Zacytowany werset jest częścią wielkiego
proroctwa naszego Pana odnoszącego się do obecnego wieku Ewangelii,
czyli okresu trwającego od zakończenia Jego ziemskiej służby,
polegającej na daniu siebie jako ceny okupu za świat, do Jego
drugiego przyjścia w charakterze Króla w mocy i wielkiej chwale,
w celu podźwignięcia i błogosławienia wszystkich narodów ziemi.
Niektórzy błędnie rozumieją ten werset jako mówiący, że każda
wiadomość o wojnie oznacza zakończenie tego wieku. Jednakże
jego prawidłowe zrozumienie przeczy temu, ponieważ gdy lud Pański
usłyszy o "wojnach i wieści o wojnach", nie ma się
trwożyć ani spodziewać się, że koniecznie musi to oznaczać koniec
wieku. Gdy spojrzymy wstecz i stwierdzimy jak często w minionych
dwudziestu wiekach były toczone wojny, to, mając na uwadze pytanie
skierowane do naszego Pana (Mat. 24:3; równoległymi wersetami
są Marek 13 i Łuk. 17 i 21), dostrzeżemy stosowność Jego ostrzeżenia
danego swym naśladowcom, iż sam fakt wojny niczego nie dowodzi.
Od sierpnia 1990 roku kilka narodów
czyniło przygotowania na wypadek wojny. Było to następstwem
najazdu armii irackiej na sąsiedni Kuwejt i wzięcie wielu zakładników
(włączając Amerykanów). Chociaż były to działania wojenne, przywódcy
zainteresowanych narodów nie byli skłonni do ogłoszenia stanu
wojennego. Zamiast tego, kilka państw (włączając USA) pod auspicjami
Narodów Zjednoczonych zarządziło blokadę morską Iraku z zamiarem
wymuszenia na nim zaprzestania wrogich działań i wycofania się
z Kuwejtu. Przywódca iracki Saddam Husajn, został przyrównany
do Adolfa Hitlera (którego agresja wywołała drugą wojnę światową).
W tym samym czasie Irak zaopatrywał wiele krajów w olej napędowy
i każdy pragnął przywrócenia pokoju, zanim pojawi się zimowe
zapotrzebowanie na paliwo. Jak o tym donoszono, siły militarne
zostały zgromadzone na Bliskim Wschodzie i doszło do walki.
Sytuacja ma zabarwienie polityczne, handlowe i religijne. Wszyscy
są ciekawi, co z tego wyniknie?
Pan obszerniej wyjaśnił (Łuk. 21:24)
proroctwo Daniela, mówiąc o dobiegających końca "czasach
pogan" u schyłku obecnego wieku. Jego naśladowcy, mając
w ten sposób zwróconą uwagę na to proroctwo (Daniel 12:7), odniosą
naturalnie silne wrażenie z dwóch wielkich wizji zapisanych
u Daniela, które przedstawiają historię ziemskich rządów aż
do ich końca:
METALOWY OBRAZ Z 2 ROZDZIAŁU PROROCTWA
DANIELA
(1) Daniel 2:31-45: Wielki obraz, którego
głowa ze złota przedstawiała imperium babilońskie, tors i ramiona
ze srebra - królestwo medoperskie, brzuch i biodra z miedzi
- imperium rzymskie, stopy z żelaza pomieszanego z gliną - współczesne
podziały Europy.
Rozmyślając o końcu obecnego wieku,
końcu ludzkich systemów i o ustanowieniu królestwa Bożego, szczególnie
Pańscy naśladowcy powinni zainteresować się opisem Daniela,
w jaki sposób nowe królestwo zajmie miejsce obecnych instytucji.
To właśnie w tym symbolicznym obrazie kamień (przedstawiający
królestwo Boże) uderza w wizerunek ziemskich rządów pokazanych
w jego stopach, "za dni tych królów", przedstawiających
współczesne chrześcijaństwo. Opis ukazuje całkowitą ruinę ziemskich
rządów, które stają się "jako plewy na bojewisku w lecie"
rozniesione przez wiatr tak, że nigdzie ich nie znaleziono (werset
35), podczas gdy kamień (symbolizujący królestwo Boże) powiększając
się, napełnia całą ziemię. Oczywiście, taki obraz wystarcza,
by czytelnik spodziewał się pewnego rodzaju straszliwej wojny
u schyłku tego wieku, dokonującej zupełnego zniszczenia obecnych
instytucji.
