Jezus przepowiedział swe ukrzyżowanie mówiąc,
że "jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być
wywyższony Syn Człowieczy" - musi być ukrzyżowany. Miedziany
wąż został zatem użyty jako typ Jezusa. Był On rzeczywiście
święty, niewinny, nieskalany, lecz zajął miejsce grzesznika
- był traktowany jak grzesznik. Najsurowszą karą pod Zakonem
było ukrzyżowanie: "Przeklęty każdy, który wisi na drzewie".
Tak więc, jak podaje Apostoł, Jezus stał się przekleństwem za
nas (Gal. 3:13). Zajął miejsce grzesznika, choć sam nie znał
grzechu. "Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism"
(1 Kor. 15:3).
Nie można oczywiście znaleźć powodu,
by kwestionować zapisane w Nowym Testamencie fakty związane
z ukrzyżowaniem Jezusa. Panuje jednak powszechne zamieszanie,
co do przewidzianych w nim przez Boga korzyści i celu. Chrześcijanie
świadomi są tego, że śmierć Jezusa jest ich zbawieniem - jednak
wielu nie rozumie dokładnie, w jaki sposób. Prorok Izajasz podaje
nam Boskie wyjaśnienie.
BOLESNA DROGA JEZUSA!
Zbawiciel w dużym stopniu był osłabiony swą
trzy i pół letnią służbą, w czasie której bez ograniczeń udzielał
swych sił żywotnych ludziom przez leczenie ich chorób. Poza
tym, od chwili wysłania uczniów w celu przygotowania Paschy,
pozostawał bez snu pod stałym napięciem. Okres ten obejmował
ciężkie doświadczenia związane z Paschą i ustanowieniem Pamiątkowej
Wieczerzy, drogę do Getsemane, spędzone tam godziny bólu i słabości,
następujące po nich doświadczenia, sądzenie przez najwyższych
kapłanów przed Sanhedrynem, sąd przed Herodem i Piłatem, biczowanie
itp. - wszystko to stanowiło dla Niego ciągłe napięcie.
Skazany na ukrzyżowanie przez tych,
dla których poświęcił swój niebiański dom i chwałę, musiał jeszcze
nieść swój własny krzyż (Jan 19:17). Prawdopodobnie czynił to
tak długo, dopóki Jego słabość nie zmusiła Go do zatrzymania
się pod jego ciężarem, ponieważ trzy z opisów Ewangelii podają,
że jeden z przygodnych widzów został zmuszony do przyjścia Mu
z pomocą (tekst oryginału nie podaje wyraźnie, czy niósł on
cały krzyż, czy idąc za Jezusem niósł tylko jego część).
Gdzie byli Piotr, Jan, Jakub, Tomasz
i inni Apostołowie, że samorzutnie nie zgłosili się do pomocy?
Być może powstrzymywał ich strach. Ale jakie błogosławieństwo
stracili! Tradycja podaje, że Cyrenejczyk, który z przymusu
niósł krzyż, dzięki doświadczeniom tej chwili stał się przez
wyciśnięcie na jego sercu prawdy poselstwa Zbawiciela jednym
z naśladowców Nazarejczyka.
"NIE PŁACZCIE NADE MNĄ"
Dookoła zgromadzone były płaczące niewiasty
i dziwimy się, że żadna nie przyszła z pomocą. Zwracając się
do nich, Jezus powiedział: "nie płaczcie nade mną, ale
raczej same nad sobą płaczcie i nad dziatkami waszymi".
Niektórzy badacze Biblii przypuszczają, że wypowiedziane przy
tej okazji słowa Mistrza w pewnym sensie dotyczą wielkiego ucisku,
jaki trzydzieści siedem lat później przyszedł na naród żydowski
w postaci zniszczenia Jerozolimy. Zakłada się, że zniszczenie
Jerozolimy było typem, który zapowiadał jeszcze większy ucisk,
jaki nastąpi w czasie kończącym obecny wiek.
