Przestudiowanie tego tematu powinno być bardzo
pożyteczne, ponieważ im lepiej poznajemy naszego drogiego Odkupiciela
w świetle Pisma Świętego, tym bardziej Go oceniamy, miłujemy
i staramy się naśladować. Tylko Jego życie może wytrzymać takie
ustawiczne i dokładne badanie i jednocześnie dostarczać nowe
dowody moralnej szlachetności i charakteru. Każde inne życie
podobnie przeanalizowane i poddane krytyce ujawniłoby odwrotną
stronę słabości, grzechu i zła.
Z zapisów czterech Ewangelii tylko Ewangelista
Jan próbuje doprowadzić genealogię naszego Pana do niebiańskiego
źródła i wykazać nam, że zanim stał się ciałem był istotą duchową
u Ojca i uczestnikiem Jego chwały - bogiem u Boga. Lecz wszyscy
Ewangeliści oświadczają, że "stał się ciałem" - nie,
że pozostał istotą duchową przyjmując ciało za odzienie, w którym
pokazywał się ludziom, lecz (choć może to być trudne do wytłumaczenia)
że moc życia istoty duchowej - Logosa - stała się mocą życia
istoty ludzkiej, zrodzonej z niewiasty, poddanej Zakonowi i
podporządkowanej wszelkim warunkom i okolicznościom, jakim podlegali
Żydzi. Mateusz śledzi genealogię Józefa i chociaż jest wyraźnie
powiedziane, że Jezus nie był synem Józefa, to jednak adoptowany
przez niego za syna słusznie mógł być dziedzicem Józefa. Łukasz
pokazuje genealogię Marii, przez którą nasz Pan w rzeczywistości
był spokrewniony według ciała z rodzajem ludzkim, a przez Natana
z królewską rodziną Dawida.
Czas narodzenia naszego Pana był dogodnym
pod kilkoma względami, a Boska mądrość najwyraźniej kierowała
sprawami czyniąc przygotowania do tego ważnego wydarzenia:
(1) Duch podboju świata, który rozpoczął
się wraz z królestwem Nabuchodonozora, sprzyjał temu, ponieważ
doprowadzał różne rodziny lub narody ludzkości do bliższego
zetknięcia się, poszerzając ich idee.
(2) Polityka ta doprowadziła do przemieszczania
się ludzi z jednego kraju do drugiego, co sprawiało, że stawali
się w swych zapatrywaniach kosmopolitami.
(3) Izrael i Juda, przesiedleni do niewoli
w Babilonii, tak się przywiązali do nowych warunków, że stosunkowo
niewielu z nich (z kilku milionów zaledwie około 50 tysięcy
ze wszystkich pokoleń) skorzystało z oferty króla Cyrusa umożliwiającej
im powrót do własnego kraju. Żydzi znajdujący się wśród pogan
w żadnym wypadku nie stracili ani nie porzucili wszystkich nadziei
w Przymierze Abrahamowe, ani całej swej wierności Zakonowi Mojżeszowemu.
Chociaż byli niedbali w tych sprawach i zbyt napełnieni miłością
do zysku i wygody, by rozwijać ducha prawdziwych Izraelitów,
to jednak posiadali pewien wpływ na wszystkie narody, pośród
których mieszkali, i byli świadkami nadziei Izraela w jednego
Boga i wspólnego Mesjasza - Syna Bożego - który miał być wyzwolicielem
świata.
(4) Odnoszenie przez jakiś czas zwycięstwa
przez greckie imperium dało cywilizowanemu światu wysoce rozwiniętą
literaturę. Język grecki osiągnął szczyt rozwoju i stał się
językiem literackim cywilizowanego świata.
(5) Cesarstwo rzymskie podbiło świat
i było u szczytu władzy, w wyniku czego nastał czas powszechnego
pokoju, co bardziej niż kiedykolwiek przedtem sprzyjało głoszeniu
Ewangelii oraz bezpieczeństwu jej przedstawicieli podróżujących
od narodu do narodu.
(6) Sam Izrael prawdopodobnie osiągnął
najwyższy poziom rozwoju intelektualnego, moralnego i religijnego.
