SĄ ROZMAITE teorie w Chrześcijaństwie odnośnie
Wieczerzy Pańskiej - jej znaczenia i właściwego czasu obchodzenia
takowej. Większość uczonych chrześcijan uznaje fakt, że była
ustanowiona, jako pozafigura Żydowskiej Wielkanocy. W starszych
kościołach, rzymskim i greckokatolickim, episkopalnym, itd.,
starają się obchodzić śmierć naszego Pana jako pamiątkę w jej
rocznicę. Z początku obchodzono tę pamiątkę według obliczeń
księżycowych, czternastego dnia pierwszego miesiąca żydowskiego,
Nisan, w dzień, kiedy Żydzi zabili figuralnego baranka Wielkanocnego..
Później jednak zmiana w sposobie obliczenia nastąpiła tak, ażeby
obchodzić śmierć naszego Pana w najbliższy piątek, a Jego zmartwychwstanie
w niedzielę - w Wielki Piątek i w niedzielę Wielkanocną. W nowszych
wyznaniach chrześcijaństwa ten zwyczaj powszechnie został zaniechany,
możliwie z pragnieniem, żeby zrobić tyle różnicy ile tylko jest
możebne pomiędzy protestanckimi zwyczajami i ceremoniami, a
katolikami. Wskutek tego znajdujemy, że większość protestantów
nie łączy Wieczerzy Pańskiej z Żydowską Wielkanocą, i nie oceniają
faktu, że śmierć Żydowskiego baranka, obchodzona rocznie czternastego
Nisan, reprezentowała śmierć naszego Pana Jezusa w tę samą datę,
ta ostatnia będąc pozafigurą, wypełnieniem figury.
Oni nie są zupełnie bez wymówki w tym
przeoczeniu, ponieważ trzeba nam pamiętać, że chociaż starsze
kościoły obchodzą śmierć Pańską w jej rocznicę, to jednak wprowadziły
inne ceremonie, podobne do Pamiątki, lecz nie upoważnione w
Piśmie Św., ani też w niczym, tyczącym się figury. Na przykład,
przeciętnemu umysłowi katolickiemu, jak również protestanckiemu,
msza katolicka jest tylko pamiątką śmierci naszego Pana; lecz
to nie jest jej prawdziwym znaczeniem. Msza, właściwie zrozumiana,
z punktu teologicznego, jest świeżą ofiarą, a nie tylko pamiątką
tej jednej ofiary na Kalwarii. Protestanci, błędnie ją rozumiejąc,
że jest powtarzaniem Wieczerzy Pańskiej, przyszli do wierzenia,
że od najrychlejszych czasów Pamiątka Wieczerzy była obchodzona
w jakimkolwiek wygodnym czas: e. Przeto znajdujemy wśród protestantów
rozmaite poglądy na ten przedmiot, niektórzy uczestnicząc w
niej tygodniowo, inni miesięcznie, a inni kwartalnie, według
tego, jak kto uważa ją za więcej pożądaną, więcej korzystną.
Taka nieregularność nigdy nie była zamierzona przez naszego
Pana, lub przez Apostołów. Nasz Pan ustanowił ją w tym szczególnym
czasie, w tym szczególnym dniu w roku, który był właściwym;
i słowa, "To czyńcie ilekroć" odnosiły się nie tylko
do chleba i kielicha, lecz także do czasu, kiedy ten ogólny
wypadek był obchodzony. Nie będziemy tu wchodzić w szczegółowe
wykładanie rzymskokatolickiej nauki o mszy, lecz odsyłamy naszych
czytelników do 3-go tomu Wykł. Pisma Św., str. 100 - 106, nadmieniając
przy tej okazji, że dla poinformowanego katolika, greckiego,
lub rzymskiego, msza w żadnym znaczeniu tego słowa nie jest
obchodzeniem pamiątki oryginalnej ofiary Chrystusa. Oni twierdzą,
że pierwsza ofiara Chrystusa wystarczała za grzechy przeszłe,
lecz nie za popełnione później, i że Bóg upoważnił właściwie
ustanowioną hierarchię i księży, aby stwarzali Chrystusa na
nowo na każdą okazję, i potem, żeby ofiarowali Go na nowo za
jakikolwiek specjalny grzech, lub grzechy ' wielka msza za szczególne
grzechy jednostki, cicha msza za powszechne grzechy całego zgromadzenia.