CZTERY BESTIE Z 7 ROZDZIALU PROROCTWA
DANIELA
(2) W następnej wizji zapisanej przez Daniela
(rozdział 7), te same ziemskie władze są przedstawione przez
kolejne dzikie bestie: pierwszą jest lew (Babilon), drugą niedźwiedź
(Medo-Persja), trzecią lampart (Grecja), czwartą straszny potwór
(cesarstwo rzymskie), którego dziesięć rogów przedstawia dziesięć
grup językowych aż po dzień dzisiejszy, co odpowiada dziesięciu
palcom poprzednio opisywanego posągu. Tu ponownie, finał, koniec
ziemskich rządów, jest przedstawiony tragicznie. Ktoś, podobny
do Syna Człowieczego obejmuje panowanie, bestia jest zabijana
itp., co przedstawia upadek obecnych instytucji przed inauguracją
Królestwa, o które się modlimy: "Przyjdź Królestwo Twoje,
bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi".
Bez trudu można zauważyć, że wczesny
Kościół - bez dokładnie sprecyzowanej informacji na temat czasu
ustanowienia królestwa niebiańskiego - potrzebował Pańskiego
ostrzeżenia, by nie myślał, że każda nowa wojna oznacza koniec
wieku. Pan pragnął zwrócić uwagę Kościoła na inne wskazówki
świadczące o końcu obecnego świata i początku nowej ery. Nie
zamierzamy tu śledzić tego całego wielkiego proroctwa i wykazywać,
że jego różne zarysy zostały wypełnione. Biblijny dowód już
przedstawiliśmy, wykazując, że zbliżamy się do czasu owego wielkiego
celu, że czasy pogan zakończyły się w 1914 roku i odtąd żyjemy
w czasie wielkiego ucisku (Daniel 12:1; Mat. 24:21). Sprecyzowanie
tego okresu nie jest zależne od "wojen i wieści o wojnach",
lecz jest dobrze udokumentowane przez różne zarysy biblijnych
świadectw (które, mimo że się różnią, jako dowody są harmonijne).
Chociaż "wojny i wieści o wojnach"
nie są znakami, na które powinniśmy spoglądać jako wskazujące
na koniec wieku, niemniej jednak Pismo Święte, jak wierzymy,
daje do zrozumienia, że możemy oczekiwać powiązania wojen z
przygotowaniami do nowej ery, gdy pewne znaki wskazują, że koniec
tego wieku jest bliski.
Jedna rzecz jest pewna: Świat nie jest
przygotowany do uznania Jezusa za swego Króla. Cesarze, królowie,
prezydenci, gubernatorzy, magnaci przemysłowi i finansowi oraz
religijni nie są przygotowani do podporządkowania siebie i swoich
stanowisk nowemu Królowi. Jak Jezus został odrzucony przez Żydów
podczas pierwszego adwentu (ponieważ nie byli oni skłonni docenić
celu i sposobu Jego przyjścia), tak będzie, to co wskazuje Pismo
Święte, z nominalnym duchowym Izraelem - chrześcijaństwem -
podczas drugiego adwentu. "A będzie wam... kamieniem obrażenia
i opoką otrącenia obydwom domom Izraelskim" (Izajasz 8:14).
MALACHIASZ PISAŁ O TYM WIELKIM I STRASZNYM
DNIU PAŃSKIM
Proroctwo Malachiasza (rozdział 4) daje do
zrozumienia, że gdyby chrześcijaństwo miało właściwą postawę
serca, to drugie przyjście Pańskie przebiegałoby w pokojowy
sposób, a królestwa tego świata chętnie podporządkowałyby się
Temu, który ma prawo do panowania - Temu, który dał swą własną
bezgrzeszną krew za świat i którego panowanie jest zamierzone
w celu błogosławienia i podniesienia ludzkości. Lecz to samo
proroctwo wskazuje, że z powodu nieprzygotowania serca dla Pana,
Jego przyjście nastąpi, aby "ziemię przekleństwem... skarać"
- wielkim utrapieniem - "czasem uciśnienia, jakiego nie
było, jako narody poczęły być" (Daniel 12:1).
Finał tego "uciśnienia" lub
"przekleństwa" jest przedstawiony jako anarchia -
najstraszliwsza klęska, jaka może spotkać świat. Wskazując na
anarchię, Pismo Święte zdaje się odnosić do konfliktu społecznego:
"rękę jeden drugiemu uchwyci, a ręka jego podniesie się
na bliźniego swego" (Zachariasz 14:13) - każdy człowiek
samolubnie zadba o swoje własne interesy. Dostrzegamy już dowody
na istnienie takiego stanu rzeczy. Widzimy to w świetle Słowa
Bożego, lecz w miarę jak zbliżamy się do punktu kulminacyjnego,
sprawa staje się dla wszystkich coraz bardziej widoczna, czy
to przez oświecenie Słowem Bożym, czy tylko przez własny osąd.