Co więcej, Pismo Święte podaje, że "lud oczekiwał"
nadejścia Mesjasza (Łuk. 3:15).
POWRÓT JÓZEFA I MARII DO BETLEJEM
To właśnie w tym odpowiednim czasie (ustalonym
przez Boga) rzymski władca Cezar August wydał dekret dotyczący
opodatkowania jego ogólnoświatowego imperium. Dekret nie tyle
dotyczył zebrania podatków, co spisu ludności, ustalenia liczby
podatników. Zamiast jednak rozesłać taksatorów między ludzi
(co jest naszym obecnym zwyczajem), ówczesne zarządzenie zobowiązywało
każdego obywatela płci męskiej do osobistego stawienia się w
rodzinnym mieście swego plemienia. Był to powód przybycia Józefa
i poślubionej przez niego żony, matki Jezusa, do Betlejem, ich
rodzinnego miasta, ponieważ oboje pochodzili z domu Dawida (przez
różne linie), a Betlejem było "miastem Dawidowym".
Tak więc opatrznościowo i z powodu dekretu, na który nie mieli
żadnego wpływu, Józef i Maria zostali sprowadzeni do tego właśnie
miasta, w którym (jako najbardziej odpowiednim) miał się narodzić
wielki dziedzic Dawida - jak przepowiedział prorok (Micheasz
5:2).
Czyż nie wzmacniają wiary ludu Pańskiego
te drobne szczegóły, które Boska opatrzność przygotowywała w
związku z narodzinami naszego Zbawiciela i przesłaniem posłannictwa
Ewangelii? Uświadamiając sobie Boską troskę w przeszłości widzimy,
że nawet drobne rzeczy dają nam podstawę do ufności w Jego mądrość
i zabezpieczenie tych elementów Jego planu, które należą jeszcze
do przyszłości, takich jak wypełnienie się wszystkich nadzwyczajnych
i cennych obietnic skupiających się w Tym, który narodził się
w Betlejem.
Również świadomość Boskiej opatrzności
nad wielkimi sprawami Jego planu pobudza wiarę w Jego opatrzność
odnoszącą się do osobistych i bardziej prywatnych spraw Jego
ludu.
Gdy coraz bardziej zdajemy sobie sprawę,
że tak jak najdrobniejszymi szczegółami związanymi z narodzeniem
naszego Zbawiciela kierował Jehowa, tak jest On zdolnym i chętnym
do kierowania wszystkimi sprawami swoich duchowych dzieci. Zastanówmy
się wraz z Apostołem, że skoro Bóg umiłował nas, gdy jeszcze
byliśmy grzesznikami, że poczynił tak staranne przygotowania
dla naszego odkupienia, to tym bardziej miłuje nas teraz, gdy
nie jesteśmy już buntownikami, obcymi i nieznajomymi, lecz należymy
do Niego - możemy więc zaufać Jego miłości i opatrznościowej
trosce, że zgodnie z obietnicą wszystkie rzeczy będą wspólnie
działały dla dobra tych, którzy Go miłują - powołanych według
Jego postanowienia (Rzym. 5:8-10; 8:28).
BRAK MIEJSCA W GOSPODZIE
Ten sam dekret, który sprowadził do Betlejem
Józefa i Marię, przyprowadził także wielu innych z licznej rodziny
Dawida; ponieważ gospody czy tez hotele tamtych czasów były
stosunkowo nieliczne i o ograniczonej pojemności, nie jest niczym
dziwnym, że gdy Józef i Maria przybyli, gospody były już pełne.
Dlatego wielu podróżnych miało zwyczaj zabierania ze sobą własnego
ekwipunku noclegowego i dbania o własne wygody na przylegających
do gospod podwórzach. I stąd kłopoty Józefa i Marii wcale nie
były czymś wyjątkowym. Tak więc, gdy narodziło się niemowlę
Jezus, żłób stał się Jego jedyną odpowiednią kołyską.
