ŻYDZI często tydzień świąteczny określali
słowem "przejście" lub inaczej świętem przejścia,
które zaczynało się piętnastego dnia miesiąca nisan. Jednak
nie powinniśmy utożsamiać tego znaczenia z częstymi odniesieniami
do "przejścia" występującego w Piśmie Świętym, gdy
nie towarzyszy mu słowo święto, odnoszącego się ogólnie do baranka
zabitego, zwanego przejściem. Na przykład, czytamy "Tedy
przyszedł dzień przaśników, którego miał baranek (paschalny)
być zabity". Ponownie nasz Pan posłał uczniów, aby zapytali
gospodarza, "Gdzie jest gospoda, kędybymi jadł baranka
(Paschę) z uczniami moimi?" Czytamy dalej, "I nagotowali
baranka" (Paschę). Nasz Pan, gdy usiadł z uczniami przy
stole, aby spożyć baranka, powiedział, "Żądając żądałem
tego baranka (Paschę) jeść z wami, pierwej niżbym cierpiał.
Boć wam powiadam, że go więcej jeść nie będę, aż się wypełni
w królestwie Bożym" (Łuk. 22:7, 11, 13, 15, 16). Chociaż
Żydzi ciągle myślą raczej o tygodniu wielkanocnym (paschalnym),
niż o baranku wielkanocnym, my przeciwnie, i w zgodności z przykładem
naszego Pana oraz Apostołów, okazujemy szczególny wzgląd dla
baranka będącego typem "Baranka Bożego, który gładzi grzech
świata" i pod którego krwią pokropienia my, obecnie wierzący,
"przechodzimy", czyli jesteśmy zachowani wcześniej
niż świat.
Boskie zarządzenia dla Żydów były typiczne
i zawierały mnóstwo cennych lekcji dla nas należących do antytypicznego,
czyli duchowego Izraela. W typie Pan zaofiarował szczególnie
dwie wielkie religijne okazje swojemu ludowi, jedną na początku
świeckiego a drugą na początku religijnego roku. Rok religijny
rozpoczynał się wiosną, licząc od nowiu miesiąca najbliższego
wiosennego porównania dnia z nocą, w przybliżeniu około pierwszego
kwietnia uwzględniając jeszcze różnicę między czasem słonecznym
i księżycowym. Nasz Pan, w związku z tym, wyznaczył na początku
ich religijnego roku Paschę, zabicie i spożywanie baranka wielkanocnego
czternastego dnia, po którym miało nastąpić tygodniowe święto
przejścia z przaśnym chlebem. Cywilny rok Żydzi zaczynali sześć
miesięcy później, w siódmym miesiącu, w przybliżeniu około pierwszego
października. Właśnie, na początku tego cywilnego roku ustanowione
były ofiary dnia pojednania w związku z świętem namiotów czyli
Kuczek, w których Izraelici przypominali sobie swój pobyt na
puszczy w okresie wędrówki z Egiptu do Chanaanu.
Te dwie wielkie uroczystości religijne
obrazowały tę samą lekcję z różnych punktów widzenia: pierwsza
podkreślała szczególniej "przejście" pierworodnych,
którzy również byli przedstawieni w pokoleniu Lewiego, na czele
którego stało kapłaństwo. Chociaż typ zdaje się obrazować przejście
i wyzwolenie całego Izraela przez to kapłańskie pokolenie, do
którego należał Mojżesz, jednak właściwie miał do czynienia
tylko z wyzwoleniem, błogosławieństwem, pokolenia kapłańskiego,
pierworodnych. Drugi typ, w siódmym miesiącu, obrazuje .szczegółowiej
pojednanie za grzechy całego świata, odpuszczenie grzechów i
pojednanie całej ludzkości, która pragnie tego pojednania z
Bogiem. Jednakże, w związku z ofiarą dnia pojednania, specjalna
łaska Boga dla Kościoła jest również przedstawiona w wyprzedzeniu
błogosławienia świata, jak to jest pokazane w przebłaganiu za
grzechy Kościoła dokonanym przez pierwszą ofiarę dnia pojednania,
natomiast ofiara za grzechy świata jest pokazana w typie w drugim
ofiarowaniu.
