CHOCIAŻ wszyscy, którzy jeszcze są wierni
prawdziwemu gruntowi wiary Chrześcijańskiej i którzy nie zostali
odciągnięci od nadziei Ewangelii rozumieją, że śmierć Chrystusa
była konieczna, ażeby złożyć okup za nas, i widzą w Jego zmartwychwstaniu
gwarancję zbawienia dla wszystkich, którzy wierzą, jednak mało
zdają sobie sprawę z tego, co było dokonane dla nas i dla Chrystusa
przez Jego wniebowstąpienie. To jednak było zarysem planu Bożego,
tak koniecznym dla naszego zbawienia, jak była jego ofiara i
zmartwychwstanie. Ten zarys planu jest jasno pokazany w usłudze
przy figuralnym przybytku. On równa się czynności arcykapłana,
Aarona, wchodzącego do świątnicy najświętszej z krwią ofiary
pojednania i przedstawiającego ją przed ubłagalnią razem z wonnym
kadzidłem, które przedstawiało doskonałe człowieczeństwo Chrystusa
(3 Moj. 16). Tak, jak Bóg powiedział Mojżeszowi, w odnoszeniu
się do przybytku, "Patrzajże, abyś uczynił wszystko według
podobieństwa tego, któreć ukazano na górze, " i żądał,
żeby cała usługa przy przybytku była wykonywana z akuratnością,
według przepisanych wskazówek, tak w pozafigurze każdy zarys
planu Bożego musi być wykonany według figury tak ostrożnie danej.
Wniebowstąpienie naszego Pana przeto było, według figury, konieczną
częścią planu Bożego. Ono nie było wskazane w figurze dowolnie.
Tam była potrzeba tego, bo inaczej to nie byłoby tam wyrażone;
tak też cienie zakonu były wykonane z taką wielką akuratnością.
W odniesieniu się do tegoż przed Jego śmiercią, Jezus mówił
do Swoich uczni, "Idę, abym wam zgotował miejsce; a gdy
odejdę i zgotuję wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie,
żebyście, gdziem ja jest, i wy byli" (Jan 14:3).
Jeśli się zapytamy, gdzie On poszedł,
to mamy Jego odpowiedź, "Ja odchodzę do Ojca Mego"
(Jan 14:12). Ale dlaczego było koniecznym żeby On odszedł? Czy
On nie skończył dzieła ofiary? Czy On teraz nie mógłby być zostać
na ziemi w celu osobistego doglądania pracy Wieku Ewangelii?
Przyznając, że tą pracą było wybieranie, nauczanie i ćwiczenie
w karności lud dla imienia Jego, gdyby On był pozostał, jako
widzialna Głowa Kościoła, czy to nie byłoby bardzo na korzyść
Kościoła? W takim razie wszystkie sprawy wiary i postępowania
byłyby mogły być przez Pana załatwiane; i odszczepieństwa w
"Chrześcijaństwie" byłyby czymś nieznanym; i "człowiek
grzechu, którego przyjście jest według działania szatańskiego,
ze wszelka mocą i znakami i cudami kłamliwymi i ze wszelkim
oszukaniem nieprawości", nigdy nie byłby powstał; żadni
bluźniący papieże, ani inni nie mogliby w takim razie panować
nad dziedzictwem Bożym. O, jak byłoby to błogo zdaje się, według
ludzkiego rozsądku, gdyby nasz Pan był pozostał ze Swoim ludem
po Jego zmartwychwstaniu! Dlaczego nie mogło tak być? Dlaczego
było koniecznym, żeby On odszedł i zostawił ich, niby miłosierdziu
każdego wiatru nauki i wszystkich machinacji władz ciemności,
żeby je zwyciężyli przez sprytność, pokusy, przywabianie, oszukaństwa
i prześladowania?
