TEKST ten w okresie Wieczerzy Pańskiej
na pewno dostarcza nam dużo obfitego pokarmu dla umysłowego
przyswojenia. Zaproszenie naszego Pana, aby wszystko opuścić
i iść za Nim, przedstawione jest w zupełnie innym języku od
tego, jakim zazwyczaj obecnie czynione są zaproszenia w Jego
imieniu - myśl, uczucie całkiem się różni. Ogólny dzisiejszy
pogląd wśród wyznających chrześcijan w związku z zaproszeniem:
"Chodź do Jezusa", można by wyrazić następująco: "Zapraszamy
Was, nalegamy na Was, abyście uniknęli wiecznych tortur i nędzy
przez przyjęcie Jezusa jako Zbawiciela. Jest to kwestia wiecznej
szczęśliwości lub wiecznej niedoli, a zatem w praktyce nie macie
alternatywy, musicie więc przyjąć Jezusa jako Zbawiciela".
Jak wielce od tego różni się przedstawienie
tej sprawy przez naszego Pana w rozważanym tekście! On nic nie
mówi, że nie ma żadnego wyboru i że wieczna niedola czeka tych,
którzy nie są wybrani aby stali się Jego naśladowcami. Słowa
Jego oznaczają, że jest to sprawą wyboru, a nie sprawą zmuszania
kogoś w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa.
Tekst nasz nie zawiera żadnego przymuszania,
błagania czy nalegania, które pokazywałoby, że nie ma żadnej
alternatywy. Przeciwnie, przedstawia on umysłowi przeszkody,
jakie muszą być przezwyciężone przez tych, którzy stają się
uczniami Jezusa - oni muszą spodziewać się krzyża i samozaparcia.
W taki to sposób tekst nasz zaprasza ich do starannego rozważenia,
co mają uczynić zanim przedsięwezmą odpowiednie kroki. Zaproszenie
nie zawiera wrzasku, ani błagania, lecz w każdym znaczeniu tego
słowa jest logiczne, rozsądne i tak przedstawione, aby uniknąć
wszelkiego możliwego nieporozumienia.
Pod tym względem zaproszenie to zgadza się z innymi wypowiedziami
naszego Pana na ten temat, np. gdy dał przypowieść o człowieku,
który postanowił zbudować wieżę i założyć fundamenty, ale potem
nie był w stanie dokończyć budowy. Jezus użył tej przypowieści
aby pokazać, że uczniowie Jego powinni obliczyć koszty uczęszczania
do szkoły Chrystusowej w ten sam zimny, metodyczny i wyrachowany
sposób, w jaki obliczyliby koszty rzeczywistej budowy oraz powinni
upewnić się, że dostatecznie pragną wyniku i że okażą wytrwałość
a także inne wymagania w celu wykonania warunków niezbędnych
do osiągnięcia celu. Oto słowa naszego Pana: "Ktokolwiek
nie niesie krzyża swego, a idzie za mną, nie może być uczniem
moim". To także oznacza - jak wyjaśnia On - że kto nie
miłuje Pana więcej niż swego ojca, matkę, żonę, dzieci, braci
i siostry - nawet więcej niż własne życie, nie może być Jego
uczniem (Łuk. 14:26-30). Co więcej, powinniśmy zauważyć do jakiej
klasy ludzi zwraca się Pan z tymi wygórowanymi wymaganiami szkoły
Chrystusowej. On nie zwraca się do nędznych grzeszników ani
do obcych, przybyszów, cudzoziemców co się tyczy przymierzy
i błogosławieństw Bożych, ale do tych, którzy już byli odbiorcami
tychże - do Izraelitów. Kontekst naszego tekstu pokazuje, że
Jego zaproszenie było skierowane do tych, którzy już byli przynajmniej
w pewnym znaczeniu tego słowa "uczniami" Pańskimi
- wierzącymi w Pana i w pewnej mierze już współpracowali z Nim.
Tak więc rozumiemy te słowa jako nie
stosujące się do grzeszników, ale do tych, którzy przyjęli łaskę
Bożą w Chrystusie celem uzyskania przebaczenia grzechów. Pan
poszukuje całkiem specjalną klasę naśladowców, odłączoną nie
tylko od świata w ogólności, ale także odłączoną i różniącą
się od zwyczajnej klasy Jego naśladowców lub uczniów. Nasz tekst
- bez wyszczególnienia jakiejkolwiek szkody dla ogólnego dobra
świata (błogosławienia, które nastąpi w słusznym czasie) i tych
ze zwykłych uczniów lub wierzących (którzy doznają niektórych
błogosławieństw i łask większych od świata) - wskazuje na warunki
tego najwyższego poziomu uczelni, zupełnego poświęcenia, nagrody,
którą będzie przebywanie z Mistrzem, oglądanie Go takim jakim
jest i branie udziału w panowaniu z Nim w Królestwie, które
obiecał Mu Ojciec przy pomocy tej władzy Królestwa wszyscy zwykli
uczniowie i świat w ogólności będą błogosławieni (1 Moj. 12:3;
Gal. 3:8,16,29).
