By w pełni zrozumieć ten temat, należy zbadać
werset z Ewangelii Marka 12:30. Ta rzecz zasługuje na pewien
komentarz, aby w pełni uwypuklić cały tekst. Najpierw przedstawimy
kilka uwag dotyczących miłowania Boga z całego serca, duszy,
myśli i siły.
Co to znaczy miłować Boga ze wszystkiego
serca? To znaczy, że nasze wszystkie uczucia podtrzymują naszą
miłość, dobrą wolę, do Niego i że one działają pod wpływem naszej
miłości do Niego. Kilka przykładów, jak to się dokonuje w naszych
religijnych, artystycznych, samolubnych i społecznych uczuciach,
posłuży do zilustrowania, jak to się dzieje przez nie wszystkie.
Miłować Boga ze wszystkiej duszy znaczy,
że nasza cała istota z każdego punktu widzenia powinna działać
z miłości do Boga i ze wszystkich swoich sił wzmacniać taką
miłość do Boga.
Miłowanie Boga ze wszystkiej myśli oznacza,
że każde użycie naszych władz pojmowania, każdy przejaw władz
pamięci, każda aktywność naszej wyobraźni oraz każde użycie
zdolności dedukcyjnych i indukcyjnych powinno wypływać z miłości
do Boga i być użyte, aby tę miłość do Boga powiększyć.
Miłowanie Boga ze wszystkich naszych
sił, według Ewangelii Marka 12:30, obejmuje moc ciała, serca,
umysłu, duszy i woli ze szczególnym uwzględnieniem mocy woli,
która wyraża się głównie w stanowczości i stałości charakteru
oraz fizycznie, umysłowo, artystycznie, moralnie i religijnie.
Stanowczość rodzi samokontrolę, a stałość cierpliwość, w sensie
wytrwałości w czynieniu dobrze mimo przeszkód, które znosi radośnie.
Dlatego głównymi przymiotami rozwijanymi tutaj są samokontrola
i cierpliwość.
UŻYWANIE SŁÓW "AGAPE" I "FILIA"
Jak już często przytaczaliśmy w naszym czasopiśmie,
grecki rzeczownik "filia" znaczy miłość obowiązkową,
a grecki rzeczownik "agape" znaczy miłość bezinteresowną.
Jezus w streszczeniu 10 przykazań Zakonu u Marka 12:30,31, u
Mateusza 22:37-39 i u Łukasza 10:27 użył czasownika "agapao"
a nie "fileo".
Przypadkowo dostrzegliśmy w Biblii,
że grecki rzeczownik "agape" występuje wtedy, gdy
związek z tym słowem pokazuje, że chodzi o miłość obowiązkową.
Na przykład do Rzym. 13:10. To samo jest prawdą w odniesieniu
do czasownika "agapao". Omawialiśmy je z punktu widzenia
sprawiedliwości, czyli miłości obowiązkowej.
Po pierwsze, to zależy od tego o czym
mówi werset, gdyż on wskazuje na obowiązek, na coś, co powinniśmy
sprawiedliwie czynić, po drugie, dlatego że bezinteresowna miłość,
która ma upodobanie w dobrych zasadach, z góry przyjmuje stosowanie
w praktyce sprawiedliwości wobec Boga oraz innych i nigdy nie
działa przeciw sprawiedliwości, lecz zawsze w zgodzie z nią.
Podobnie 10 przykazań Zakonu (2 Moj.
20:3-17; 5 Moj. 5:7-21) wyraża prawo sprawiedliwości, czyli
miłość obowiązkową do Boga i człowieka. Te wszystkie przykazania
wyrażają się z negatywnego punktu widzenia, mówiąc czego się
nie ma czynić ("Nie będziesz" itd.).
Ale skrótowy przykład Jezusa wyraża
się z pozytywnego punktu widzenia ("Będziesz miłował"
itd.). Wydaje się, iż Jezus pragnął wywrzeć wrażenie na swoich
słuchaczach, mówiąc że powinni czynić pozytywne dobro i to w
najwyższej formie oraz z najlepszych pobudek, dlatego użył słowa
"agapao", mimo że w tym wypadku mówił o obowiązku.
Gdyby Jego słuchacze mieli właściwą miłość "agape",
dobrą wolę, niezależnie od obowiązku, lecz wypływającą z upodobania
w dobrych zasadach, wychodzącą drugim naprzeciw z oceną, jednością
serca, sympatią lub litością i ofiarniczą służbą, to z pewnością
mieliby miłość obowiązkową. Chociaż motywem miłości bezinteresownej
nie jest obowiązek, lecz upodobanie w dobrych zasadach, ona
nie może jednak działać przeciw miłości obowiązkowej, gdyż miłość
obowiązkowa (sprawiedliwość) jest jedną z dobrych zasad w jakich
bezinteresowna miłość ma upodobanie. Miłość "agape"
jest wszechogarniająca.