W pewnym tego słowa znaczeniu, ten społeczny
konflikt i anarchia są wielką wojną, "wojną onego wielkiego
dnia Boga wszechmogącego" (Objawienie Jana 16:14). Żywotność
chrześcijaństwa jest osłabiona przez walki literalne, finansowe,
legalistyczne itd. Niższe klasy muszą ciężej pracować by przeżyć,
a przy pomocy socjalistycznych metod usiłują zdobyć to, co uważają
za swoje prawa, swobody, korzyści itd. Jednakże w taki sposób
wojna domowa i, ostatecznie, anarchia zostaną przyspieszone,
gdyż nie możemy się spodziewać, aby klasy panujące, bogacze
i arystokracja spokojnie, bez walki, pogodziły się z utratą
tak zwanych praw nabytych, pozycji społecznej i władzy politycznej.
Ta walka zakończy się zagładą.
GDY SIODMA TRĄBA BRZMI
Objawiciel, opisując okoliczności, jakie
będą towarzyszyć brzmieniu siódmej symbolicznej trąby (która,
jak rozumiemy, brzmi od 1874 roku i będzie wydawać głos przez
tysiąc lat), mówi: "I zatrąbił Anioł siódmy... I rozgniewały
się narody, i przyszedł gniew twój i czas umarłych, aby byli
sądzeni, i abyś oddał zapłatę sługom twoim, prorokom i świętym,
i bojącym się twego imienia, małym i wielkim, i abyś wytracił
tych, co psują ziemię" (Objawienie 11:15-18). Tu nie jest
powiedziane, że będzie wojna między narodami w związku z ich
upadkiem. Mimo to, wyrażenie "rozgniewały się narody, i
przyszedł gniew twój" zdaje się kłaść nacisk na istnienie
sporów pośród narodów: innymi słowy, Wojna. Ponadto Pan zdaje
się sugerować to samo, gdy zwraca się do swego wiernego Kościoła:
"A kto zwycięży i zachowa do końca uczynki moje, dam mu
zwierzchność nad poganami. I będzie ich rządził laską żelazną;
jako statki garncarskie skruszeni będą" (Objawienie 2:26,27).
ZBADANIE JOELA 3:9-13
Proroctwo Joela przedstawia rozwój wydarzeń
przy końcu obecnego wieku i zdaje się opisywać ogólne warunki
wojny, jakie w tym czasie mają zapanować między narodami, przeciwstawiając
te same słowa podane w odwrotnej kolejności w proroctwie Izajasza
2:4 opisujące zaniechanie wojen: "I przekują miecze swe
na lemiesze, a włócznie swe na sierpy; nie podniesie naród przeciw
narodowi miecza, ani się będą ćwiczyć do bitwy". Lecz proroctwo
Joela lokuje się przed zapoczątkowaniem wspaniałego czasu pokoju
i nasuwa myśl o powszechnej wojnie jako jedynym czynniku przy
końcu obecnego wieku. Ten szczególny fragment, na który się
powołujemy, brzmi następująco: "Obwołajcie to między narodami,
ogłoście wojnę, pobudźcie mocarzów, niech przyciągną a dadzą
się nająć wszyscy mężowie waleczni. Przekujcie lemiesze wasze
na miecze, a kosy wasze na oszczepy; kto słaby, niech rzecze:
Mocnym ja... Niech się ocucą i przyciągną te narody na dolinę
Jozafat; bo tam siedzieć będę, abym sądził wszystkie narody
okoliczne. Zapuśćcież sierp, bo się dostało żniwo; pójdźcie,
zstąpcie, bo pełna jest prasa; opływają kadzi, bo wiele jest
złości ich" (Joel 3:9-13).
Podobnie Pan opisuje (Objawienie 14:18-20)
zbieranie gron winnicy ziemi, czyniąc różnicę pomiędzy nią a
prawdziwą winnicą, którą jest prawdziwy Kościół: "Zapuść
ten sierp twój ostry, a zbieraj grona winnicy ziemi (nominalnego
chrześcijaństwa); bo dojrzałe są jagody jej. Zapuścił tedy Anioł
sierp swój ostry na ziemię, i zebrał grona winnicy ziemi, i
wrzucił je w prasę wielką gniewu Bożego. I tłoczona jest prasa
przed miastem, i wyszła krew z prasy aż do wędzideł końskich
przez tysiąc i sześćset stajan".
