NASZA LEKCJA poświęcona jest trzem mędrcom
ze wschodu, którzy przybyli w poszukiwaniu nowo narodzonego
Króla Żydów, przynosząc w prezencie mirrę, kadzidło i złoto.
Niewątpliwie na podstawie tego wydarzenia będziemy w stanie
zrozumieć kilka cennych wskazówek, dotyczących naszych zobowiązań
wobec wielkiego Mesjasza, jak też właściwości odnowienia i zwiększenia
ich obecnie przy końcu tego roku i na początku następnego.
Mędrcy owi - tradycyjnie w liczbie trzech
- przybyli do Jerozolimy i rozpoczęli zbierać informacje na
temat nowo narodzonego Króla Żydowskiego. Dotyczące Go wieści
szybko się rozeszły i święte miasto znalazło się w stanie wzburzenia,
bowiem według proroków już prawie nadszedł odpowiedni czas na
pojawienie się obiecanego od wieków Mesjasza. Czytamy więc w
innym miejscu, że "lud oczekiwał i myśleli wszyscy..."
(Łuk. 3:15). Naturalnie, przybycie - przypuszczalnie z Persji
- mędrców lub magów, aby złożyć Mesjaszowi hołd, umocniło ich
oczekiwania. W końcu wieści te dotarły na królewski dwór i do
samego króla Heroda, który niewątpliwie sam z siebie odczuwał
zazdrość wobec każdego, kto mógłby mieć udział w królewskich
zaszczytach i honorach, a tym samym pomniejszyć ważność jego
osoby. A dodatkowo czuł bez wątpienia, że jako przedstawiciel
władzy cesarskiej, jako władca podlegający Imperium Rzymskiemu
miał obowiązek dopilnować, aby na podlegających jurysdykcji
ziemiach nie powstał żaden król, którego tytuł lub roszczenia
byłyby w jakiejkolwiek mierze wymierzone przeciwko tym, jakie
przysługiwały cesarzom.
JASNA GWIAZDA PORANNA
Dlatego też Herod posłał po owych trzech
mędrców. Udając głębokie zainteresowanie prowadzonymi przez
nich poszukiwaniami, przeprowadził dokładne dochodzenie na temat
tego, w jaki sposób dowiedzieli się o Mesjaszu w swym tak odległym
kraju i skąd wiedzieli, gdzie szukać dziecięcia. Mędrcy odpowiedzieli,
iż ujrzeli na wschodzie jego gwiazdę. Magowie ze wschodu byli
astrologami i skłonni byli odczytywać z gwiazd losy narodów
i jednostek - byli raczej astrologami niż astronomami. Nie będziemy
podejmowali próby wypowiadania się do jakiego stopnia Pan, być
może, zapisał w konstelacjach gwiezdnych historię narodów i
ludzi, ale dla świata w ogólności gwieździste niebiosa stanowią
bezsprzecznie wielką księgę Bożą, jak to wyjaśnia Psalmista:
"Noc nocy pokazuje umiejętność". Będąc w posiadaniu
pisanego Słowa Bożego skończyliśmy z ludzkimi tradycjami, "babskimi
baśniami" (1 Tym. 4:7) lub astrologicznymi przewodnikami,
ponieważ "mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując
jako świecy w ciemnym miejscu świecącej, dobrze czynicie, ażby
dzień oświtnął, i jutrzenka weszła w sercach waszych."
(2 Piotra 1:19).
Bez próby określenia jak wiele lub jak
niewiele prawdy wiąże się z astrologią, mamy zapewnienie, że
pewna prawda wiąże się z ukazaniem specjalnej, szczególnej gwiazdy,
która prowadziła mędrców ze wschodu, pozwalając im dowiedzieć
się o narodzinach Mesjasza i o kraju, do którego należy, tak
że przybyli do stolicy tego państwa. Co więcej, Pan mógł dać
im kilka dodatkowych wskazówek w tej sprawie, podobnie jak następnie
ostrzegł ich we śnie. Herod przebiegle udawał, że głęboko interesuje
się mędrcami i poszukiwaniem przez nich Mesjasza. Wezwał do
pomocy mędrców z Judei. Nie byli oni astrologami, lecz uczonymi
w Zakonie i Prorokach - byli to główni kapłani i nauczeni w
Piśmie. Tym samym postawił obok siebie mędrców Izraela i mędrców
wschodu, pytając ich gdzie według przepowiedni proroków miał
się narodzić Mesjasz. Natychmiast mu odpowiedziano, że w "Betlejem
Judzkim", i do tegoż miasta (odległego jedynie o 6 mil)
wyruszyli wschodni magowie obiecując, że wrócą do Heroda po
zidentyfikowaniu dziecięcia-króla i odnalezieniu go rzekomo
po to, aby król Herod mógł również iść i złożyć pokłon u jego
stóp, a w rzeczywistości po to, aby mógł wykorzystać sytuację
i użyć zdobytą w taki sposób wiedzę w celu zniszczenia dziecięcia
Jezus.
