WIELKIM HOŁDEM dla ducha wolności, jaki
panował wśród Żydów, jest, iż nasz Pan od miasta do miasta w
ich synagogach mógł głosić i głosił Ewangelię o Królestwie,
nie będąc molestowany. Możemy mieć pewność, że gdyby Jezus próbował
w dobie obecnej nauczać w niektórych kościołach jakiejkolwiek
denominacji, sytuacja byłaby przeciwna, odmówiono by Jemu tego
przywileju - bez względu na to jak wiernie przedstawiałby biblijne
oświadczenia - a im bardziej dobitne byłyby Jego nauki, tym
bardziej nie zadawalałyby tych, którzy obecnie są u władzy kościelnej
i mają o królestwie własną teorię, która nie ostałaby się pod
ciężarem dociekań, a tej słabości nie chcieliby ujawnić. W porównaniu
z Żydami utrata wolności w sprawach religijnych wśród chrześcijan
wyrządza im krzywdę, ponieważ w jeszcze większym stopniu utrudnia
im możliwość usłyszenia tego radosnego głosu posłannictwa obecnego
żniwa.
Pomimo licznych uzdrowień dokonanych
przez naszego Pana, nadal istniały liczne rzesze chorych, którzy
śpieszyli do Niego z różnych stron w nadziei doznania ulgi.
A kiedy czytamy, że Jezus był poruszony litością z powodu niedoli
owiec Izraela, zyskujemy możliwość głębszego ocenienia Jego
uprzejmości, miłości i miłosierdzia. Nie wydaje się nam też
dziwne, że Ten, który opuścił chwałę Ojca i świętych aniołów
oraz poniżył się przyjmując ludzką postać, teraz odczuwa litość
dla słabych i grzesznych, zdegradowanych, zdeprawowanych i cierpiących.
Raczej mówimy, że tylko On mógł tak postąpić! Bez takiego ducha
litości jak mógłby On zostać naszym Odkupicielem, jak mógłby
opuścić niebiańską chwałę w naszej sprawie! I kiedy myślimy
o Nim jako będącym wciąż tym samym, daje to nam pewność, że
pomimo naszych słabości i niedoskonałości oraz pomimo niedoskonałości
i słabości całego świata, wszelkiego "wzdychającego stworzenia",
ten sam Jezus ima litość nie tylko dla swego ludu, ale w szerokim
pojęciu tego słowa we właściwym czasie będzie miał litość dla
wszystkich narodów ziemi i wszystkim udzieli sposobności uzdrowienia
z zgubnego wpływu grzechu - umysłowego, moralnego i fizycznego.
On zapewne jedynie czeka na właściwy czas - czas wyznaczony
przez Ojca, a wtedy wiraż ze swoimi wiernymi, ze swoją klasą
Królestwa, jako nasieniem Abrahamowym, w czasach restytucji
będzie rzeczywiście błogosławił wszystkie narody ziemi pełnią
sposobności pojednania się z Bogiem, a tym samym osiągnięcia
życia wiecznego.
W czasie wydarzeń będących przedmiotem
naszej lekcji Jego dzieło nie osiągnęło jeszcze tego szerokiego
zasięgu, i teraz też jeszcze nie jest takim, chociaż rozwinęło
się poza ograniczenia owego czasu. Wówczas Jego posłannictwo
pojednania i pomocy rozciągało się tylko do zagubionych owiec
z domu cielesnego Izraela, nie obejmowało ono ani Samarytan,
ani pogan. Od tamtego czasu błogosławieństwo pojednania rozwinęło
się tak, że każdy, kto ma uszy ku słuchaniu z pogan lub Samarytan,
ma przywilej pojednania w obecnym wieku Ewangelii. Ów wspaniały
czas otwarcia uszu głuchych i doprowadzenia wszystkich do poznania
Pana, od najmniejszego aż do największego, nastąpi w Królestwie.
Współczucie jednakże pozostanie elementem
Pańskiego charakteru tak długo, jak długo ktokolwiek będzie
go potrzebował i pragnął. Taki stan będzie trwał aż do końca
wieku Tysiąclecia, kiedy to wszyscy pragnący otrzymać Jego pomoc,
otrzymają ją, a jedynymi, którzy w ten sposób nie będą błogosławieni
będą ci, którzy świadomie Jego pomoc odrzucą. Wtedy, nie wcześniej,
Jego litość ustanie, ponieważ nie będzie potrzeby otrzymywania
jej w doskonałości osiągniętej przez łaskę Boga w Chrystusie.
