domu Ojcowskiego i wszystkich błogosławieństw. Powinni byli
zrozumieć ów chwalebny przywilej, iż byli odłączeni przez Pana
od innych narodów ziemi; lecz oni nie ocenili tego i popadli
w różne grzechy. Chociaż byli Izraelitami, żyli według obyczajów
pogańskich a nawet gorzej aniżeli niektórzy z nich. Służyli
szatanowi a wiele ich chorób było wynikiem tego, także wiele
z ich niedostatków, a szczególnie moralna degradacja.
Boskie przymierze z nimi jako Żydów
opiewało, że gdy będą posłuszni jego ustawom, będą mieli doczesne
powodzenie. Pod tym względem ich pozycja była odwrotna od naszej;
w okresie ewangelicznym Pan obiecał wiernym duchowe powodzenie
wśród doczesnych trudności i niepowodzeń.
Można powiedzieć, że szatan jest panem
owej dalekiej krainy - dalekiej od Boga, od Jego miłości, ochrony
i protekcji. Szatan był tym, który zdegradował ich do poziomu
świń i w jego służbie oni głodują za lepszą cząstką. Świnie
w owej przypowieści przedstawiają ludzi światowych zagłębionych
w rzeczach doczesnych, a zupełnie obojętnych na rzeczy duchowe.
ów marnotrawny przedstawiony jest jako mający nic więcej posiłku
od światowych; a jednak była różnica między nim a świńmy, bowiem
podczas gdy świnie mogły napełniać swe brzuchy tą paszą i nabierać
sił, onemu marnotrawnemu było trudnem podtrzymać życie na takiej
diecie. Zrozumiał swoją degradację - "przyszedł do siebie"
- zrozumiał, że był niemądrym, szalonym marzycielem, gdy opuścił
tak życzliwy dom ojca i tak wielkie błogosławieństwa, jakimi
kiedyś się rozkoszował, a teraz doszedł do stanu tak zdegradowanego,
że cała jego istota zatęskniła za błogosławieństwami, które
był opuścił.
Postanowił więc powrócić do ojca i według
tego postanowienia postąpił. Postanowienie byłoby niczem, gdyby
nie było poparte czynem, lecz czyn nie mógłby poprzedzić woli,
czyli chęci.
Obraz obdartego i wynędzniałego syna
marnotrawnego ze spojrzeniem pełnego wstydu i bojaźliwego oczekiwania
jakiego przyjęcia dozna przez ojca i swego brata, jest graficznie
przedstawiony przez Pana w tej przypowieści. Jego starszy brat,
przedstawiający Faryzeuszów, nie wyglądał jego powrotu; lecz
ojciec, przedstawiający Boga, widział go z daleka - wyczekiwał
go, litował się nad nim, i aby czasem ten nie stracił odwagi,
wybiegł naprzeciwko niemu. Przyjął go jakoby nigdy nie zgrzeszył;
najpiękniejsza szata, obuwie, pierścień były mu dane, a przyrządzona
uczta była proklamacją radości ojca ku wszystkim domownikom.
W ten sposób Pan pokazał Faryzeuszom jak Bóg patrzy na pokutujących
celników i grzeszników przyjmujących poselstwo ewangeliczne
i powracających do sprawiedliwości i harmonii z Bogiem.
Nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie
Starszym Synem
Większość naśladowców Pana była z tej klasy
grzeszników a Faryzeuszowie, zamiast nienawidzieć Pana i Jego
poselstwo, które pociągało tych byłych tułaczy z powrotem ku
miłości nadziei i społeczności z Bogiem, powinni byli radować
się z tego. Następnie, przedstawiając Faryzeuszów i ich stanowisko
w tej sprawie, Pan wykazał im, że oni gniewali się na Boga za
Jego dobroć i odmówili wzięcia udziału w uczcie, na którą byli
przez Ojca zaproszeni i z której powinni byli radować się razem
z tymi powracającymi marnotrawnymi. Było to ich strata, a zyskiem
dla pokornie usposobionych. Ojciec, któremu upodobało się darzyć
ich Swoimi błogosławieństwami i był nadal chętny je udzielać,
nie zmuszał ich do przyjęcia Jego łask, chociaż z natury byli
oni Jego wybranymi. Jeżeli nie chcieli przyjąć gościnności Ojca
łącznie z powrotem marnotrawnego, nie będą mogli mieć żadnego
udziału. Uczta ewangeliczna jest tylko jedną ucztą i wszyscy
w niej uczestniczący muszą wchodzić na warunkach i według zarządzeń
Ojca.