Twierdzeniem katolików jest, że błogosławieństwo
księdza przemienia zwykły opłatek i wino w aktualne ciało i
krew. Chrystusa, który jest tym sposobem na nowo stwarzany tysiące,
tysiące razy każdego roku, przez tysiące księży, i na nowo ofiarowany
za tysiące i tysiące grzechów. My, rozumie się, nie zgadzamy
się z tym i uważamy to wszystko, jako zupełnie antychrześcijańskie,
i większość prawowiernych protestantów chętnie przytaknie na
to. Jednak ci, co zorganizowali nowe wyznania protestanckie,
zdaje się, iż zapełnię przeoczyli tę sprawę, gdy odwołują się
na częstość mszy w starszych kościołach, jako wymówka na częste
obchodzenie Wieczerzy Pańskiej. Lecz większość protestantów
zdaje się być dobrze uświadomioną, że bardzo częste obchodzenie
(jak we mszy) byłoby niemądre, niepożyteczne. Przeto większość
ich obchodzi tylko trzy, lub cztery razy na rok, wierząc, iż
to nabożeństwo jest tym sposobem uroczystsze i sprawia większe
wrażenie wszystkim uczestnikom. Naszym zdaniem jest, że oryginalny
sposób obchodzenia śmierci naszego Pana w jej rocznicę, jest
jeszcze więcej uroczystszy i sprawujący głębsze wrażenie; oprócz
tego on jest potwierdzony Pismem Św., natomiast żaden inny sposób
nie jest. Nasi tak zwani ("Disciples") "Uczniowie"
i "Bracia z Plymouth" i inni, którzy przyjęli zwyczaj
obchodzenia śmierci naszego Pana w każdy Dzień Pański pierwszy
dzień tygodnia zdaje się nam, iż popadli w poważny błąd. Niestosowność
takich obchodzeń jest widoczna z kilku stron: najpierw oni obchodzą
ją w niedzielę, dzień, który sam w sobie jest pamiątką zmartwychwstania
Pańskiego, co jest zupełnie inną rzeczą, tj., radosną okazją
wielkanocną. Tracąc widok na ważność daty, nie dziw, że oni
także utracili widok odnośnie czasu dnia, tj., że tak, jak pierwotnie
ustanowiona, ona była obchodzona wieczorem, natomiast zwyczajem
jest obchodzić ją rano, lub w samo południe, lub po południu.
Nie mamy przypuszczać, że nasi przyjaciele
chrześcijańscy przyjęli swój tygodniowy zwyczaj bez zupełnie
żadnego powodu. Lecz gdy przyglądamy się ich powodom, to znajdujemy
je bardzo niewystarczające. Ich twierdzeniem jest, np., że zdania
w Dz. Ap. 2:42,46; 20:7, które mówią o zgromadzeniu się uczni
razem pierwszego dnia w tygodniu "na łamanie chleba",
odnoszą się do Pamiątkowej Wieczerzy. Lecz przeciwnie, naszym
zdaniem jest, że te zgromadzania się pierwszego dnia były ucztami
miłości, i nigdy nie były zamierzone, ażeby miały zastąpić,
lub w jakimkolwiek znaczeniu przedstawiać Pamiątkę Wieczerzy
Pańskiej. Zauważmy, że w tych rozmaitych opisach nie ma nic
mówione o "kielichu", przedstawiającym krew naszego
Pana, a który musi być uważany jako tak ważna część tego symbolu,
jak przaśny chleb, który przedstawia Jego ciało. Te uczty miłości
właściwie stosownie odbyły się w dzień, w który przypadła radość
Kościoła ze zmartwychwstania Pańskiego i z pewnością wszystkie
nasunęły się przez okoliczności pierwszej niedzieli, dnia zmartwychwstania
Pańskiego, kiedy to On był poznany od dwóch uczni w Emaus przy
łamaniu chleba, a później wieczorem od jedenastu, gdy usiedli
jeść, On mówiąc, "Pokój Wam", i sprawując, że ich
serca pałały w nich (Luk. 24:30,31; Jan 20:19). Lecz przeciwnie
ma się z Wieczerzą Pańską, która widocznie zamierzona, jako
przypomnienie Jego śmierci i naszego przymierza, jako członków
Jego ciała i naszej społeczności w Jego cierpieniach.