PAN OSŁABIA NARODY
Wszystkie te (jak i pozostałe) wersety prowadzą
nas do wniosku, że Pan osłabia narody, celem doprowadzenia ich
do upadku w anarchii. Na początku tego stulecia niełatwo było
przewidzieć obecny konflikt na Bliskim Wschodzie, lecz teraz
jest widoczne, że te kraje chrześcijańskie, które są uzależnione
od dostaw ropy z krajów arabskich mogą stanąć przed straszliwym
dylematem. Wynika to stąd, że Arabowie chcą ujrzeć bezbronny
Izrael, a USA są jednym z jego ostatnich sojuszników. Ropa naftowa
może okazać się arabskim narzędziem szantażu wobec USA (bezpośrednio
lub poprzez ich sojuszników), wykorzystywanym do wstrzymania
pomocy militarnej i finansowej dla Izraela. Podczas swej ostatniej
agresji Saddam Husajn miał prawdopodobnie nadzieję, że inne
kraje arabskie będą przypuszczać, iż ostatecznie to on potrafi
je pogodzić, zjednoczyć we wspólnym bloku, by następnie, z większą
pewnością siebie, mogły wysunąć żądania względem reszty świata.
Dalecy jesteśmy od zamiaru przepowiadania
przyszłości. Rzeczywiście, jak już wykazaliśmy, proroctwo zwykle
jest zrozumiale dopiero po jego wypełnieniu się, aby dowieść,
iż Wszechmocny z góry przewidział sprawy świata, a ludzie nie
kierują rozwojem wydarzeń stosownie do proroctw, gdyż nie rozumiejąc
proroctw nawet tego nie potrafią.
WOJNY ŚWIATOWE
Najbardziej cywilizowane narody obawiają
się wojen. Jeśli w ogóle przystępują do wojen, to ściśle rzecz
biorąc, czynią to z przymusu, na skutek uprzednio podjętych
działań i pychy, która nie pozwala im się wycofać. Na przykład,
jak w 1914 roku Anglia, Francja i Rosja utworzyły Trójporozumienie,
tak Austro-Węgry, Niemcy i Włochy zawarły Trójprzymierze. Wówczas
nadał biegu wydarzeniom zamach dokonany na austriacko-węgierskim
następcy tronu, co szybko doprowadziło do wojny. Austria w odwecie
wypowiedziała wojnę Serbii (zamachowiec był Serbem). Sprzymierzone
z Austrią Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji i Francji. Ostatecznie
cała Europa została objęta wojną (później również Stany Zjednoczone).
Wojna trwała cztery lata, pociągając za sobą wyczerpanie, krwawe
walki w okopach i zakończyła się sytuacją bez wyjścia, gdy Niemcy
wnieśli prośbę o pokój w 1918 roku. Około 95 milionów ludzi
walczyło na lądzie, morzu i (po raz pierwszy) w powietrzu. Zginęło
co najmniej 10 milionów żołnierzy, a 20 milionów zostało rannych.
Już po dwóch miesiącach od chwili wybuchu, wojna zaczęła wywoływać
niezadowolenie. Mimo to trwała, gdyż narody już wcześniej bardzo
się w nią zaangażowały.
Tak jak każdy kryzys, i ten wokół Iraku,
jest skomplikowany przez niemożliwą do przewidzenia naturę ludzkiego
umysłu. Jak zakończy się obecny bieg wydarzeń, nikt nie może
przewidzieć, lecz nie byłoby zaskoczeniem, gdyby zawziętość
i opozycja rozniecone przez przeciwstawne interesy (i samolubstwo)
doprowadziły narody do następnego konfliktu.
Właściwie nigdy nie możemy być pewni,
co i gdzie stanowi zagrożenie, i nagle wybuchnie jako światowy
kryzys. Na przykład, Afryka Południowa przez wiele lat nadawała
rozgłos sprawie apartheidu (i wysiłkom zakończenia dominacji
białych obywateli nad czarnymi). Afryka Południowa jest prawie
wyłącznym dostawcą do USA wielu cennych metali, w dużym stopniu
niezbędnych do wyposażenia sprzętu wojskowego i technicznego.
Rosja nie zaprzestała wysyłania broni do wielu przeciwników
Stanów Zjednoczonych w Afryce Południowej (i do innych ludów
na całym świecie). Gwałtowny wybuch w każdej chwili mógłby wstrzymać
eksport tych cennych metali, co wywołałoby nowy poważniejszy
kryzys w wielu krajach. Narody stają się coraz bardziej uzależnione
jeden od drugiego. Odcięcie od niezbędnych zasobów może pobudzić
jeden lub więcej krajów do podjęcia drastycznych kroków.