Miasto Betlejem wciąż istnieje i prawdopodobnie
wcale bardzo się nie różni od tego z tamtych dni, ponieważ wydaje
się, że w kraju tym zwyczaje zmieniły się bardzo niewiele na
przestrzeni wieków. Utrzymuje się, że jedna z grot jest tą,
która 19 stuleci temu była stajnią gospody, i wskazuje się na
pewien kamienny żłób, podobno ten, w którym złożono niemowlę
Jezus. Ponad nią zbudowano kościół katolicki, w którym i wokół
którego stale odprawia się pewne ceremonie związane z tym "świętym
żłobem".
Nie utożsamiamy się z takimi ceremoniami,
wierząc, iż są one bardzo bliskie bałwochwalstwu. Dla nas centralnym
punktem zainteresowania nie jest (święta) ziemia, po której
stąpał nasz Zbawiciel, ani (święty) żłób, w którym leżał jako
niemowlę, ani też Jego (święta) matka. Choć pamiętamy o Jego
ciele i żywo interesujemy się wszystkim, co jest z Nim związane,
szczególnie jego wszystkimi doświadczeniami od czasu poświęcenia
się podczas chrztu aż do śmierci, to jednak przedmiotem naszego
jeszcze większego zainteresowania jest nasz zmartwychwstały
Pan, udoskonalone nowe stworzenie, Ten duchowy, wyższy od człowieka,
wyższy od aniołów, księstw, mocy i nad wszelkie imię (Efez.
1:21) - następny po Ojcu i uwielbiony do stanowiska władzy Jego
prawicy.
Apostoł dobrze wyraża ten fakt, mówiąc:
"Chociaż też znaliśmy Chrystusa według ciała, lecz już
teraz więcej (takim) nie znamy" (2 Kor. 5:16) - nasza znajomość
o Nim jako wzbudzonym i uwielbionym Panu i Zbawicielu całkowicie
przyćmiewa nasze wszelkie zainteresowanie Jego ziemskim życiem.
Niemniej jednak Jego ziemskie życie jest interesujące i pożyteczne
dla nas, co już widzieliśmy i jeszcze zobaczymy.
Gdyby ludzie zgromadzeni w Betlejem
zdawali sobie sprawę kim był Ten, który przybył do ich miasta
- że pochodził z niebiańskich stron, że był zrodzonym z ciała
Logosa, że przyszedł "zbawić lud swój od grzechów ich"
- z jaką radością przyjęliby Go do gospody oddając do Jego dyspozycji
i wygody swe najlepsze apartamenty! Ale oni Go nie poznali i
dlatego stracili ten wielki przywilej służenia Jemu. Podobnie
w każdym mieście i miasteczku, gdzie znajduje się lud Pański,
jest wielu, którzy chętnie by go przyjęli i oddali do jego dyspozycji
wszystko, co najlepsze, gdyby tylko rozpoznali tych ludzi jako
posłańców Jezusa i niebiańskiego Ojca; lecz tak jak mówi Apostoł:
"Dlatego świat nie zna nas, iż Onego nie znał" (1
Jana 3:1).
Uczeń nie powinien się spodziewać, że
jest lepszy od swego Pana, i dlatego nawet wtedy, gdy jako ambasadorowie
Boga udajemy się z misją miłosierdzia i dobroczynności powinniśmy
spodziewać się, że opatrzność Pana nie zapewni nam pałacowych
warunków, lecz prawdopodobnie bardzo skromne. Gdy stwierdzamy,
że tak właśnie jest, powinniśmy radować się, że przynajmniej
w pewnym stopniu doznajemy takich samych doświadczeń, jak nasz
Pan. Lud Pana otrzyma błogosławieństwo stosownie do tego, jak
jest przygotowany do przyjęcia wszystkich sposobności służby
dla Boga jako łaski Bożej, oceniając je bez względu na to, jak
bardzo skromne mogą być jej warunki. Godne uwagi jest to, że
ani Józef, ani Maria, ani Jezus, ani uczniowie, ani Ewangeliści
opisujący to zdarzenie nie okazują najmniejszej oznaki niezadowolenia
i nie narzekają na warunki przygotowane przez Boską opatrzność.