Następnie Jezus zaczął mówić o szukaniu
przez nich gór i pagórków dla osłony i ochrony (Łuk. 23:30).
Nie powinniśmy sądzić, że ktokolwiek mógłby się modlić, by padały
na niego góry, należy raczej przyjąć, że wielu będzie szukało,
pragnęło i modliło się o ukrycie ich, o ochronę przed szalejącym
uciskiem. Góry reprezentują rządy, a skałami społeczeństw są
organizacje społeczne, z których każda dąży do ochrony własnych
członków. Żydzi rzeczywiście szukali ochrony rządów i społeczeństw.
Te same wyrażenia (o górach i pagórkach) stosują się do końca
wieku Ewangelii. W czasie swego drugiego adwentu Chrystus objawi
się w niszczącym sądzie, który doprowadzi do końca obecnego
porządku rzeczy i przygotuje drogę dla nowego Króla.
Jezus pyta: "Ponieważ się to na
zielonym drzewie dzieje, cóż będzie na suchym?" (Łuk. 23:31).
Wydaje się porównywać tutaj naród żydowski do drzewa figowego,
które na skutek Jego klątwy, czyli wyroku, szybko uschło. Tak
więc, pięć dni przed ukrzyżowaniem, jadąc na oślicy do Jerozolimy
i płacząc nad nią, Jezus powiedział: "Oto wam dom wasz
pusty zostanie". W tak krótkim czasie, gdy drzewo figowe
było jeszcze zielone, jego władcy osiągnęli punkt krytyczny
i przez ukrzyżowanie Go byli gotowi pogwałcić wszelkie prawa
i zapomnieć o sumieniu.
Jeśli zło działało tak szybko w kierunku
tak straszliwego pogwałcenia sprawiedliwości, to czego należało
spodziewać się później - co rzeczywiście się stało - gdy to
żydowskie drzewo figowe już zupełnie uschło i straciło cały
swój sok (żywotność)? Skoro władcy Izraela mogli usankcjonować
taką niesprawiedliwość i bezprawie, podczas gdy Izrael wciąż
jeszcze znajdował się w łasce i żywotności, z rąk władców pogańskich
należało się spodziewać czegoś jeszcze gorszego. Dla przykładu:
gdy Jerozolima została później zniszczona, rzymska armia za
jednym razem ukrzyżowała setki jej mieszkańców. Poza tym, po
odejściu Jezusa, wobec Apostołów i pierwotnego Kościoła dokonywano
okropnych zbrodni.
JEZUS OKAZYWAŁ DUCHA PRZEBACZENIA
Słów naszego tekstu, które brzmią: "Ojcze!
Odpuść im, boć nie wiedzą, co czynią", nie znajdziemy w
najstarszych greckich manuskryptach. Jednak opierając się na
liczbowaniu biblijnym i wyraźnym naśladowaniu tego ducha przez
kamienowanego Szczepana (Dzieje Ap. 7:60), prawdopodobnie słowa
te są prawdziwe.
Jezus musiał wiedzieć, że grzech Żydów
sprowadzi karę. W swej przypowieści zapowiedział, że Bóg ukarze
ich i spali ich miasto (Mat. 22:7). W kontekście tym słowa "same
nad sobą płaczcie" oznaczały karanie Żydów za ich grzechy
i że ten grzech nie będzie im całkowicie przebaczony. Znanym
jest fakt, że Żydzi przez ponad osiemnaście stuleci byli odcięci
od Boskiej laski. Zupełnie właściwym jest przypuszczenie, że
Jezus znajdował się w całkowitej zgodzie z Ojcem w tym aspekcie
Boskiego planu i że On nie przeczył Boskiej woli mówiąc o ostatecznym
odpuszczeniu im grzechu.
Święty Paweł także mówi o tym samym
powołując się na ucisk, jaki spotkał Żydów po odrzuceniu Jezusa.
"Przyszedł na nich gniew aż do końca" (1 Tes. 2:4-16).