Mocą i znaczeniem przemawia wyrażenie
Apostoła, "Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest
Chrystus", z którego powszechnie nie zdaje się sprawy (1
Kor. 5:7). Nasz Pan nie jest Barankiem świata, lecz Kościoła.
Cały Izrael obrazował, czyli przedstawiał ludzkość a niewola
całego narodu reprezentowała cały rodzaj ludzki w niewoli grzechu
i śmierci; fa.raon był w typie wielkim dozorcą - szatan w antytypie.
Wszyscy pragną wyzwolenia a Pańskie
zarządzenia zmierzają ostatecznie do wyzwolenia wszystkich.
Apostoł tak to wyjaśnia pisząc, "Samo stworzenie będzie
uwolnione z niewoli skażenia na wolność chwały dziatek Bożych".
Jednakże Apostoł dzieli wzdychających na dwie klasy mówiąc,
"Wszystko stworzenie wespół wzdycha, i wespół boleje aż
dotąd", "oczekując objawienia synów Bożych" (Rzym.
8:19, 21, 22). Apostoł odnosi się tutaj do rodzaju ludzkiego,
którego wyzwolenie z niewoli szatana i mocy grzechu i śmierci
nastąpi jedynie przez objawienie Kościoła w chwale, Chrystusa
w chwale i mocy jako Królestwa Bożego władającego światem.
Apostoł również wzmiankuje Kościół pierworodnych,
w stanie w jakim egzystuje w wieku Ewangelii, mówiąc, "Ale
i my, którzy mamy pierwiastki Ducha, ... sami w sobie wzdychamy,
oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia ciała naszego
(w. 23)". Obie klasy mają doświadczenia wyrażane wzdychaniem,
obie klasy przeżywają doświadczenie oczekiwania; jednak oczekują
różnych rzeczy. Ostatnia, Kościół pierworodnych, oczekiwała
swego wyzwolenia jako Ciało Chrystusowe przez uczestniczenie
w pierwszym zmartwychwstaniu. Zgodnie z Boską obietnicą, pierwsza
klasa, świat, oczekuje udoskonalenia klasy Kościoła, jej uwielbienia,
obdarzenia mocą i zaczęcia świecenia jako słońce w Królestwie
jej Ojca, w celu błogosławienia wszystkich rodzin ziemi, aby
podnieść wszystkich pragnących Boskiej łaski na Boskich warunkach,
która nie jest udzielana leź ich uwzględnienia.
Przyjrzyjmy się teraz typowi: Weźmy
to pod uwagę, iż nie cały Izrael był w niebezpieczeństwie grożącym
ze strony zabijającego anioła, lecz tylko pierworodni. Tylko
egipscy pierworodni byli zabici. Dlatego jedynie izraelscy pierworodni
byli zachowani, czyli przeszli. Pan oświadczył, iż ci pierworodni,
chronieni przez krew baranka, należą do Niego w szczególny sposób.
W celu wyróżnienia ich i zachowania jako ludu szczególnego,
osobliwego, dokonano wymiany, w wyniku której Pan dał pierworodnych
z wszystkich pokoleń za jedno pokolenie Lewiego, które przyjął
jako specjalnie należące do Niego i przedstawiające w typie
domowników wiary. Z kolei spośród tych domowników wiary została
wybrana rodzina kapłańska, która przedstawiała Chrystusa naszego
Najwyższego Kapłana i Kościół, Jego Ciało, podkapłanów, królewskie
kapłaństwo. Tak więc ci, którzy przyjmują tę sprawę jasno rozpoznają,
iż "przejście" dotyczy tylko domowników wiary. Dlatego
Wieczerza Pańska, będąca antytypem spożywania baranka, w zupełnej
zgodności z tym nie została zaofiarowana światu, lecz stanowi
w tym wieku ściśle i wyłącznie instytucję przeznaczoną dla domowników
wiary.