W drodze do Betlejem cudowna gwiazda,
którą widzieli na dalekim wschodzie, ukazała się im ponownie,
najwidoczniej jako świetlna lub ognista kula, która przesuwała
się w pobliżu ziemi, służąc im za przewodnika aż do chwili,
gdy z radością dotarli do samego domu i odnaleźli dzieciątko
i jego matkę. Niektórzy uważają, że była to gwiazda supernowa,
która czasowo lśniła jaśniej niż pozostałe gwiazdy. Inni mówią,
że dwie lub trzy jasne planety znalazły się na niebie w jednej
linii obok siebie, a jeszcze inni - że była to kometa. Jednakże,
żadne z tych zjawisk niebieskich nie prowadziłoby nikogo do
jakiegoś konkretnego miasta, konkretną drogą wiodącą do konkretnych
drzwi. Być może, owa cudowna gwiazda była jakimś światłem nad
ziemią, które zostało stworzone i poruszane bezpośrednio przez
anioła. Było ono prawdopodobnie najpierw umieszczone wysoko
w przestrzeni atmosferycznej ze względu na swą widoczność, a
następnie zbliżyło się do stajni, gdy mędrcy doszli do Betlejem.
MĘDRCY ZE WSCHODU
"Tacyt, Swetoniusz i Jozefus [kronikarze
historii w czasach Chrystusa] informują nas, że na całym wschodzie
panowało w tym czasie silne przekonanie, mające swe źródło w
starożytnych proroctwach, że niebawem powstanie w Judei potężny
monarcha i zdobędzie panowanie nad światem". - Farrar (sławny
angielski duchowny i pisarz).
"Wergiliusz [poeta rzymski], który
żył krótko przedtem, mówi, iż poszukiwano dziecięcia z niebios,
które przywróci złoty wiek i usunie grzech" - Jakobus.
"Konfucjusz prorokował pojawienie
się takiego wybawcy; złożona z jego naśladowców delegacja, idąca
stale naprzód w poszukiwaniu go, stała się źródłem sprowadzenia
buddyzmu do Chin" - Abbott.
"Lecz najwyraźniejszym z wszystkich
tych proroctw było proroctwo Zoroastra [sławnego twórcy religii
w starożytnej Persji]. Nestorianie twierdzą, że Zoroaster był
uczniem Jeremiasza, od którego dowiedział się o Mesjaszu, a
następnie przekazał tę wiedzę swym uczniom" - Perski misjonarz.
W związku z tym powinniśmy pamiętać,
że Daniel, Sadrach, Mesach i Abednego byli w tym czasie książętami
perskimi i znali mędrców tego kraju, a Persowie stanowili wówczas
główny naród świata. Łatwo dostrzec, w jaki sposób tym właśnie
kanałem przekazywane były tradycje, i można przypuszczać, że
dotyczące czasu narodzin Chrystusa proroctwo Daniela było szczególnie
dobrze znane uczniom Zoroastra - mędrcom Persji. Ponadto, po
całej tej krainie byli rozsiani przybyli spoza granic Żydzi,
którzy nadal w mniejszym lub większym stopniu utrzymywali przy
życiu myśl związaną z nadziejami Izraela oczekującego na tak
dawno obiecanego przez Boga Wielkiego Mesjasza, o którym prorokowano
jako o tym, który miał przynieść błogosławieństwa nie tylko
Izraelowi, ale za jego pośrednictwem wszystkim narodom ziemi.