JESZCZE JEDEN CZYNNIK: AMBICJE RELIGIJNE
Branie pod rozwagę religijnych ambicji za
czynnik mogący wywołać wojnę, może wydawać się dziwne. Niemniej
jednak, jest prawdą, że nieopanowane emocje - rzekomo "religijne"
- działały w licznych wojnach (tak, jak w krajach arabskich,
które twierdzą, że uczestniczą w "świętej wojnie"
przeciw Izraelowi). Pod tym względem dostrzegamy apatie powszechnego
chrześcijaństwa wobec istotnych zagadnień życia chrześcijańskiego
i biblijnej doktryny. Co więcej, kraje o religijnych skłonnościach
interesują się sprawami bardziej popularnymi niż osobiste zbawienie,
niż wiara w drogocenną krew i poświecenie się na Bożą służbę.
Tego zbawienia poszukują w programach "społecznego podniesienia",
jedni z powodzeniem, inni bez powodzenia. We wcześniejszych
okresach naszego stulecia "cywilizacja" najdalszych
zakątków ziemi była popularnym programem. Nawet dzisiaj mówi
się, że nawrócenie świata jest jedynie kwestią pieniędzy, a
mimo to nie wyjaśnia się, dlaczego obszary występowania niezadowolenia,
morderstw, samobójstw itp., są przede wszystkim obszarami pieniądza
- obszarami obfitości pieniądza.
Chrześcijaństwo nie chce przyznać, że
nawróceniem świata nie jest szybkie posuwanie się naprzód do
raz ustalonego przez siebie celu (wbrew Słowu Bożemu). Większy
nacisk w sprawie "nawrócenia" przesunięto na kraje
trzeciego świata, gdyż jak specjaliści przepowiadają, raczej
w tamtych krajach nastąpi największe rozprzestrzenianie się
chrześcijan, a nie w USA czy Europie. Tak więc spoglądają oni
na obce lądy jak na "pozostałe światy do podboju".
Ponadto, szersza działalność jest prowadzona w krajach Europy
Wschodniej, odkąd wymieniono tam przywódców komunistycznych
i coraz więcej osób przyjmuje chrześcijaństwo.
Stąd "wojna przeciw pogaństwu"
zanika. Wobec tego, że wydarzenia z całego świata są relacjonowane
w wiadomościach prawie tak szybko i szczegółowo, jak gdyby z
drugiego końca miasta, telewidzowie w cywilizowanych krajach
skłaniają się do traktowania nawet zacofanych krajów, jako mających
własne obowiązujące struktury społeczne i obowiązujące religie.
I jak to zazwyczaj bywa, ponieważ narody pogańskie spoglądają
na zachowanie się obywateli w krajach chrześcijańskich, postępujących
w sposób niezgodny z naszą Biblią, chrystianizacja pogan jest
mniej pomyślna niż mogłaby być.
Bylibyśmy bardzo radzi, gdybyśmy widzieli
błogosławieństwo prawdziwego chrystianizmu rozpowszechnionego
w całym świecie, skoro jednak to jest niemożliwe, powinniśmy
być zadowoleni widząc mniej doniosłe błogosławieństwa cywilizacji
wszędzie rozpowszechnione. Kiedy się jednak zastanowimy, że
cywilizacja niesie nie tylko dobre rzeczy, ale również zgubne
wpływy i zło, jesteśmy skłonni wierzyć, że na tych kilka lat
jakie pozostają miedzy dniem dzisiejszym a ustanowieniem Królestwa,
świat pogański będzie raczej pozostawiony samemu sobie w swym
zaślepieniu (i wynikającym z niego zadowoleniu), niż w zakłopotaniu
i niezadowoleniu współczesną cywilizacją i obecnym chrześcijaństwem
z jego niebiblijnymi naukami i wierzeniami oraz przeniesionymi
z ciemnych wieków wyznaniami wiary.
W wielu sprawach przestajemy się orientować,
gdy dowiadujemy się o licznych problemach kościelnictwa. Tak
zwane narody chrześcijańskie (jak w USA) ustawicznie są niepokojone
przez konflikty, bunty, rozruchy, strzelaninę itd., wywoływane
głębokimi sporami w sprawach takich jak kontrola urodzeń, ochrona
prawna dziecka poczętego, w przeciwieństwie do prawa wyboru
(Pro-Chice) w odniesieniu do aborcji, opieki nad bezdomnymi,
przywilejów ludzi starych, statusu homoseksualistów zarówno
w społeczeństwie, jak i duchowieństwie, zamykania kościołów
katolickich, homoseksualizmu wśród ich kapłaństwa, kobiet pełniących
funkcje duchownych, skandali obejmujących sprawy seksu i pieniędzy
między ewangelistami telewizyjnymi...
Nie zapominajmy, że w tym samym czasie
szatan próbuje udoskonalić metody swego postępowania wobec ludzkości.