MIŁOŚĆ NIESAMOLUBNA RÓWNIEŻ WSKAZANA
W naszym głównym wersecie, greckim czasownikiem
przetłumaczonym "miłować" jest "agapao",
spokrewniony z greckim rzeczownikiem "agape" (występuje
również w 2 Kor. 5:14). "Agape" odnosi się do miłości
bezinteresownej, dobrej woli, która oprócz obowiązku jest pobudzana
przez upodobanie w dobrych zasadach i z nich wypływa. W miłości
obowiązkowej istnieje zawsze pewien element naturalnego, lecz
nie grzesznego, samolubstwa. Tą miłością miłujemy Boga za dobro,
jakie nam uczynił, lecz jeśli chodzi o miłość bezinteresowną,
my Boga miłujemy, ponieważ miłujemy dobre zasady (których On
jest źródłem) i to niezależnie od jakichkolwiek samolubnych
motywów, zainteresowań czy okoliczności. Nie jest to miłość,
która drugim się nie interesuje, ale raczej nie jest zainteresowana
sobą, gdy okazuje tę formę miłości wobec drugich. Ta miłość
najlepiej jest wyrażona słowem "miłość" (1 Kor. 13:1).
(My nie odwołujemy się w sposób szczególny do dawania pieniędzy
lub innych form pomocy biednym, w znaczeniu, w jakim słowo "miłość"
jest dzisiaj bardzo często używane).
Dlatego sprawiedliwość, miłość obowiązkowa,
jest podstawą miłości bezinteresownej, i tak jak my nie możemy
zbudować odpowiednio domu bez mocno osadzonego fundamentu, tak
z pewnością nie możemy zbudować bezinteresownej miłości bez
podstawy sprawiedliwości, czyli miłości obowiązkowej. Dodanie
miłości bezinteresownej do miłości obowiązkowej jest tym samym,
co dodanie motywu upodobania w Prawdzie i jej Ducha do motywu
obowiązku. Dzieje się tak z powodu bliskiego pokrewieństwa między
tymi dwoma rodzajami dobrej woli, co dla nas jest bardzo potrzebne,
aby doskonalić miłość obowiązkową, sprawiedliwość, jako podstawę
miłości bezinteresownej, ponieważ te obie formy miłości są niezbędne
w przystosowywaniu się do życia wiecznego.
Poświęceni w obecnym czasie ślubowali,
że będą umarli dla siebie i świata, a żywi dla Boga. Ten ślub
zwiększył ich odpowiedzialność do rozwijania niesamolubnej bezinteresownej
miłości. Oni muszą obecnie w pewnej mierze rozwinąć miłość bezinteresowną,
ale niekoniecznie do doskonałości, ponieważ wykonywanie poświęcenia
aż do śmierci, lub zupełne zastosowanie się do Boskiej woli,
nie jest wymogiem sprawiedliwości, miłości obowiązkowej, lecz
jest sprawą przywileju, sprawą miłości bezinteresownej, jest
nieuniknione i jeśli osoba rozwijająca miłość bezinteresowną
jest wierna, to rozwija pewną miarę miłości bezinteresownej,
chociaż niekoniecznie aż do doskonałości i krystalizacji.
Od poświęconych w obecnym czasie, nie
będących na próbie życia, nie wymaga się rozwinięcia miłości
bezinteresownej aż do jej skrystalizowania. Nie chcielibyśmy
nawet powiedzieć, że oni powinni rozwinąć doskonale nie wypróbowaną
miłość, choć niektórzy z nich ją rozwijają, co im przyniesie
wyższą nagrodę w Tysiącleciu niż tym, którzy jej nie rozwinęli.
Bóg widocznie nie dozwala na takie próby, jakie byłyby potrzebne
do rozwinięcia bezinteresownej miłości aż do doskonałości i
krystalizacji. Lecz On zezwala na takie próby, jakie sprawdzą
ich wiarę i oddanie się sprawiedliwości, aby dostatecznie przysposobiły
ich do stanowisk książąt lub pomocniczych książąt, również i
takich, którzy wymiernie poddadzą próbie swoją bezinteresowną
miłość.
Nasz werset ukazuje, że powinniśmy miłować
naszych bliźnich tak jak samych siebie, co wzbudza pytanie,
kto jest naszym bliźnim. Brat Paul S.L. Johnson rozważył ten
temat w artykule na temat braterskiej miłości, podanym w miesięczniku
religijnym "Teraźniejsza Prawda" z 1950 roku. Poniżej
przedstawiamy ustępy z tego artykułu.
"KTO JEST MOIM BLIŹNIM?"
