DARY  DLA  NASZEGO  KRÓLA




- Przyp. 23:26
"Synu mój! daj mi serce twoje"



 

NASZA LEKCJA poświęcona jest trzem mędrcom ze wschodu, którzy przybyli w poszukiwaniu nowo narodzonego Króla Żydów, przynosząc w prezencie mirrę, kadzidło i złoto. Niewątpliwie na podstawie tego wydarzenia będziemy w stanie zrozumieć kilka cennych wskazówek, dotyczących naszych zobowiązań wobec wielkiego Mesjasza, jak też właściwości odnowienia i zwiększenia ich obecnie przy końcu tego roku i na początku następnego.
    Mędrcy owi - tradycyjnie w liczbie trzech - przybyli do Jerozolimy i rozpoczęli zbierać informacje na temat nowo narodzonego Króla Żydowskiego. Dotyczące Go wieści szybko się rozeszły i święte miasto znalazło się w stanie wzburzenia, bowiem według proroków już prawie nadszedł odpowiedni czas na pojawienie się obiecanego od wieków Mesjasza. Czytamy więc w innym miejscu, że "lud oczekiwał i myśleli wszyscy..." (Łuk. 3:15). Naturalnie, przybycie - przypuszczalnie z Persji - mędrców lub magów, aby złożyć Mesjaszowi hołd, umocniło ich oczekiwania. W końcu wieści te dotarły na królewski dwór i do samego króla Heroda, który niewątpliwie sam z siebie odczuwał zazdrość wobec każdego, kto mógłby mieć udział w królewskich zaszczytach i honorach, a tym samym pomniejszyć ważność jego osoby. A dodatkowo czuł bez wątpienia, że jako przedstawiciel władzy cesarskiej, jako władca podlegający Imperium Rzymskiemu miał obowiązek dopilnować, aby na podlegających jurysdykcji ziemiach nie powstał żaden król, którego tytuł lub roszczenia byłyby w jakiejkolwiek mierze wymierzone przeciwko tym, jakie przysługiwały cesarzom.

JASNA GWIAZDA PORANNA

Dlatego też Herod posłał po owych trzech mędrców. Udając głębokie zainteresowanie prowadzonymi przez nich poszukiwaniami, przeprowadził dokładne dochodzenie na temat tego, w jaki sposób dowiedzieli się o Mesjaszu w swym tak odległym kraju i skąd wiedzieli, gdzie szukać dziecięcia. Mędrcy odpowiedzieli, iż ujrzeli na wschodzie jego gwiazdę. Magowie ze wschodu byli astrologami i skłonni byli odczytywać z gwiazd losy narodów i jednostek - byli raczej astrologami niż astronomami. Nie będziemy podejmowali próby wypowiadania się do jakiego stopnia Pan, być może, zapisał w konstelacjach gwiezdnych historię narodów i ludzi, ale dla świata w ogólności gwieździste niebiosa stanowią bezsprzecznie wielką księgę Bożą, jak to wyjaśnia Psalmista: "Noc nocy pokazuje umiejętność". Będąc w posiadaniu pisanego Słowa Bożego skończyliśmy z ludzkimi tradycjami, "babskimi baśniami" (1 Tym. 4:7) lub astrologicznymi przewodnikami, ponieważ "mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując jako świecy w ciemnym miejscu świecącej, dobrze czynicie, ażby dzień oświtnął, i jutrzenka weszła w sercach waszych." (2 Piotra 1:19).
    Bez próby określenia jak wiele lub jak niewiele prawdy wiąże się z astrologią, mamy zapewnienie, że pewna prawda wiąże się z ukazaniem specjalnej, szczególnej gwiazdy, która prowadziła mędrców ze wschodu, pozwalając im dowiedzieć się o narodzinach Mesjasza i o kraju, do którego należy, tak że przybyli do stolicy tego państwa. Co więcej, Pan mógł dać im kilka dodatkowych wskazówek w tej sprawie, podobnie jak następnie ostrzegł ich we śnie. Herod przebiegle udawał, że głęboko interesuje się mędrcami i poszukiwaniem przez nich Mesjasza. Wezwał do pomocy mędrców z Judei. Nie byli oni astrologami, lecz uczonymi w Zakonie i Prorokach - byli to główni kapłani i nauczeni w Piśmie. Tym samym postawił obok siebie mędrców Izraela i mędrców wschodu, pytając ich gdzie według przepowiedni proroków miał się narodzić Mesjasz. Natychmiast mu odpowiedziano, że w "Betlejem Judzkim", i do tegoż miasta (odległego jedynie o 6 mil) wyruszyli wschodni magowie obiecując, że wrócą do Heroda po zidentyfikowaniu dziecięcia-króla i odnalezieniu go rzekomo po to, aby król Herod mógł również iść i złożyć pokłon u jego stóp, a w rzeczywistości po to, aby mógł wykorzystać sytuację i użyć zdobytą w taki sposób wiedzę w celu zniszczenia dziecięcia Jezus.
    W drodze do Betlejem cudowna gwiazda, którą widzieli na dalekim wschodzie, ukazała się im ponownie, najwidoczniej jako świetlna lub ognista kula, która przesuwała się w pobliżu ziemi, służąc im za przewodnika aż do chwili, gdy z radością dotarli do samego domu i odnaleźli dzieciątko i jego matkę. Niektórzy uważają, że była to gwiazda supernowa, która czasowo lśniła jaśniej niż pozostałe gwiazdy. Inni mówią, że dwie lub trzy jasne planety znalazły się na niebie w jednej linii obok siebie, a jeszcze inni - że była to kometa. Jednakże, żadne z tych zjawisk niebieskich nie prowadziłoby nikogo do jakiegoś konkretnego miasta, konkretną drogą wiodącą do konkretnych drzwi. Być może, owa cudowna gwiazda była jakimś światłem nad ziemią, które zostało stworzone i poruszane bezpośrednio przez anioła. Było ono prawdopodobnie najpierw umieszczone wysoko w przestrzeni atmosferycznej ze względu na swą widoczność, a następnie zbliżyło się do stajni, gdy mędrcy doszli do Betlejem.