PASTERZE ZE SWOIMI TRZODAMI W NOCY
Okolice Betlejem są terenami pasterskimi
z licznymi trzodami. Według zwyczaju tamtych czasów pasterze
pozostawali na noc ze swymi trzodami jako strażnicy przed złodziejami
i dzikimi zwierzętami. To właśnie w tej okolicy Dawid (jako
pasterz strzegący trzody) pewnego razu zabił lwa, a innym razem
niedźwiedzia. Pasterze jako grupa społeczna nie byli zbyt dobrze
wykształceni w zakresie formalnej wiedzy; jednak wielu z nich
było ludźmi myślącymi, którzy w wolnym czasie, podczas pilnowania
trzody, rozmyślaniami i przez rozmowy zdobywali znaczną wiedzę,
tak że można ich nazwać inteligentnymi i myślącymi ludźmi, ponieważ
ich umysły były zajęte rozmyślaniami na rozległe tematy, bardziej
niż umysły innych, którzy stale pochłonięci są handlem i techniką.
Pasterz, którego Bóg zaszczycił przez
uczynienie go królem swego typicznego królestwa, był wielkim
poetą, i z pewnością wiele czasu podczas pilnowania trzody poświęcał
pisaniu, a jeden z jego najpiękniejszych poematów (Psalm 23)
przedstawia samego Jehowę jako pasterza swego ludu, swej trzody,
o którą tak bardzo się troszczy. To do tych myślących ludzi,
niewątpliwie znających psalmy Dawida oraz zawarte w nich Mesjańskie
nadzieje, Pan skierował pierwsze posłannictwo dotyczące Jego
narodzonego w ciele Syna.
Opis wyglądu anioła oraz lęku wywołanego
blaskiem jego oblicza jest zarazem prosty i naturalny. Cały
rodzaj ludzki mniej lub bardziej instynktownie odczuwa strach
przed tym, co nadprzyrodzone, drżenie na samą myśl przebywania
w bliskości świętych aniołów. Jest to właściwe i naturalne,
ponieważ wszyscy zdają sobie sprawę z własnych niedoskonałości
przez upadek, w mniejszym lub większym stopniu obawiając się
niekorzystnych dla siebie konsekwencji, gdyby Boska sprawiedliwość
została zastosowana wobec nich według sznuru i wagi.
Wydaje się, iż wszyscy instynktownie
uświadamiają sobie potrzebę miłosierdzia z rąk Tego, z którym
mamy do czynienia. Tak też było z tymi pasterzami: przestraszyli
się, gdy zauważyli wśród siebie niebiańskiego przybysza, lecz
jego posłannictwo nie było wyrokiem sprawiedliwości ani jakimkolwiek
potępieniem, lecz Boskim miłosierdziem. Uspokoił ich słowami:
"Nie bójcie się; bo oto zwiastuję wam radość wielką, która
będzie wszystkiemu ludowi". Czy możemy się dziwić, że słysząc
te łaskawe słowa zamiast strachu w ich sercach wstąpiła radość?
Na pewno nie. Tak też jest ze wszystkimi, którzy od tamtej pory
do dzisiejszego dnia słyszą to prawdziwe posłannictwo Ewangelii
nie tylko uszami zewnętrznymi, lecz naprawdę uszami ich zrozumienia
- rozumiejąc je.
Jakże fałszywym i smutnym jest sposób
pojmowania tego powracającego przez minione wieki posłannictwa
przez wielu z ludu Bożego! Jakże niewielu wysłuchało go z radością
i oceną! Wymownym jest fakt, że prawie wszystkie kościoły oraz
tysiące ich duchownych i setki tysiące nauczycieli szkół niedzielnych
jednoczą się w całkowitym zaprzeczaniu posłannictwu aniołów
- zaprzeczaniu, które rani nie tylko ich własne uczucia i zasmuca
ich własne serca, lecz pozbawia misję naszego drogiego Zbawiciela
w dziewięćdziesięciu procentach jej dostojeństwa, całkowicie
zaś uwłacza imieniu naszego łaskawego niebiańskiego Ojca i oczernia
je przez fałszywe przedstawianie zbawienia, zapewnionego przez
Boga w Jezusie Chrystusie.
