Zmartwychwstanie umarłych jest zadziwiającą
sprawą. Jego realizacja będzie największą manifestacją Boskiej
mocy, jaka kiedykolwiek dokonała się przed aniołami i ludźmi.
Obiecane w Biblii zmartwychwstanie umarłych ma przywrócić osobowość
i świadomość miliardom ludzi, którzy umarli i zgodnie z Boskim
wyrokiem obrócili się w proch: "Umierając śmiercią umrzesz".
"Prochem jesteś i w proch się obrócisz".
Obudzenie córki Jaira, syna wdowy z
Naim oraz przyjaciela Jezusa - Łazarza - nigdzie w Biblii nie
jest nazwane zmartwychwstaniem umarłych. Były to jedynie przypadki
przebudzenia, z których ten ostatni był najwspanialszy, ponieważ
Łazarz nie żył już od czterech dni i proces rozkładu ciała już
się rozpoczął. Nie mogło być żadnego innego zmartwychwstania,
żadnej ucieczki od Boskiego wyroku oprócz sposobu zaplanowanego
przez Boga, mianowicie zajęcia przez Jezusa miejsca pierwszego
grzesznika, Adama. Wykupienie go spod wyroku śmierci oznaczało
wykupienie wszystkich, którzy w nim umarli. Tak więc czytamy,
że Chrystus umarł jako "sprawiedliwy za niesprawiedliwych,
aby nas przywiódł do Boga" (1 Piotra 3:18).
Rozpowszechniły się błędne pojęcia,
według których zmartwychwstanie jedynie ciało i że Bóg z czterech
stron świata zgromadzi każdą cząstkę prochu, która kiedyś tworzyła
ludzkie ciało i odtworzy rodzaj ludzki z tych samych cząsteczek
materii, z których w przeszłości się składał. Niedorzeczność
tego pojęcia staje się dla nas oczywistą, gdy weźmiemy pod uwagę
fakt, że ciała zmarłych w mniejszym lub większym stopniu przeniknęły
do roślinności, a w ten sposób do innych zwierząt i ludzi. Dobrą
ilustracją tego jest historia o jabłoni, której korzenie przeniknęły
do trumny i przyjęły kształt zwłok. Jabłka te zostały zjedzone
przez różnych ludzi, a część z nich przez świnie, które następnie
zostały wysłane do różnych miejsc w tym kraju.
Anegdota ta ilustruje niedorzeczność
powszechnego błędnego pojmowania nauk biblijnych. Trudność tkwi
w tym, że straciliśmy z oczu fakt, iż Biblia oświadcza, że to
właśnie dusza umiera. "Dusza, która grzeszy, ta umrze"
(Ezech. 18:4,20). Nasze ciała zmieniają się i odnawiają (tak
podaje nauka) co siedem lat. Tak więc ciało, w którym Adam zgrzeszył
- podobnie jak i każda z jego komórek, zużywała się co kilka
lat - w okresie dziewięciuset trzydziestu lat jego życia. Ale
jego dusza, jego osobowość, on sam umarł tylko raz - w wieku
dziewięciuset trzydziestu lat. To właśnie dusza umiera, to właśnie
ona została odkupiona i to ona ma zmartwychwstać. "Nie
siejesz ciała, które ma potem wyrosnąć".
NASZ PAN NIE JEST JUŻ CZŁOWIEKIEM
Chrystus - jako Logos u Ojca - był duszą,
czyli istotą żyjącą na wysokim poziomie duchowym. Dla dobra
człowieka sam się poniżył i stał się niewolnikiem: "przyjąwszy
kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom" - ludzką
duszą. Umarł jako ludzka dusza, czyli istota ludzka, "wylał
na śmierć duszę swoją". Duszę swą uczynił "ofiarą
za grzech". "Z pracy duszy swej ujrzy owoc, którym
nasycon będzie" (Izajasz 53:10-12).
