KOBIETA jako pierwsza miała zaszczyt być
zaznajomiona z wielkim faktem zmartwychwstania naszego Pana
i potem otrzymać Jego pierwsze posłanie. Częściowo może było
tak dlatego, że niewieści umysł naturalnie wydaje się pojmować
taką zadziwiającą informację szybciej niż umysł męski, co jest
niekiedy określane wyrażeniem "wiara intuicyjna" w
odróżnieniu od tego, co mogłoby być określone jako wiara analityczna.
Albo też mogło to być szczególnym uznaniem niewieściej czułej
sympatii poszukującej wczesnym rankiem sposobności przyniesienia
balsamów i wonności oraz okazania w inny sposób serdecznej sympatii
dla zmarłego. Niewiasty te miały wspaniałą nagrodę za swoją
usługę i za miłość z której usługa ta wypłynęła. One były przestraszone
i zaskoczone, gdy anioł powierzył im znamienne poselstwo oznajmiając,
że Jezus zmartwychwstał, wydawały się jednak pojmować ton wielki
fakt przez "intuicyjną wiarę". Z gorliwością więc
pośpieszyły niosąc tę radosną wiadomość pozostałym braciom (Mat.
28: 1-8).
Wydaje się, iż Maria Magdalena odłączyła
się od innych niewiast i szybko poszła, powiedzieć o tym Piotrowi
i Janowi, którzy pośpiesznie przybyli i znaleźli pusty grób,
powrócili zatem do swoich domów (Jan 20:1-10). Maria jednak
pozostała i wtedy ujrzała dwóch aniołów w grobie, którzy starali
się ją pocieszyć. Wówczas ukazał się jej sam Jezus (o Jego pierwszym
ukazaniu się uczniom mówi Mar. 16:9) przybierając postać podobną
ogrodnikowi. Maria nie poznała Jezusa po zewnętrznym wyglądzie,
ale gdy zawołał ją po imieniu, wtedy natychmiast rozpoznała
Jego głos. To wystarczyło, aby utwierdzić jej wiarę w oświadczenie
anioła, że Jezus zmartwychwstał, co do tego momentu wydawało
się snem czy też bezzasadną plotką. I wówczas w swej radości
Maria wykrzyknęła, Mistrzu! [wg polskiej Biblii, Nauczycielu!].
Jej pierwszym impulsem było objąć Go i cieszyć się Jego obecnością
(Jan 20:11-16).
Ale Jezus delikatnie poinformował ją,
że ona ma wykonać bardzo ważną misję dania świadectwa o fakcie
Jego zmartwychwstania, zatem powinna ona szybko zanieść to posłanie
i utwierdzić wiarę pozostałych uczniów, którzy ciągle znajdowali
się w zakłopotaniu i niepewności. Jezus powiedział, "Nie
dotykaj [greckie haptomai, objąć] się mnie [nie pozostawaj dla
dalszej demonstracji swojego uczucia], bom jeszcze nie wstąpił
do Ojca mego [będę jeszcze z wami przez krótki czas]; ale idź
do braci moich, a powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego,
i do Boga mego i Boga waszego" (Jan 20:17).
Jezus ukazał się również tym niewiastom,
które śpieszyły drogą, aby o tym wydarzeniu poinformować innych
uczniów. One pokłoniły się ze czcią i uchwyciły się Jego nóg.
Pocieszył je uśmierzając ich bojaźń i posłał w drogę jako zwiastunki
Jego posłania do innych uczniów (Mat. 28:9, 10). Widocznie niewiasty
te obawiały się, że moc która wzbudziła naszego Pana mogła przenieść
Go gdzie indziej. Jest też możliwe, że od chwili, gdy aniołowie
powiedzieli im o powstaniu Jezusa, niewiasty dyskutowały o tej
sprawie i przypomniały sobie, co On powiedział; a mianowicie,
że powstanie od umarłych i wstąpi "gdzie był pierwej".
I dlatego teraz, gdy ujrzały Go i naprawdę objęły Jego nogi,
bały się, że gdy Go puszczą nigdy już nie będą Go oglądać.