MĘDRCY ZE WSCHODU

"Tacyt, Swetoniusz i Jozefus [kronikarze historii w czasach Chrystusa] informują nas, że na całym wschodzie panowało w tym czasie silne przekonanie, mające swe źródło w starożytnych proroctwach, że niebawem powstanie w Judei potężny monarcha i zdobędzie panowanie nad światem". - Farrar (sławny angielski duchowny i pisarz).
    "Wergiliusz [poeta rzymski], który żył krótko przedtem, mówi, iż poszukiwano dziecięcia z niebios, które przywróci złoty wiek i usunie grzech" - Jakobus.
    "Konfucjusz prorokował pojawienie się takiego wybawcy; złożona z jego naśladowców delegacja, idąca stale naprzód w poszukiwaniu go, stała się źródłem sprowadzenia buddyzmu do Chin" - Abbott.
    "Lecz najwyraźniejszym z wszystkich tych proroctw było proroctwo Zoroastra [sławnego twórcy religii w starożytnej Persji]. Nestorianie twierdzą, że Zoroaster był uczniem Jeremiasza, od którego dowiedział się o Mesjaszu, a następnie przekazał tę wiedzę swym uczniom" - Perski misjonarz.
    W związku z tym powinniśmy pamiętać, że Daniel, Sadrach, Mesach i Abednego byli w tym czasie książętami perskimi i znali mędrców tego kraju, a Persowie stanowili wówczas główny naród świata. Łatwo dostrzec, w jaki sposób tym właśnie kanałem przekazywane były tradycje, i można przypuszczać, że dotyczące czasu narodzin Chrystusa proroctwo Daniela było szczególnie dobrze znane uczniom Zoroastra - mędrcom Persji. Ponadto, po całej tej krainie byli rozsiani przybyli spoza granic Żydzi, którzy nadal w mniejszym lub większym stopniu utrzymywali przy życiu myśl związaną z nadziejami Izraela oczekującego na tak dawno obiecanego przez Boga Wielkiego Mesjasza, o którym prorokowano jako o tym, który miał przynieść błogosławieństwa nie tylko Izraelowi, ale za jego pośrednictwem wszystkim narodom ziemi.