Litość naszego Pana dla tłumów przywodzi
na myśl wysłanie przedstawicieli, wyposażonych w moc uzdrawiania
chorych itp. I aby naprowadzić swoich uczniów na tor własnych
myśli, Jezus powiedział im, że żniwo jest wielkie, lecz robotników
mało, a oni powinni modlić się w tej intencji. Treść ich modlitwy
z konieczności powinna być następująca: Panie żniwa, poślij
mnie jako żeńce na żniwa. Sam Jezus był Panem żniwa. Cała sprawa
była w Jego rękach i niewątpliwie dwunastu Apostołów szybko
pojęło Jego myśli i ducha w sprawie wzrostu pracy żniwa i w
rezultacie Jezu 5 wysłał ich po dwóch. Jednakże ograniczył ich
drogi, tak jak ograniczył swoją własną służbę, do cielesnego
Izraela, ponieważ wszystkie Boże przymierza i obietnice wciąż
jeszcze ograniczały się do tego narodu i nie miały być udostępnione
innym, aż nastąpi właściwy czas, który został wyznaczony przez
Ojca i wyszczególniony przez proroka Daniela, mianowicie, koniec
siedemdziesięciu tygodni łaski dla Izraela - trzy i pół roku
po ukrzyżowaniu Chrystusa.
"Dał im moc [władzę] nad duchy
nieczystymi, aby je wyganiali, i aby uzdrawiali wszelką chorobę
i wszelką niemoc". Ta moc była mocą Ducha Świętego, tą
samą i jednocześnie różną od tej, którą Apostołowie później
w dzień Pięćdziesiątnicy otrzymali od Ojca. A jednak była tą
samą, ponieważ Duch Święty, czyli moc Boża jest zawsze tą samą
mocą, nawet jeśli różnie się uzewnętrzniała. Była święta, ponieważ
była duchem naszego Pana Jezusa, Świętym Duchem, czyli mocą,
który Jemu był dany bez miary - którego w tym czasie przekazał
Apostołom, aby mogli oni jako Jego przedstawiciele w Jego imieniu
wykonać pewną pracę.
Rzeczywiście, możemy przypuszczać, że
jak wyleczenie choroby powodowało utratę witalności przez naszego
Pana Jezusa i jednocześnie każde wyleczenie oznaczało pozbawienie
Go Jego własnych sił witalnych, Jego własnej witalności, tak
i w tym przypadku powinniśmy zrozumieć, że moc leczenia chorych
była mocą Jezusa i że uczniowie nie wykorzystywali swojej własnej
witalności, lecz jedynie Jego, tę którą On sam przekazał i upoważnił
ich do używania, mówiąc: "Darmoście wzięli, darmo dawajcie".
Oni dawali to, co ich nic nie kosztowało, a co Jezusa dużo kosztowało
w każdym dniu i godzinie. Gdy zrozuimiemy tę myśl o codziennym
rezygnowaniu przez naszego Pana ze swojego życia w wyświadczaniu
dobra innym. wtedy najlepiej ocenimy jak Jego doskonałe życie
zupełnie zostało zużyte w tak krótkim czasie, trzech i pół lat.
Uzdrawianie chorych i wyganianie diabłów
było jedynie częścią misji Apostołów i z nią związane. W związku
z nią mieli głosić Ewangelię królestwa - dobrą nowinę, że królestwo
Boże jest już blisko. Natomiast wpływ dokonywanych cudów miał
odpowiednio zwrócić uwagę na posłannictwo i przygotować ludzi,
a nawet wywołać żywe pragnienie w związku z królestwem. Lecz
tak dalece jak pokazuje zapis, ludzie byli podnieceni z powodu
cudów, uzdrowień, natomiast bardzo obojętni w sprawach królestwa.
Chcieli być uzdrawiani przez Jezusa i Jego uczniów, lecz gdy
chcieli informacji gdzie i kiedy nadejdzie królestwo Boże, zwracali
się jak zwykle do swoich ślepych wodzów.