Pan widocznie chciał zaznaczyć wyraźną
różnicę pomiędzy innymi klasami a tymi naśladowcami, którzy
będą kroczyć Jego śladami, niosąc swój krzyż za Nim. O tej właśnie
klasie Pan mówi: "Żaden, który by przyłożył rękę swoje
do pługa, a oglądałby się nazad, nie jest sposobny do królestwa
Bożego" (Łuk. 9:62). Ta specjalna klasa musi być całkowicie
przesiąknięta miłującą gorliwością dla Boga i sprawiedliwości,
musi zdobyć pewne rozsądne pojęcia o dobrych rzeczach, które
Bóg ma zachowane dla niej i musi mieć pewną ocenę przywilejów
Królestwa, bo inaczej nie okaże się dość wytrwałą i gorliwą
w "bojowaniu dobrego boju wiary" aż do końca i przezwyciężeniu
ducha światowego przy wspierającej łasce Pańskiej.
Klasa ta będzie potrzebowała takich
zalet serca w dodatku do łaski, miłosierdzia i siły obiecanej
przez Pana, w celu umożliwienia jej podjęcia krzyża i kroczenia
wytrwale za Panem po wąskiej ścieżce ofiarowania samego siebie.
Pan nie tylko okazał uprzejmość w tym, że wyjaśnił wyraźnie
warunki ofiary, ale także okazał rozsądek, ponieważ nie kusił
nikogo do podjęcia tego biegu wbrew prawdziwej gorliwości serca.
Było całkiem słuszną rzeczą ze strony naszego Pana, że przedstawił
tę sprawę tak, jak właśnie to uczynił. Jako Jego naśladowcy
i mówcze narzędzia, my również powinniśmy przedstawiać ten przedmiot
sobie i wszystkim, którzy zamierzają stać się całkowicie Jego
uczniami w ten sam prosty sposób.
ZŁE SKUTKI .NAUCZANIA BŁĘDU
Niektórzy mogą skłaniać się do myślenia,
że zachęcanie drugich do przyjęcia Pana i usiłowanie uczynienia
ich Jego naśladowcami rozumiejąc, że każdy inny bieg oznaczałby
dla nich wieczne męki, może być uważane za oszukanie, które
sprowadziłoby korzyść oszukanym - oszukanie, które spowodowałoby
raczej dobro a nie zło. Zaprzeczamy temu. Przeciwnie, utrzymujemy,
że to błędne nauczanie spowodowało wielką szkodę w różnych kierunkach.
(1) Przekręcanie Boskich metod i zarządzeń
przez to nauczanie, doprowadziło wielu do wątpienia nie tylko
w miłość Boga, ale także w Jego mądrość, sprawiedliwość i moc.
(2) Chociaż ludzie teoretycznie twierdzą,
że tylko ci, którzy ściśle kroczą śladami Jezusa - którzy biorą
krzyż swój i idą za Jezusem w ofiarowaniu samego siebie - będą
zbawieni, a reszta ludzkości pójdzie na. wieczne męki, to jednak
niewielu wierzy w to. Mało ludzi postępuje według tej wiary
i mało czynią wysiłków w celu stania się Pańskimi naśladowcami,
jeśli w to wierzą; a jeszcze mniej ludzi z tych, którzy nie
starają się brać krzyża i iść za Panem, okazuje jakąś bojaźń
przed wiecznymi mękami z powodu zaniedbania słów Pańskich.
(3) Jako następstwo takiego nauczania,
powstał nominalny kościół wyznających naśladowców Chrystusa,
z których bardzo mało jest uczniów w znaczeniu zrozumianym przez
Pana w naszym tekście,
(4) W wyniku tego, nominalny Chrystianizm
i nominalni uczniowie zapełnili prawdziwy stan uczniów, który
nasz Pan wyszczególnił jako niezbędny do osiągnięcia udziału
w panowaniu w Królestwie. Uważamy, że prawie wszystkie kazania,
religijne wysiłki i inne usługi zdążają w całkiem innym kierunku
- w celu wytworzenia tylko usprawiedliwionych wierzących, a
nie w celu wytworzenia poświęconych naśladowców opisanych przez
Pana.