Być może niektórzy będą zaskoczeni,
a nawet zaszokowani oskarżeniem tego posłannictwa, które oni
oraz inni mający jak najlepsze intencje, lecz zaślepieni chrześcijanie
przekazują w imieniu Ewangelii, ponieważ słowo "ewangelia"
pochodzi od słów "dobra nowina". Jesteśmy zgoła skłonni
uwierzyć, że ogromna większość z tych, którzy ogłaszają złą
nowinę wiecznych nieszczęść, jako Boskie posłannictwo i wyrok
wobec ogromnej większości ludzkości, jest zupełnie nieświadoma,
jak bardzo w posłannictwie, jakie niesie ludziom, wypacza Boski
charakter i rząd. Przeinaczają Ewangelię nie umyślnie, lecz
w zaślepieniu, tym samym zaślepieniu, o jakim mówi Apostoł,
jako pochodzącym od wielkiego przeciwnika - zaślepieniu, którym
zaślepia umysły ogromnej większości, by przeszkodzić jej w uświadomieniu
sobie chwalebnego światła Boskiej dobroci objawionego w naszym
Panu Jezusie Chrystusie (2 Kor. 4:4).
DOBRA NOWINA DLA WSZYSTKICH LUDZI
"Zwiastuję wam radość wielką, która
będzie wszystkiemu ludowi". Gdybyśmy tylko mogli nakłonić
wszystkich prawdziwych chrześcijan do zbadania wersetu 10 naszej
lekcji i dostrzeżenia głębi jego znaczenia, szybko zrewolucjonizowałoby
to nauki chrześcijaństwa! Lecz jak oświadczył nasz Pan, pewne
głębokie rzeczy Boskiego planu są zakryte przed wieloma mądrymi
i roztropnymi w pojęciu tego świata, a objawione są jedynie
pokornym - niemowlętom. Świadectwo Boga pozostaje jednak niewzruszone
i wszyscy, których pojmowanie zostało otwarte i którzy są w
stanie zrozumieć coś z długości, szerokości, wysokości i głębokości
Boskiej miłości, mogą cieszyć się, że zazwyczaj niewiedza świata
i opozycja wielkiego przeciwnika, który go zaślepia, nie mogą
trwać wiecznie, lecz niebawem muszą ustąpić, gdy nadejdzie Pański
właściwy czas - gdy Ten, który na Kalwarii umarł dla odkupienia
świata rozpocznie swe chwalebne królowanie przez związanie węża
starodawnego, diabła, szatana, by już nie mógł zwodzić narodów
przez tysiąc lat Tysiącletniego panowania.
Wówczas wszyscy wyjrzą z mroku; wszyscy
ujrzą to, co teraz jest przywilejem jedynie nielicznych obdarzonych
łaską, którzy widzą Boski charakter i plan: że posłannictwo
anioła było prawdą, każde jego słowo, że wspaniałe rezultaty
płynące z narodzenia Zbawiciela w Betlejem usprawiedliwiały
posłannictwo zesłane przez wielkiego Jehowę, dobrą nowinę o
wielkiej radości, która ostatecznie będzie udziałem wszystkich
ludzi, których oświecanie i błogosławienie nie napotka na żadne
przeszkody, żadne ograniczenia, w wyniku czego wszyscy dojdą
do znajomości prawdy i szansy skorzystania z łaski, miłosierdzia
i pokoju zapewnionego wszystkim w wielkim zbawieniu dzięki ofierze
okupu naszego Pana Jezusa.
Anioł następnie wyjaśnił wielkie posłannictwo
Ewangelii, wskazując na jej podstawę, i oznajmił, że te wszystkie
wspomniane dobre rzeczy nastąpią dzięki narodzeniu się Zbawiciela,
Mesjasza - przez tak długi okres oczekiwanego w Izraelu, obiecanego
nasienia Abrahama, w którym nie tylko Izrael będzie błogosławiony,
wyniesiony do chwały, godności i współdziałania z Panem, lecz
także "błogosławione będą wszystkie narody ziemi".