Wobec faktu, że nasz Pan w ten sposób
wysłał niewiasty jako swoje specjalne posłanniczki, możemy słusznie
uważać to za wskazówkę dla nas, chociaż Pan i Apostołowie nigdy
nie upoważnili kobiet do zajęcia naczelnego stanowiska w kazaniu
Ewangelii, że otrzymały one właściwe miejsce w wielkiej służbie
Prawdy - nie mniej wspaniałą, chociaż mniej wyróżniającą się
misję związaną z szerzeniem Ewangelii. Możemy śmiało zakładać,
że naturalna wrażliwość i miłość, uzupełnione Świętym Duchem
miłości, przygotowują i przysposabiają niewiastę do wielu ważnych
choć mniej narzucających się i mniej rzutkich usług dla Pana
i Jego ludu. Szczęśliwi są bracia i szczęśliwe są siostry w
Kościele Chrystusowym, gdzie ich wzajemna użyteczność w służbie
jest uznana, gdzie każdy współdziała z każdym i stara się postępować
tak ściśle jak to możliwe według Boskiego porządku i zwyczaju
w używaniu stosownych talentów.
Opowiadanie o zabezpieczeniu grobu i
wystawieniu straży, żeby uczniowie nie ukradli ciała Pana (Mat.
28:11-15), wydaje się ostatecznie pokazywać, że żydowscy wodzowie
religijni byli całkowicie zaślepieni. Pokazuje, że charakter
naszego Pana, Jego działalność i nauki nie miały żadnego wpływu
na nich - że oni nie mieli najmniejszego podejrzenia co do tego
kim On był, ani też co do wypełnienia Jego przepowiedni, iż
powstanie od umarłych. Ich jedyną myślą było, że przez Jego
uczniów mogło być popełnione jakieś oszustwo. Lecz ich podejrzenia
zostały odwrócone przez Pana dla dobra i stały się świadectwem
dla Prawdy oraz pomocą dla wiary ze strony wierzących.
DUCHOWE CIAŁA NIE ULEGAJĄ ZEPSUCIU
Dla zmartwychwstania naszego Pana nie było
potrzebne, ażeby kamień przed grobowcem został odsunięty a ciało
usunięte z grobowca. A to dlatego, że ciało, które On ma obecnie
już nie jest Jego poprzednim ziemskim ciałem, podobnie jak to
ziemskie ciało nie było Jego poprzednim duchowym ciałem, które
On miał zanim stał się człowiekiem: atomy materii stanowiące
to ziemskie ciało nie były przeobrażone w duchowe atomy by być
Jego duchowym ciałem. Naturalne ciała członków Kościoła nie
będą ich duchowymi ciałami, jeżeli mają udział w duchowym zmartwychwstaniu,
ani też ich pierwiastki nie są potrzebne do zbudowania ich duchowych
ciał. Apostoł Paweł czyni to bardzo jasnym przez stwierdzenie
(1 Kor. 15:40): "I są ciała niebieskie i ciała ziemskie:
lecz insza jest chwała ciał niebieskich, a insza ziemskich".
Te dwa rodzaje ciał są niepodobne do
siebie. Cielesne, ziemskie lub zwierzęce ciało jest złożone
z mięśni, krwi, kości i innych substancji ulegających zepsuciu,
ale, jak nasz Mistrz oświadczył, "duch nie ma ciała ani
kości" (Łuk. 24:39). Nasz Pan nie mógł użyć swego niebiańskiego
albo duchowego ciała, gdy przyszedł by zastąpić człowieka i
stać się ceną okupu. Dlatego był On zobowiązany wyzbyć się chwały
tamtej wyższej natury, poniżyć samego siebie i przyjąć "kształt
niewolnika" dla "ucierpienia śmierci" (Filip.
2:7; Żyd. 2:9). A zatem, gdy skończyły się Jego cierpienia i
nastąpiła śmierć, gdy dokończył dzieła, które Ojciec powierzył
Mu do wykonania i ponownie został przyjęty do chwały, którą
miał z Ojcem przed powstaniem świata, Jego ludzkie ciało nie
było już odpowiednie. Musiał ponownie otrzymać duchowe ciało.
"Co się narodziło z ciała, ciało jest, a co się narodziło
z Ducha, duch jest" i może poruszać się jak wiatr - niewidzialny
a jednak bardzo potężny (Jan 3:6, 8). Kształt niewolnika, "mniejszym
stał się od aniołów", nie byłby stosowny dla Tego, którego
Ojciec miał przyjemność zaszczycić i wysoce Go wywyższyć ponad
Jego poprzednie chwalebne stanowisko - wysoko ponad aniołów,
księstwa i zwierzchności oraz ponad wszelkie imię, które może
być wymienione (Efez. 1:21). Dlatego musiał dostać chwalebne
ciało będące "wyrażeniem istności jego [Ojca]" - i
takim było Jego chwalebne zmartwychwstałe ciało.