Aby zrozumieć braterską miłość, musimy zrozumieć,
kto jest naszym bliźnim. Wielu ludzi doszło do niewłaściwego
wniosku na podstawie odpowiedzi nauczonego w Piśmie, gdy Jezus,
po opowiedzeniu mu historii o dobrym Samarytaninie, zapytał
go: "Któryż tedy z tych trzech zda się tobie bliźnim być
onemu, co był wpadł między zbójców?" Z odpowiedzi nauczonego
w Piśmie wielu mniema, że nikt nie jest naszym bliźnim, z wyjątkiem
tego, który nam dobrze czyni. Taki wniosek jest błędny i pochodzi
z niezrozumienia Taki wniosek jest błędny i pochodzi z niezrozumienia
tych okoliczności.
Odświeżmy nasze umysły odnośnie tej
sytuacji (Łuk. 10:27-37). Ten nauczony w Piśmie, który przyszedł
do Jezusa, był Żydem i, jako Żyd, nie wierzył, że poganie, którzy
w żadnym znaczeniu nie byli Żydami, ani Samarytanie, którzy
byli tylko w połowie Żydami, byli jego bliźnimi. Myślą Jezusa
było, że każdy jest naszym bliźnim, czy to biały, czarny, czerwony,
brązowy czy żółty, niewolnik lub wolny, mężczyzna lub niewiasta,
przyjaciel lub nieprzyjaciel, znajomy lub nieznajomy, ziomek
lub cudzoziemiec. Dlatego Jezus opowiedział historię, która
zmusiłaby nauczonego w Piśmie do uznania za bliźniego takiego
człowieka, którego ten żydowski uczony w Piśmie nie nazwałby
bliźnim. Potem, gdy Jezus opowiedział, jak Kapłan i Lewita zostawili
swego żydowskiego brata nie udzieliwszy mu pomocy i jak Samarytanin
opatrzył go, zapytał: "Kto był bliźnim onemu, co wpadł
między zbójców?" - Jezus zmusił tego nauczonego w Piśmie
do uznania, że Samarytanin, nie Żyd, był bliźnim Żydowi, który
wpadł między zbójców.
W harmonii z tym wprowadzeniem musimy
zapatrywać się na tę przypowieść w ten sposób. To pokazuje nam,
że każdy człowiek, nawet obcy lub cudzoziemiec, jest naszym
bliźnim. Tak więc na pytanie: "Kto jest naszym bliźnim?"
odpowiedzielibyśmy, że, co się tyczy ludzkości, to każdy syn
i córka Adama są naszymi bliźnimi i każde nowe stworzenie jest
naszym bliźnim w Chrystusie. Każdy usprawiedliwiony z wiary
jest naszym bliźnim dzięki przypisaniu stanowiska ludzkiego
syna Bożego. Tak więc widzimy, że Biblia naucza, iż wszyscy
ludzie są naszymi bliźnimi i są podzieleni na trzy klasy - na
braci, na świat ludzkości i na naszych nieprzyjaciół. Dlatego
wszyscy nasi bracia, wszyscy ludzie na świecie i wszyscy nasi
nieprzyjaciele są naszymi bliźnimi.
MIŁOWANIE BLIŹNICH JAK SIEBIE SAMYCH
Miłość braterska wymaga miłowania bliźniego
jak siebie samego. Co to znaczy miłować bliźniego jak siebie
samego? Na to możemy odpowiedzieć przez danie odpowiedzi na
inne pytanie. Jaki stopień miłości zawiera się w miłowaniu bliźniego
jak siebie samego? Odpowiemy na to pytanie najpierw w sposób
negatywny, aby pokazać, jakiego stopnia miłości to nie oznacza,
a potem odpowiemy w sposób pozytywny, aby pokazać, jaką miłość
oznacza.
Najpierw pragniemy zwrócić uwagę na
fakt, że miłowanie bliźniego jak siebie samego nie znaczy miłowania
z całego serca, duszy, myśli i siły, ponieważ nie mamy miłować
siebie z całego serca, duszy, myśli i siły. Jeżeli ktokolwiek
miłowałby siebie samego w ten sposób, to uczyniłby z siebie
boga. Dlatego miłowanie bliźniego jak siebie samego nie znaczy
dobrej woli względem naszego bliźniego z całego serca, duszy,
myśli i siły. Jest prawdą, iż niektórzy ludzie miłują innych
bliźnich z całego serca, duszy, myśli i siły. Niektórzy mężowie
i żony czynią tak względem siebie, niektórzy rodzice i dzieci
miłują się w ten sposób, a także niektórzy przyjaciele tak się
miłują. Lecz to jest złe. Takim stopniem miłości nie powinno
się darzyć współstworzeń.