(5) W następstwie tego, religijne warunki,
nauki itd. stały się bardzo nieprzychylne do rozwoju właśnie
tej klasy, dla której Wiek Ewangelii był przeznaczony, tj. aby
wybrać i udoskonalić ją, żeby otrzymała panowanie z Panem w
Królestwie.
NADCHODZĄCE ŚWIATŁO ROZPRASZA CIEMNOŚĆ
Ponieważ pod Pańską opatrznością mroki
Ciemnych Wieków rozpraszają się a światło poranku Tysiąclecia
się wkrada, mamy przywilej widzieć sprzeczności i fałsz ludzkich
tradycji, które zaciemniały natchnione zapiski; dlatego doprowadzeni
jesteśmy do tego, że pytamy się o "ścieżki stare"
i nie słuchamy zamieszanej wieży błędu, lecz jasnych słów wielkiego
Pasterza trzody i Jego natchnionych przedstawicieli - Apostołów.
Słuchanie Ich - słuchanie głosu Bożego przez Nich - sprawia,
że natchniony plan Boży staje się dla nas jasnym i przejrzystym,
a jego każdy zarys rozsądnym, harmonijnym i pięknym. Z tego
punktu widzenia jesteśmy w stanie rozpatrywać nasz tekst z przyjemnością;
a widząc wspaniałe cele naszego Wszechmocnego Ojca możemy się
radować, że jesteśmy uznani za godnych przez zasługę naszego
Odkupiciela do skorzystania z zaproszenia, by kroczyć Jego śladami
i nieść krzyż oraz iść za Nim tak w dobrej jak i złej sławie.
Jeżeli w taki sposób będziemy wytrwale kroczyć za Nim aż do
końca, to możemy być zapewnieni o Jego podtrzymującej łasce,
ostatecznym zwycięstwie i wzięciu udziału z Nim w panowaniu
w Królestwie.
Słowa "jeśli kto chce iść za mną"
oznaczają: czy ktoś pragnie stać się uczniem Moim, czy pragnie
kroczyć Moimi śladami w posłuszeństwie woli Ojca i czy pragnie
mieć udział ze Mną w nagrodzie Ojca? Tacy powinni wiedzieć,
że cena tego stanu uczniów polega na noszeniu krzyża. Noszenie
zaś krzyża oznacza wytrwałość w doświadczeniach, trudnościach,
zawodach i cierpieniach - krzyżowanie ludzkiej woli i upodobań
przez okoliczności i warunki dozwolone od Ojca. Wola naszego
Pana była całkowicie poddana Bogu tak, że rozkoszą dla Niego
było czynienie woli Ojca. Taka sama musi być nasza postawa,
od której powinniśmy zacząć. Jednak po uczynieniu poświęcenia
przychodzi doświadczenie i próba.
Gdybyśmy byli w niebie, gdzie wszystko
jest w zupełnej zgodzie z wolą Bożą, to nie mielibyśmy krzyża;
ponieważ w niebie nie istnieje żadna niesprawiedliwość, a mając
wolę w zgodzie z wolą Ojca i ze wszelką sprawiedliwością, bylibyśmy
w zgodzie ze wszystkim, a wszystko byłoby w zgodzie z naszym
niedawno poświęconym umysłem.
Nasz krzyż pochodzi stąd, że żyjemy
w "teraźniejszym wieku złym", gdzie duch świata jest
przeciwny Panu i Jego Duchowi sprawiedliwości i słuszności oraz
Przeciwnik Szatan, stara się ustawicznie nas usidlić i spowodować
nasz upadek; dodatkowo nasza nowa wola jest otoczona, doznaje
szkody i opozycji ze strony pragnień naszego naturalnego ciała,
które są mniej lub więcej w zgodzie z rzeczami obecnego czasu,
Jego warunkami, celami i uczuciami, przy czym nowa wola stara
się używać ciała w sposób i w służbie, które pod obecnymi złymi
warunkami stale sprawiają mu przykrość i cierpienia. Te rzeczy
muszą być brane pod rozwagę jako cena stania się uczniem Jezusa
- cena za udział panowania w Królestwie celem pomagania w błogosławieniu
reszty rodzaju ludzkiego.