"A TAK OBCHODŹMY ŚWIĘTO"
Widząc w typie zabitego baranka, jego krew
użytą do pokropienia "podwoi" i "nadprożników"
oraz jego mięso spożywane z gorzkimi ziołami, dostrzegamy w
tym wszystkim antytyp rozumiejąc, iż Chrystus jest antytypicznym
Barankiem, Jego oczyszczającą "od sumienia złego"
krwią pokropione są nasze serca zapewniając nam "PRZEJŚCIE",
zachowanie nas i udzielenie nam życia przez Jego krew. To pokropienie
przedstawia nasze usprawiedliwienie przez wiarę a następnie
jedzenie baranka z gorzkimi ziołami przedstawia w antytypie
nasze poświęcenie, nasze uczestniczenie w cierpieniach, próbach
i prześladowaniach, reprezentowanych również przez gorzkie zioła,
które pobudzają apetyt i zachęcają nas do przyswajania Baranka
coraz obficiej.
Wszyscy wierzący temu świadectwu, ufający
drogocennej krwi, dokonują "przejścia" a nawet więcej,
spodziewają się ogólnego wyzwolenia całego ludu, wszystkich
miłujących Boga, którzy pragną Go czcić i Jemu służyć. Posiadający
taką wiarę zdają sobie sprawę, iż są pielgrzymami i cudzoziemcami
w obecnych warunkach oraz poszukującymi lepszej krainy, czyli
niebiańskiego Chanaanu. Wszystko to było reprezentowane w typicznym
Izraelu, ponieważ spożywający baranka w noc "Przejścia"
Izraelici stali, z laskami w rękach i przepasani jak do podróży.
Podobnie dzisiaj wierni Pańscy powinni zdawać sobie sprawę,
iż są pielgrzymami i cudzoziemcami nie mającymi "miasta
trwałego" (Żyd. 13:14), lecz przywiązującymi swoje uczucia
do rzeczy duchowych.
Wszyscy chrześcijanie w pewnym stopniu
rozpoznają, iż to co powyżej powiedzieliśmy stanowi podstawę,
czyli fundament, upamiętnienia śmierci naszego Pana, zwykle
nazywanego wieczerzą Pańską, komunią, eucharystią a przez naszych
Czytelników znanego jako pamiątka. Trudność u większości chrześcijan
polega na tym, iż nie są dostatecznie krytyczni i wytrwali w
studiowaniu Słowa i z tego powodu ich wiara i nadzieja są, nie
tylko na ten temat, lecz w zakresie wszystkich religijnych przedmiotów,
pozbawione zgodności, mniej lub więcej pogmatwane, nieokreślone.
Wydaje nam się, iż do naszej służby należy powinność pokazania
w sposób naganny faktu, że niedostatecznie nauczali oni Słowa
Pana a za często wpajali tradycję ludzką zwracając się z głoszeniem
głównie do świata, natomiast stosunkowo mało do Kościoła, do
tych, którzy "przeszli" będąc przyjęci do rodziny
Bożej. Brak tego rozeznania w poglądzie na ofiarę naszego Pana
jako naszego Baranka Wielkanocnego, zabitego za nas, odzwierciedla
się w pomieszaniu pojęć dotyczącym właściwego czasu obchodzenia
pamiątki śmierci naszego Pana. Przyglądając się chrześcijaństwu
widzimy, iż protestanci obchodzący powszechnie pamiątkę nie
czynią tego w rocznicę, lecz bez względu na nią, postępują jak
gdyby nie znali związku łączącego typiczne "przejście"
z antytypicznym, jakie Pan zalecił nam obchodzić. Dlatego niektórzy
mają komunię co cztery miesiące, inni co trzy miesiące, jeszcze
inni co miesiąc a nawet co tydzień. Wszyscy, z wyjątkiem ostatnich,
traktują to jako sprawę dogodności oraz stosowności i nie praktykują
tego szczególnego i właściwego rocznego obchodzenia. Nasi bracia
z denominacji chrześcijańskiej, inaczej występują pod nazwą
Uczniów, wytrwale stosują cotygodniowe obchodzenie, ponieważ
czytają w księdze Dziejów Apostolskich o tygodniowych zebraniach
ludu Pańskiego na pamiątkę Jego zmartwychwstania, podczas których
praktykowali "łamanie chleba". Nie dostrzegając tkwiącej
w tym zasady zbyt pochopnie doszli do wniosku, iż wypełnieniem
komunijnego obrzędu jest tylko właściwe łamanie chleba pomiędzy
ludem Pańskim.