Również nie znaczy to, abyśmy miłowali
naszych bliźnich więcej niż samych siebie. W bezinteresownej
miłości miłujemy ich więcej, niż samych siebie, nawet przez
kładzenie naszego życia dla nich, lecz w braterskiej miłości
nigdy nie jest od nas wymagane miłowanie bliźnich więcej niż
samych siebie, ponieważ braterska miłość jest miłością obowiązkową,
a nie jest naszym obowiązkiem umierać za drugich. Słowo "filadelfia",
które w 2 Piotra 1:7 jest przetłumaczone na "braterską
miłość" wyobraża miłość obowiązkową względem bliźnich.
Lecz to nie znaczy wyłącznie miłości do braci, ale oznacza miłość
do bliźnich, którzy są braćmi, do świata oraz do naszych nieprzyjaciół.
Tymi dwoma rodzajami miłości - obowiązkową i bezinteresowną
- musimy darzyć te trzy klasy. I dlatego miłość do braci zawiera
w sobie miłość obowiązkową (miłość braterską) i miłość bezinteresowną
("łaskę"). Z tego punktu zapatrywania widzimy, że
braterska miłość nie oznacza miłowanie bliźniego więcej, niż
samego siebie, ponieważ to nie jest "łaska". Bezinteresowna
miłość tak czyni, lecz obowiązkowa miłość nie.
Po trzecie, to nie znaczy, że powinniśmy
miłować naszych bliźnich mniej, niż samych siebie. Zdajemy sobie
sprawę z faktu, iż większość ludzi tak czyni, gdy zaś mniejszość
miłuje swych bliźnich więcej niż samych siebie, myśląc, iż jest
to miłość obowiązkowa. Miłować bliźniego mniej niż samych siebie
oznaczałoby krzywdzenie ich.
ZŁE WYOBRAŻENIA DOTYCZĄCE ZŁOTEJ REGUŁY
Co wobec tego oznacza Złota Reguła? Jezus
daje nam odpowiedź na to pytanie w Ewangelii Mateusza 7:12:
"Wszystko tedy, co byście chcieli, aby wam ludzie czynili,
tak i wy czyńcie im" i ma takie samo znaczenie, jak wyrażenie
"Będziesz miłował bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO".
To zastosowanie Złotej Reguły względem ludzi jest wyjaśnieniem
stopnia miłości zawartego w miłowaniu naszego bliźniego jak
siebie samego. Na temat znaczenia Złotej Reguły panują powszechnie
mniej lub bardziej pogmatwane opinie. Niektórzy ludzie myślą,
że to oznacza, iż wszystko, cokolwiek nasz bliźni chciałby,
abyśmy mu czynili, mamy czynić, ponieważ - oni mówią - my byśmy
chcieli, aby i oni spełniali nasze życzenia. Złota Reguła nie
może mieć takiego znaczenia z tej przyczyny, że nasz bliźni
mógłby chcieć coś złego, a Złota Reguła, będąc częścią sprawiedliwości,
nie każe nam czynić źle. Co więcej, to oznaczałoby poddanie
naszej woli pod wolę bliźniego, podczas gdy my przyjęliśmy wolę
Bożą za naszą wolę. Tak więc ten pogląd pogwałciłby nasz ślub
poświęcenia, dlatego nie jest właściwą myślą, chociaż czasami
jest podane jako właściwe tłumaczenie Złotej Reguły.
Na przykład, w jednym z naszych wielkich
miast pewien człowiek został wybrany na burmistrza, którego
nazwano burmistrzem Złotej Reguły. Człowiek ten, mając same
dobre zamiary, próbował wprowadzić w tym mieście regułę, którą
uznawał za Złotą Regułę, więc kiedy wszetecznice i hazardziści
przyszli do niego i prosili o przywilej gwałcenia prawa, z myślą,
że Złota Reguła znaczy czynienie im tego, czego oni by sobie
życzyli, to tak rozumował: gdybym ja był na ich miejscu, to
również żądałbym przywileju gwałcenia prawa i dlatego przyznam
im to, o co proszą. Tak więc wziął ich wolę za swoją wolę. Ich
wola była wolą niesprawiedliwą, a przyjęcie przez niego ich
woli, uczyniło go niesprawiedliwym i kiedy to uczynił pogwałcił
swoją przysięgę. Widzimy stąd, że Złota Reguła nie znaczy czynienia
naszemu bliźniemu tego, co on by sobie życzył, abyśmy mu czynili.
Przybliżmy te sprawę jeszcze raz z negatywnego
punktu zapatrywania. Złota Reguła nie znaczy, że każdy powinien
koniecznie czynić bliźniemu to wszystko, co on by sobie życzył,
ponieważ jego umysł może być źle poinformowany i pokierować
nim tak, by żądał czegoś złego lub niewłaściwego, lub jego serce,
będące pod wpływem grzechu, mogłoby wymagać rzeczy grzesznych.
Dlatego widzimy, że w każdym wypadku byłoby złą rzeczą spełniać
jego życzenia. Tak więc Złota Reguła nie znaczy, że koniecznie
musimy czynić bliźnim wszystko, czego sobie życzą.