Umarła ludzka dusza Jezusa, lecz On
został wzbudzony z martwych jako dusza wyższej rangi. Wtedy
też (tak jak przepowiedział) wstąpił "tam, gdzie był przedtem",
tzn. na poziom duchowy. Został "umartwiony ciałem, ale
ożywiony duchem" (1 Piotra 3:18). Ziemskie ciało przyjął
On jedynie dla wielkiego celu złożenia ceny okupowej za człowieka.
Gdy przez oddanie się na śmierć dostarczył tej ceny okupu, Ojciec
wzbudził Go do chwały, zaszczytu, Boskiej natury - ponad aniołów,
księstwa, moce i "nad wszelkie imię" (Fil. 2:9; 1
Piotra 3:22). Tak więc Ten, który w swym zmartwychwstaniu wzniósł
się do tego stopnia, był tym samym, który poprzednio zstąpił
z niebiańskich do ziemskich warunków (jak podaje święty Paweł).
Ponieważ Jezus po swym zmartwychwstaniu
był tak odmienny, to z tego punktu widzenia jesteśmy lepiej
przygotowani na zrozumienie, dlaczego On tak się różnił w swym
postępowaniu od poprzedniego. Czytamy, że po zmartwychwstaniu
pojawiał się On i znikał. Ukazywał się swoim uczniom na kilka
chwil, po czym znikał. Nigdy przedtem niczego takiego nie czynił.
Po zmartwychwstaniu pokazywał się w różnych ciałach, różnych
postaciach i różnym odzieniu. Marii ukazał się jako ogrodnik.
Dwóm podążającym do Emmaus jako nieznajomy. Ukazywał się nie
tylko jako inna osoba, lecz także w innym odzieniu (ponieważ
Jego szaty zostały podzielone między żołnierzy).
Oczywistym jest, że został umartwiony
w ciele, a ożywiony w duchu! To właśnie duchowy Jezus się ukazywał,
przyjmując różne ludzkie postacie i odzienie stosownie od danej
chwili. Ta duchowa istota mogła pojawiać się wśród zgromadzonych
uczniów, i pojawiła się, gdy z obawy przed Żydami drzwi były
zamknięte i zaryglowane. W ich obecności tworzył, materializował,
ciało i ubranie, a po kilku minutach znikał im z oczu, rozkładając
ciało i ubranie, podczas gdy On sam (istota duchowa) pozostawał
niewidzialny. W ten sposób przebywał z uczniami przez 40 dni
przed swoim wniebowstąpieniem. Oni go jednak nie widzieli z
wyjątkiem kilku minut przy siedmiu różnych okazjach.
Te 40 dni były bardzo potrzebne w celu
nauczenia żydowskich uczniów (i wszystkich późniejszych naśladowców
Pana) dwóch wielkich lekcji:
(1) że nie był On już martwy, lecz żywy; oraz
(2) że nie był już człowiekiem, ale duchem. "Ale
Pan jest tym Duchem" (2 Kor. 3:17).
DONIOSŁOŚĆ ZMARTWYCHWSTANIA NASZEGO
PANA
Opis świętego Pawła jego własnych doświadczeń
wyraźnie potwierdza fakt, że nasz Pan nie był już cielesną,
lecz duchową istotą w niebiańskiej chwale. Wyjaśnia, iż niezbędnym
było, by dwunastu Apostołów było w stanie poświadczyć fakt powstania
Jezusa z umarłych. Przez martwego Zbawiciela nie mogło być poselstwa
Ewangelii o nadziei Boskiej łaski. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał,
czy byłby ktoś, kto kiedykolwiek mógłby ustanowić królestwo
Mesjańskie? Czy byłby ktoś, kto mógłby dać Kościołowi udział
w pierwszym zmartwychwstaniu i uczynić go współuczestnikiem
Jego niebiańskiej chwały? Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał,
czy ktoś mógłby wezwać z grobów śpiące miliardy, budząc je głosem
opowiadającym pokój w Jezusie Chrystusie, sposobność uzyskania
wiecznego życia przez posłuszeństwo obiecanemu królestwu?