Z powodu długotrwałego zwyczaju nieprawidłowego
myślenia na ten temat, niektórym trudno zdać sobie sprawę z
tego co Apostoł Paweł miał na myśli mówiąc (2 Kor. 5:16), "a
chociaśmy też znali Chrystusa według ciała, lecz już teraz więcej
[w taki sposób] nie znamy", albo co Apostoł Piotr miał
na myśli, gdy mówił o Chrystusie, "umartwiony będąc ciałem
[w ciele], ale ożywiony duchem". Według tych, którzy nauczają,
że Jezus został wzbudzony z martwych jako ludzka a nie duchowa
istota, ten werset powinniśmy czytać, "umartwiony będąc
w ciele i ożywiony w ciele". Ale Bóg, który nie kłamie,
oświadcza coś dokładnie przeciwnego (zauważmy różnicę między
tym. w czym Jezus był skazany na śmierć, a tym w czym został
ożywiony): "Umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem".
Przedimek określony nie występuje w grece przed słowami ciało
i duch. Jezus już dłużej nie jest cielesną, lecz duchową istotą.
To jest pokazane również przez fakt,
że święci w zmartwychwstaniu, jak Jezus, są istotami duchowymi
(1 Jana 3:2). Ciało, które jest siane w śmierci, nie jest tym
ciałem, "które ma potem wyróść" (1 Kor. 15:37). Bóg
daje takiej duszy, czyli osobie, inne ciało (w. 38). Przeciwstawiając
te dwa ciała, jedno otrzymane w tym życiu i drugie dane w zmartwychwstaniu,
Apostoł wyjaśnia (wiersze 42-44), że ciało, które umiera jest
wsiane w skazitelności, lecz ciało, które powstanie, będzie
wzbudzone w nieskazitelności (tj. bez mięśni, kości, krwi, czy
też innych ulegających zepsuciu substancji); ciało, które umiera
jest wsiane w słabości, ale ciało, które powstanie będzie wzbudzone
w mocy; ciało, które umiera jest wsiane w niesławie, ale to,
które powstanie, będzie wzbudzone w sławie. To ciało, które
umiera jest doczesnym ciałem, ludzkim .ciałem, ziemskim ciałem;
lecz zmartwychwstałe ciało jest duchowym ciałem, niebiańskim
ciałem, nie jest ciałem i krwią - nie jest ludzkim ciałem. "Jest
ciało cielesne, jest też ciało duchowe". One są odrębne
i różne, każde stosowne dla właściwej sobie sfery egzystencji.
CELE JEZUSA PO ZMARTWYCHWSTANIU
Sprawa związku pomiędzy ziemskim i duchowym
ciałem naszego Pana jest w wielu umysłach pogmatwana, z powodu
faktu ogólnie nie branego pod rozwagę, a mianowicie, że nasz
Pan po swoim zmartwychwstaniu miał do wykonania pewną pracę
dotyczącą Jego uczniów, po to, by utwierdzić ich wiarę w swoje
zmartwychwstanie, pokazać im, że Jego natura została zmieniona
z ludzkiej na duchową, przygotować i wyposażyć ich do pracy,
która była przed nimi - głoszenia Ewangelii każdemu stworzeniu.
Ze względu na to, że uczniowie byli jeszcze doczesnymi ludźmi
i dotąd nie otrzymali chrztu Ducha Świętego (który zstąpił na
nich w dniu zesłania Ducha Świętego po wniebowstąpieniu Jezusa),
nie byli przygotowani do zrozumienia czy ocenienia spraw duchowych.
Apostoł Paweł tak o tym mówi, "cielesny [doczesny] człowiek
nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego ... i nie może
ich poznać, przeto, iż duchownie bywają rozsądzone" (1
Kor. 2:14). Było to niezbędne, żeby uczniowie uwierzyli w Pana
Jezusa Chrystusa nim On wstąpił do Ojca, by w dniu zesłania
Ducha Świętego we właściwej postawie serca mogli przyjąć Ducha
Świętego, bowiem miał on być zesłany nie tylko na niewierzących,
lecz na wierzących w Chrystusa jako Mesjasza.
MĄDROŚĆ POSTĘPOWANIA JEZUSA
Nasz Pan obierając sposób, przez który mógłby
objawić siebie swoim uczniom i uczynić znanym swoje zmartwychwstanie,
z pewnością wybrał najlepszy sposób postępowania. Sposób ten
był jednak różny od tego, który zastosował w postępowaniu z
Apostołem Pawłem. Pawłowi pokazał swoje rzeczywiste ciało, którego
jasność poraziła jego wzrok, czyniąc go niewidomym i powalając
go na ziemię. Zajaśniało ono, jak Apostoł oświadcza, większą
jasnością aniżeli słońce w południe (Dz. Ap. 26:13). Gdyby nasz
Pan ukazał się w ten sposób niewiastom, gdy przyszły do grobu,
albo innym uczniom których spotkał później, skutek byłby o wiele
mniej korzystny, aniżeli przy sposobie jaki On zastosował. Oni
byli już wystarczająco zdumieni zadziwiającymi wydarzeniami
kilku poprzednich dni.