Przeciwnie, widzimy, iż wczesny Kościół
pamiętał, że nasz Pan po swoim zmartwychwstaniu dawał się poznać
przy kilku okazjach w związku z łamaniem chleba, jak to miało
miejsce w Emaus i ponownie w wielkiej sali (Dz. Ap. 1:13), gdzie
odbyli szczęśliwe zebranie pierwszego dnia tygodnia jako odświeżające
wspomnienie radości dnia zmartwychwstania Pańskiego, który dla
nich miał tak ogromne znaczenie jak i dla nas wszystkich. Nigdzie
nie znajdujemy jakiejkolwiek sugestii, aby praktykowanie tego
znaczyło coś więcej od zwykłych uczt miłości, jakie często mamy
na zakończenie generalnych konwencji. Nie ma żadnej wzmianki,
aby wczesny Kościół tak postępując miał na myśli, iż obchodził
"przejście", Wielkanoc, pierwszego dnia tygodnia,
ponieważ Chrystus, "Baranek nasz wielkanocny" był
zabity i dlatego "przeszliśmy" dzięki miłosierdziu
Boga przez wiarę w Jego krew pokropienia. Nie ma więc żadnego
zapisu wskazującego, aby oni ten zwyczaj uważali jako Wieczerzę
Pańską - nie ma nigdzie żadnej wzmianki o kielichu, który miał
równorzędnie ważne znaczenie jak chleb w Wieczerzy Pańskiej.
Łatwo jest wyśledzić początek tej beztroski
dotyczącej rocznego obchodzenia Pamiątki śmierci naszego Pana.
Wczesny Kościół obserwował tę uroczystość raz w roku i to rocznicowe
obchodzenie jest jeszcze zachowane w starych chrześcijańskich
kościołach, Rzymskokatolickim, Grekokatolickim, Episkopalnym
itd. Wszystkie te kościoły obchodzą Wielki Piątek jako pamiątkę
śmierci Chrystusa, "Baranka naszego wielkanocnego".
Jednak cała ta sprawa utraciła dla nich swoje żywotne znaczenie.
0fiara mszy, wielki błąd wprowadzony gdzieś około szóstego stulecia,
wchłonęła w siebie szczególne znaczenie, które nadal powinno
stanowić jądro dorocznej Pamiątki śmierci naszego Pana i wielkiej
ofiary przez nią upamiętnianej.