MIRRA, KADZIDŁO I ZŁOTO

Bóg wybrał na posłanników swej dobrej nowiny nie tylko mądrych ale i pełnych szacunku mężów - mężów wiary, a Jego wybór takich właśnie posłanników ze wschodu, w celu pobudzenia ludu Judei i Jerozolimy, aby stali się heroldami wielkiego Króla, nie stanowił wyjątku od reguły. Pomimo tego, iż byli poganami w tym sensie, że nie pochodzili z narodu, którym Bóg dotąd się zajmował i do którego ograniczał dotąd swe łaskawe obietnice, mędrcy ci byli niemniej dobrymi ludźmi, ludźmi pełnymi szacunku, którzy byli bardzo uradowani dowiedziawszy się o błogosławieństwie nadchodzącego pokoju na ziemi i dobrej woli wśród ludzi. W taki więc sposób, bez względu na narodowość, upodobało się Panu wybrać swego przedstawiciela i posłannika.
    Pod jednym względem wielu chrześcijan mogłoby nauczyć się licznych ważnych lekcji od owych mądrych pogan. Żadne uczucie fałszywego patriotyzmu nie przeszkodziło im należycie uznać Boskiej łaski okazanej dzieciom ludzkim. A gdy odnaleźli Zbawiciela, nie przestraszył ich fakt, że otoczenie, jakie stało się Jego domem, jest z rodzaju tych skromniejszych. Oddali Mu cześć w potrójnym znaczeniu tego słowa:
    (1) Upadli przed nim; padli przed nim na twarz wyrażając tym samym fizycznie swój szacunek.
    (2) Uczcili go w swoich sercach i językami, dając wyraz swej radości i ufności.
    (3) Otworzyli skrzynie ze skarbami i obdarowali go trzema odpowiednimi do jego królewskiego stanu darami; mirrą, która reprezentuje poddanie, kadzidłem - przedstawiającym chwałę, i złotem - wyobrażającym posłuszeństwo.

"PROSZĘ...
ABYŚCIE STAWIALI CIAŁA WASZE OFIARĄ ŻYWĄ,
ŚWIĘTĄ, PRZYJEMNĄ BOGU,
TO JEST, ROZUMNĄ SŁUŻBĘ WASZĄ"

Duch szacunku, jaki przepełniał tych szlachetnych pogan, którzy mieli tak niewiele światła, tak niewiele wiedzy na temat wielkiego Mesjasza i Jego dzieła, wywoła na naszych twarzach rumieniec wstydu, gdy sobie przypomnimy, że my sami zostaliśmy obdarowani łaską jeszcze jaśniejszego światła, aby prowadziło nas do Baranka Bożego. Ujrzeliśmy Jego gwiazdę w jeszcze lepszym i prawdziwszym sensie tego słowa, zostaliśmy skierowani do Niego przez proroctwa, znaleźliśmy Go nie tylko jako dziecię, ale jako tego, który w zamierzeniu miał nosić nasze smutki, dźwigać nasze zgryzoty i złożyć swą duszę w ofierze za grzech, abyśmy byli uleczeni jego sinością - jaki więc rodzaj ofiary powinniśmy złożyć u stóp Tego, który nas umiłował i kupił Swą drogocenną krwią?
    Z jaką głęboką czcią skłoniliśmy kolano i upadliśmy przed Nim na twarz, dając zewnętrzny dowód przez całkowite poddanie naszych ciał wielkiemu Królowi, którego nie tylko znamy, ale też słyszeliśmy o Jego wspaniałych zarządzeniach przeznaczonych tak dla nas, jak i dla ludzkości całego świata - a słyszeliśmy o tym nie z niepewnego źródła, ale z ust Tego, który mówi z nieba. Czy ofiarowaliśmy naszą mirrę? Czy okazaliśmy gotowość do służby, nawet jeśli ona przyniesie nam gorycz? Czy okazaliśmy radość z uczczenia Króla, nawet jeśli przyniosło to nam cierpienie? Czy uczciliśmy Go w sercu, a nie zewnętrzną formą świątobliwości pozbawionej mocy - innymi słowy: czy ofiarowaliśmy Mu kadzidło serca, adorację, ocenę i wdzięczność?
    Czy złożyliśmy u Jego stóp naszą ziemską istotę - nasze złoto? Czy uświadomiliśmy sobie, że wszystko co posiadamy i czym jesteśmy stanowi ofiarę o wiele za małą, by mogła okazać się godna przyjęcia przez wielkiego Króla Emanuela? Czy taka jest nasza obecna postawa? I czy taka będzie przyjęta przez nas postawa w ciągu nadchodzących dni, a nawet do końca naszej doczesnej pielgrzymki?
    Słowa Apostoła: "Proszę... abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszę", odnoszą się nie tylko do pierwotnego poświęcenia naszych serc Panu, ale - jak to określa Pismo Święte - są przymierzem poświęcenia, zgodą na codzienne umieranie dla siebie i codzienne coraz głębsze ożywianie w służbie Pańskiej, tak aby On został uwielbiony w naszym ciele i duchu, które należą do Niego. Jeśli nasza postawa nie była taka w przeszłości, to czy nie powinna być taka w przyszłym postępowaniu? Czy nie powinniśmy bez względu na okoliczności nadal wzrastać w wiedzy, miłości, służbie i oddawaniu Jemu czci oraz w przywileju kładzenia naszego skromnego wszystko u stóp Tego wspaniałego niebiańskiego Króla, którego królestwo będzie wkrótce ustanowione i który zaprosił nas, abyśmy - jako duchowy Izrael - stali się uczestnikami wielkiego dzieła wylania błogosławieństw na całą ludzkość - na każdą rodzinę, lud, naród i język?