Jezus dlatego obrał ten sposób postępowania,
który był popularny, używany przez aniołów, wysyłanych ze specjalnymi
misjami do ludzi i przez Niego samego w niektórych takich misjach,
zanim Jego natura została zmieniona, zanim On stał się ciałem
(Jan 1:14) - kiedy jeszcze był duchową istotą. Na przykład,
On ukazał się Abrahamowi jako człowiek, rozmawiał z nim i jadł
z nim. Lecz to ukazanie się Abrahamowi nie było zmianą natury,
ale jedynie ukryciem niebiańskiej natury w ludzkim ciele. W
ten sposób zasłonięty (ukryty), mógł On rozmawiać z Abrahamem
i Sara czyniąc to bez niepokojenia ich (1 Moj. 18).
Tak właśnie było po Jego zmartwychwstaniu;
jakkolwiek nie był On już człowiekiem, ale stał się uczestnikiem
Boskiej natury i wyrażeniem obrazu osoby swego Ojca, to jednak
ukazywał się jako człowiek w różnych postaciach (Mar. 16:12)
i w różnym czasie: raz Marii jako ogrodnik; ponownie dwom uczniom
w drodze do Emaus, jako nieznajomy; i znowu, w górnym pokoju,
ukazał się w ciele podobnym do swego poprzedniego ciała, noszącym
ślady gwoździ i włóczni. Uczynił to, aby przekonać Tomasza,
który oświadczył, że inaczej nie uwierzy w jego zmartwychwstanie.
Niemniej, na żądany dowód, Pan uczynił subtelny wyrzut, mianowicie,
że inni, którzy uwierzyli bez żądania takiego fizycznego sprawdzianu,
byli więcej błogosławieni (Jan 20:24-29).
Pomimo, że to odbywało się z zachowaniem
ostrożności i dowodami odpowiednimi dla "naturalnego człowieka",
mamy informację, że chociaż uczniowie oddali Jemu cześć, jednak
"niektórzy wątpili" (Mat. 28:17). Gdyby On im się
ukazał tak, jak później ukazał się Saulowi z Tarsu, czyż możemy
wątpić, że byliby oni bardziej zakłopotani niż oświeceni? Oni
nie byliby w stanie rozpoznać, że to był Pan, który poprzednio
był istotą duchową, a stał się istotą ludzką dla naszego odkupienia,
że został wzbudzony z umarłych, już nie jako człowiek, ale jako
istota duchowa; że teraz On posiadł wszelkie możliwości istoty
duchowej i mógł ukazywać się w każdej postaci jaką uznał za
celową - jako płonący krzak, jako człowiek, jako rybak, jako
ogrodnik, jako podróżny lub w postaci jaką On miał gdy był z
nimi. Ponieważ Apostołowie mieli czas stopniowo zorientować
się w sytuacji, więc zrozumieli, że to był On, ich Pan, lecz
obecnie był On przemieniony, całkowicie niepodobny do Jego poprzedniej
postaci i bez ludzkich ograniczeń. Oni nie byli przygotowani
do zrozumienia znaczenia nauki, że wszyscy święci muszą być
"przemienieni" w oka mgnieniu w czasie trąby ostatecznej,
aby się spełniły słowa "podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy
go tak, jako jest" - nie jakim On był, ani jakimi my teraz
jesteśmy.
WIELKA MOC JEZUSA PO ZMARTWYCHWSTANIU
Poselstwo naszego Pana, "Dana mi jest
wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28:18) jest w wyraźnym
kontraście z Jego wcześniejszą wypowiedzią przed zmartwychwstaniem,
kiedy kończył dzieło ofiary, którą Ojciec dał Jemu do wykonania.
Wtedy powiedział On, "Nie mogęć ja sam od siebie nic czynić:
jako słyszę, tak sądzę" (Jan 5:30). Co się zmieniło? Dlaczego
teraz mówi o sobie tak inaczej - jako posiadający moc, której
poprzednio wypierał się? Mówi tak, ponieważ został "przemieniony"
- On nie był już człowiekiem Jezusem Chrystusem, by ponieść
śmierć, lecz poniósłszy cierpienia był teraz wywyższony, gloryfikowany,
został "Panem wszystkiego". Jego doświadczenia i próby
czy godny jest być dziedzicem wszystkiego, minęły.