Zauważmy tu, że kolejność przedstawiania
tego tematu przez niebiańskiego posłańca, najwyraźniej wybrana
przez Boga, jest właściwą prezentacją, którą powinni przyjąć
wszyscy chcący być użytymi przez Pana jako Jego ambasadorowie
w powoływaniu Jego szczególnego ludu. Najpierw następuje wielkie
ogłoszenie o Boskiej łasce i błogosławieństwach jako powodu
radości, a następnie obietnica dotarcia do wszystkich stworzeń;
potem podane jest szczególne wyjaśnienie, w jaki sposób wszystko
to zostanie dokonane, mianowicie przez Zbawiciela, Wyzwoliciela,
który (jak oznajmia nasz werset) aby uwolnić swój lud od kary
za grzech - od śmierci - i obdarzyć życiem wiecznym oraz błogosławieństwami,
najpierw musi zbawić ich wszystkich od ich grzechów. Z innych
wersetów Pisma Świętego rozumiemy, że zbawienie od naszych grzechów
oznacza nie tylko zapłacenie za nas kary za grzech Adamowy,
lecz także późniejsze ćwiczenie w sprawiedliwości i podnoszenie
z grzechu, w czym każdy musi współdziałać w zakresie swej woli
i zdolności.
Tak więc wszelkie nauczanie o łasce,
jaka ma nadejść dla ludzkości, powinno być połączone z filozofią
zbawienia - Zbawicielem narodzonym z ciała, które oddał, ofiarował
za nasze grzechy, Zbawicielem wyniesionym do chwały, by w odpowiednim
czasie, po wybraniu swego kościoła, mógł wraz z nim zgodnie
z Boskim planem założyć swe Królestwo sprawiedliwości, w celu
podniesienia ludzkości z ignorancji, przesądów i powszechnej
degradacji, do jakiej przez upadek oraz późniejsze zaślepienie
i zwodzenie doprowadził ten wielki przeciwnik. W związku z tym
dobrą rzeczą będzie przypomnienie, że imię naszego Pana - Jezus
- znaczy Zbawiciel i że wszyscy pragnący należeć do Jego szczególnego
ludu muszą mieć ducha Oblubieńca (oraz przez wiarę być przykrytymi
szatą Jego przypisanej sprawiedliwości): że Jego duch jest duchem
opozycji wobec grzechu do stopnia samoofiary. Powinniśmy się
także "aż do krwi (śmierci) sprzeciwiać, walcząc przeciwko
grzechowi" (Żyd. 12:4).
POKORNA WIADOMOŚĆ O WIELKIM KROLU
Potem anioł przekazał pasterzom wiadomość
o skromnych warunkach, w jakich narodził się na świecie ten
wielki Król ziemi - jako niemowlę zawinięte w pieluchy i leżące
w żłobie. Było to konieczne nie tylko dla odnalezienia przez
nich Jezusa, lecz także dla sprowadzenia ich myśli z wielkich
i wspaniałych rezultatów do skromnych początków, by w swych
oczekiwaniach nie zostali zwiedzeni. I tak jest z każdą częścią
Boskiego planu, tak powinno być w związku z naszym głoszeniem
tego samego.
Nie możemy jedynie mówić o przyszłej
chwale, wielkości i wspaniałości, lecz także o obecnym poniżeniu
- nie tylko o naszym Zbawicielu, który się poniżył przyjmując
niski stan wśród ludzi i umarł za nasze grzechy, lecz powinniśmy
również podkreślać, że "wybrani" zostali powołani
do kroczenia Jego śladami w podobnie poniżających warunkach
- cierpieć wraz z Nim, by z Nim królować; umrzeć wraz z Nim,
by z Nim żyć. Tak mówili prorocy nie tylko o chwale, jaka miała
nadejść, lecz także o cierpieniach Chrystusa (głowy i ciała),
które muszą poprzedzać taką chwałę (1 Piotra 1:11). Oto lekcja
dla każdego mającego uszy: "Nie ma krzyża, nie ma korony".
Uniżajmy się zatem pod mocną ręką Boga i radujmy się z każdego
kroku poniżenia, tak by we właściwym czasie On nam umożliwił
udział w wielkim dziele błogosławienia wszystkich rodzin ziemi.
Był to odpowiedni punkt kulminacyjny,
by do gotowego do powrotu pierwszego anioła, który poinformował
zaskoczonych pasterzy o dobrej nowinie wielkiej radości dla
wszystkich ludzi, dołączyły zastępy anielskie, śpiewając: "Chwała
na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój, w ludziach dobre upodobanie".