Coraz głośniejsze stają się dzisiaj tragiczne porachunki między
najmłodszymi mordowanymi jako ofiary ku czci demonów (często
przez swych rówieśników). Niekiedy rzecznicy grup satanistycznych
udzielają wywiadów w telewizji. Lubią oni mówić o "tradycyjnej
religii" zawiedzionego społeczeństwa i o swym odrzuceniu
"niewytłumaczalnych dogmatów" kościelnych. (Chociaż
pod tymi względami jest to częściowo słuszne, jednak jest zbyt
słabym usprawiedliwieniem dla wyboru religii satanistycznej.)
PRZEKLEŃSTWA I BŁOGOSŁAWIEŃSTWA WOJNY
Wszyscy dobrzy i źli ludzie niewątpliwie
muszą spoglądać na wojnę z odrazą, jako na relikt barbarzyństwa,
zupełnie przeciwnego duchowi miłości. Niemniej jednak, wojny
odegrały swoją rolę w wyzwoleniu biednego, upadłego rodzaju
ludzkiego z przesądów i udzieleniu mu cennych lekcji. Z religijnego
punktu widzenia, nie było nic niewłaściwego w poleceniu Jehowy
danemu Izraelowi, by podjął wojnę ze swymi wrogami w Chanaanie,
gdyż na podstawie Pisma Świętego rozumiemy, że zabici Chananejczycy
nie poszli na wieczne męki, lecz do stanu śmierci, "szeolu",
"hadesu" - do grobu. Rozumiemy, że w Boskim planie
poczynione zostały zarządzenia, by "wszyscy, co są w grobach"
ostatecznie "wyszli", zostali wzbudzeni, i przyprowadzeni
do znajomości prawdy (1 Tym. 2:4) w tym celu, aby przez posłuszeństwo
względem niej mogli jeszcze odzyskać to wszystko, co utracili
przez upadek i, w końcu, posiąść życie wieczne w raju, które
Bóg obiecuje ustanowić podczas Tysiąclecia na całym świecie.
Z tego punktu widzenia, utrata życia
na wojnie nie jest czymś poważniejszym niż utracenie go w następstwie
epidemii, pożaru, powodzi lub jakiejkolwiek innej katastrofy.
Lecz z punktu zapatrywania większości chrześcijan, żołnierze
przeważnie rekrutują się spośród chrześcijan, którzy zgodnie
z kościelnymi wyznaniami wiary, z chwilą śmierci idą na niemożliwe
do opisania wieczne męki. Ktoś mógłby przypuszczać, że my (widząc,
iż śmierć jest nieistnieniem) odczuwalibyśmy słaby sprzeciw
wobec wojny, jej przeciwnicy zaś utrzymywaliby, że wieczne męki
obejmują wszystkich z wyjątkiem tych, którzy się "ponownie
narodzili", czy też ich synów będących w wojsku w czasie
tych wojen! Dziwna rzecz, jest wręcz przeciwnie: Do nas należy
obrona pokoju i ustępowanie wszelkimi możliwymi sposobami, podczas
gdy zagorzali orędownicy teorii wiecznych mąk równocześnie są
od wieków inspiratorami wojen w prawie każdym przypadku. Ta
niekonsekwencja dowodzi, że ci, którzy wyznają doktrynę wiecznych
mąk, w rzeczywistości w nią nie wierzą, w przeciwnym bowiem
razie, z pewnością usiłowaliby werbować do wojska wyłącznie
młodych świętych!
Jak łatwo byłoby napisać księgi o okrucieństwach
wojny i cierpieniach, jakie ona z sobą przynosi - nie tylko
osobom walczącym, lecz także ich bliskim w domu. W tym ostatnim
przypadku nie można pominąć jej degradującego wpływu. Niewątpliwie,
ci ludzie zaangażowani w działania wojenne (nawet gdy walczą
w sprawiedliwej i słusznej sprawie) poddani są jej demoralizującym
skutkom, co sprawia, że są mniej skorzy, by myśleć o sensownym
życiu. To prowadzi u nich do braku delikatności w kontaktach
międzyludzkich. Niejednokrotnie żołnierze doznają złego traktowania
do końca życia. Powracający żołnierze często stwierdzają, że
w czasie ich nieobecności, żony lub narzeczone odeszły od nich.