PIERWSZE OBCHODZENIE WIECZERZY
PAŃSKIEJ
Nasza lekcja wskazuje nam na pierwsze ustanowienie
tej pamiątki. Ona była obchodzona w dniu przed zaczęciem się
właściwej Wielkanocy, czternastego Nisan. Prawo tyczące się
Wielkanocy, było bardzo akuratne. Baranek miał być wzięty do
domu 10 - go Nisan, miał być zabity czternastego i miał być
jedzony w nocy przed ranem czternastego. W pozafigurze Jezus
ofiarował Siebie narodowi dziesiątego, lecz oni, oprócz Jego
kilku wiernych, nie przyjęli Go, a czternastego On był ukrzyżowany.
Było to w ten sam dzień Żydowski, w którym On był ukrzyżowany,
że On jadł baranka, wspomnianego w tej lekcji, a później został
zdradzony, dzień u Żydów zaczynając się od zachodu słońca i
trwając do następnego wieczora. Jeden Ewangelista podaje, że
nasz Pan powiedział Swoim uczniom, "Żądając żądałem tego
baranka jeść z wami, pierwej niżbym cierpiał." (Łuk. 22:15.)
Było to Jego ostatnie obchodzenie tego Żydowskiego obrządku,
który, jako Żyd, On był prawem zobowiązany przestrzegać zupełnie.
Możemy nie wiedzieć akuratnie o której właściwie godzinie czternastego
dnia nasz Pan i uczniowie jedli baranka, lecz możliwie, że to
było blisko północy, po zjedzeniu baranka, kiedy nasz Pan ustanowił
tę nową Pamiątkę Jego własnej śmierci, Wieczerzę Pańską, na
miejsce wieczerzy z baranka według Zakonu, i oznajmiając to
Swymi słowami, "Odtąd, ilekroć byście to czynili, czyńcie
na pamiątkę Moją". "To" reprezentuje pozafiguralnego
Baranka, "Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata",
a czyniąc to - łamiąc chleb i pijąc z owocu winnej macicy f
przedstawiło śmierć Pańską, a już więcej nie śmierć figury,
ponieważ pozafigura już teraz przyszła, i tego samego dnia,
kilka godzin później, On miał być zabity, ukrzyżowany. Nasz
Pan tym sposobem zakładał głęboki i szeroki grunt na tę nowo
ustanowioną pamiątkę, dla Swego Kościoła, i odłączał ją od Żydowskiej
figury przez wskazanie wierzącym na Siebie, jako pozafigury,
i na wyższe znaczenie, połączone z nią - wyswobodzenie wszystkich
prawdziwych Izraelitów, nie z pod władzy Faraona, lecz z pod
władzy pozafiguralnego Faraona, Szatana, wyswobodzenie wszystkich
pierworodnych z ludu Bożego do życia obfitszego - życia wiecznego.
Wszyscy, którzy jasno widzą figurę powinni
zrozumieć, że ona nigdy by nie mogła przeminąć, aż by pozafigura
przyszła, a pozafigura zabicia baranka wielkanocnego musi być
w jej rocznicę, czternastego Nisan. Z tego rozumiemy znaczenie
wyrażenia w Piśmie Św., że "żaden nie ściągnął nań ręki,
bo jeszcze nie przyszła była godzina Jego". (Jan 7:30;
8:20.) Bóg przewidział tę całą sprawę i najprzód zarządził wszystko,
tyczące się jej, a figura oznaczyła ją bardzo wyraźnie. My już
więcej nie obchodzimy figury; lecz wierząc, że pozafiguralna
ofiara Baranka Bożego zastąpiła figurę, my jako chrześcijanie
"czynimy to" na pamiątkę pozafigury; ponieważ, jak
Apostoł mówi, "Albowiem Chrystus (Baranek) nasz wielkanocny
za nas ofiarowany jest; przeto obchodźmy święto" (1 Kor.