Było to jedynie powtórzenie przekazanego już posłannictwa Ewangelii.
Świadczyło ono, że dzieło, które miało być dokonane przez właśnie
narodzone dzieciątko przyczyni się do najwyższej chwały i czci
Boga Jehowy - Jego Ojca. Oznajmiało też, że przez to dzieło
(jakie miało być dokonane przez Jezusa) nastanie na ziemi Boska
dobra wola, a w konsekwencji pokój, a wszystko to będzie mieściło
się w błogosławieństwach restytucyjnych i przywileju zyskania
życia wiecznego.
W jak wielkiej sprzeczności z tym wszystkim
stoją błędne teorie, które zdobyły akceptacje w chrześcijaństwie
i które uczą, że (pomimo złożonego przez naszego Pana Jezusa
okupu i pomimo uwolnienia naszego rodzaju z pierwotnego wyroku
na skutek przyjętego przez Ojca ubłagania za nasze grzechy)
ogromna większość ludzkiej rodziny przez całą wieczność i tak
będzie w stanie buntu wobec Boga, w mękach będzie wiecznie bluźnić
Jego imię, a wszystko to bez jakiejkolwiek pełnej i sprawiedliwej
szansy poznania Zbawiciela i przyjęcia Jego zbawienia. Jakże
to dziwne, że ktokolwiek może uważać taki plan za "chwałę
Bogu na wysokościach"!
ZBAWIENIE PRZEZ CHRYSTUSA
Jakże to dziwne, że nie wszyscy chcą dostrzec
bardzo jasnego oświadczenia Pisma Świętego, jakie Bóg dostarczył
przez Chrystusa, że każdy członek ludzkiej rodziny otrzyma pełną
sposobność przyjścia do poznania prawdy, porzucenia grzechu
i przyjęcia nowego życia w sprawiedliwości pod Przymierzem Nowym
- wtedy każdy, kto w dalszym ciągu będzie się opierał i nie
podda się temu sprawiedliwemu zarządzeniu, będzie całkowicie
wytracony z ludu (we wtórej śmierci). Nikt wówczas nie pozostanie
w grzechu i opozycji wobec Boga i nie będzie kalać żadnej części
Boskiego królestwa, ponieważ wszyscy niepoprawni staną się takimi,
jak gdyby ich nigdy nie było. Nie możemy sobie wyobrazić, by
w jakikolwiek inny sposób mógł nadejść czas pokoju wśród ludzi.
"Nie masz pokoju niepobożnym, mówi Pan".
Jedyne rozwiązanie, jakie proponuje
Bóg, dla ustanowienia pokoju, wiąże się z ustanowieniem Jego
Królestwa, o które nasz drogi Odkupiciel uczył nas się modlić:
"Przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja jako w niebie,
tak i na ziemi". Oznacza to pokój w jego najpełniejszym
i absolutnym znaczeniu. Słowa Pisma Świętego nie sugerują gwałcenia
woli jakiegokolwiek człowieka, lecz jedynie zaofiarowanie przez
Chrystusa szansy Jego wiecznych błogosławieństw i pokoju lub
odcięcie we wtórej śmierci w przypadku niedocenienia tej Boskiej
oferty.
Gdy pasterze usłyszeli o łasce Boga,
okazali swe zainteresowanie odwiedzając i składając hołd Zbawicielowi;
i tak każdy, kto oceniającym sercem usłyszał o łasce Bożej nie
może uczynić nic innego, jak szukać Pana, złożyć Mu hołd i służyć
Jego sprawie przez ogłaszanie chwalebnego posłannictwa, którym
został obdarzony. Niech każdy z nas tak czyni i w ten sposób
coraz bardziej rozwija w sercu radość Pańską oraz ocenę Jego
wspaniałej Ewangelii (Gal. 3:8,16,29).
Jeśli chodzi o datę narodzin Jezusa,
uważamy że miało ono miejsce między 25 września a 1 października
2 roku p.n.e., natomiast zwiastowanie (Łuk. 1:28) dziewięć miesięcy
wcześniej, a mianowicie 25 grudnia 3 roku p.n.e.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Sztandar Biblijny" nr 70.
|