Dajmy ilustrację, jak umysł kierowany
błędem może niewłaściwie rozumować w tym względzie. Jest wiele
ludzi, którzy argumentują, że wszyscy chrześcijanie powinni
zostać zagranicznymi misjonarzami, ponieważ oni sami chcieliby,
aby ich grzechy były odpuszczone, dlatego powinni pragnąć, aby
grzechy były odpuszczone również innym ludziom i wobec tego
muszą im głosić Ewangelię. Dlatego rozumują, iż jest to naszym
obowiązkiem, tym, czego wymaga Złota Reguła, aby zostać misjonarzem
do pogan. Zwracamy uwagę na fakt, że skutkiem realizacji takiej
teorii byłoby wypędzenie wszystkich chrześcijan z tego kraju
do pogan i pozostawienie go pogańskim krajem. Musiałoby być
jakieś błędne rozumowanie w teorii, która dałaby takie rezultaty.
Sytuacja życiowa wielu ludzi nie pozwoliłaby im tego uczynić,
a inni nie mieliby potrzebnych do tego talentów.
Co w tym poglądzie jest złe? To jest
złe, że rozumowanie wynika ze złej podstawy, zakłada iż Bóg
w obecnym czasie chce nawrócić wszystkich. Bóg sobie tego obecnie
nie życzy. On chce teraz nawrócić tylko pewne jednostki, a to,
że jesteśmy pośród nich nie daje nam przywileju wzięcia na siebie
odpowiedzialności za nawrócenie każdego. Dlatego widząc, że
według planu Bożego tylko niewielu ma być wybranych ze świata,
my jesteśmy zobowiązani do pozostawienia reszty pod przekleństwem.
Ale ponieważ umysły niektórych ludzi są w błędzie w tej sprawie,
dlatego fałszywie rozumują, że taki jest obowiązek Złotej Reguły.
Dlatego Złota Reguła niekoniecznie oznacza, że cokolwiek byśmy
chcieli, aby nam inni czynili według naszych życzeń, oni powinni
nam to czynić, ponieważ nasze życzenia w danej sprawie mogą
być grzeszne, lecz to nie wymaga od nas czynienia czegoś grzesznego
w ich interesie.
Wielu ludzi życzy sobie, aby dla ich
korzyści były czynione grzeszne rzeczy, lecz to nie wymaga od
nas czynienia czegoś grzesznego w ich interesie. Innymi słowy,
nie musimy czynić tego, czego żąda bliźni, ponieważ to by znaczyło
przyjęcie przez nas jego woli za swoją, ani nie jesteśmy zobowiązani
czynić naszemu bliźniemu tego, czego my byśmy chcieli, dlatego
tylko, że my tego chcemy, albowiem byłoby to wykonywaniem naszej
woli, a to stanowiłoby pogwałcenie naszego poświęcenia, ponieważ
nasze wole mogą być grzeszne lub samolubne. Rozumiemy więc,
że jest coś złego w takiej interpretacji Złotej Reguły. Wobec
tego wnosimy, że Złota Reguła nie znaczy, że wszystko, cokolwiek
byśmy chcieli, aby nam ludzie czynili, koniecznie musimy im
czynić.
PRAWDZIWE ZNACZENIE ZŁOTEJ REGUŁY
Co wobec tego znaczy Złota Reguła? Odpowiadamy,
że zrozumiemy właściwe znaczenie Złotej Reguły, gdy uświadomimy
sobie, że Jezus podał je tylko tym, którzy byli Jego uczniami.
Jego uczniami zaś byli ci, którzy już się oddali Bogu. Jest
prawdą, że wtedy nie byli jeszcze spłodzeni z Ducha, ale opuścili
wszystko, aby pójść za Jezusem. Oddali oni swoją wolę, wzięli
wolę Pana za swoją wolę i tylko pragnęli czynić to, co chciał
Bóg. To więc pokazuje nam właściwy pogląd na Złotą Regułę. "Wszystko
co byście chcieli" - WY, których wole stały się poddane
woli Bożej, wy, którzy wzięliście wolę Bożą za waszą własną
wolę, i którzy dlatego chcecie czynić tylko to, co Bóg chce,
żebyście czynili - "Wszystko co byście chcieli (poddając
wasze życzenia woli Bożej), aby wam ludzie czynili" w myśli,
pobudce, słowie i uczynku, gdybyście byli na ich miejscu, to
czyńcie im w myśli, pobudce, słowie i uczynku.