MIRRA, KADZIDŁO I ZŁOTO
Bóg wybrał na posłanników swej dobrej nowiny
nie tylko mądrych ale i pełnych szacunku mężów - mężów wiary,
a Jego wybór takich właśnie posłanników ze wschodu, w celu pobudzenia
ludu Judei i Jerozolimy, aby stali się heroldami wielkiego Króla,
nie stanowił wyjątku od reguły. Pomimo tego, iż byli poganami
w tym sensie, że nie pochodzili z narodu, którym Bóg dotąd się
zajmował i do którego ograniczał dotąd swe łaskawe obietnice,
mędrcy ci byli niemniej dobrymi ludźmi, ludźmi pełnymi szacunku,
którzy byli bardzo uradowani dowiedziawszy się o błogosławieństwie
nadchodzącego pokoju na ziemi i dobrej woli wśród ludzi. W taki
więc sposób, bez względu na narodowość, upodobało się Panu wybrać
swego przedstawiciela i posłannika.
Pod jednym względem wielu chrześcijan
mogłoby nauczyć się licznych ważnych lekcji od owych mądrych
pogan. Żadne uczucie fałszywego patriotyzmu nie przeszkodziło
im należycie uznać Boskiej łaski okazanej dzieciom ludzkim.
A gdy odnaleźli Zbawiciela, nie przestraszył ich fakt, że otoczenie,
jakie stało się Jego domem, jest z rodzaju tych skromniejszych.
Oddali Mu cześć w potrójnym znaczeniu tego słowa:
(1) Upadli przed nim; padli przed nim
na twarz wyrażając tym samym fizycznie swój szacunek.
(2) Uczcili go w swoich sercach i językami,
dając wyraz swej radości i ufności.
(3) Otworzyli skrzynie ze skarbami i
obdarowali go trzema odpowiednimi do jego królewskiego stanu
darami; mirrą, która reprezentuje poddanie, kadzidłem - przedstawiającym
chwałę, i złotem - wyobrażającym posłuszeństwo.
"PROSZĘ...
ABYŚCIE STAWIALI CIAŁA WASZE OFIARĄ ŻYWĄ,
ŚWIĘTĄ, PRZYJEMNĄ BOGU,
TO JEST, ROZUMNĄ SŁUŻBĘ WASZĄ"
Duch szacunku, jaki przepełniał tych szlachetnych
pogan, którzy mieli tak niewiele światła, tak niewiele wiedzy
na temat wielkiego Mesjasza i Jego dzieła, wywoła na naszych
twarzach rumieniec wstydu, gdy sobie przypomnimy, że my sami
zostaliśmy obdarowani łaską jeszcze jaśniejszego światła, aby
prowadziło nas do Baranka Bożego. Ujrzeliśmy Jego gwiazdę w
jeszcze lepszym i prawdziwszym sensie tego słowa, zostaliśmy
skierowani do Niego przez proroctwa, znaleźliśmy Go nie tylko
jako dziecię, ale jako tego, który w zamierzeniu miał nosić
nasze smutki, dźwigać nasze zgryzoty i złożyć swą duszę w ofierze
za grzech, abyśmy byli uleczeni jego sinością - jaki więc rodzaj
ofiary powinniśmy złożyć u stóp Tego, który nas umiłował i kupił
Swą drogocenną krwią?
Z jaką głęboką czcią skłoniliśmy kolano
i upadliśmy przed Nim na twarz, dając zewnętrzny dowód przez
całkowite poddanie naszych ciał wielkiemu Królowi, którego nie
tylko znamy, ale też słyszeliśmy o Jego wspaniałych zarządzeniach
przeznaczonych tak dla nas, jak i dla ludzkości całego świata
- a słyszeliśmy o tym nie z niepewnego źródła, ale z ust Tego,
który mówi z nieba. Czy ofiarowaliśmy naszą mirrę? Czy okazaliśmy
gotowość do służby, nawet jeśli ona przyniesie nam gorycz? Czy
okazaliśmy radość z uczczenia Króla, nawet jeśli przyniosło
to nam cierpienie? Czy uczciliśmy Go w sercu, a nie zewnętrzną
formą świątobliwości pozbawionej mocy - innymi słowy: czy ofiarowaliśmy
Mu kadzidło serca, adorację, ocenę i wdzięczność?
Czy złożyliśmy u Jego stóp naszą ziemską
istotę - nasze złoto? Czy uświadomiliśmy sobie, że wszystko
co posiadamy i czym jesteśmy stanowi ofiarę o wiele za małą,
by mogła okazać się godna przyjęcia przez wielkiego Króla Emanuela?