Jakkolwiek to może się zdawać, lub zdawałoby
się ludzkiemu rozsądkowi, nasz Pan Sam powiedział, "Wamci
to pożyteczno, abym Ja odszedł." "Lecz uważaj Panie"
uczniowie byliby mogli mówić, "że Kościół, gdy będzie powiększał
się w liczbie, i gdy fałszywi nauczyciele z pewnością powstaną
między nami, będzie on bardzo potrzebował widzialnej głowy,
która by mogła kierować jego postępowaniem i zachować go. od
rozłamów i sporów bez końca. Jak mógłby Kościół pozostać jeden,
jak żeś się modlił Panie (Jan 17:11), wśród niezgodnych głosów
i wpływów, jakie powstaną?" Nie bracia, pierwotni uczniowie
nie zadawali żadnych takich pytań; oni nie byli takimi samoufnymi,
jak mnóstwo wyznających chrześcijan późniejszego czasu, którzy
zdaje się, jakoby zadecydowali, że ponieważ Pan według ich mniemania
tak niemądrze ignorował warunki i potrzeby Kościoła jakie nastąpiły,
przeto wybrali z pomiędzy siebie jednego, któremu dali tytuł,
"zastępca Jezusa Chrystusa", i uważają go i jego następców
na tym stanowisku, jako widzialne głowy Kościoła, które mają
być uważane przez wszystkich, jako nieomylna zwierzchność we
wszystkich sprawach wiary i postępowania. Tak Kościół, jak i
świat jest obznajomiony ze skutkami tej samowolnej filozofii
z tak okropnymi przywłaszczeniami zwierzchności i władzy, które
zmusiły tak Kościół, jak i świat do wzdychania pod żelazną piętą
ciemiężenia. Rzecz ta, dziwną może się zdawać, chociaż głupstwo
tego czynu było tak jaskrawo widoczne, i nienawidzona władza
fałszywej głowy Kościoła była odrzucona, to znów jest teraz
wielkie wołanie aby przywrócić jego władzę i zwierzchnictwo.
Religijni wodzowie dzisiejsi mówią, My potrzebujemy i musimy
mieć widzialną głowę, żeby ponownie zorganizować i zjednać podzielone
masy "Chrześcijaństwa" królestwa Chrystusowego (?)
i wielu patrzy troskliwie na papiestwo, jako tę głowę, jednakowoż
jesteśmy z tych, co nadal wierzą, że było koniecznym, aby Chrystus
odszedł; i to bez zostawienia jakiejkolwiek widzialnej głowy,
żeby Go przedstawiała w urzędzie. To było pożytecznym z rozmaitych
przyczyn; z przewidzenia wszystkich przeciwnych warunków, które
mogłyby powstać i które nasz Pan wiedział, że napewno powstaną;
ponieważ on przepowiedział te właśnie rzeczy, które się stały-przyjście
człowieka grzechu, fałszywych nauczycieli, prawdzie podobne
fałszywe nauki, prześladowanie świętych przez długie i męczące
stulecia, podeptanie prawdy i górowanie i powodzenie błędu.
Jego odejście było pożyteczne z kilku
przyczyn: (1) Tak, jak już wspomniano, ażeby zgodnie z wzorem,
danym nam w arcykapłanie, Aaronie, w usłudze przy figuralnym
przybytku. On, jako nasz Arcykapłan, wszedł do nieba, w obecność
Boga do pozafiguralnej świątnicy najświętszej za nas. Do tego
Apostoł Paweł się odnosi, mówiąc, "Albowiem Chrystus nie
wszedł do świątnicy, (miejsc świętych) ręką uczynionej, (do
figuralnego przybytku, jak to uczynił Aaron, figuralny arcykapłan),
która była (które są) wizerunkiem (figurą) prawdziwej; ale do
samego nieba, aby się teraz okazywał przed oblicznością Bożą
za nami" (Do Żyd. 9:24). Ażeby wiedzieć, co Chrystus, nasz
Arcykapłan uczynił dla nas po Swym wniebowstąpieniu do "miejsca
najświętszego", do samego nieba, w obecność Boża, to potrzeba
nam tylko popatrzeć wstecz na figurę, która była uczyniona,
żeby to wykazać. Tam widzimy arcykapłana, po ofiarowaniu cielca,
który przedstawiał człowieczeństwo Chrystusa, (podczas gdy on
sam wtedy przedstawiał Nowe Stworzenie Chrystusa w Boskiej naturze),
wchodzącego do świątnicy najświętszej z krwią cielca, i tam
przedstawiał ją przed ubłagalnią w obecności światła Szekinah
a tym sposobem formalnie przedstawił Bogu świadectwo figuralnej
ofiary za grzechy ludu, i w ten sposób figuralnie ukończył dzieło
pojednania za Kościół względem Boga (3 Moj. 16:6,14,17; Do Żyd.