Zmartwychwstanie Jezusa jako istoty
duchowej było dowodem, że został przyjęty przez Boga, jako godny
otrzymania chwały i zaszczytu, zwierzchnictwa i mocy na zawsze.
I nie tylko to, ale przez swoją śmierć złożył On cenę okupu
za ludzkość i wszystkie nadzieje, przywileje, prawa i korzyści
pierwotnie przynależne ludzkości, jak również te darowane jej
przez Boską zaprzysiężoną obietnicę ojcu Abrahamowi, Izaakowi,
Jakubowi i Dawidowi. Słowa te zatem, były skromnym ogłoszeniem
wielkiego zwycięstwa odniesionego dla siebie oraz Adama i jego
rasy.
Ogłoszenie własnego zwycięstwa, Jego
wielkiego dokonania na korzyść rodzaju ludzkiego i Jego obecnej
mocy do podniesienia rodzaju ludzkiego z grzechu i śmierci,
było zatem stosownym wstępem do zlecenia, które On później dał
Apostołom, mówiąc "Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody".
NAUKI DLA WSZYSTKICH NARODÓW
Nauki jakie miały być przedstawiane narodom,
zostały określone przez naszego Pana, jako wszystko "com
wam przykazał". Dowodzi to, iż sedno Ewangelii nie znajduje
się w Zakonie żydowskim, ani też w jakichś teoriach naukowych
i niezrozumiałych formułkach, ale w prostych naukach, które
nasz Pan przekazał Apostołom. Jakie to były nauki Jezusa? Oto
one:
(1) Że wszyscy ludzie są grzesznikami.
(2) Że On przyszedł na świat "aby
dał duszę [życie] swą na okup" - odpowiednią cenę za grzechy
całego świata.
(3) Że żaden człowiek nie może przyjść
do Ojca, jeśli nie przyjdzie przez Niego.
(4) Że wszyscy, którzy chcieliby przyjść
przez Niego, muszą w dodatku by wykazać wiarę w Niego, każdy
z osobna, wziąć swój krzyż i naśladować Go.
(5) Że wszyscy wierzący stanowią z Nim
jedność, jak gałęzie winorośli są częściami winorośli.
(6) Że każda gałąź, aby pozostać w Nim
musi wydać owoc, bo inaczej będzie odcięta.
(7) Że ci, którzy zaufali Jemu mają
nadzieję i spodziewają się Jego wtórego przyjścia - "przyjdę
zasię i wezmę was do siebie".
(8) Że ostateczny koniec naszej nadziei
od noszącej się do wszystkich obiecanych błogosławieństw, jest
w zmartwychwstaniu i przez zmartwychwstanie.
(9) Że Miłość jest wypełnieniem Zakonu
- "Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca
twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej,
i ze wszystkiej myśli twojej; a bliźniego twego, jako samego
siebie".
Oświadczenie naszego Pana, że On będzie
ze swoim ludem zawsze, nawet po skończeniu wieku (Mat. 28:20)
nie oznacza, iż On nie opuści świata, podobnie jak nie oznacza,
iż Jego słuchacze mogliby żyć aż do końca wieku. Te słowa, nie
powinny być zrozumiane jako sprzeczne z Jego słowami podanymi
gdzie indziej. One powinny być zrozumiane w zgodzie z innymi
oświadczeniami tej treści, że gdy On będzie nieobecny ze swoim
ludem w tym wieku, wszedłszy "do samego nieba, aby się
teraz okazywał przed oblicznością Bożą za nami" (Żyd. 9:24),
to pomimo tego Jego moc, duch, opieka i miłość będą z Jego ludem
poprzez cały ten wiek; On będzie strzegł interesów swego ludu,
będzie miał pieczę nad ich sprawami i będzie powodował, aby
wszystkie rzeczy współdziałały dla dobra tych, którzy Go miłują
- aż do końca tego wieku. Stosownie do Jego obietnicy, On ukaże
się drugi raz nie jako ofiarowany na zgładzenie grzechów, ale
ku zbawieniu (Żyd. 9:28) - aby wziąć swój Kościół do siebie
w chwale i błogosławić chory w grzechu i oślepiony świat prawdziwą
światłością, która - jak to jest obiecane - oświeci każdego
człowieka (Jan 1:9; Izaj. 49:6).
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika
religijnego "Teraźniejsza Prawda" `89(26).
|