5:7,8). Było to podczas jedzenia z Apostołami Wieczerzy wielkanocnej
figuralnego upieczonego baranka, kiedy nasz Pan powiedział do
nich, "Jeden z was Mię wyda". Jan mówi nam, że nasz
Pan był "zasmucony w duchu", okazał wzruszenie uczuciowe,
gdy On to powiedział. Jego uczucia nie były wzruszone, możemy
być pewni, sprawą Jego wydania, ponieważ on widocznie wiedział
szczegóły, jak również fakt Jego śmierci. Przyczyną Jego smutku,
możemy przypuszczać, była myśl, że jeden z tych, o których On
tak mile dbał i starał się, miałby teraz okazać się niewdzięcznym,
niedziękczynnym, bezbożnym; widocznie On żałował Judasza. Jego
zdanie wywołało pytania od uczni, "Ażem ja jest?"
lub, jak greckie słowo zdaje się wskazywać, to pytanie znaczyło,
Panie, azali Ty masz na myśli mnie oskarżać? Ja nim nie jestem,
czy tak? (Marek 14:19). I uczniowie na ogół poczęli się także
smucić. Możliwie było dobrze, że oni przechodzili to doświadczenie
wtenczas, gdyż oni wszyscy potrzebowali tego, ażeby przygotować
ich na trudne czasy, jakie były prawie przed nimi.
Judasz, rozumie się, zapytał się tak
samo, jak ci drudzy, bo gdyby był się nie pytał, to znaczyłoby,
że nie przyznaje się do winy. Odpowiedzią naszego Pana było,
że to był jeden, który z nim wieczerzał, i maczając sztukę chleba
podał ją Judaszowi, który zaraz wyszedł (Jan 13:25-30). Te wypadki
zamiast zmiękczyć serce Judasza i prowadzić go do zmiany w jego
postępowaniu zanim było za późno, to one zdawały się wzbudzać
w nim zawziętego ducha, tak jak miłosierdzie Boże względem Faraona,
w zatrzymywaniu plag, zatwardzało jego serce. Zamiast stawiać
opór sugestiom Przeciwnika, Judasz rozmyślał nam nimi coraz
to więcej, aż został przepełniony duchem Szatana, "wstąpił
weń Szatan" zupełnie, kompletnie - owładnął jego serce,
jako narzędzie złego, i z pewnością było to dlatego, że czuł
się nie na miejscu w takim towarzystwie, że wyszedł. Z tego
zdaje się być jasnym, że Judasz nie był z tymi drugimi, gdy
nasz Fan umył ich nogi, i jaśniejszym, gdy później On ustanowił
z chlebem i owocem winnej macicy Pamiątkę Swej śmierci. Lepiej
było, że on był nieobecny; i również byłoby lepiej, gdzie możliwe,
żeby tylko prawdziwi, wierni, oddani uczniowie Chrystusa zgromadzili
się razem dla obchodzenia Jego śmierci w jej rocznicę. Jednakowoż
pamiętajmy, że my nie jesteśmy zdolni sądzić serce. Przeto,
gdy przystępujemy do obchodzenia tej pamiątki wszyscy powinni
być zaproszeni na nią, którzy ufają w drogocenną krew Chrystusa
na odkupienie i którzy wyznają zupełne poświęcenie się Panu.
Pozostawmy opatrzności Pańskiej zbadanie naszych współuczni.