Utrzymuje się, iż odprawiający nabożeństwo
kapłan, wypowiadając cztery łacińskie słowa, dokonuje cudu na
chlebie i winie, dzięki czemu ulegają one przemianie i stają
się rzeczywiście ciałem i krwią Jezusa. Kapłan w tej czynności
twierdzi, iż dokonuje nowej ofiary Chrystusa i jako kapłan ofiarowuje
nowe przebłaganie za szczególne grzechy jednostki, której dotyczy
msza i za którą jako grzesznika jest odprawiana. W taki sposób
ludzkie serca są odprowadzane od jedynej pojednawczej ofiary
za grzechy, dzięki której wszyscy wierzący "przeszli"
raz i na zawsze, natomiast w przypadku mszy ich wzrok jest skoncentrowany
na kapłanie i mszy, na gestach błogosławienia, na święconej
wodzie itd., itd. Nic dziwnego, iż Pan w swym Słowie odnosi
się do tego obrzędu jako cechującego "obrzydliwość spustoszenia"
postawioną w Jego Kościele, Jego Świątyni (Dan. 11:31; Przyjdź
Królestwo Twoje, rozdz. 3, 4). Protestanci przyjęli swoje najwcześniejsze
koncepcje religijne od rzymskiego katolicyzmu, z którymi pierwotnie
się utożsamiali, dlatego nic w tym dziwnego, iż przylgnęły do
nich liczne błędy owego systemu, które zaślepiły oczy ich zrozumienia
w odniesieniu do doniosłości wielu nauk duchowych Słowa Bożego.
Jest to prawdą tak w zastosowaniu do przedmiotu rozważanego
w tym artykule jak i do innych. Powinniśmy pragnąć uwolnienia
naszych umysłów od błędów "ciemnych wieków", abyśmy
mogli jasno zrozumieć nauki naszego Pana i Apostołów, Mojżesza
i proroków, naszych natchnionych nauczycieli.
GDY PRZYSZŁA GODZINA
Zupełny opis Pisma Świętego, dotyczący "Przejścia"
i Wieczerzy Pańskiej, ustanowionej w jego miejsce, aby Jego
uczniowie mogli przez nią wspominać Go jako antytyp, wskazuje
wielokrotnie na szczególny charakter czasu - ma być ona obchodzona
wieczorem a nie rano, nie w południe ani po południu, co jest
w powszechnym zwyczaju różnych wyznań chrześcijańskich. Nasz
Pan i Jego uczniowie nie zasiedli do stołu paschalnego wcześniej
aż dopiero wieczorem, na początku czternastego dnia miesiąca
nisan. Dlatego wszyscy uznający si" za członków domu wiary
powinni być staranni w naśladowaniu przewodnictwa Mistrza w
tej sprawie jak również i w innych. W tym leży błogosławieństwo
i znaczenie. Było to tej samej nocy, w której On obchodził tę
uroczystość, w której został zdradzony, gdy wziął chleb, łamał
go i podawał swoim uczniom. Znajdujemy się jeszcze w tej nocy
i jedzenie chleba oraz picie z tego kielicha jeszcze jest kontynuowane
wśród uczniów Pana.
Zgodnie z powyższym mamy nadzieję zebrania
się dziesiątego kwietnia wieczorem, po godzinie osiemnastej,
aby obchodzić pamiątkę śmierci Chrystusa, "Baranka naszego
wielkanocnego" zabitego za nas. Nie zbieramy się jak Żydzi,
aby wspominać wyzwolenie z niewoli faraona i egipskiej, lecz
jak antytypiczni Izraelici starający się o ujście spod mocy
szatana i panowania grzechu. Nie schodzimy się, aby spożywać
literalnego baranka, przaśny chleb i gorzkie zioła oraz wspominać
"przejście" w Egipcie, lecz jako duchowi Izraelici,
aby uznać i wspominać z czcią śmierć Baranka Bożego jako "Baranka
naszego wielkanocnego", aby ucztować opierając się na Nim,
na prawdach, których nam udzielił, abyśmy przyswajali sobie
prawa życiowe, które złożył dla nas.
Ponadto, jak wyjaśnił nasz Pan, użyjemy
przaśnego chleba do przedstawienia czystości Jego ciała złamanego
za nas i owocu winnego krzewu do przedstawienia Jego krwi przelanej
za nas. Z tego punktu widzenia patrzymy na nasz stosunek do
Pana, najpierw jako ci, którym On umożliwia "przejście"
a następnie jako ci, którzy łączą się z Nim w ofierze, abyśmy
mogli uczestniczyć również z Nim w przyszłości w wielkim dziele
wyprowadzania z niewoli grzechu i szatana wszystkich tych, którzy
przyjmą Boską łaskę i wolność jako synowie Boga. Jak cudownie
wzniosły jest przywilej udzielony w ten sposób! Nic dziwnego,
że Apostoł powiedział, "A tak obchodźmy święto".