Wojny jednak służyły pewnemu celowi
w Boskim planie. One poruszają narody, wzniecają ambicje i w
jakiś sposób przyczyniają się do podniesienia społecznego. Możemy
nawet zauważyć, że pewne szczególne informacje dowodzą, iż obecny
szeroko rozgałęziony personel wojskowy przynosi korzyści (pomimo
poważnych wydatków ponoszonych przez narody i utrzymywania tak
licznych bezproduktywnych pracowników). Na przykład, wielu ludzi
obudziło się z letargu i zetknęło z zewnętrznym światem, nauczyło
się cennych lekcji, jeśli nie z książek, to przez doświadczenie
życiowe, W zakresie samego procesu kształcenia obecne wojsko
dokonuje cudów z niektórymi osobami. Czyż nie mówi się, że byłoby
lepiej gdyby ci młodzi ludzie uczyli się życia gdziekolwiek
indziej niż w wojsku? Lecz odpowiadamy, że być może w przeciwnym
wypadku wcale nie zostaliby wykształceni. Rzecz zastanawiająca,
że obywatele mogą, chcą i muszą ponosić koszty utrzymania armii,
mimo to odnosi się wrażenie, że nie chcą tak szczodrze łożyć
na podniesienie poziomu kształcenia (tak więc, na przykład w
Stanach Zjednoczonych dostrzega się obecnie alarmujący wskaźnik
analfabetyzmu pośród absolwentów dzisiejszych szkol).
ŻOŁNIERZ CHRZEŚCIJAŃSKI I WALKA
Prawdziwie wierzący, usprawiedliwieni przez
wiarę i całkowicie poświecony Panu, jest niekiedy przedstawiony
w Piśmie Świętym jako żołnierz, który ma "bojować on dobry
bój". Jednak Apostoł dokładnie informuje nas, że nie mają
oni walczyć cielesną bronią, lecz uzbroić się w zupełną zbroję
Bożą i wprawnie posługiwać się "mieczem Ducha", którym
jest Słowo Boże. Według Pisma Świętego są to jedyni chrześcijańscy
żołnierze. Stanowią stosunkowo nieliczne grono. Ich wodzem jest
Jezus Chrystus, nie toczą oni boju cielesną bronią i nie jest
ona przeciwko ciału i krwi. Zamiast dążyć do odbierania ludziom
życia, żołnierze krzyża zobowiązują się kłaść swe życie za braci
(1 Jana 3:16), toczyć walkę przeciwko grzechowi, który jest
w nich, jednych bronić, drugim pomagać w podobnym przezwyciężaniu
grzechu - "póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej
domownikom wiary" (Gal. 6:10).
Oczywiście, każdy kto należałby do tej
nielicznej armii "swoich własnych" Króla z konieczności
byłby odłączony od świata w zakresie celów i dążeń. Nie mamy
się spodziewać, że świat powszechnie zrozumie i oceni przywilej
wstępowania do tej armii. Radość, jakiej się doczekają, skutkiem
zwycięstwa nad sobą i grzechem, nie będzie zauważoną przez ludzi
światowych, których dążenia są doczesne, którzy nie poznali
Wodza i nie są zainteresowani ostatecznym osiągnięciem chwalebnych
celów. Faktycznie, Apostoł oświadcza "Świat nie zna nas,
iż Onego nie zna", naszego Wodza (1 Jana 3:1).
Trudno jest wielu prawdziwym naśladowcom
Pańskim zrozumieć, że nie powinni oczekiwać, by każdy wraz z
nimi wstępował do tej armii, że muszą z zadowoleniem pozwolić
światu zaciągnąć się w trakcie jego własnych zmagań, walczyć
o realizację własnych planów i dążyć do zaspokojenia swoich
ambicji. Następnie Pańscy naśladowcy powinni zdawać sobie sprawę,
że żołnierze krzyża muszą udać się inną drogą, walczyć pod komendą
Wodza naszego zbawienia, zadowalać się udzielaniem rady i wiedzy
wyłącznie temu "kto ma uszy ku słuchaniu", gdy trafi
się w świecie okazja, a nie spodziewać się, że wszyscy usłyszą,
będą posłuszni i zaciągną się z nami, lecz pamiętać, że "swoi
właśni" Króla są nieliczni. Musimy się zadowalać Pańską
obietnicą, że w przyszłości, gdy skończą się nasze próby i ostre
doświadczenia, po okazaniu swej lojalności względem Pana, Jego
Słowa i zasad sprawiedliwości, po toczeniu walki aż do końca
naszego biegu - wtedy będziemy uprzywilejowani zaprowadzeniem
dla całej ludzkości tego, co ostatecznie okaże się "pożądaniem
wszystkich narodów" - panowaniem POKOJU a nie wojny.
WIERNI AŻ DO ŚMIERCI
Już niebawem, drodzy żołnierze krzyża, zakończy
się bój i zostanie osiągnięte zwycięstwo, gdyż "swoi właśni"
Króla zostali powołani do zwycięstwa, a nie do porażki. Nasze
wstępowanie do armii Pańskiej jest w zgodzie z wielkim planem
wieków, sporządzonym uprzednio przez naszego Ojca, a my wiemy,
że wszystkie Jego cele będą osiągnięte, że Jego Słowo, które
wyszło, aby wezwać i ustanowić Jego szczególny lud, i błogosławić
wszystkie narody ziemi - to samo Słowo z pewnością nie może
być złamane: Jego spełnienie jest pewne. Tak, spełnienie jego
jest bliskie, jest już w drzwiach.