To, jak wierzymy, jest właściwe wytłumaczenie
Złotej Reguły. Ona wymaga, aby nasze życzenia na pierwszym miejscu
były poddane woli Bożej, Jego woli sprawiedliwości. Potem, gdy
nasze wole są poddane woli Bożej, możemy postawić się w miejscu
naszego bliźniego i zadać sobie pytanie: Gdybym ja był na jego
miejscu, z moją wolą i życzeniami odnośnie tej sprawy, poddany
woli Bożej, co ja bym chciał, aby mój bliźni uczynił mi w myśli,
pobudce, słowie i uczynku? Wtenczas, tak szybko, jak tylko nadejdzie
odpowiedź w sprawie tego, co ktoś życzyłby sobie, aby w takich
okolicznościach bliźni uczynił mu w myśli, słowie, pobudce i
uczynku, powinien uczynić swemu bliźniemu.
To jest reguła możliwa do wykonania.
Ona nie każe nam ulegać zachciankom lub życzeniom tego świata
lub ciała, ale poddaje nas temu, czemu chrześcijanie powinni
być poddani, woli Bożej. W ten sposób będziemy pragnęli tylko
tego, co Bóg chce, abyśmy czynili. W każdym przypadku należy
zadać sobie pytanie: co ja, z moją wolą poddaną woli Bożej,
bym chciał, aby mój bliźni uczynił mi w myśli, pobudce, słowie
i uczynku, gdyby nasze miejsca zostały zamienione? I natychmiast,
gdy tylko zrozumiemy odpowiedź, powinniśmy mu to czynić. Wierzymy,
iż to jest właściwe wytłumaczenie Złotej Reguły.
WŁAŚCIWE ŻYCZENIA NASZE ORAZ INNYCH
To wywołuje inne pytanie: Jaka jest wola
Boża odnośnie tego, co powinniśmy czynić naszemu bliźniemu?
Lub, stawiając pytanie w innej formie, jaka jest wola Boża odnośnie
tego, co powinniśmy życzyć sobie, aby nam czyniono, gdybyśmy
znajdowali się w miejscu naszego bliźniego? Co możemy sobie
życzyć, mając nasze wole poddane woli Bożej, aby nam uczyniono,
gdybyśmy znajdowali się w miejscu naszego bliźniego? Bez wchodzenia
w szczegóły moglibyśmy powiedzieć, że chcielibyśmy mieć prawo
życzenia sobie, aby nasz bliźni w myśli, pobudce, słowie i uczynku
czynił nam to, cokolwiek by nam przyznało i zachowało wykonywanie
naszych niezbywalnych praw, zgodnych z prawami innych ludzi.
To jest to, co chcielibyśmy mieć jako prawo od Pana, tzn. pragnienie,
aby nasz bliźni uczynił to samo wobec nas. Ta ogólna reguła
wymaga wyjaśnienia.
Jakie to są nasze niezbywalne prawa?
Zapewne nie mielibyśmy żadnych niezbywalnych praw przed Boską
sprawiedliwością! Przez grzech ojca Adama, zgodnie z Boską sprawiedliwością,
wszystkie nasze prawa zostały utracone. Lecz my mamy niezbywalne
prawa wobec naszych bliźnich, ponieważ Bóg dał wszystkim pewne
niezbywalne prawa w ich wzajemnych stosunkach i pomimo przekleństwa
zachowujemy je, chyba że rząd cywilny pozbawi nas tych praw
z powodu jakiegoś przestępstwa. Przez grzech Adamowy, wszystkie
nasze prawa wobec Boskiej sprawiedliwości zostały utracone,
jednak nie zostały utracone prawa ludzi względem siebie. Możemy
życzyć sobie, zgodnie z Bożą wolą, aby nasz bliźni przyznał
nam i dotrzymał, w zgodzie z prawami innych osób, te niezbywalne
prawa, jakie mamy w naszych wzajemnych związkach.
Jakie to są niezbywalne prawa, które
występują w naszych wzajemnych związkach? Odpowiadamy: prawo
swobodnego, o ile życzymy, używania naszych fizycznych, umysłowych,
moralnych i religijnych władz i tego, czym kierują, w zgodzie
z prawami drugich, i także czynienia tego samego w stosunku
do ich praw. Jakie to są prawa? Odpowiadamy, iż one w dużym
stopniu odpowiadają uczuciom naszego serca i umysłu i temu,
nad czym sprawują nadzór. Zauważmy, jakie to są prawa przyrodzone,
czyli niezbywalne.
Mamy prawo przyrodzone miłować zrozumienie
i poleganie na Bogu, miłować nadzieję na przyszłe dobro, mamy
prawo miłować stanowczość, wytrwałość, wykonywanie prawa względem
Boga, miłować wykonywanie prawa względem człowieka, miłować
ocenę dobrych zasad względem Boga i człowieka. To są nasze religijne
zdolności i mamy prawo przyrodzone wykonywać je względem naszych
bliźnich, w zgodzie z ich prawami.