Jest szczęściem dla nas, że na początku
nie możemy i nie szacujemy ani oceniamy całkowitego znaczenia
słów ofiara, noszenie krzyża itd. Gdybyśmy mogli spojrzeć w
przyszłość i zobaczyć na samym początku różne doświadczenia
i trudności, jakie będziemy napotykać na naszej wąskiej ścieżce,
to bez wątpienia mało z nas miałoby odwagę poświęcić się i rozpocząć
bieg. Nie uczynilibyśmy także poświęcenia, gdybyśmy nie widzieli
lub nie oceniali naprzód nagrody i błogosławieństw, które pod
Boską opatrznością otrzymujemy w związku z każdym doświadczeniem,
a które są więcej niż kompensatą za każde ziemskie samozaparcie
i cierpienie. Nie możemy też naprzód ocenić, jak Pan pragnie
doświadczyć naszą gorliwość i wiarę pozwalając nam przyjść do
krzyży życia i nieść jeden na raz oraz pozwalając nam widzieć
ich ciężar - zakrywając przed nami wspierającą rękę, którą On,
skoro chwytamy krzyż i dokładamy wysiłków, podnosi prawdziwy
jego ciężar tak, że nie mamy na raz więcej ciężaru niż moglibyśmy
znieść. Pan tak jest staranny o wszystkich, którzy w ten sposób
stają się Jego naśladowcami i nosicielami krzyża, że nie dozwoli
na to, by byli kuszeni nad ich możność, ale "uczyni z pokuszeniem
i wyjście" (1 Kor. 10:13).
SAMOZAPARCIE POPRZEDZA NOSZENIE KRZYŻA
Pierwszy krok w postępowaniu za Panem
pokazany jest w Piśmie Świętym jako samozaparcie; lecz to nie
stanowi podjęcia krzyża. Gdy oddajemy naszą wolę, gdy poddajemy
się zupełnie Bogu, oznacza to, że oddajemy się całkowicie Bogu,
aby Jego wola mogła wykonywać się we wszystkich naszych sprawach.
Samozaparcie ze strony poświęconego oznacza odmówienie zaspokojenia
właściwych naturalnych uczuć ludzkich względem siebie i świata
zawsze wtedy, gdy pobłażanie im przeszkadza w poświęcaniu się
sprawie Bożej. Wola jest osobą, jaźnią, która trzyma władzę,
panowanie, nad naszym czasem, wpływem, zdolnościami i każdym
talentem. Stąd poddanie naszej woli Bogu, oznacza oddanie Mu
tych wszystkich rzeczy. Wszelkie wynikające samozaparcia, które
możemy uczynić w służbie Bożej, są objęte i przedstawione przez
to początkowe zrezygnowanie z własnej woli.
Jeżeli jakieś poświęcone dziecko Boże
wycofuje się, przestaje być posłuszne Bogu, przestaje być poddane
Jego zarządzeniom, to wtedy Bóg nie ma w nim przyjemności (Żyd.
10:38). Ale jeżeli nadal pozostaje wierne Bogu, pragnąc służyć
Jemu i Jego sprawie, to chociaż służba ta i noszenie krzyża
nie będą wykonane całkiem wiernie, jednak Pan takie dziecko
zachowa, a przez chłosty i naprawy w sprawiedliwości tacy ostatecznie
zostaną "zbawieni wszakże tak jako przez ogień" (1
Kor. 3:15) - przez ucisk (Obj. 7:14).
Jest to esencją doktryny o "cierpliwości
[wytrwałości] świętych" (Obj. 14:12). Tak długo jak pozostaną
oni w stanie poświęcenia - mając swoją wolę uświęconą wobec
Pana - są Jego dziećmi, choćby nawet z powodu braku dostatecznej
gorliwości omieszkali zdobyć nagrodę Wysokiego Powołania, ofiarowaną
gorliwym "zwycięzcom", a nawet "więcej niż zwycięzcom"
(Obj. 3:21; Rzym. 8:37 - zob. poprawne tłumaczenie tekstu do
Rzymian w innych przekładach). W miarę jak będą pozostawali
wierni Panu, dźwignięci i uniesieni wiarą i ufnością wobec zbliżających
się krzyży, nie tylko łaska Pańska będzie dla nich wystarczająca,
ale także będzie im udzielona Jego pociecha i pomoc na tej trudnej
drodze, tak aby jej doświadczenia i trudności mogły być uważane
jako "króciuchny i lekki ucisk" (2 Kor. 4:16-18).
Oświadczenie, że oddanie swojej woli
przy poświęceniu - wyrzeczenie się jej - aby w jej miejsce przyjąć
wolę Bożą, nie jest jednym z krzyży do których noszenia jesteśmy
powołani, potrzebuje dalszego wyjaśnienia. Oddanie naszej woli,
aby zupełnie podobać się Panu, me powinno być dla nas krzyżem;
pragnienie oddania naszej woli a przyjęcie woli Bożej powinno
być nam radością i przyjemnością. Nasza wola ma być złożona
w ofierze chętnie, bo inaczej ofiara nie będzie przyjemna Panu
i nie będziemy mieli z Nim udziału. Wszelkie następujące samozaparcia
lub noszenie krzyża będą bez znaczenia dla jakiegokolwiek naszego
pożytku, chyba że wola nasza podda się z radością woli Pańskiej.