W przedstawieniu uczniom przaśnego chleba,
jako Pamiątki, nasz Pan dał ogólne wyjaśnienie, mówiąc, "Bierzcie,
jedzcie; to jest ciało Moje". Widoczne znaczenie tych słów
jest, to symbolizuje, czyli reprezentuje (przedstawia) Moje
ciało. To nie było aktualnie Jego ciałem, ponieważ w żadnym
znaczeniu tego słowa Jego ciało jeszcze nie było złamane; w
żadnym znaczeniu nie byłoby możebne komuś jeść Go aktualnie,
lub pozafiguralnie wtedy, gdyż ofiara jeszcze wtedy nie była
skończona. Lecz ten obraz jest kompletny, gdy rozumiemy, że
przaśny chleb reprezentował bezgrzeszne ciało naszego Pana,
bo kwas był symbolem grzechu pod Zakonem i szczególne rozkazanie
było dane na usunięcie go w tym czasie. Przy innej okazji nasz
Pan dał lekcję, która tłumaczy nam ten symbol. On mówił, "Chlebem
Bożym jest Ten, który zstąpił z nieba i żywot daje światu. Jam
jest on chleb żywota". (Jan 6:33,35). Ażeby o, cenić, jak
mamy jeść, czyli przyswajać ten żyjący Chleb koniecznym jest,
abyśmy rozumieli akurat czym on był. Według wyjaśnienia tej
sprawy przez naszego Pana było to Jego ciało, które On ofiarował
za nas. Nie było to Jego przedludzkie istnienie, jako duchowa
istota, które było ofiarowane, chociaż to było złożone na bok
z Jego chwałą, ażeby On mógł przyjąć naszą ludzką naturę. Był
to ten fakt, że nasz Pan Jezus był święty, niewinny, niepokalany,
odłączony od grzeszników i bez żadnego skalania od ojca Adama,
przeto wolny od grzechu, który uczynił Go stosownym, aby być
Odkupicielem Adama i jego potomstwa; i to pozwoliło Mu dać Swoje
życie na okup za wszystkich, o czym będzie świadczone czasu
swego. A gdy widzimy, że to była czysta, bez zmazy ludzka natura
naszego Pana Jezusa, która była złożona, za grzeszników, ofiarowana
za nas, to widzimy co to jest, co jesteśmy uprzywilejowani przyswajać.
Ta rzecz, którą On położył za nas, my mamy "jeść",
przyswajać sobie: Innymi słowy, Jego doskonała ludzka natura
była dana za nas i odkupuje Adama i cały rodzaj ludzki od potępienia
na śmierć, do prawa, aby powrócić do ludzkiej doskonałości i
życia wiecznego, gdyby mogli. Pismo Św. jednak pokazuje nam,
że gdyby Bóg uważał wszystkie przeszłe grzechy jako zmazane
i uważałby nas, jako mających prawo powrócić do ludzkiej doskonałości,
to jeszcze nie uczyniłoby nas doskonałymi, ani też dałoby nam
prawa do życia wiecznego. Ażeby potomstwo Adama mogło korzystać
z odkupienia, dokonanego przez ofiarę naszego Pana, koniecznym
jest, żeby On przyszedł po wtóre i wtedy był całemu światu Pośrednikiem,
Prorokiem, Kapłanem i Królem, ażeby pomóc powrócić do harmonii
z Bogiem wszystkim, którzy skorzystają z przywileju mającego
wtedy być ofiarowanego.
To samo właśnie błogosławieństwo Kościół
Wieku Ewangelii w tym Wieku otrzymuje wiarą od Odkupiciela;
mianowicie, usprawiedliwienie przez wiarę - nie usprawiedliwienie
do duchowej natury, którą nigdy nie mieliśmy i nigdy nie utraciliśmy
i której Chrystus nie odkupił; lecz usprawiedliwienie do ludzkiej
natury, którą ojciec Adam posiadał i utracił, a którą Chrystus
odkupuje przez danie Swojego własnego ciała bezgrzesznego, jako
naszą ofiarę okupową. Jedzenie chleba więc znaczy dla nas przede
wszystkim przyjęcie i przyswajanie sobie wiarą usprawiedliwienia
do praw i przywilejów ludzkich, zapewniony przez ofiarowanie
tychże przez naszego Pana. Podobnież owoc winnej macicy symbolizuje
życie naszego Pana, dane za nas Jego ludzkie życie, Jego istotę,
Jego duszę, wylaną na śmierć za nas; a przyswajanie tego przez
nas znaczy głównie nasze przyjęcie praw restytucyjnych i przywilejów,
które Jezus Swoim własnym kosztem otrzymuje dla nas.