Chociaż widocznie ta przypowieść, ściśle
mówiąc, stosuje się do żydów i żadne z jej zarysów nie włączają
pogan, to jednak możemy ją ilustracyjnie zastosować do naszych
czasów. Zauważyliśmy często, że cielesny Izrael był typem, czyli
figurą na duchowego Izraela a żniwo wieku żydowskiego było wzorem,
czyli przedblaskiem na żniwo wieku ewangelicznego. W szerszeni
znaczeniu tego słowa, cały świat może być obserwowany w świetle
owej przypowieści. Ci co starali się pozostawać w harmonii z
Bogiem - ci co starali się postępować w świętobliwości żywota
i w posłuszeństwie Boskiej woli - mogą być przyrównani do onego
starszego brata; zaś młodszy brat przedstawiałby tych opisanych
przez apostoła w liście do Rzymian, w rozdziale pierwszym: Którzy
"poznawszy Boga, nie chwalili jako Boga ani Mu dziękowali,
owszem znikczemnieli w myślach swoich i zaćmiło się bezrozumne
serce ich. Mieniąc się być mądrymi, zgłupieli i odmienili chwałę
nieskazitelnego Boga" itd. "Przeto podał je Bóg pożądliwością
serc ich" itd.... "Dlatego podał ich Bóg w namiętności
sromotne ... a jako się im nie upodobało mieć w znajomości Boga,
tak też Bóg ich podał w umysł opaczny aby czynili co nie przystoi"
- Rzym. 1:21-29.
Z tego stanowiska, nieomal cała ludzkość
dotąd znajduje się w owej "krainie dalekiej", w ziemi
nieprzyjaciela, pod zaciemniającymi wpływami boga tego świata.
A teraz, z łaski Bożej, dowiedzieliśmy się naprzód, że ostatecznie
dana będzie sposobność wszystkim wszędzie aby wniknęli w siebie
i zrozumieli co stracili, a także, aby zrozumieli gotowość Ojca
do przyjęcia ich z powrotem - sposobność reformy w Tysiącleciu,
pod dyrektywą Tego, który umiłował nas i kupił Swoją drogocenną
krwią. Tym, co znajdują się we właściwej postawie serca, poselstwo
to daje radość i wesele, innym zaś już sama myśl aby niepojednany
świat miał dostąpić sposobność powrotu do Ojca Niebieskiego
i że dana im będzie szata sprawiedliwości Chrystusowej, i że
Bóg ich z powrotem przyjmie za synów, jest wstrętna, tak jak
myśl o Boskiej łasce dla celników i grzeszników była wstrętna
dla większości Faryzeuszów w czasach naszego Pana.
Pierwszymi powracającymi marnotrawnymi
w nowej dyspensacji będą nieszczęśni żydzi; albowiem jest napisane:
"Przyjdzie z Syjonu Wybawiciel i odwróci niepoboźność od
Jakuba. A toć będzie przymierze Moje z nimi, gdy odejmę grzechy
ich A tak według Ewangelii nieprzyjaciółmi są dla was; lecz
według wybrania są miłymi dla ojców. Albowiem darów swoich i
wezwania Bóg nie żałuje" - Rzym. 11:26-30.
Prorok opisuje doświadczenia Żydów jako
marnotrawnych, powracających do domu Ojca, mówiąc, że Bóg wyleje
na nich ducha łaski i modlitw, i że obaczą Tego, którego przebodli
i płakać będą nad Nim. Nie tylko na nich Ojciec wyleje Swego
ducha, bowiem napisano: "Potem [po wieku Ewangelii, w którym
to czasie Bóg liczył się tylko ze sługami i służebnicami] wyleję
Ducha Mego na wszelkie ciało" - Joel 2:28-29.
Ludzkość w Ogólności Marnotrawną Podobna
myśl była pokazana w Nabuchodonozorze, który, w ogólnym znaczeniu,
przedstawiał szaleństwo tego świata. Przy końcu tych dni - przy
końcu okresu jego zwierzęcej degradacji - Nabuchodonozor przyszedł
do siebie i czytamy: "Po skończeniu onych dni podniosłem
ja, Nabuchodonozor, w niebo oczy moje a rozum mój do mnie się
zaś wrócił i błogosławiłem Najwyższego, a Żyjącego na wieki
chwaliłem i wysławiałem.... Tego czasu rozum mój wrócił się
do mnie, a do sławy królestwa mego ozdoba moja i dostojność
moja wróciła się do mnie" (Dan. 4:33-34, 36). Po zakończeniu
się czasów pogan (po roku 1915), rozsądek zacznie powracać do
marnotrawnych, a światłość Pana Jezusa zacznie przyświecać w
różnych częściach ziemi. Ewentualnie błogosławieństwo Boże spłynie
na całą ludzkość uwolnioną z pod zaciemniających wpływów onego
wielkiego przeciwnika.