Wypowiedź Mistrza odnosząca się do oddania Jego woli, ofiary,
aby czynić wolę Ojca, objaśnia tę sprawę w zupełności. Należy
zauważyć z Jego mowy, że krzyż nie był z tym związany.
Uczucia naszego Pana były wyrażone proroczo
jak następuje: "Pragnę, abym czynił wolę twoją, Boże mój!
albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich"
(Psalm 40:9). Tak samo wszyscy, którzy chcieliby być Jego uczniami,
muszą nie tylko obliczyć koszty noszenia krzyża z powodu opozycji
świata, ciała i diabła, ale także muszą mieć ducha podobnego
do ducha naszego Pana w związku z oddaniem swojej woli; oni
także muszą mieć upodobanie w czynieniu woli Bożej - upodobanie
do wyrzeczenia się lub oddania swojej woli. Przyjrzyjmy się
bliżej, czy nie brakuje coś w oddaniu naszej woli; zwróćmy na
to naszą szczególną uwagę. Ten kto zupełnie poddał swoją wolę
woli Pańskiej, odniósł na samym początku zwycięstwo, które przyczyni
się do tego, że cała jego pozostała trudna droga stanie się
stosunkowo łatwą. Natomiast ten, kto tylko wynajął swoją wolę
i okaleczył ją zamiast całkowicie zabić, napotka dodatkowe trudności
na każdym kroku swojej podróży i nigdy nie odniesie zwycięstwa
aż ukończy samozaparcie, które rozpoczął w sposób niedoskonały.
NA CZYM POLEGA NOSZENIE KRZYŻA?
Noszenie krzyża przez Mistrza nie polegało
na zwalczaniu słabości ciała, albowiem nie miał On żadnych słabości;
ani też słabości naszego ciała nie są krzyżem. Ponieważ wszystkie
słabości naszego ciała są całkowicie przykryte zasługą ofiary
naszego Pana, więc zajmujemy przed Bogiem stanowisko jako Jego
usprawiedliwieni synowie, a nie jako niedoskonałe cieleśnie
stworzenia - niedoskonałości dała, które są przeciwne naszej
woli i sprzeciwiają się jej, są całkowicie zakryte przed obliczem
Bożym (Rzym. 8:1).
Noszenie krzyża przez naszego Pana polegało
na czynieniu woli Ojca wśród nieprzychylnych warunków. To postępowanie
sprowadziło na Pana zazdrość, nienawiść, złośliwość, walkę,
prześladowanie itd. ze strony tych, którzy uważali się za lud
Boży, lecz nasz Pan czytając ich serca powiedział o nich, że
są z ojca diabła. My nie jesteśmy w stanie czytać serc tych,
którzy nas otaczają, a którzy uważają się za lud Boży. Jednak
możemy być pewni, że jest jeszcze wiele wyznających imię Boga
(i Chrystusa), którzy nie posiadają Jego Ducha i nie są Jego
dziećmi, ale są dziećmi Przeciwnika - spłodzonymi z ducha złego.
Ponieważ kroczymy tą samą trudną drogą,
którą szedł nasz Mistrz, więc możemy się słusznie spodziewać,
że nasz krzyż będzie podobny do Jego krzyża - będziemy doznawali
opozycji w czynieniu woli Ojca Niebiańskiego - opozycji w służeniu
Jego sprawie i w przyświecaniu światłem, tak jak nasz Mistrz
i Wódz zarządził. Czynienie woli Ojca sprawia nam przyjemność
- nie ma w tym żadnego krzyża. Nie tylko mamy radość w poświęceniu
naszej woli, ale Pańskie prawo sprawiedliwości działa w naszym
sercu do tego stopnia, że mamy także przyjemność służyć Prawdzie
i słuszności.
Noszenie naszego krzyża następuje gdy
widzimy, że Prawda tak piękna i zachwycająca dla nas - jest
nienawidzona przez drugich; ona więc sprowadza na nas ich zazdrość,
gniew, złośliwość, nienawiść, walkę i prześladowanie. Te same
prawdy sprowadziły na naszego Mistrza tę samą opozycję. Nasza
wierność w noszeniu krzyża polega na naszej gotowości stania
w obronie Prawdy i każdej zasady sprawiedliwości - cicho i pokornie,
a jednak stanowczo, mówiąc prawdę w miłości bez względu na koszty
zerwanych węzłów przyjaźni, rozpalonych uczuć wrogości lub złych
słów i wypowiedzianych kłamstw przeciwko nam z powodu Prawdy.