Z drugiej strony możemy być pewni, że
Jezus, który oddawał swe życie za Żydów, nie pragnął, by nie
otrzymali oni odpowiedniej kary za ich wielki grzech zabicia
tego Jedynego, którego Jehowa szczególnie wysłał do nich jako
swego przedstawiciela - swego Syna. Sprawiedliwą karą za taki
grzech, jeśli był świadomy, byłoby oczywiście całkowite zniszczenie.
Ale Apostoł zwrócił uwagę, że krew Jezusa opowiada lepsze rzeczy
- nie jedynie sprawiedliwość (Żyd. 12:24). Jego krew mówi o
odpuszczeniu grzechów nie tylko dla pozostałej części świata,
lecz także dla Żydów. Mówi ona o pełnej sposobności pojednania
się z Bogiem podczas Królestwa Mesjasza.
Święty Piotr potwierdza myśl, że Żydzi
nie byli całkowicie odpowiedzialni za swe postępowanie z powodu
(przynajmniej) częściowej ignorancji. Zwracając się później
do niektórych z nich powiedział: "wiem, żeście to z nieświadomości
uczynili, jako i książęta wasi", gdyby bowiem wiedzieli,
nie ukrzyżowaliby "dawcy żywota" (Dzieje Ap. 3:15-17).
Prorok Zachariasz pokazuje nam, że w słusznym u Boga czasie
zostaną otworzone oczy zrozumienia całego świata. Wszyscy te
rzeczy zrozumieją inaczej, a Żydzi są szczególnie wymienieni
jako ci, którzy Go przebodli. Wtedy Pan wyleje na nich ducha
modlitwy i błagania, i zobaczą Tego, którego przebodli i będą
płakać nad Nim (Zach. 12:10), zdając sobie sprawę z tego, że
torturowali swego najlepszego Przyjaciela - swego Odkupiciela.
ROZDZIELILI SZATY MOJE
Na zatwardziałość serc rzymskich żołnierzy
wskazuje fakt, że gdy Jezus umierał, oni rzucali losy o Jego
dziana, bez szwu, szatę, dzieląc między siebie Jego zewnętrzne
odzienie. Mamy Boska obietnice, że rezultatem Tysiącletniego
Królestwa będzie usunięcie kamiennych serc i danie w ich miejsce
serc wrażliwych (Ezech. 11:19). O, jak bardzo cała ludzkość
potrzebuje pełnej restytucji do obrazu i podobieństwa Boga pierwotnie
pokazanych w Adamie, a następnie w człowieku Jezusie!
Postawę świata ilustrują także dwaj
przestępcy, straceni w tym samym czasie, umieszczeni po obydwóch
stronach Jezusa, który przez napis na krzyżu nazwany został
Królem Żydów. Jeden z tych towarzyszy w cierpieniu oskarżał
Jezusa o oszustwo żartując z Niego, by zademonstrował swą moc,
jeśli ją posiadał, przez zbawienie siebie i swych towarzyszy.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdyby Jezus ocalił siebie,
nie mógłby stać się Zbawicielem świata!
Drugi ze złoczyńców przyjaźnie odnosił
się do Jezusa stwierdzając, że nie uczynił On nic złego i został
niesprawiedliwie oskarżony. Zwracając się następnie do Jezusa,
wyraził wiarę w Niego prosząc o nagrodę za swe życzliwe słowa.
Powiedział: "Panie! pomnij na mnie, gdy przyjdziesz do
królestwa twego". Biedny złoczyńca wiedział, że Jezus utrzymywał,
iż jest Królem; stał blisko, gdy Jezusowi zadano pytanie: "Tyżeś
jest król żydowski?"; słyszał też Jego odpowiedź: "Królestwo
moje nie jest z tego świata (wieku)". Charakter i wygląd
Jezusa były tak szlachetne, że złoczyńca uznał, iż On godzien
jest być Królem. A jeśli rzeczywiście był tym, za kogo się podawał?