GŁĘBSZE ZNACZENIE BOCHENKA I KIELICHA
Jak to już widzieliśmy, celem Bożym w usprawiedliwianiu
Kościoła przez wiarę podczas obecnego Wieku Ewangelii, zanim
nastąpi usprawiedliwienie świata przez uczynki posłuszeństwa,
w Wieku Tysiąclecia, jest na to, ażeby dać sposobność tym, którzy
teraz widzą i słyszą i oceniają tę wielką ofiarę, którą Miłość
uczyniła na naszą korzyść, stawić swoje ciała ofiarami żywymi
i tym sposobem mieć część z naszym Panem w Jego ofierze jako
członki Jego ciała. Do tego dodatniego i głębokiego znaczenia
Pamiątki nasz Pan nie odnosił się bardzo wyraźnie (Łuk. 22:20,
zob. Diaglott; 1 Kor. 11:25). Jaśniejsze wyjaśnienie
tego było z pewnością jedną z rzeczy, do których On się odnosił,
mówiąc, "Mam ci wam jeszcze wiele mówić, ale teraz znieść
nie możecie; lecz gdy przyjdzie on Duch Prawdy, wprowadzi was
we wszelką prawdę, i przyszłe rzeczy wam opowie". Duch
Prawdy, mówiąc przez Apostoła Pawła, jasno tłumaczy tę sprawę
o tym drugim i bardzo ważnym znaczeniu Pamiątki, ponieważ on
mówi, pisząc do poświęconego Kościoła: "Kielich błogosławienia,
który błogosławimy, izali nie jest społecznością krwi Chrystusowej?
Chleb, który łamiemy, izali nie jest społecznością ciała Chrystusowego?"
- uczestniczyć z Chrystusem jako współofiarnicy nawet na śmierć,
ażby przez to mogli być policzeni z Nim także, jako uczestnicy
chwały, którą On otrzymał, jako nagrodę za Jego wierność. "Albowiem
jednym chlebem (bochenkiem), jednym ciałem wiele nas jest",
(1 Kor. 10:16,17). Oba poglądy na to uroczyste ustanowienie
są ważne: koniecznym jest, żebyśmy przede wszystkim widnieli
nasze usprawiedliwienie przez ofiarę Pańską. Właściwym potem
jest, żebyśmy rozumieli, że cały Chrystus jest, z Boskiego poglądu,
ciałem z wielu członków, którego Jezus jest Głową, i że ten
Kościół, jako całość, musi być złamany i, że pod tym względem
każdy członek tegoż musi być kopią naszego Pana Jezusa i musi
chodzić śladami Jego ofiary. My czynimy to przez dawanie naszego
życia, "kładzenie naszego życia dla braci", tak jak
Chrystus położył swoje życie za wszystkich. Nie jest to nasze
duchowe życie, które my kładziemy, tak jak nie było to duchowym
życiem naszego Pana, które On położył w ofierze; ale tak jak
On ofiarował Swoją aktualnie doskonałą istotę, tak my musimy
ofiarować siebie, jako usprawiedliwione istoty, uważane za doskonałe,
lecz nie takimi aktualnie. Kielich także przedstawia cierpienia.
Jest to jeden kielich, chociaż sok jest z wielu winogron, tak
jak jest to jeden bochen, chociaż jest z wielu ziaren. Te ziarna
nie mogą zachować swej indywidualności i swego własnego życia,
jeżeli mają stać się chlebem dla drugich. Winogrona nie mogą
zachować siebie jako winogrona, jeżeli mają stanowić życie dającego
Ducha. Tym sposobem widzimy piękność zdania Apostoła, że lud
Pański jest uczestnikiem jednego bochenka i jednego kielicha.