Nasz Mistrz przestrzegał nas przed tymi
właśnie doświadczeniami, gdy mówił o naszych krzyżach w postępowaniu
za Nim. On wyjaśnił tę sprawę obszerniej, gdy powiedział: "Jeśli
was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej, niżeli was,
miał w nienawiści. Byście byli t świata, świat co jest jego,
miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata, alem ja was wybrał
z świata, przełóż was świat nienawidzi" (Jan 15:18,19).
Jeśli Mistrza nazwano Belzebubem - księciem diabłów - to niech
nie będzie rzeczą dziwną, jeśli świat też będzie przypisywał
Jego naśladowcom złą sławę (Mat. 10:25). Tak, Pan ostrzegł nas,
gdy powiedział: "I mówić będą wszystko złe przeciwko wam,
kłamiąc dla mnie" (Mat. 5:11).
On zapewnił nas, iż niektórzy z nich
będą naprawdę myśleli, że Bogu przysługę czynili (Jan 16:2).
I czy nie oddają oni Bogu i nam przysługi w tym znaczeniu, że
Szatan w obecnym czasie służy celom Bożym, prześladując lud
Boży - sprawiając, że ścieżka ludu Bożego staje się "wąską"
i napełnioną trudnościami, że w ten sposób wierni Pańscy nosiciele
krzyża mogą być doświadczeni i wypróbowani, i że przez to Pan
może wybrać i oczyścić dla Siebie szczególny lud, gorliwy w
dobrych uczynkach i w Prawdzie.
NOSICIELE KRZYŻA MUSZĄ TAKŻE ZWALCZAĆ
CIAŁO
Chociaż wykazaliśmy powyżej, że noszenie
krzyża całkiem się różni od zwalczania słabości ciała, to jednak
ktokolwiek ma umysł Chrystusowy, ktokolwiek stara się być nosicielem
krzyża i chce stać się przedstawicielem Pana i Prawdy wśród
bezbożnego i przewrotnego pokolenia, jako ambasador Boży musi
niewątpliwie zdać sobie sprawę, że nie może stać się przyjemnym
ambasadorem i nie może twierdzić, że jego wola jest poddana
woli Pańskiej, jeżeli nie walczył przeciwko swoim słabościom
i niedoskonałościom oraz nie stał wszędzie w obronie ogólnych
zasad sprawiedliwości i prawdy.
Apostoł Jan niewątpliwie podał tę myśl
w swoim oświadczeniu: "Kto mówi, że w nim mieszka, powinien,
jako on chodził, i sam także chodzić" (1 Jana 2:6). On
powinien chodzić jako chodził nasz Pan, w swojej ogólnej postawie
i pokrewieństwie do wszystkiego co jest dobre i odpowiednio
unikać wszystkiego co jest złe. Powinien chodzić śladami Jezusa
tak ściśle jak tylko to jest możliwe. Nie znaczy to jednak,
żeby w niedoskonałym ciele mógł on całkowicie chodzić według
doskonałości Pana, który nawet w ciele był doskonały. Lecz oznacza
raczej, że powinniśmy chodzić jak On chodził - tą samą drogą,
w tym samym kierunku, mając ten sam cel i wzór, który On uznał
i ustalił.
Apostoł Paweł pod tym względem podaje
nam bardzo pożyteczną myśl, gdy jest właściwie zrozumiana: "Aby
sprawiedliwość zakonu była wypełniona w nas, którzy nie według
ciała chodzimy, ale według Ducha" (Rzym. 8:4). Chodzić
według ciała znaczy chodzić według grzechu - świadomie, rozmyślnie
i chętnie, czyli czynić rzeczy, które uznajemy jako przeciwne
woli Bożej, choć byśmy nawet nie posunęli się do krańcowej słabości.
Tak samo, chodzić według Ducha nie znaczy chodzić według zupełnego
wzoru duchowego. To byłoby dla nas niemożliwe, ponieważ jesteśmy
urodzeni w grzechu, poczęci w nieprawości, a zatem według ciała
jesteśmy splamieni grzechem. Nowe serce, umysł i wola żyją w
ziemskim przybytku, który jest niedoskonały; "mamy ten
skarb w naczyniu glinianym" (2 Kor. 4:7). Tak długo jak
będziemy pod tym względem ograniczeni, nie będziemy mogli czynić
wszystkiego, co byśmy chcieli. Nowe serce, umysł i wola chcą
czynić doskonale. Pragniemy, aby każda myśl, słowo i czyn w
obliczu naszego Niebiańskiego Ojca były doskonałe - tak doskonałe
jak myśli, słowa i czyny naszego drogiego Odkupiciela. Jednak
z Pisma Świętego i doświadczenia dowiadujemy się, że jest to
niemożliwe. Jesteśmy więc zadowoleni, że Pan podobnie do oświadczenia
Apostoła pokazuje nam. iż On wymaga od nas, by chodzić według
Ducha - lecz że nie wymaga On od nas doskonałego chodzenia według
Ducha, albowiem jest to dla nas rzeczą niemożliwą.