9:7). Apostoł także pokazuje w liście Do Żyd. 9:7-14, że ta
praca, tym sposobem figuralnie dokonana przez figuralnego arcykapłana,
była aktualnie wykonana przez Chrystusa po jego wniebowstąpieniu
do Ojca i, że to formalne przedstawienie faktu Jego ofiary za
nasze odkupienie, było przeto konieczną częścią dzieła pojednania,
bez której, według figury (3 Moj. 16:2,3) Jego ofiara byłaby
niczego nie dokonała. Było to tylko po uczynieniu ofiary akurat
według przepisanej metody i po przedstawieniu świadectwa krwi
w swoim czasie w miejscu najświętszym, że błogosławieństwo Pańskie
mogło być udzielone tym, za kogo pojednanie było uczynione.
Każda część przepisanej pracy była, tak w poza figurze, jak
i w figurze, konieczną częścią, bez której całość nie miałaby
żadnego znaczenia. Figuralne ofiary, rozumie się, niczego nie
dokonały, oprócz tego, że dały umysłom naszym ilustrację aktualnego
procesu dzieła pojednania i jego rozumną konieczność.
(2) Jego odejście było pożyteczne także
dla Niego i także dla nas pośrednio. To nasz Pan przedstawił
nam w Swej przypowieści o człowieku zacnego rodu, który jechał
w daleką krainę, aby sobie wziął królestwo, i zasię się wrócił
(Łuk. 19:12). Św. Paweł mówi nam, że wielkie wywyższenie naszego
Pana, które włączało nie tylko Jego przemianę do Boskiej natury,
lecz także Jego urzędowe wywyższenie do prawicy Bożej, było
Mu dane, jako nagrodę za Jego pojednawczą ofiarę. I postawa
znaleziony, jako człowiek, Sam Się poniżył, będąc posłusznym
aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg nader
Go wywyższył i darował Mu imię, które jest nad wszelkie imię"
(Do Filip. 2:8,9). To zupełne wywyższenie, widocznym jest, nie
mogło być doznane, aż ofiara była nie tylko uczyniona, ale także
przedstawiona, jako wypełnienie tej części Boskiego planu. To
zupełne wywyższenie było tą "chwałą", do której nasz
Pan się odnosił, gdy powiedział, "Azaż nie musiał Chrystus
tego cierpieć i wnijść do chwały swojej?" (Łuk. 22:26).
Przeto Jego odejście było potrzebne, ażeby mógł być wywyższony
do prawicy Bożej wywyższenie, które jest także bardzo korzystnym
dla nas teraz, jak również będzie w przyszłości. Lecz zastanówmy
się dalej nad tym, co jest powiedziane o tym chwalebnym wywyższeniu,
dla którego celu było koniecznym, żeby nasz Pan odszedł. Apostoł
Paweł mówi (Do Efez. 1:17,20,21), "Bóg Pana naszego Jezusa
Chrystusa, Ojciec On chwały... wzbudził Go od umarłych, i posadził
Go na prawicy Swojej na niebiesiech, wysoko nad wszystkie księstwa
i zwierzchności, i mocy, i państwa, i nad wszelkie imię, które
się; mianuje, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym."
A w Swoim Objawieniu do Jana na wyspie Patmos, Jezus powiedział,
"Usiadłem z Ojcem moim na stolicy Jego" (Obj. 3:21).
Wniosek przeto jest jasny, że nasz Pan był wywyższony, jako
najgłówniejszy minister Jehowy na tron wszechświatowego panowania,
na który to wywyższony urząd On był także wykwalifikowany, będąc
uczyniony uczestnikiem Boskiej (nieśmiertelnej) natury. Takie
dostojeństwo nigdy przedtem nie było udzielone żadnej stworzonej
istocie. Taki był zaszczyt i chwała naszego błogosławionego
Pana od czasu, kiedy On wstąpił na wysokość, ażeby tam się ukazywał
w obliczności Bożej za nami.