Nasze ucztowanie polegające na przyswajaniu
chleba, który zstąpił dla nas z nieba, nie trwa tylko w czasie
specjalnej okazji naszego dorocznego zebrania. Właściwie, nasze
coroczne zgromadzanie się, które zalecił nasz Pan, reprezentuje
nasze doświadczenia przeżywane przez całą symboliczną noc Jego
nieobecności, aż do ustanowienia poranku swego Królestwa. Powinniśmy
obchodzić to święto nie tylko raz w roku w specjalny i pamiątkowy
sposób, lecz, z dnia na dzień, z godziny na godzinę, karmić
się Barankiem Bożym i przez wiarę urzeczywistniać i przyswajać
sobie Jego wartości i zasługi oraz wzrastać w łasce, znajomości
i w służbie. Rzeczywiście, przypominamy sobie, iż Słowa Mistrza
w istocie swej wyrażają przykazanie, "To czyńcie, ilekroć
..., na pamiątkę moją". Nie pozostaje teraz w naszych umysłach
żadna wątpliwość odnośnie tego, co czynimy w tym dorocznym obchodzeniu
śmierci naszego Pana: Obchodzimy to święto, ponieważ zrozumieliśmy
iż Chrystus był zabity za nas jako Baranek Wielkanocny.
Oczywiście, inny czas nie byłby tak
stosowny jak rocznica a ilekroć to czynimy, a czynimy każdego
roku - każdego roku gdy przypada rocznica - nie czynimy tego
na pamiątkę typu, lecz na pamiątkę wielkiego antytypu, Jezusa
naszego Odkupiciela.
Ufamy, iż zbliżające się obchodzenie
tej uroczystości będzie interesujące i korzystne dla wszystkich.
Zachęcamy do pilności, aby nikt nie zaniedbał tego przywileju
i zapewniamy wszystkich, którzy będą uczestniczyć mając szczere
intencje w sercu, uznając Pana i oczyszczającą moc Jego ofiary,
w poświęceniu się Jemu, iż szczególne błogosławieństwo wyniknie
z pewnością z obchodzenia tego święta, z uczczenia pamięci doniosłego
centralnego faktu, na którym zbudowany jest cały plan Boga dla
teraźniejszego i przyszłego wieku.
Zachęcamy drogich przyjaciół, aby pamiętali,
iż ta Pamiątka najlepiej może być obchodzona w małych grupach
a nie w różnych dużych skupiskach ludu Pańskiego, zgromadzonego
jak na konwencji. Pan i jedynie Jego dwunastu Apostołów zebrali
się w tym celu. Było to według wzoru żydowskiego zwyczaju, każda
rodzina oddzielnie. Dlatego każda mała grupa ludu Pańskiego
stanowi rodzinę, braterstwo. Gdyby nie było chleba niekwaszonego,
można użyć suchary lub biszkopty, czyli chleb bez drożdży. Z
braku soku z winogron można wycisnąć rodzynki, otrzymując w
ten sposób sok winogronowy lub, według uznania i wyboru, można
użyć wina. Dokładnie nie możemy określić co użył nasz Pan. Wolimy,
jeśli chodzi o nas, niefermentowany sok winogronowy, aby płyn
fermentowany nie pobudził drzemiącego apetytu na mocny napój
alkoholowy stając się sidłem dla niektórych uczestników. Wierzymy.
iż każda niewielka grupa zbierając się będzie wspominać w modlitwie
wszystkich innych z ludu Pańskiego wszędzie prosząc Pana o coraz
więcej Jego Ducha, który czyni nas przyjemniejszymi i zdolniejszymi
do cierpienia za Prawdę i sprawiedliwość.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" `87(34).
|