Nasz Pan wyraźnie mówi, że kielich,
owoc winnej macicy (ten kielich nigdzie nie jest określony jako
wino; chociaż to mogło być) reprezentuje krew, więc życie; nie
życie zachowane, lecz życie wylane, czyli dane, złożone życie
ofiarowane. On mówi nam, że to było złożone na odpuszczenie
grzechów i że wszyscy, którzy chcieliby należeć do Niego muszą
pić z niego muszą przyjąć Jego ofiarę i przyswajać ją sobie
wiarą. Wszyscy, którzy chcieliby być usprawiedliwieni przez
wiarę muszą przyjąć życie od tego jednego Źródła. To tak nie
może być, żeby przywłaszczać sobie nieśmiertelność bez Chrystusa;
to tak nie jest jak mówią, że życie jest skutkiem posłuszeństwa
do Prawa; to tak nie jest, jak niektórzy twierdzą, że wiara
weń i posłuszeństwo któremukolwiek wielkiemu nauczycielowi będzie
miała taki sam rezultat i sprawi życie wieczne. Nie ma innej
drogi do życia wiecznego tylko przez przyjęcie krwi raz wylanej,
jako cena okupu za grzechy całego świata. Nie ma żadnego innego
imienia pod niebem wśród ludzi, przez które moglibyśmy (literalnie
musimy) być zbawieni. Nie ma żadnej innej drogi, którą byśmy
mogli osiągnąć nową naturę oprócz tej przez przyjęcie zaproszenia
Pańskiego, żeby pić z Jego kielicha i być złamani z Nim, jako
członkowie tego jednego bochenka i być pogrzebani z Nim w chrzcie,
w Jego śmierci i tym sposobem być z nim w Jego zmartwychwstaniu
do chwały, czci i nieśmiertelności. (Do Rzym. 6:3-5; 8:17).
Jak zwykle, nasz Pan miał coś do mówienia
o Królestwie. To zdaje się być połączone z Jego każdym wykładem;
więc i przy tej okazji On przypomina tym, którym On już dał
obietnicę współdziedzictwa w Królestwie, jeżeli pozostaną wierni,
o Swoim mówieniu, że On pójdzie precz, aby otrzymać Królestwo
i powróci znowu, aby ich przyjąć do uczestnictwa w nim. On teraz
dodaje, że ta pamiątka, którą On ustanowił, wypełni się w Królestwie.
Akurat, co nasz Pan miał na myśli przez to, jest trudno określić
wyraźnie, lecz zdaje się być właściwym rozumieć, iż On miał
na myśli że jako skutek prób i cierpień symbolizowanych, tam
będzie radość w Królestwie. "Z pracy duszy swej ujrzy owoc,
którym nasycon będzie." (Izaj. 53:11). On będzie spoglądał
wstecz na próby i trudności, jakie znosił w wiernym posłuszeństwie
woli Ojca i będzie radował się z tych, gdyż będzie widział chwalebny
wynik w błogosławieństwach Królestwa, które przyjdą na wszystkich
ludzi. W tej samej radości będą uczestniczyć wszyscy Jego uczniowie,
którzy piją z Jego wina, najpierw w usprawiedliwieniu a potem
w poświęceniu, i którzy cierpią z Nim. Obiecane jest im, że
będą królować z Nim, a gdy to królowanie się zacznie i gdy praca
Królestwa będzie w toku, oni spoglądając wstecz, tak jak On,
będą chwalić Boga za sposób, jakim nimi kierował, chociażby
to było "wąską drogą", drogą ofiarowania, drogą samozaparcia.
Wiara naszego Pana wytrzymała próbę tych wszystkich przykrych
godzin, które On wiedział, że są tak blisko czasu Jego pojmania
i śmierci. To, że on złożył dzięki Bogu za ten chleb i za kielich,
jest znakiem radosnego zgodzenia się na wszystkie cierpienia,
jakie łamanie chleba i zgniecenie winogron przedstawiało. On
był zadowolony już z zarządzeń Ojca i mógł składać dzięki, że
później On będzie się wielce mógł radować. Zgodnie z tym był
zaśpiewany hymn, gdy się oni mieli rozchodzić, hymn chwalący,
z pewnością składający dzięki Ojcu, że Jego bieg już był wnet
skończony, i że On znalazł dotąd łaskę wystarczającą na każdy
czas , potrzebny.