"SYNU MÓJ! DAJ MI SERCE TWOJE"

Warto raz jeszcze dokładnie przypomnieć sobie nasz werset. Nie dotyczy on grzeszników, którzy nie są synami w żadnym sensie tego słowa. Istnieje pewne posłannictwo skierowane do grzeszników, a mianowicie wezwanie do pokuty, do porzucenia grzechu i przyjęcia usprawiedliwienia, zapewnionego drogocenną krwią. Nasz werset skierowany jest jedynie do tych, którzy już pokutowali za grzech, którzy starają się wieść życie pokutne (o ile to możliwe, naprawiać wyrządzone w przeszłości zło) i którzy ufają w drogocenną krew Chrystusa - pojednawszy się z Bogiem przez śmierć Jego Syna. Do takich właśnie ten werset się odnosi: "Synu mój! daj mi serce twoje".
    Gdy oddajemy nasze serca, oddajemy wszystko co posiadamy i czym jesteśmy, w najwyższym i najszlachetniejszym znaczeniu. To, co zostało zilustrowane przez trzy dary mędrców, jest w całości przedstawione w tym krótkim stwierdzeniu - "daj mi serce twoje". Każdy kto całkowicie i bez zastrzeżeń oddaje Panu swe serce, oddaje Mu tym samym swe ciało, cześć, szacunek i chwałę, oddaje też swój ziemski skarb, czas, zdolności, wpływ, pieniądze - wszystko - aby mogło być użyte w radosnej służbie na chwałę Króla.
    Tych, którzy nigdy nie uczynili tego kroku, namawiamy do szybkiej decyzji, bez względu na chwalebne nadzieje, jakie mamy, wiecznej chwały i czci. Jak nam oświadcza Apostoł, ma to być nasza rozumna służba. Rozsądni ludzie powinni się cieszyć, że wiedzą, iż Bóg jest gotów przyjąć naszą służbę i że istnieje sposobność przedstawienia się pod okryciem zasługi szaty sprawiedliwości naszego drogiego Odkupiciela.
    Tym, którzy już przyjęli łaskę Pańską, którzy już przedstawili swe ciała jako żywe ofiary, którzy już oddali Panu swe serca, z naciskiem przypominamy o tym, że raz położona na ołtarzu ofiara musi tam pozostać; że im dłużej tam pozostaje, tym radośniejsza powinna być służba, tym bardziej doceniona każda sposobność składania ofiary, tym większą wdzięcznością powinno być przepełnione serce i tym bogatsze doświadczenie w pokoju Bożym, który będąc ponad wszelkie zrozumienie, panuje w naszych sercach i dzięki łaskom Ducha coraz lepiej przygotowuje nas na owe wspaniałe rzeczy, jakie Bóg ma w zanadrzu dla tych, którzy Go tak miłują i tak głęboko czczą Jego Syna.

- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego "Teraźniejsza Prawda" `93(82).



Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2004-2005 by Gedeon