Ponieważ nie możemy chodzić całkowicie
według Ducha, według doskonałego wzoru Boskich wymagań, dlatego
Bóg w Swoim miłosierdziu dostarczył dla nas zarządzenia łaski.
Ci, którzy przez tę łaskę jako poświęcone dzieci Boże rozpoczynają
chodzić śladami Jezusa - chodząc odtąd nie według ciała, ale
przeciwnie według Ducha i o ile możliwe według wymagań Ducha
- mają swoje braki uzupełnione zasługą ofiary Odkupiciela.
Boskie zarządzenie pod tym względem
jest jedyne w swoim rodzaju, w różnych warunkach i okolicznościach
stosuje się ono do każdego z osobna i do wszystkich razem powołanych
do kroczenia po wąskiej ścieżce. Jeżeli ktoś z powodu lepszego
urodzenia i lepszego otoczenia posiada bardziej zrównoważone
i wyposażone śmiertelne ciało, w którym nowy umysł może z większą
swobodą się rozwijać - i jeżeli z powodu tych korzyści jest
on w stanie kroczyć bliżej wzoru duchowego od mniej uprzywilejowanego
brata, którego jednak wola jest tak samo wierna Panu, to Boskie
zarządzenie każdemu z nich przypisuje wystarczającą łaskę -
tak aby obaj mogli być uważani za doskonałych - poczytani jako
całkowicie chodzący według wymagań Ducha.
Ta rzecz stanie się jaśniejszą dla nas,
jeżeli wyobrazimy sobie skalę oznaczoną liczbami od 0 do 100
- podziałkę, na której, przypuśćmy, będą mierzone siły moralne;
liczba sto przedstawia zupełny, całkowity charakter wymagany
przez Boga. Wyobraźmy sobie na tej skali pięciu braci o różniących
się stopniach fizycznej niedoskonałości, wszyscy jednak poświęceni
Panu na służbę i usiłujący stosownie do ich najlepszych zdolności
"chodzić nie według ciała, ale według Ducha" - możliwie
jak najbliżej doskonałego wzoru (cyfry 100). Powiedzmy, że pierwszy
brat ma dziesięć procent charakteru, drugi dwadzieścia, trzeci
trzydzieści, czwarty czterdzieści, a piąty pięćdziesiąt. Ponieważ
wszyscy ufają w Chrystusa i kroczą Jego droga oraz usiłują czynić
Jego wolę, dlatego z Boskiego punktu widzenia wszyscy są uważani
jakoby doszli do doskonałego wzoru, do cyfry 100 - wszyscy są
przyjemni Bogu - tak najsłabszy jak i najsilniejszy z nich.
To cudowne Boskie zarządzenie dla potrzeb człowieka okazuje
mądrość Boga jak również Jego miłosierdzie i miłość. Któż inny
byliby w stanie wymyślić tak sprawiedliwy plan, na podstawie
którego ktokolwiek przychodzi do Ojca przez Odkupiciela w zupełnym
poświęceniu serca, woli i całkowitym zamiarze życia jest przyjęty
- pomimo że Bóg nic niedoskonałego nie przyjmuje.
Z tego więc powodu mamy powiedziane,
że jesteśmy usprawiedliwieni w sposób przypisany - "usprawiedliwieni
z wiary". Zauważmy teraz słowa Apostoła: "Gdzie się
grzech rozmnożył, tam łaska tym więcej obfitowała" (Rzym.
5:20). Apostoł wyjaśnia tu ogólną zasadę Boskiego zarządzenia.
Ci, którzy w obecnym czasie słyszą zaproszenie i pragną przyjąć
łaskę Bożą i powołanie, są więc postawieni wszyscy na równej
stopie: ten, kto posiada trochę charakteru a wiele słabości
i niedoskonałości, proporcjonalnie do tego ma przypisaną łaskę
i zasługę Pańską; natomiast ten, kto z natury posiada więcej
charakteru i potrzebuje mniej łaski, otrzymuje stosownie do
swoich potrzeb. Zauważmy jednak jasno, że nie ma "sprawiedliwego
ani jednego" - nikt nie potrafi dorównać Boskiemu wzorowi.