Apostoł z naciskiem przedstawia nam
to wszystko mówiąc: "A jeśli Chrystus nie jest wzbudzony,
daremna jest wiara wasza... zatem i ci poginęli, którzy zasnęli
w Chrystusie" (1 Kor. 15:16-18). Widzimy tutaj, że święty
Paweł nie miał nic wspólnego z poglądami tych, którzy w przeciwieństwie
do Biblii utrzymywali, że Jezus będąc martwym, był w rzeczywistości
żywy, i że wzbudzanie umarłych jest jedynie formalnością, całkowicie
zbyteczną dla wypełnienia się Boskiego planu. Boską nauką jest,
że umarli o niczym nie wiedzą i że powstanie z grobu jest absolutną
koniecznością dla jakiegokolwiek przyszłego życia, nadziei czy
błogosławieństwa.
Fakt powstania Chrystusa z umarłych
jest gwarancją Boskiej mocy do wzbudzenia umarłych. Jest on
także potwierdzeniem faktu, że Jezus dokonał dzieła, dla którego
przyszedł na świat. Dowodzi to, że doskonale musiał wypełnić
Boskie prawo, w przeciwnym razie bowiem nie byłby godny wzbudzenia
z grobu. Świadczy on także o wartości Jego śmierci - jej skuteczności
w równoważeniu grzechu ojca Adama i w ten sposób jako ceny Okupu
za grzechy świata.
UKAZYWANIE SIĘ PO ZMARTWYCHWSTANIU
Święty Paweł powiada nam, że widział Jezusa
po Jego zmartwychwstaniu. Zapewnia, że postać naszego Pana świeciła
jaśniej niż słońce w południe. Mówi nam o skutku, jaki wywarło
to na jego umysł i wzrok: jedno spojrzenie na Jezusa w chwale
zniszczyło jego wzrok (który później dzięki Boskiemu miłosierdziu
został częściowo przywrócony). Było to ósme ukazanie się Jezusa
swoim uczniom. W siedmiu z nich ukazał się w ciele, a w jednym
w chwale jaśniejszej od blasku słońca. Cały czas pozostawał
tym samym, lecz manifestacje były odmienne.
Ukazywanie się w ciele w okresie 40
dni dokładnie odpowiada manifestacjom Jezusa z dalekiej przeszłości,
z których jedna dotyczyła Abrahama. Jadł i pił z Abrahamem,
lecz Abraham nie wiedział, że rozmawia z Panem i uważał go jedynie
za człowieka, ponieważ był w ludzkiej postaci i zwykłym ubraniu.
Zniknął z oczu Abrahama tak jak zniknął przed wzrokiem Apostołów
i Saula. Gdy przybył do Abrahama, był istotą duchową; był nią
także po swym zmartwychwstaniu, gdy ukazał się Apostołom. Ciałem
stał się na okres przejściowy właśnie po to, by cierpieć, Sprawiedliwy
za niesprawiedliwych.
Gdy cierpienia te zostały spełnione,
nie było już żadnego powodu, dla którego nasz Pan miałby pozostawać
w ciele. Pan Chwały w niebie nie jest ciałem ani człowiekiem.
Gdyby nim był, pozostałby "mało mniejszym od aniołów"
(Żyd. 2:7,9). Apostoł zapewnia nas jednak, że w zmartwychwstaniu
wstąpił On znacznie wyżej niż są aniołowie (Fil. 2:9-11; Żyd.
1:3,4).
Jezusowi równie łatwo było ukazać się
w tej czy innej postaci, w tym czy innym rodzaju odzienia. Pojawiał
się w różnych postaciach, by w ten sposób udzielić podwójnej
lekcji: że nie był już martwy i że nie był już człowiekiem.