Lecz jakie to ma znaczenie dla nas,
że nasz Pan. był w ten sposób wywyższony tak wysoko nawet ponad
nasze pojęcie tej chwały? O, to wiele znaczy! To znaczy, że
"wstąpiwszy na wysokość. On wiódł pojmanie (śmierć) w pojmanie";
ponieważ Ten, który tak wstąpił na niebiosa jest Ten sam Jezus,
"Który wstąpił wpierw w dolne części ziemi (do grobu);
(i) Ten Który zstąpił jest, Ten sam także, Który wstąpił wysoko
nad wszystkie niebiosa, aby napełnił wszystko" (Do Efez.
4:8-10). To znaczy, że teraz mamy "Najwyższego Kapłana
Wielkiego, Który przeniknął niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, (jednego,
który jest teraz w najpodufalszej przyjaźni i w najbliższej
łasce, w jakiej można być u Monarchy całego wszechświata), ..
albowiem nie mamy Najwyższego Kapłana, Któryby nie mógł być
dotknięty odczuciem naszych słabości; lecz kuszonego we wszystkim
na podobieństwo nas, jednak bez grzechu";... "miłosiernego
i wiernego Najwyższego Kapłana w rzeczach odnoszących się do
Boga, aby czynić ubłaganie za grzechy ludzkie" i, "że
sam cierpiał, będąc kuszony, może tych, którzy są w pokusach,
ratować." To znaczy, że "jeśliby kto zgrzeszył, mamy
orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego"; i
dlatego możemy "śmiało przystąpić do tronu łaski, abyśmy
dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli ku pomocy w czasie potrzeby."
(Do Żyd. 4:14-16; 2:17,18; 1 Jana 2:1). Sama Jego obecność tam
w chwale w Jego trwającym kapłaństwie jest jedyną prośbą potrzebną
za nas; ponieważ Sam Jehowa miłuje nas przez drogie zakupno
drogocennej krwi Jego Pomazańca (Jan 16:27); faktem jest, że
nawet plan pojednania był z Boga, i jest wykonany w Chrystusie.
Lecz wniebowstąpienie naszego błogosławionego
Pana na prawicę mocy znaczy nawet jeszcze więcej niż to; znaczy
to, że On może teraz "dawać dary ludziom." W oznaczonym
czasie - czasie restytucji wszystkich rzeczy On przychodząc
z tego miejsca najświętszego, samego nieba, gdzie wstąpił za
nas będzie podnosił ręce Swoje i będzie błogosławił lud (3 Moj.
9:23), przez tysiąc lat Jego chwalebnego panowania. Lecz to
nie jest jeszcze wszystko; ponieważ skoro On wstąpił na wysokość
i przedstawił Swoją ofiarę za nas, On zesłał Pocieszyciela,
Ducha Świętego, przysposobienia synowskiego do serc Jego uczni
(w dzień Pięćdziesiątnicy - Zielonych Świątek), przez którego
mogli wołać Abba, Ojcze. Było to w odniesieniu się do tego daru,
kiedy Piotr powiedział w on dzień, "Prawicą tedy Boża będąc
wywyższony, a obietnice Ducha Świętego wziąwszy od Ojca, wylał
to, co wy teraz widzicie i słyszycie." (Dz. Ap. 2:33).
Dar ten trwał i jest z Kościołem od tego czasu, i był zesłany
według Jego obietnicy "Wamci to pożyteczno, abym Ja odszedł,
bo jeśli Ja nie odejdę, Pocieszyciel (Duch Święty) nie przyjdzie
do Was: lecz jeśli Ja odejdę, to przyślę Go do was." Ten
dar. Apostoł Jan mówi, nie mógł być dany prędzej uczniom aż
po wniebowstąpieniu Pańskim. Duch Święty jeszcze nie był dany,
ponieważ Jezus jeszcze nie był uwielbiony.
Z pewną ideą przynajmniej o konieczności,
żeby Pan odszedł dla ich korzyści, i zapewnieni o Jego powrocie
w chwale i mocy. możemy rozumieć radowanie się uczni, gdy powrócili
do Jeruzalemu po Jego wniebowstąpieniu. Oni byli pocieszeni
i pobłogosławieni nie tylko nadzieją Jego powrotu, lecz także
obietnicą zesłania Pocieszyciela, jako znak Jego miłości i łaski
u Ojca w Dzień. Zesłania Ducha Św.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika
religijnego "Teraźniejsza Prawda" `39(50).
|