Żyjemy w świecie (chociaż nie jesteśmy
ze świata) i mniej lub więcej oddziaływają na nas wszystkie
sprawy, które dotykają naszych bliźnich. Dlatego w tym nadchodzącym
wielkim ucisku, pomiędzy prawdą i błędem, pomiędzy książętami
i ludem, pieniędzmi i światem pracy, z pewną dozą racji i zła
po każdej stronie w większości spraw, "swoi właśni"
Króla, żołnierze krzyża, doznają wielu bardzo ciężkich doświadczeń.
To właśnie na obecny czas Apostoł wskazuje jako na "dzień
zły" (Efez. 6:13): "A przetoż weźmijcie zupełną zbroję
Bożą, abyście mogli dać odpór w dzień zły, a wszystko wykonawszy,
ostać się". Jest to okres szczególnej próby przy końcu
obecnego wieku, w którym występują (i będą występować) srogie
doświadczenia przez cały okres ucisku. Jednak Pan może zapewnić
szczególną ochronę swemu wiernemu ludowi.
Najważniejszą sprawą w tym czasie jest
posiadanie zbroi (Efez. 6:11-18) prawdy, znajomości, pouczenia,
dostarczanej nam z wielkiej zbrojowni, Jego Słowa, Biblii. Napomnienie,
że my powinniśmy wziąć ją oznacza, że Pan nikomu siłą jej nie
będzie nakładał, lecz dla tych, którzy przyjmują właściwą postawę
serca, drzwi tej zbrojowni będą otwarte i właściwa zbroja będzie
dostarczona o stosownej porze. To oznacza, że muszą oni okazać
swą lojalność i posłuszeństwo względem Wodza przez poszukiwanie
tej zbroi i nałożenie jej.
Ci, którzy w taki sposób nie podporządkują
się słowom Wodza, nie otrzymają w tym czasie niezbędnej ochrony,
i (jak oznajmia Apostoł w tym wersecie) nie będą mogli wytrwać
w tym dniu złym. Wcześniej żołnierze krzyża nie mieli dostępu
do tak wielkiej ilości zbroi i nie potrzebowali oni specjalnej
zbroi, która jest dzisiaj tak potrzebna. Oni nie żyli w "tym
dniu złym". Kto teraz nie posiada właściwej zbroi, nie
może być pewien, czy da odpór w obecnym czasie, czasie szczególnej
próby i doświadczeń. Lecz ten, kto nakłada zbroję Bożą, kto
posiada owoce ducha, jak Apostoł Paweł zapewnia nas, nigdy nie
upadnie. Gdy tak będzie postępował dane mu będzie hojne wejście
do wiecznego Królestwa naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
Wiele prób tego złego dnia już przeżyliśmy,
i jak prorocy przepowiedzieli "Padnie po boku twym tysiąc,
a dziesięć tysięcy po prawej stronie twojej" (Psalm 91:7).
Odpadli oni od wiary, gdyż w wielu przypadkach nie byli prawdziwie
duchowymi Izraelczykami, lecz jak Pan oświadcza przez proroka
"Przeto, że ten lud przybliża się do mnie usty swymi, a
czci mnie wargami swymi, a serce jego dalekie jest ode mnie..."
(Izajasz 29:13). Pan jako członków "swoich własnych"
Króla pragnie tych, którzy w sercu są wobec Niego lojalni, lojalni
względem wszystkich, którzy posiadają Jego ducha i lojalni względem
sprawiedliwości i prawdy. Jeśli wstydzimy się Jego Słowa, to
nie należymy do tych, których on obecnie poszukuje. Ci, którzy
w Tysiącleciu mają współuczestniczyć z Nim w wielkim dziele
wyzwolenia świata spod panowania grzechu i śmierci muszą być
całkowicie lojalni w sercu - dogłębnie - a różne obecnie dopuszczone
próby i doświadczenia wykażą stopień lojalności. Bądźmy zatem,
drodzy braterstwo, lojalni i jeśli nawet nastąpi taka chwila,
że nie będziemy zrozumiani przez naszych bliźnich i przyjaciół
(dzieci tego świata) zaufajmy Panu. "Bojujmy on dobry bój
wiary" przeciwko grzechowi, błędowi i samolubstwu, wewnątrz
i na zewnątrz - a tak czyniąc uchwyćmy się żywota wiecznego.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Sztandar Biblijny" nr 44.
|