Prorok Pański znowu określa te przyszłe
błogosławieństwa dla całego świata tymi słowy: "Stanie
się w ostateczne dni, że utwierdzona będzie góra domu Pańskiego
[królestwo Boże] na wierzchu gór.... I pójdzie wiele narodów
mówiąc: Pójdźcie, a wstąpmy na górę Pańską, to jest do domu
Boga Jakubowego a będzie nas nauczał dróg Swoich i będziemy
chodzili ścieżkami Jego, bo zakon z Syjona [duchowe królestwo,
uwielbiony Chrystus] wyjdzie, a słowo Pańskie z Jeruzalemu [ziemscy
przedstawiciele tysiącletniego królestwa i chwały]" - Mich.
4:1-2.
"Ten Sam Wczoraj, Dziś i Zawsze"
Znamiennem jest, jak niektórzy ludzie widzą
nieco, lecz nie mogą dostrzec chwalebnej wizji Boskiej mądrości
i potęgi. Naprzykład, Rev. Aleksander McKenzie, pisząc o Boskiej
litości i o drzwiach otwartych dla tych, którzy powrócą do domu
Ojca, wyraził swoje myśli następująco:
Nie byłoby od rzeczy powiedzieć, że
Ewangelia Chrystusowa jest Ewangelią drugiej sposobności. Ludzie
z ciekawością kwestionowali, czy jest jaka druga sposobność
w innym świecie. Jest coś o wiele lepszego niż to, druga sposobność
w tym świecie, "to teraz" - woła wielki Apostoł -
"czas przyjemny, oto teraz dzień zbawienia" (2 Kor.
6:2). Pokuta jest nową sposobnością; tak powrócił syn marnotrawny
do swego ojca, mówiąc: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu
i przed tobą i jużem nie jest godzien abym był nazywany synem
twoim. Uczyń mnie jako jednego z najemników twoich". Lecz
ojciec jego zrozumiał to wyznanie i rzekł: "Przynieście
ona przednią szatę a obleczcie go" itd. "Albowiem
ten syn mój umarł był a zasię ożył; zginął był i znaleziony
jest" - powrócił, aby na nowo próbować.
Radujemy się, że Ojciec Niebiański daje
nam i naszym braciom, siostrom i dzieciom sposobności do odzyskania
tego co utracili po błąkaniu się na manowcach grzechu - sposobności
korzystania z lekcyj życiowych i ze smutnego doświadczenia,
jako będących obcymi oddalonymi od Boga. Dobrze jest gdy możemy
to widzieć i że mało jest tych, którzy dochodzą do konkluzji,
iż jedno przekroczenie pieczętuje ich przyszły los. Cieszy nas,
że wielu jest takich, którzy rozumieją Boską litość i przebaczenie,
okazane przez Jezusa, nie tylko za nasze pierwsze zboczenie,
ale i za następne. Czyż mamy ograniczać Boską łaskę, gdy On
sam nie stawia żadnego ograniczenia? Czy mamy mówić, że jedynie
ci co w obecnym czasie usłyszeli Jego głos i weszli do Jego
rodziny, dostępują Jego łaski? Czemu tak wielu jest takich,
którym trudno jest zrozumieć, że ten sam Bóg, który miał litość
nad nimi, za ich słabości i uchybienia, i przyjął ich napowrót,
jako marnotrawnych, bez pogwałcenia sprawiedliwości, nie może
być zarówno łaskawym wobec tych, którzy dotąd nawet nie mieli
uszu do słyszenia ani ócz do zobaczenia Jego łaskawości i dobroci
w Chrystusie?
Jest to zaiste dziwnem, że obecnie przy
świtaniu nowej dyspensacji, kiedy Pan zwraca naszą uwagę na
chwalebne zarysy Swego planu, które napewno sprawią podniesienie
świata ludzkości i kompletną restytucję wszystkich chętnych
z powrotem do tego co było stracone w raju - a kupione dla nich
przez Ojca, przez dar Syna jego na Kalwarii, aby te błogosławieństwa
miały rozbudzić opozycję i gniew kogokolwiek z tych, którzy
mianowali imię Chrystusowe lub kiedyś dostąpili pewnej miary
ducha Bożego. Jak to może być, że tacy zatulają swe uszy na
poselstwo tyczące się naszego drogiego Odkupiciela - "Tenci
jest ona prawdziwą światłością, która oświeci każdego człowieka
przychodzącego na świat"? Jak to może być, że oni nie chcą
uznać poselstwa jakie Bóg przez chór aniołów posłał do Betlejemu
- "Oto zwiastujemy wam radość wielką, która będzie wszystkiemu
ludowi" - Łuk. 2:10.