A jeśli w życiu pozagrobowym okaże się On Mesjaszem? Przynajmniej
powie prawdę i dobre słowo w Jego obronie i poprosi o pamięć,
gdyby kiedykolwiek miał On objąć swą królewską władzę.
Wydaje się, że odpowiedź Jezusa była
przez nas wszystkich w przeszłości źle rozumiana. Myśleliśmy,
że obiecał On złoczyńcy, iż będzie wraz z nim w Królestwie jeszcze
tego samego dnia. Z innych oświadczeń Pisma Świętego dowiedzieliśmy
się jednak, że sam Jezus nie był w tym dniu w Królestwie, lecz
w nowym grobie Józefa; że ze stanu śmierci, szeolu, hadesu,
grobu powstał dopiero trzeciego dnia; że nawet wtedy, po Swym
zmartwychwstaniu, powiedział do Marii: "Nie wstąpiłem jeszcze
do Ojca mego". Oczywiste jest zatem, że Jezus przez to
nie rozumiał, iż w tym samym dniu wraz ze złoczyńcą będzie w
raju. (Niektórzy snują domysły, że musieli oni udać się do pewnej
"części piekła" zwanej rajem, lecz to sprzeciwia się
obrazowi raju, jaki rysują inne wersety biblijne.)
RAJ NIEBAWEM BĘDZIE PRZYWRÓCONY
A oto prawdziwe wyjaśnienie. Raj, utracony
przez upadek ponad sześć tysięcy lat temu, już niebawem ma być
przywrócony przez Mesjasza w Jego wspaniałym Królestwie. To
właśnie wtedy złoczyńca chciał, aby On o nim przypomniał sobie
- "gdy przyjdziesz do królestwa twego". Od tego czasu
ów człowiek śpi w stanie śmierci, czekając na nastanie Królestwa
Mesjasza. Odpowiedź Jezusa była całkowicie z tym zgodna: Amen.
Niech się tak stanie. "Zaprawdę powiadam tobie dziś (tego
dnia, gdy wygląda na to, że nie mam żadnego przyjaciela, i gdy
nic nie wydaje się mniej prawdopodobne niż to, że kiedykolwiek
będę miał królestwo; Powiadam ci dziś), będziesz ze mną w raju".
Królestwo Jezusa szybko rozpocznie dzieło
przekształcania świata w raj. Przy wzbudzaniu miliardów ludzi,
którzy zasnęli w śmierci, Mistrz będzie pamiętał także o tym
złoczyńcy. Z pewnością wielkie błogosławieństwo będzie jego
udziałem w raju, a to z powodu wypowiedzianych na krzyżu słów
pociechy, szczególnie dlatego, że słowa te wskazują na czułe
i skruszone serce, takie, które jako pierwsze przyjmie błogosławieństwa
Królestwa.
Jezus polecił swą matkę opiece ucznia
Jana, co oznacza, że jej mąż, Józef, już nie żył. Wskazuje to
również na troskę Mistrza o dobro drogiej Mu osoby, nawet w
godzinie krańcowego cierpienia.
Wołanie umierającego Mistrza: "Boże
mój! Boże mój! Czemuś mnie opuścił?" świadczy, że On nie
twierdził, iż jest niebiańskim Ojcem, lecz Synem. Ilustruje
to nam również jak Mistrz w najdrobniejszym szczególe poniósł
karę grzesznika. Kara za grzech nie oznaczała jedynie śmierci,
lecz także odcięcie od społeczności z Bogiem. Zajmując miejsce
grzesznika, Jezus musiał choć przez chwilę w pełni doświadczyć
stanu wyobcowania grzesznika. (Potem najwyraźniej otrzymał jakiś
rodzaj ponownego zapewnienia ("iż... się wypełniło Pismo"
- Jan 19:28) i mógł wypowiedzieć następne słowa).