Zalecamy drogim przyjacielem w różnych
częściach świata nie zaniedbywać tej drogiej Pamiątki, która
jest tak pełna znaczenia dla wszystkich, którzy inteligentnie
ją ocenią. Nie radzimy zgromadzać się razem w wielkie grona,
ale raczej, żeby każde małe grono, lub kilku zgromadziło się
razem według ich zwyczaju; bo to zdaje się tak się działo w
początkowym Kościele. Obchodźmy tę ucztę w radości z serca,
ale także z właściwym ocenieniem jej uroczystości, nie tylko
ze względu na jej łączność z ofiarą Pańską za nas, ale także,
co się tyczy naszego własnego przymierza ofiary być umarłymi
z Nim. Zalecamy wszystkim wodzom tych małych zgromadzeń ludu
Pańskiego poczynić zarządzenia, ażeby dostać, jeżeli możliwe,
niekwaszonego chleba (od jakiej Żydowskiej rodziny, możliwie)
i niefermentowanego soku z winogron, lub z rodzynków, według
tego, jak będzie zadecydowane. Nasza rekomendacja jest przeciw
powszechnemu użyciu wina. gdyż to mogłoby być pokusą dla niektórych
co są słabi cieleśnie. Jednak radzimy o postaranie się, ażeby
wino było dostarczone tym, którzy sumiennie wierzą, że wino
ma być używane. Ażeby zadowolić sumienia niektórych, niezłą
rzeczą byłoby wlać trochę fermentowanego wina dc soku z winogron,
lub z rodzynków.
Zalecamy, żeby te małe zgromadzenia
były bez przepychu; lecz skromne, stateczne, w cichości gromadźmy
się, napełnieni drogocennymi myślami, odnośnie tego wielkiego
dzieła, które obchodzimy, raczej, niż nasza uwaga miałaby być
bardzo zajęta formami i ceremoniami. W tym tak jak i we wszystkich
rzeczach, starajmy się czynić to, co byłoby przyjemne naszemu
Panu, a wtedy możemy być pewni, że to będzie korzystne wszystkim,
którzy uczestniczą. Już nadmieniliśmy, że nie ma się zabraniać
nikomu kto wyznaje wiarę w drogocenną krew i poświęcenie się
naszemu Zbawcy na służbę, chyba, że takiej osobie jest zabronione
przez akt Kościoła, czyli zboru. Zwykle nie potrzeba się obawiać,
że ktoś przyjmie przywilej tej społeczności, ktoby nie był poważnego
usposobienia serca. Raczej niektórzy potrzebują być zachęceni,
gdyż błędne poglądy, wierzymy, są czasami wzięte ze słów Apostoła,
odnośnie tych, co "jedzą i piją niegodnie, sąd (potępienie)
sobie jedzą i piją, nie rozsądzając ciała Pańskiego", (1
Kor. 11:29.) Takim nieśmiałym, którzy, ufamy, nie opuszczą przywileju
obchodzenia Pamiątki tego wielkiego dzieła, wytłumaczylibyśmy,
że według naszego wyrozumienia, klasę wspomnianą przez Apostoła
stanowią ci, którzy nie zdają sobie sprawy z ważności tej ofiary
i którzy tylko uznają tę Pamiątkę jako formę ceremonialną. Oni
jedzą i piją sąd, potępienie, ponieważ, gdyby oni zajrzeli w
tę sprawę, to widzieliby jasno warunki, na których nasz Pan
przyjmuje "Maluczkie Stadko", jako wybrane Wieku Ewangelii.
Ich nieuczynienie tego sprowadza pewną miarę potępienia, nagany;
oni są więcej odpowiedzialni niż inni ze świata, którzy nic
nie wiedzą o Panu, Jego ofierze, itd. Gdy obchodzimy tę chwalebną
Pamiątkę, nie zapomnijmy złożyć dziękczynienia Panu za nasze
usprawiedliwienie i także za ten chwalebny przywilej, jakim
się cieszymy, że jesteśmy współofiarnikami z naszym Odkupicielem
i dopełniamy tego, czego braknie z ucisków Chrystusowych. I
gdy jesteśmy smutni i zagłębieni w myślach i badaniem naszych
serc przy tej okazji, starajmy się triumfować przez wiarę i
iść naprzód śpiewając na chwałę Temu, który nas powołał z ciemności
do Jego dziwnej światłości i który nas uprzywilejował tym sposobem
mieć społeczność w tym wielkim dziele teraz w toku.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" '39(18)
|