Tylko Pokutujący Marnotrawni Przyjęci
W przypowieści jest radość z powrotu marnotrawnego,
a Pan wyjaśnił, że i w niebie jest radość nad każdym, który,
zbłądziwszy po staniu się dzieckiem Bożym, powrócił do domu
Ojca swego.
Ta sama zasada działa w wieku Ewangelii.
Jeżeli którzy z przyjętych w Chrystusie do Boskiej rodziny,
odchodzą z domu Ojca a zasię wracają w duchu prawdziwej pokory,
jak to przedstawione jest w przypowieści, mogą ponownie dostąpić
Boskiej łaski i przebaczenia, a szata sprawiedliwości Chrystusowej
przykryje ich zmazy. Tacy znowu otrzymują dowody Boskiej łaski
i Jego miłosierdzia. Widzimy iż serce Boga jest tak obszerne,
że przez tego samego Odkupiciela i przez Jego kosztowną ofiarę
pojednawczą, On uczynił łaskawe zarządzenie dla całej ludzkości.
Nie tylko my radujemy się z rozwijania się tych szerszych zarysów
Boskiego planu, ale pewni jesteśmy, że i aniołowie w niebie
radują się widząc jak długą, szeroką, wysoką i głęboką jest
miłość Boża okazana Jego upadłym stworzeniom.
W powyższem nie ma nic takiego coby
dało do zrozumienia, w żadnym znaczeniu tego słowa, aby ktokolwiek
miał być przyjęty przez Boga na warunkach innych aniżeli przedstawione
są w tej przypowieści w stosunku do marnotrawnego. Marnotrawny
musi pragnąc powrotu i musi czynić starania ku temu; lecz Ojciec
wyjdzie naprzeciwko niemu aby dodać otuchę, przyjąć go, błogosławić
i wprowadzić do wszystkich chwalebnych rzeczy, jakie On ma zachowane
dla tych, którzy miłują Go i Jego sprawiedliwość.
Jest wszakże pewna część w takiej reformie,
która w pewnej mierze zależy na Boskiej opatrzności - jest to
przedstawione w słowach: "Przyszedłszy do siebie",
czyli, wniknąwszy w siebie. Grzech i degradacja wytrącają rozsądek
człowieka z równowagi, tak, że dobro zdaje się być złem, światłość
ciemnością, prawda fałszem i na odwrót. Boska opatrzność sprawia,
że oczy naszego wyrozumienia otwierają się ku poznaniu samych
siebie, ku zrozumieniu swoich strat i potrzeb.
Tak więc, jak wykazaliśmy to powyżej,
Boskie obietnice dosięgną cały świat ludzkości, i poświadczają,
że w słusznym czasie, ludzkość oceni lekcje z przebytych doświadczeń
i zapragnie powrócić do domu Ojcowskiego. Muszą jednak pożądać
tego, bo inaczej wyniki te nie będą osiągnięte. W Tysiącleciu
ludzkość będzie doprowadzona do zrozumienia swoich potrzeb,
i w miarę posłuszeństwa, będą mieli Ojcowskie zaopatrzenie w
Chrystusie, aby wyjść im, że tak powiemy, na spotkanie i pomogą
im, procesem restytucji, dojść do stanu zupełnego pokoju, błogosławieństwa
i społeczności z Wszechmocnym.
Oko niektórego marnotrawnego może spocznie
na niniejszym artykule i może zatęskni za domem Ojca, za miłą
społecznością, rodziną duchową, za łaskawymi błogosławieństwami,
które tam znajdują się i którymi w przeszłości rozkoszował się,
a później opuścił. Takiemu przypominamy, że taka myśl jest początkiem
powrotu do rozsądku - początkiem wniknięcia w siebie. Niechaj
taki powstanie natychmiast i uda się do domu Ojca sposobem naznaczonym,
czyli przez Pana Jezusa; niechaj będzie pewnym, że Bóg jest
gotów przyjąć go, lecz niech nie wraca w duchu własnej sprawiedliwości,
w usposobieniu usprawiedliwiania się, bo to ograbiłoby go ze
spodziewanych błogosławieństw. On musi wrócić tak jak uczynił
to marnotrawny syn, ze skruszonym sercem, szczerze wyznając
swój błąd i z gotowością zajęcia choćby najniższego miejsca
w rodzinie Ojca, jako sługa. Tylko takiemu Ojciec przywróci
wszystkie przywileje synostwa.
- artykuł zaczerpnięty z "Watch Tower"
1904 (3360).
|