Mamy jeszcze inne zdolności. Mamy prawo
miłować właściwą opinię o nas, miłować dobrą opinię o drugich,
miłować nasze bezpieczeństwo, naszą samoobronę, agresywność,
skrytość, posiadłości, pokarm, w określonych warunkach płeć
przeciwną, rodzinę, przyjaciół, dom, ojczyznę, porządek, naturę,
sztukę, wiedzę i nasze powołanie w życiu.
Mamy prawo przyrodzone, tak dalece,
jak ono dotyczy innych ludzi, w zgodzie z ich prawami, wykonywać
nasze różne zdolności fizyczne, umysłowe, moralne i religijne
oraz rzeczy, którymi one kierują i wykonywać je przez nasze
ciała fizyczne.
Wszyscy maja te prawa. Jeżeli tak, to
Złota Reguła znaczy, że to właśnie, co byśmy chcieli, aby nam
drudzy przyznawali i zachowywali, wykonując nasze prawa przyrodzone,
tak te rzeczy, właśnie wzmiankowane, my powinniśmy im czynić.
Na przykład, skoro mamy prawo przyrodzone
pragnienia i cieszenia się dobrą opinią u drugich, chyba że
przez czynienie zła pozbawiliśmy się tego prawa, powinniśmy
pragnąć, aby nasz bliźni przyznawał nam to prawo i pomagał w
zachowaniu naszej dobrej opinii u innych. Chcielibyśmy, ażeby
unikali wszystkiego, co by podkopywało naszą dobrą opinię i
czynili to, zgodnie z ich prawami oraz prawami innych ludzi,
aby to zachęciło drugich do zachowania dobrej opinii o nas,
a następnie my mamy to samo czynić naszemu bliźniemu, przyznawać
to prawo jemu i starać się o pozyskanie dla niego dobrej opinii
u drugich, zgodnie z ich i naszymi prawami. To samo mamy czynić
z każdym innym prawem, jakie mamy. Stwórca życzy sobie, abyśmy
te prawa przyznawali innym oraz pomagali w ich zachowaniu i
korzystaniu z nich. Nieczynienie tego jest niesprawiedliwością
i nie jest czynieniem bliźniemu tego, co chcielibyśmy, aby on
nam czynił, gdybyśmy byli na jego miejscu, z naszą wolą poddaną
woli Bożej.
Kiedy spojrzymy na to w takim świetle,
to zobaczymy, że Złota Reguła jest nakazem możliwym do wykonania,
bo jest oparta na prawach odnoszących się do nas wszystkich.
Ona przyznaje i zachowuje prawa każdego człowieka i jest prawem
słuszności, czyli sprawiedliwości, rządzącym naszymi związkami
z bliźnimi. Gdy jest pogwałcona i jest czyniona niesprawiedliwość,
to zostaje popełniony grzech. Mamy nadzieję, że to wyjaśnienie
znaczenia miłowania naszego bliźniego jak siebie samego, pomogło
nam osiągnąć jaśniejszy pogląd na tę sprawę. Jest tak dużo zamieszania
w umysłach wielu ludzi odnośnie miłowania bliźniego jak siebie
samego, że czujemy się usprawiedliwieni z podania tak szczegółowego
wyjaśnienia.
ELEMENTY MIŁOŚCI BRATERSKIEJ
Zbadajmy jeszcze inny zarys myśli, związanej
z naszym przedmiotem: elementy braterskiej miłości. Z jakich
elementów składa się braterska miłość? Odpowiadamy, że z trzech
elementów: z oceny, współczucia lub litości (w zależności od
przypadku) i służby. To są również elementy miłości bezinteresownej.
Jaka więc zachodzi różnica pomiędzy nimi? Różnica dotycząca
oceny i współczucia jest w pobudce, jakości i ilości, a jeżeli
chodzi o służbę, to jest w pobudce, jakości, ilości i skutku
rzeczy dokonanych. Zauważmy różnice:
Co się tyczy oceny braterskiej miłości
i miłości bezinteresownej, to w tym elemencie braterskiej miłości
oceniamy kogoś za dobro, którym jest lub się stanie, ponieważ
chcemy, aby i on nas oceniał za dobro, którym jesteśmy lub się
staniemy, lecz w ocenie miłości bezinteresownej oceniamy osobę
nie dlatego, że chcemy, aby i ona nas oceniała, ale dlatego,
że mamy upodobanie w dobrych zasadach. Oprócz tego, pomijając
dobro, jakie bliźni mógłby nam uczynić, oceniamy jego charakter
z powodu dobra, jakim on jest lub się stanie. Tak więc widzimy,
że różnica tkwi w pobudce, ilości i jakości.
W braterskiej miłości znajduje się nieco
samolubstwa, natomiast absolutnie żadnego samolubstwa nie znajdziemy
w bezinteresownej miłości. Nie znajdujemy ani trochę grzesznego
samolubstwa w miłości obowiązkowej, lecz jest w niej nieco naturalnego
samolubstwa. Dlatego, jako ludzkie istoty, Adam przed upadkiem,
a Jezus zawsze, mieli naturalną, lecz nie grzeszną, miłość własną.