Niemniej, możemy sądzić, że wpływ tej
pracy misyjnej w całym Izraelu nie został zupełnie stracony
i po ukrzyżowaniu naszego Pana oraz zesłaniu na uczniów Ducha
Świętego w dzień Pięćdziesiątnicy, głosili oni Ewangelię królestwa
z różnego punktu patrzenia zapraszając wszystkich prawdziwych
Izraelitów do zjednoczenia się z Chrystusem, i w ten sposób
stania się wraz z Nim współdziedzicami królestwa. Wtedy niewątpliwie
wielu spośród tych, którzy poprzednio już słyszeli o Królestwie
i byli świadkami dokonywanych cudów, o wiele lepiej zostali
przygotowani, aby wejść do zarodkowego królestwa, czyli kościoła,
przez poświęcenie się Panu. A nawrócenie się licznych tysięcy
osób w ciągu kilku dni po Pięćdziesiątnicy to potwierdza.
Żniwo przy końcu wieku "żydowskiego
było zapowiedzią, czyli było typem, żniwa obecnego wieku Ewangelii.
Teraz zatem, tak jak wtedy, Jezus jest Panem żniwa, a Jego uczniowie,
Jego posłannicy, są Jego (przedstawicielami w pracy gromadzenia.
I teraz, tak jak wówczas, wydaje się, że Jezus przemawiając
do nich, powiada im, iż żniwo jest wielkie a robotników mało,
i jeśli my mamy Jego ducha w tym względzie i usilnie prosić
Go będziemy o wysłanie nas do Jego służby, On z zadowoleniem
to uczyni. I wielu ludzi codziennie modli się o to i stara zrozumieć
co jeszcze ich ręce mogłyby zrobić na rzecz dzieła żniwa. A
Pan jest łaskawy wobec takich, kieruje ich służbą i błogosławi
rezultaty dla ich własnego i drugich dobra. Jak wszyscy uczniowie
wtedy powtarzali tę modlitwę, otrzymując sposobność zaangażowania
się w jakąś część pracy żniwa, tak też teraz wszyscy prawdziwi
uczniowie powinni odmawiać, tę samą modlitwę oraz oczekiwać
i wykorzystywać sposobności służby.
Metody pracy żniwnej jakimi wówczas
się posługiwano mogą nieznacznie różnić się od dzisiejszych,
chociaż występują pewne podobieństwa. Nie jest to teraz cielesny
Izrael a błogosławieństwa zsyłane na ręce żeńców tego żniwa
nie są doczesnymi błogosławieństwami
- nie są uzdrowieniami fizycznych chorób, lecz są one lepszymi
od nich, ponieważ otwierają oczy zrozumienia, co jest o wiele
większym błogosławieństwem niż otwarcie fizycznych oczu, usunięciem
głuchoty na sprawy związane z wielkim Pańskim planem, co jest
o wiele większym dobrodziejstwem niż przywrócenie naturalnego
słuchu itp. Podobnie zaoferowanie królestwa teraz jest o wiele
bardziej wyraźne i może być bardziej, zrozumiałe niż było to
możliwe kiedyś, ponieważ ono jest już blisko, prawie we drzwiach,
i nawet świat może zrozumieć wstrząsy obecnych instytucji zapowiadające
ich usunięcie. Natomiast sprawy prawdy i łaski, które nie mogą
być poruszone zostaną utwierdzone pod panowaniem Pańskiej sprawiedliwości.
Gdy robotnicy żniwa idący naprzód teraz,
w wieku Ewangelii, poszukują Jego zwolenników, powinni pamiętać
słowa skierowane do robotników w żniwie wieku żydowskiego: "Bo
wy nie jesteście, którzy mówicie, ale duch Ojca waszego, który
mówi w was". Nie znaczy to, że mamy się spodziewać, iż
otrzymamy cudowną moc przemawiania, ale że mamy być napełnieni
Prawdą i jej duchem, a wtedy rzeczywiście prawdą będzie, że
nie własna mądrość którą będziemy wypowiadać, ani nasze własne
plany oznajmiać, ale będzie to mądrość z góry i plan Pana, Boga
naszego.
- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego
"Teraźniejsza Prawda" `89(183).
|