Czy taka jest nasza obecna postawa? I czy taka będzie przyjęta
przez nas postawa w ciągu nadchodzących dni, a nawet do końca
naszej doczesnej pielgrzymki?
Słowa Apostoła: "Proszę... abyście
stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to
jest rozumną służbę waszę", odnoszą się nie tylko do pierwotnego
poświęcenia naszych serc Panu, ale - jak to określa Pismo Święte
- są przymierzem poświęcenia, zgodą na codzienne umieranie dla
siebie i codzienne coraz głębsze ożywianie w służbie Pańskiej,
tak aby On został uwielbiony w naszym ciele i duchu, które należą
do Niego. Jeśli nasza postawa nie była taka w przeszłości, to
czy nie powinna być taka w przyszłym postępowaniu? Czy nie powinniśmy
bez względu na okoliczności nadal wzrastać w wiedzy, miłości,
służbie i oddawaniu Jemu czci oraz w przywileju kładzenia naszego
skromnego wszystko u stóp Tego wspaniałego niebiańskiego Króla,
którego królestwo będzie wkrótce ustanowione i który zaprosił
nas, abyśmy - jako duchowy Izrael - stali się uczestnikami wielkiego
dzieła wylania błogosławieństw na całą ludzkość - na każdą rodzinę,
lud, naród i język?
"SYNU MÓJ! DAJ MI SERCE TWOJE"
Warto raz jeszcze dokładnie przypomnieć sobie
nasz werset. Nie dotyczy on grzeszników, którzy nie są synami
w żadnym sensie tego słowa. Istnieje pewne posłannictwo skierowane
do grzeszników, a mianowicie wezwanie do pokuty, do porzucenia
grzechu i przyjęcia usprawiedliwienia, zapewnionego drogocenną
krwią. Nasz werset skierowany jest jedynie do tych, którzy już
pokutowali za grzech, którzy starają się wieść życie pokutne
(o ile to możliwe, naprawiać wyrządzone w przeszłości zło) i
którzy ufają w drogocenną krew Chrystusa - pojednawszy się z
Bogiem przez śmierć Jego Syna. Do takich właśnie ten werset
się odnosi: "Synu mój! daj mi serce twoje".
Gdy oddajemy nasze serca, oddajemy wszystko
co posiadamy i czym jesteśmy, w najwyższym i najszlachetniejszym
znaczeniu. To, co zostało zilustrowane przez trzy dary mędrców,
jest w całości przedstawione w tym krótkim stwierdzeniu - "daj
mi serce twoje". Każdy kto całkowicie i bez zastrzeżeń
oddaje Panu swe serce, oddaje Mu tym samym swe ciało, cześć,
szacunek i chwałę, oddaje też swój ziemski skarb, czas, zdolności,
wpływ, pieniądze - wszystko - aby mogło być użyte w radosnej
służbie na chwałę Króla.
Tych, którzy nigdy nie uczynili tego
kroku, namawiamy do szybkiej decyzji, bez względu na chwalebne
nadzieje, jakie mamy, wiecznej chwały i czci. Jak nam oświadcza
Apostoł, ma to być nasza rozumna służba. Rozsądni ludzie powinni
się cieszyć, że wiedzą, iż Bóg jest gotów przyjąć naszą służbę
i że istnieje sposobność przedstawienia się pod okryciem zasługi
szaty sprawiedliwości naszego drogiego Odkupiciela.
Tym, którzy już przyjęli łaskę Pańską,
którzy już przedstawili swe ciała jako żywe ofiary, którzy już
oddali Panu swe serca, z naciskiem przypominamy o tym, że raz
położona na ołtarzu ofiara musi tam pozostać; że im dłużej tam
pozostaje, tym radośniejsza powinna być służba, tym bardziej
doceniona każda sposobność składania ofiary, tym większą wdzięcznością
powinno być przepełnione serce i tym bogatsze doświadczenie
w pokoju Bożym, który będąc ponad wszelkie zrozumienie, panuje
w naszych sercach i dzięki łaskom Ducha coraz lepiej przygotowuje
nas na owe wspaniałe rzeczy, jakie Bóg ma w zanadrzu dla tych,
którzy Go tak miłują i tak głęboko czczą Jego Syna.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" `93(82).
|