OSTATNIE DWA ZDANIA JEZUSA
Słowa Mistrza: "Wykonało się" (Jan
19:30) przypominają nam Jego oświadczenie z poprzedniego dnia:
"Aleć mam być chrztem (na śmierć) ochrzczony; a jakom jest
ściśniony (w trudnościach) póki się to nie wykona!" - nie
dobiegnie końca (Łuk. 12:50). Teraz wypełniła się ziemska misja
naszego Pana. Przyszedł, by umrzeć i wykupić potępiony na śmierć
rodzaj Adama. Wraz ze swym ostatnim tchnieniem, kończąc życie
chciał powiedzieć, że dopełnił dzieła ofiarowania się za grzechy
świata.
"Ojcze! W ręce twoje polecam ducha
mojego" (Łuk. 23:46) przypomina nam o tym, że Jezus złożył
swe ludzkie życie ufając, iż zmartwychwstanie. Nie stracił On
swego prawa do życia, ponieważ wszystko uczynił doskonale, tak
jak tego wymagał Bóg (w przeciwieństwie do Adama, który utracił
swe prawo do życia). Posiadany przez Jezusa duch życia został
przeniesiony z poprzedniego niebiańskiego stanu; Bóg użył zasady
życia Logosa, doprowadzając do narodzenia Jezusa jako ludzkiej
istoty. Tak więc nadal mógł On mówić o nim jako swym własnym
duchu, swym własnym prawie do życia, oddanym jedynie na pewien
czas, by zgodnie z Boską obietnicą mógł być Mu ponownie udzielony
w zmartwychwstaniu. Jezusa prawo do ludzkiego życia zostanie
przekazane rodzajowi ludzkiemu przy jego zmartwychwstaniu.
Tak więc ustęp ten oznacza, że umierając
Jezus zdeponował u Ojca swój przywilej życia będąc całkowicie
poddanym woli Ojcowskiej w tym, co miało się z nim (przywilejem
życia) stać. W wieku Ewangelii Ojcu upodobało się użyć Jezusowego
przywileju życia w ludzkiej naturze - co w Jego przypadku oznaczało
prawo do życia jako istoty ludzkiej - jako ceny okupu za Kościół,
i podobnie użyje go za świat w wieku Tysiąclecia.
Ojciec również z zadowoleniem udzielił
Jezusowi, przy Jego zmartwychwstaniu, Chrystusowego przywileju
życia, jako Boskiej istocie, co w Jego przypadku oznaczało prawo
do życia na poziomie Boskiej natury - dla Jego osobistego użytku,
jako wrodzonego przymiotu żywej istoty.
Ostatnia cześć wersetu z Łuk.23:46,
w tłumaczeniu z języka angielskiego brzmi: "... oddał swego
ducha", co jest niewłaściwym tłumaczeniem. Słowa te zostały
przetłumaczone z jednego greckiego wyrazu; nie z rzeczownika
pneuma, lecz z czasownika exepneusen, który dosłownie znaczy:
wydał tchnienie, oddychając wypuścił z płuc powietrze. Słowo
"duch" w języku staroangielskim i staropolskim oznaczało
jakąkolwiek duchową istotę, ale obecnie jest używany w znaczeniu
duchowej istoty ze świadomością osobowego istnienia, niezależnym
od jej ludzkiego ciała, prawdopodobnie opuszczanym w chwili
śmierci. Pojęcie to wywołuje urojone obrazy, które pojawiają
się w fikcyjnych opowieściach (oraz w licznych rozpowszechnianych
ideach religijnych). A jednak prawda jest rozumna i podnosząca
na duchu. Umarli są umarłymi, lecz wkrótce będą wzbudzeni. Dzięki
niech będą naszemu Odkupicielowi, Panu i Królowi, Panu Jezusowi
Chrystusowi.
Dzięki niech będą Bogu za niewymowny
dar Jego miłości (2 Kor. 9:15)! Obyśmy wszyscy mogli cieszyć
się dobrodziejstwami, jakie otrzymujemy!
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Sztandar Biblijny" nr 49.
|