Oświadczenie Złotej Reguły dowodzi, że uznaje ona naturalne
samolubstwo - "Będziesz miłował bliźniego twego jak siebie
samego". Jednakże w miłości obowiązkowej znajduje się nieco
samolubstwa. Miłujemy Boga pobożną miłością, z całego serca,
duszy, myśli i siły, za dobro, które On nam uczynił. I tutaj
widzimy nieco miłości własnej, lecz w bezinteresownej miłości
nie znajdziemy ani trochę miłości własnej, albowiem ona powstaje
jedynie z upodobania dobrych zasad. Ocenia ona tych, którzy
są w harmonii z dobrymi zasadami.
Przypatrzmy się teraz współczuciu oraz
litości braterskiej miłości i miłości bezinteresownej, porównując
je zobaczymy, że różnica jest w pobudkach, jakości i litości.
Współczujemy z braćmi z powodu ich braków, upadków i niedojrzałości,
ponieważ chcielibyśmy, aby i oni współczuli z nami. Litujemy
się nad światem i naszymi nieprzyjaciółmi z powodu ich braków,
błędów i słabości, ponieważ chcielibyśmy, aby i oni mieli litość
dla naszych braków, błędów i słabości. Tutaj również nie widzimy
grzesznego samolubstwa, lecz naturalne samolubstwo, ale tak
nie jest z miłością bezinteresowną. Z powodu naszego upodobania
w dobrych zasadach współczujemy z braćmi ze względu na ich braki,
błędy i słabości, ponieważ one do pewnego stopnia pozbawiają
ich harmonii z dobrymi zasadami i najwyższego uznania ze strony
Boga, Chrystusa i tych, którzy są w harmonii z Nimi, a będąc
poddani różnym cierpieniom i złemu traktowaniu ze strony szatana,
mają utrudnione zwycięstwo. Podobnie, z powodu upodobania w
dobrych zasadach mamy litość dla naszych nieprzyjaciół i świata,
ponieważ ich braki, błędy i słabości odsuwają ich od harmonii
z dobrymi zasadami i narażają na brak uznania ze strony Boga,
Chrystusa i tych, którzy są w harmonii z Nimi, a wystawiają
ich pod wyrok śmierci, na złe traktowanie przez szatana, na
wiele kłopotów i na trudność zwyciężania, gdy staną na próbie
życia. Nie ma niczego samolubnego w takiej miłości. Dlatego
współczujemy z braćmi, litujemy się nad światem i naszymi nieprzyjaciółmi
z tego powodu, że nie znajdują się w harmonii z dobrymi zasadami.
Jest pewna różnica między służbą braterskiej
miłości a służbą miłości bezinteresownej. W braterskiej miłości,
z powodu naszej miłości do naszych bliźnich, jak i nas samych,
w ocenie i współczuciu lub litości, mamy przyjemność w służeniu
im, a także dlatego, że chcemy aby i oni nam służyli. Taka miłość
nas nie pobudzi do kładzenia życia dla nich. Tu również się
przejawia naturalne (ale nie grzeszne) samolubstwo. Tak jak
chcemy, żeby oni nam czynili, tak czyńmy im. Lecz miłość bezinteresowna
ujawnia się w służbie następująco: z upodobania w dobrych zasadach,
z miłości do dobra, którym oni są lub się staną - w ocenie,
współczuciu czy litości - z upodobania kładziemy nasze poświęcone
życie w interesie tych dobrych zasad dla błogosławienia braci,
świata i naszych nieprzyjaciół. Tu różnica jest czworaka: w
pobudce, jakości, ilości i skutku. Z upodobania w dobrych zasadach
ta miłość jest im okazywana, przybierając formę ofiary, która
z upodobania kładzie życie. Nigdy z miłości obowiązkowej byśmy
nie kładli życia za drugich, natomiast czynimy to z miłości
bezinteresownej. W pierwszym przypadku to jest służbą, ale nie
ofiarniczą, w drugim natomiast jest służbą ofiarniczą. Obie
formy miłości, sprawiedliwość i miłość bezinteresowna, obejmują
następujące trzy elementy: ocenę, współczucie lub litość, zależnie
od tego, co jest wymagane, i służbę. Dwa pierwsze elementy (ocena
i współczucie) różnią się w pobudce, jakości i ilości, a trzeci
element (służba) różni się w pobudce, jakości, ilości oraz skutku:
pierwsza miłość (obowiązkowa) nie będzie się poświęcać, a druga
(bezinteresowna) będzie się poświęcać nawet aż do śmierci.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Sztandar Biblijny" nr 132.
|