Wszyscy potrzebują przypisanej zasługi Pańskiej, dlatego zarządzenie
to Bóg uczynił dla wszystkich, którzy chcieliby przybliżyć się
do Niego i powrócić do społeczności z Nim. Oni mogą dopiero
wtedy mieć w tym udział, gdy uznają swoją niedoskonałość i przyjmą
przypisaną zasługę Odkupiciela, "w którym mamy odkupienie
przez krew jego" (Efez. 1:7).
Wszyscy z ludu Pańskiego - nie wszyscy
z nominalnego kościoła ani zwykli nominalni uczniowie, lecz
prawdziwi naśladowcy wymienieni w naszym tekście - nie tylko
kroczą tą samą ścieżką, ale także wszyscy dowiadują się, ze
ścieżka ta jest wąska i trudna. Podobnie wszyscy na tej ścieżce
mają tego samego ducha, umysł lub usposobienie - aby czynić
wolę Ojca i służyć Jego sprawie. Jest to Duch Chrystusowy, przez
którego wszyscy powinni zdobyć znajomość o Jego uczniach. Oni
podobnie do Chrystusa będą wierni zasadom sprawiedliwości i
prawdy. Będą oni także chętnie znosić opozycję i prześladowanie
z powodu prawdy i sprawiedliwości, aby tylko z Chrystusem stać
się nosicielem krzyża.
Apostoł Paweł wykazuje tę myśl, gdy
pisząc do Koryntian o Tytusie pyta się: "Izaliśmy nie jednym
duchem postępowali? Izali nie jednymi stopami?" (2 Kor.
12:18). Na pewno Paweł i Tytus musieli chodzić w tym samym duchu
i tymi samymi stopami, jeżeli obaj w duchu Mistrza chodzili
Jego stopami - podejmując krzyż życia i postępując za Nim. A
to drodzy poświęceni bracia będzie prawdą o wszystkich nas razem
i o każdym z osobna. Chociaż każdy z nas posiada szczególne
cechy i różni się w temperamencie, warunkach, otoczeniu, sposobnościach
itd., to jednak można zauważyć tego samego ducha i te same stopy
u wszystkich, którzy są naśladowcami Baranka. "Jeśli kto
Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest jego" (Rzym. 8:9).
Jeżeli ktoś nie kroczy śladami Jezusa (1 Piotra 2:21), to nie
jest jednym z Jego naśladowców w tym szczególnym znaczeniu,
które wykazuje nasz tekst, a zatem nie będzie miał udziału w
panowaniu w Królestwie. Lecz pamiętajmy o zapewnieniu Pańskim,
iż Jego łaska jest wystarczająca dla nas, że moc Jego wykonywa
się w naszej słabości i że to jest zwycięstwo. które zwyciężyło
świat - wiara nasza.
Ci wierzący chrześcijanie, którzy przyjęli
zaproszenie Jezusa aby iść za Nim i zaparli samych siebie oraz
codziennie podejmują swój krzyż i idą za Jezusem, nie powinni
zaniedbywać obchodzenia co roku Jego śmierci poniesionej za
nich. Wieczerza Pańska nie jest dla świata ani dla zwykłych
nominalnych wierzących, lecz tylko dla tych, którzy są usprawiedliwieni
z wiary w Panu i którzy są poświęceni Jemu i Jego służbie. Jest
to czas na specjalne zbadanie samego siebie i na wyczyszczenie
wszelkiego kwasu (1 Kor. 5:7,8; 11:28; 2 Kor. 13:5). Odnówmy
śluby naszego poświecenia wobec Pana, szczególnie w tym czasie.
Zalecamy drogim braciom staranne zbadanie
wykładu "Wielkanoc Nowego Stworzenia" w 6 tomie i
jednego lub dwu artykułów Teraźniejszej Prawdy na ten temat.
Zbór w Filadelfii, jeśli Bóg dozwoli, będzie obchodził Pamiątkową
Wieczerzę w kaplicy Domu Biblijnego 26 marca o godzinie 8 wieczorem,
tj. we właściwą rocznicę śmierci naszego Pana poniesioną za
nas. Wierzący poświęceni, którzy pragną wziąć udział z nami
w Wieczerzy Pańskiej, będą mile widziani. Jednak nie zalecamy,
by ktoś opuszczał swój lokalny zbór w celu obchodzenia tego
święta z nami. Wielce ocenimy szybkie przysłanie nam sprawozdań
od zborów i jednostek z liczbami uczestników i otrzymanymi błogosławieństwami
w Wieczerzy Pańskiej. Niechaj Bóg szczególnie w tym czasie błogosławi
nam wszystkim razem i każdemu z osobna!
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" '64(34).
|