Na szczególną uwagę zasługuje Jego drugie ukazanie się z ranami,
by przekonać świętego Tomasza. Był gotowy wystąpić w każdego
rodzaju manifestacji, jaka była niezbędna, ponieważ bez prawdziwej
wiary w Jego zmartwychwstanie uczniowie nie mogliby wykonać
dzieła, jakie było przed nimi ani przyjąć Ducha Świętego w dniu
Zielonych Świąt. Duch Święty został udzielony jedynie tym, którzy
wierzyli w Jezusa - przyjęli fakt Jego śmierci jako ofiary za
grzechy i uwierzyli w Niego jako Zbawiciela, przez którego miały
nadejść Boskie błogosławieństwa, spłodzenie ich z Ducha Świętego
i przywrócenie ich do społeczności z Bogiem jako dzieci Boże.
DALSZE BIBLIJNE DOWODY
Gdyby potrzebne były dalsze dowody, że Jezus
nie jest istotą cielesną - że nie jest już człowiekiem - można
by je znaleźć w zapewnieniu Apostoła, że ciało i krew nie mogą
odziedziczyć królestwa Bożego, i dlatego każdy członek Kościoła
musiał być przemieniony zanim mógł wejść do królestwa i mieć
udział w królestwie Chrystusa. Przemiana ta polegała na przejściu
z ziemskiego stanu (lub ziemskich warunków, albo ziemskiej duszy)
do stanu duchowego (czyli duchowej duszy i duchowej istoty).
Apostoł oznajmia, że wszyscy oni mają dostąpić przemiany, aby
byli takimi, jakim jest nasz Pan. Skoro ich ziemskie ciało musiało
ustąpić miejsca ciału duchowemu, aby byli podobni Panu, oczywistym
jest, że jest On ciałem duchowym, istota duchowa i duchowa dusza.
Jest to także zgodne z tym, co święty
Paweł powiedział odnośnie zmartwychwstania Kościoła: "Bywa
wsiane w niesławie, a będzie wzbudzone w sławie; bywa wsiane
w słabości, a będzie wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne,
a będzie wzbudzone ciało duchowe" (1 Kor. 15:43,44).
Zupełnie inna rzecz jest jednak przedstawiona
przez tego samego Apostoła u Fil. 3:21, gdzie oznajmia on, że
Pan Jezus przemieni marne ciało, tak by mogło być przypodobane
"chwalebnemu ciału jego". Dotyczy to Kościoła jako
całości, a nie poszczególnych ciał członków Kościoła. Apostoł
mówi o podłym ciele w liczbie pojedynczej. Chodzi o to, że Jezus
(Głowa Kościoła) swe doświadczenia upokarzające przechodził
przed swoją śmiercią i swoim zmartwychwstaniem. Głowa Kościoła
została wywyższona, wyniesiona do chwały, więcej niż dziewiętnaście
stuleci temu. Od tamtego czasu wszyscy, którzy stali się zwolennikami
Jego sprawy, utożsamili się z ciałem, czyli grupą, pogardzanym
i upokarzanym przez ludzi, o których święty Paweł mówi: "Staliśmy
się jako śmieci tego świata, i jako omieciny u wszystkich".
Lecz wraz z drugim przyjściem Chrystusa ustały upokorzenia Kościoła,
Jego ciała, ponieważ Pan w pierwszym zmartwychwstaniu przemienił
chwalebnie swe ciało. Od tego czasu nie jest to już Kościół
lżony, lecz Kościół lub ciało w chwale.
Cieszmy się i radujmy się ze zmartwychwstałego
Chrystusa (Mat. 28:18) i z tego, że uczniowie tak skutecznie
ogłaszali to poselstwo (werset 19). Śpiewajmy z radości ze wspaniałego
zwycięstwa naszego Pana i ostatecznego zwycięstwa całego świata
przychodzącego i kłaniającego się Jemu (Obj. 15:4). Amen!
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika
religijnego "Sztandar Biblijny" nr 50.
|